W tym odcinku podcastu…
Kultura backupu w pracy filmowca to trochę temat tabu. Nikt o tym nie mówi, nikt tego nie uczy, mało osób robi to dobrze, bo jak już robią, to sprawa sprowadza się do skopiowana zawartości karty pamięci na dysk zewnętrzny. W tym odcinku podcastu odczarowujemy temat tworzenia kopii zapasowych i krok po kroku wyjaśniamy jak robić to dobrze, szybko, wygodnie i jak skutecznie chronić swoje nagrania video przed ich potencjalną utratą. Koniec końców, to interes Twojego klienta, czyli wyprodukowany przez Ciebie materiał jest najważniejszy. Miłego słuchania!
Gdzie posłucham podcastu?
Słuchaj nas tutaj na stronie (odtwarzacz na górze strony), na Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts lub YouTube. Subskrybuj Super35 w najwygodniejszym dla Ciebie miejscu. Wszystkie odcinki podcastu znajdziesz TUTAJ. Do usłyszenia!
Przydatne linki
Transkrypcja odcinka
Igor: W tym odcinku podcastu Super35 poruszymy temat niezwykle istotny, który wykracza poza wszelkie inne szeroko poruszane tematy w Internecie, takie jak: „jaki obiektyw?”, „jaki aparat?”, „jaki gimbal?”. Porozmawiamy sobie dzisiaj o kulturze backupu, jeżeli chodzi o produkcję wideo i podzielimy sobie to na dwie rzeczy: na robienie kopii zapasowych, czyli tych backupów w czasie rzeczywistym, bezpośrednio na planie zdjęciowym i na to, jak przechowywać ten materiał w sposób bezpieczny i rozsądny w domu, w biurze. Zaczniemy od backupowania materiału bezpośrednio na planie zdjęciowym. Jakie twoim zdaniem są możliwości, jeżeli chodzi o szybki i wygodny i rozsądny backup, bo trzeba brać pod uwagę, że plany zdjęciowe są bardzo różne i można przyjąć, że każdy jest inny. Co byśmy poradzili naszym słuchaczom, żeby zoptymalizowali swoje działanie, jeżeli chodzi o samo backupowanie?
Maciej: Można wyszczególnić tutaj dwie metody. Pierwszą z tych metod są specjalne dyski twarde ze specjalnymi czytnikami kart pamięci w sobie, dzięki którym możemy bezpośrednio wsadzać karty z naszymi nagraniami (bezpośrednio lub przez czytniki kart pamięci) i sczytywać pliki bezpośrednio na te dyski twarde, gdyż one mają taką możliwość. To jest jedna z metod.
Igor: Może jeszcze się zatrzymajmy przy tej metodzie i powiedzmy, jakie są jej zalety. Taką najważniejszą zaletą jest to, że jeżeli mamy jakiś szybki plan zdjęciowy, który wymaga działania natychmiastowego tu i teraz, na przykład ślub, czy nawet jest to nagrywka plenerowa, to wyciągamy sobie kartę z aparatu lub z kamery, wkładamy do takiego właśnie dysku lub do czytnika kart pamięci, który jest podpięty pod ten dysk twardy i możemy dysk schować z powrotem do plecaka i to tam będzie się zgrywało.
Maciej: Główną zaletą tego typu rozwiązań jest to, że przede wszystkim jest ono małe. Nie potrzebujemy ze sobą mieć komputera, nie potrzebujemy mieć ze sobą laptopa, potrzebujemy tylko mieć ten dysk twardy, który ma w sobie specjalne oprogramowanie a także całą elektronikę potrzebną do tego, aby w bezpieczny i łatwy sposób skopiować wszystkie pliki, które znajdują się na kartach, czyli tak jak powiedziałeś, wsadzamy kartę, naciskamy jeden przycisk, ustawiamy, w jaki sposób ma to backupować i chowamy to z powrotem do plecaka z tą kartą, która się właśnie kopiuje albo odkładamy na bok i czekamy na następną kartę, która nam się zapełni po to, żeby móc z powrotem ją zbackupować.
Igor: To jest metoda najbardziej szybka, wygodna i nieangażująca nas, w kontrze do metody drugiej. Jeszcze 1 plusem tego rozwiązania jest to, że bardzo często ono może być podłączone bezpośrednio ze smartfonem i możemy sobie z tego smartfona potem dokonać przeglądania, czyli jeżeli na przykład ten dysk twardy nam się zapełni, to możemy sobie też śmiało z niego usunąć pewne pliki. I jeszcze kolejnym rozwiązaniem, które mają dyski tego typu najnowszej generacji jest to, że posiadają oprogramowanie, a które od razu przy zgrywaniu może nam stranskodować nasz materiał, co jest świetną opcją, bo jeżeli mamy aparat, który nagrywa w H.264, H.265 i różnych innych kodekach, to ten dysk twardy poprzez swoje oprogramowanie w czasie rzeczywistym nam transkoduje, na przykład, do ProRes i kiedy już przychodzimy do domu, zgrywamy ten materiał, to od razu mamy transkodowany, wrzucamy do programu do montażu, jeżeli pracujecie na Macach, to ProRes tam działa bardzo dobrze. To jest taki plus, którego nie uraczymy w rozwiązaniu drugim. Dużym minusem tego rozwiązania jest to, że jest kosztowne. Kosztuje pewnie kilkaset dolarów czasami. Drugą kwestią jest też to, że to jest na baterie i jak nie mamy w sobie takiej dyscypliny zarządzania bateriami, to jak się zapomni podładować i taki dysk twardy nam się rozładuje albo w ogóle będzie rozładowany już na starcie, to nic sobie nie zgramy, jeżeli będziemy polegać tylko i wyłącznie na takim dysku twardym.
Maciej: Kolejnym z plusów takiego rozwiązania jest to, że ma w sobie wymienne dyski twarde, czyli możemy sobie zainstalować tam dysk twardy, kiedy zapełnimy jeden, to mamy drugi, który możemy sobie wymienić. Są to oczywiście dyski SSD, czyli szybkie, łatwo dostępne i coraz tańsze. Jako minus bym podniósł to, że to urządzenie tylko i wyłącznie zgrywa i nic więcej z tym nie zrobimy. Co do ceny – są różne firmy, różne urządzenia i te kwoty oscylują w kwocie około 2000zł w czasie, kiedy nagrywamy podcastu.
Igor: Teraz tych rozwiązań nie jest dużo, jest tylko kilka firm, które to robią. Wiem, że na pewno DJI ma takie rozwiązanie przy kolaboracji z LaCie, czyli z Seagete. I jest jeszcze chyba GearBox. Moim zdaniem jest to rozwiązanie warte swojej ceny, jeżeli mamy zachowaną odpowiednią dyscyplinę i dbamy o baterie, dbamy o dyski twarde, żeby nie uzależnić się za bardzo od czegoś takiego, bo potem zapełniły wszystkie karty i się okaże, że potrzebujemy jeszcze miejsca a już nie ma gdzie tego zgrać. Przejdźmy do drugiego rozwiązania, tak zwanego „kącika zgrywania kart”, czyli zbudowania takiego malutkiego setupu rozgrywającego na planie. Mam tutaj na myśli laptop, czytnik kart pamięci i dodatkowo jakiś dysk twardy, jeżeli na naszym laptopie nie ma zbyt dużo miejsca na nasze nagrywki.
Maciej: Plusem takiego rozwiązania jest oczywiście to, że mamy bezpośredni dostęp do naszych plików z komputera, możemy je sobie bezpośrednio tam przeglądać, nie potrzebujemy do tego żadnego dodatkowego urządzenie jak smartfon czy jakikolwiek inny ekran poglądowy. Czytnik kart pamięci oczywiście każdy z nas posiada, czyli dodatkowo nie musimy go kupować. Jeżeli chodzi o dyski twarde, to jest ta rzecz, którą trzeba by było dokupić, jeżeli nie mamy na stanie.
Igor: I tutaj metod jest kilka. Metodą, którą ja rekomenduję i uważam za metodę wręcz konieczną i jak ktoś tego nie robi, to uważam, że to jest bardzo złe. Jeżeli sobie zgrywamy materiał na laptopie na planie zdjęciowym lub poza planem, to żeby zgrywać to zawsze na dwa niezależne od siebie miejsca, czyli po prostu na dwa dyski twarde. Może to być dysk twardy w tym komputerze plus dysk zewnętrzny podpinany. Dobrą dobrą praktyką jest mieszanie typów dysków twardych, bo dzisiaj w laptopach raczej mamy dyski SSD. Są szybkie, są fajne, są bardzo mało awaryjne, ale z kolei, jeżeli jakimś cudem nam się taki dysk twardy uszkodzi, to odzyskanie tego materiału potem jest praktycznie niemożliwe, bo to jest po prostu dysk Flash, więc ja bardzo rekomenduję zgrywanie i na dysk twardy na komputer i jednocześnie na osobny dysk twardy zewnętrzny mechaniczny podłączony bezpośrednio po USB. Bo jak się z nim coś stanie, to jeszcze jest szansa na odzyskanie. Idealnym scenariuszem jest, kiedy zgrywamy na dwa dyski twarde zewnętrzne i jeżeli mamy duży dysk twardy w komputerze, to na ten dysk twardy komputerowy. Dlatego uważam to za bardzo istotne? Ponieważ z dyskami twardymi jest tak, że należy sobie zadać pytanie nie, czy się zepsuje, tylko, kiedy się zepsuje. Dyski twarde mają żywotność i to się nie zmieni jeszcze długo. Trzeba mieć to z tyłu głowy, że dyski twarde po prostu się psują, bo się zużywają. Bardzo często psują się same z siebie ze względu na ich wiek. Jeżeli jeden dysk twardy nam się uszkodzi, spadnie, ktoś go ukradnie, to wtedy mamy zawsze tę kopię na drugim dysku twardym, a bardzo często bierzemy udział w planach, które są niepowtarzalne. I tutaj kontynuacją tego też jest to, że dobrą praktyką jest potem trzymanie tych dwóch dysków twardych w dwóch osobnych miejscach. Jeżeli mamy możliwość to włóżmy jeden dysk twardy do torby A, drugi do torby B. Jeżeli ktoś nam ukradnie torbę, to nam zostaje w drugiej torbie drugi dysk twardy. Te kradzieże się nie zdarzają super często, ale wystarczy, że zgubimy plecak, że zapomnimy go skądś wziąć. Posiadanie multi kopii zapasowej jest też istotne. Podsumowując, mamy dwie metody kopiowania, czyli tworzenia kopii zapasowych bezpośrednio na planie zdjęciowym, czyli nie po przyjściu do domu, do biura, tylko jak jeszcze jesteśmy w pracy, co moim zdaniem, jeżeli jest na to czas i są możliwości, każdy powinien to robić, bo karta pamięci jest mała, podatna na uszkodzenia.
Maciej: Jeżeli mamy kartę, która nie jest zbudowana po to, żeby wytrzymać nie wiadomo co, zwykłe karty pamięci SD są giętkie. Niejednokrotnie zdarzyło się mi taką kartę połamać. One mają z boku taki przełącznik, który powoduje, że na kartę można zapisać lub nie zapisać i nie wiem czy wiesz, że jak ta dźwigienka się wyłamie, ty już masz materiał nagrany, sama karta może nie być uszkodzona, ale już się nie da z niej odczytać. CFast są troszeczkę grubsze, trudno je zniszczyć, bo są grubsze, lepiej zbudowane.
Igor: Jeszcze biorąc pod uwagę typy kart. Karty pamięci SD są najbardziej popularne na rynku, a mają piny na wierzchu. Jeżeli uszkodzisz pin, to jest duża szansa, że ta karta nie będzie ci funkcjonować tak, jak trzeba albo wcale. Natomiast karty typu CFast i Compact Flash mają piny wkładane do środka, więc tam ta szansa na uszkodzenie jest mniejsza. Ale wciąż, karty są mniej wytrzymałe i bardziej podatne, że może coś się z nim stać, kontra dobrze zabezpieczony dysk twardy. Idąc dalej, przechodzące do kolejnej rzeczy, która ma z tym związek, czyli jak skończyliśmy na zgrywaniu kart, to też warto zadbać o odpowiednie oprogramowanie, które wspiera ten proces zgrywania zawartości na dysk twardy, ponieważ z mojej obserwacji wynika, że bardzo mało osób w ogóle sobie zdaje sprawę z tego, że systemy operacyjne najczęściej nie mają kontroli wersji plików. Sprawa się sprowadza tak naprawdę do tego, że jeżeli zgrywamy sobie plik z karty na dysk twardy, to w teorii to jest dokładnie ten sam plik, jest skopiowany co do bitu. Czasami z jakiegoś powodu, pliki nie kopiują się poprawnie i, na przykład, mamy plik, który ma 3 GB po zgraniu na komputer ma 2,95 GB, nie zwrócimy uwagi na to, że dobrze się nie zgrał i nie cały skopiował. I potem odpalasz sobie taki plik, oczywiście karta jest już sformatowana i ten plik nigdzie nie istnieje poza tym miejscem, nie zgrałeś go na dwa dyski twarde i się okazuje, że film nie działa i jest błąd. Taki system kontroli wersji jest po to, aby program do zgrywania mógł sobie po zgraniu jeszcze sprawdzić ten plik, czy dokładnie się zgadza z tym oryginalnym. To jest sytuacja, która zdarza się bardzo rzadko, ale wciąż się zdarza. To pewnie zależy od systemu operacyjnego, jego możliwości. Cały czas mówię o zgrywaniu na komputer lub przez komputer. Takie rzeczy wciąż się zdarzają. Wiem, że na Macach raczej nie, bo kto wie, czy system nie ma tego wbudowanego. Takie historie słyszałem wielokrotnie od strony pecetowców. Jest program, który moim zdaniem jest topowy na rynku i nazywa się Hedge. To jest program, który ma bardzo zaawansowaną porządną kontrolę wersji, to jeszcze ma taką super rzecz, że zapisuje sobie logi z kopiowania. Jeżeli mamy kartę 128 GB, nagraliśmy na nią 50 GB i sobie zgrywamy te 50 GB na dysk twardy, wkładamy tą samą kartę do aparatu, nagrywamy nowy materiał, dobijamy do 100 GB, wkładając go z powrotem i zgrywając program nam zgra tylko te drugie 50 GB, którego nie było. Nie będzie zgrywał wszystkiego od nowa. Hedge wie sam, że trzeba to tak zrobić. Ja na planach zdjęciowych sobie „buduję” ten kącik do zgrywania, jest laptop, na którym jest ten program, jest czytnik kart pamięci, czasami nawet dwa, bo na przykład zgrywam z dwóch kart na dwa dyski twarde i na przykład przychodzę, zgrywam, nagrywam dalej na tą samą kartę, przychodzę, wkładam i moja praca się sprowadza do tego, że wkładam kartę do czytnika kart pamięci i wciskam w tym programie na transfer. Nie myślę w ogóle, czy coś zgrałem w złe miejsce, czy coś się nie skopiowało, on to wszystko zrobi sam.
Maciej: Mamy umówione troszeczkę kopiowanie tych kart, to też może skupmy się na kwestii, kiedy to robić. Mam tutaj na myśli to, że jeżeli w momencie, kiedy nagramy coś, co jest niezwykle istotne, pomimo tego, że na karcie zostaje nam jeszcze dużo miejsca i moglibyśmy te pliki dogrywać, czy w tym momencie powinniśmy zmienić tę kartę czy jednak pozostawić ją?
Igor: Ja jestem zwolennikiem tego, żeby sobie dzielić korzystanie z kart „na sceny”. Jest ceremonia, jest ślub i najważniejszym elementem każdej ceremonii jest przysięga, Jeżeli pracujemy na karcie 128 GB i nagramy tę przysięgę, zostaje nam 80 GB jeszcze na tej karcie, to ja jestem zwolennikiem, żeby ją wyciągnąć, włożyć do case’a, schować jak najgłębiej, włożyć nową, świeżą kartę i pozostałą część pracować już na nowej karcie, dlatego że to jest sytuacja, w której nie mamy jak zgrać tej karty, chyba, że mamy te urządzenia, ale i tak musimy kartę wyciągnąć i poświęcić swoją uwagę tej scenie, ponieważ każda karta, która jest używana dalej jest narażona na to, że coś się stanie. Ja rekomenduję mieć dużą liczbę kart, nie oszczędzać na kartach, bo też jestem przeciwnikiem tego jak widzę, że ktoś kupuje drogi aparat i kupuje karty, które już widzę, że będą się psuć. Po to kupujemy ten sprzęt, po to z niego korzystamy, po to się uczymy, żeby wytworzyć coś, co potem jest na tych kartach.
Maciej: Pozostając przy tym profesjonalizmie, na pewno chcielibyśmy naszym słuchaczom sprzedać pewne patenty odnośnie samego formatowania kart, metody, jakie stosujemy do formatowania kart. Taka, która według ciebie jest najbardziej optymalna, najbardziej bezpieczna, jeżeli chodzi o samo dostarczanie tego wideo, to jest metoda, którą ty nazwałaś „na cykl”.
Igor: To jest „moja autorska” metoda, która jest kompletnie nie odkrywcza. To rozwiązanie polega na tym, że jeżeli mamy w naszym pudełeczku 6 kart, to nie formatujemy ich dopóki nie wykorzystamy wszystkich, czyli zamykamy nasz cykl. Jest karta 1, 2, 3, 4, 5, 6, zapełniamy wszystkie, kończy nam się miejsce, jest karta nr 6, korzystamy od początku, czyli od karty nr 1. Robimy tak zwany cykl. Zaczynamy używać karty nr 1, formatujemy ją i dopiero wtedy na niej pracujemy. Oczywiście, jeżeli ta karta jest grana.
Maciej: Oczywiście ten cykl ma sens, bo jeżeli cokolwiek się uszkodzi po drodze, dajmy na to odłożymy kartę nr 6, weźmiemy z powrotem kartę nr 4 do zgrania, to się jeszcze może jednak okazać, że ten materiał nam gdzieś umknie, a my już jesteśmy na tym, że mamy ten początek, a środka będzie nam brakowało.
Igor: Dlatego tutaj sens ma ten cały cykl, bo znamy mniej więcej plan dnia, wiemy, że korzystaliśmy z kart po kolei, dlatego ja mam etykietki na swoich kartach i mają numery. Mogę podać przykład z życia, która mnie spotkała na bardzo ważnym planie zdjęciowym. Sytuacja wyglądała tak, że firma, z którą współpracowałem przy tym projekcie kupiła dysk twardy, wyciągnęła go z pudełka, zgrała cały materiał z moich kart, podłączyła potem ten dysk twardy do komputera, żeby już na nim pracować i się okazało, że dysk twardy nie działa. Nowy dysk twardy. Tę sytuację uratował mój styl pracy „na cykl”, dlatego że wyciągnąłem karty wcześniejsze, na których wciąż wszystko było. Czym to się różni się od innych metod? Tym, że wiele osób ma tylko dwie karty. To jest moim zdaniem zbyt mała liczba kart do tego, żeby stosować te dwie metody, czyli zmianę kart przy scenach i formatowanie „na cykl”. I bardzo często robią tak, że nagrywają na kartę, wyciągają, zgrywają, wkładają tą samą kartę do aparatu, formatują i pracują cały czas na tej samej karcie. Moim zdaniem 6 kart to jest bardzo optymalnie. To są dwie metody, które sprawią, że będziecie bardziej bezstresowo pracować na planie zdjęciowym i potem po planie zgrywając sobie ten materiał i też stosowanie tej metody „na cykl” sprawia, że zawsze to dodatkowa kopia zapasowa, bo nawet jeżeli zgramy wszystko na dyski twarde, to wciąż na kartach on jest.
Maciej: Skoro mówiłeś o tym, że wyjmujemy karty, wkładamy do pudełeczka, to teraz najważniejszą kwestią w tym momencie jest, do jakiego pudełeczka. Chcielibyśmy wam powiedzieć o rodzajach pudełek, rodzajów casów, które służą do tego, aby w skuteczny i bezpieczny sposób przechowywać nasze karty pamięci. Z mi znanych pudełek, zabezpieczeń, casów są dwa. Jedno jest plastikowe, w postaci takiego otwieranego pudełeczka, które ma uszczelkę wokół swojego wieczka po to, aby ono było bryzgoszczelne i kurzoszczelne. Według mnie to jest najlepsze rozwiązanie. Także są tak zwane portfele parciane. One są składane, mają swoje przegródki, te przegródki są przezroczyste i w nich możemy sobie trzymać karty. To jest dla mnie dużo gorsze rozwiązanie z tego względu, że jest po prostu miękkie, nie jest odporne na wilgoć, kurz. Jeżeli nam spadnie, to pewnie nic się nie stanie, ale też nie jest odporne na żadne zgniecenie. Niekiedy nawet przypadkowo wsadzimy do tylnej kieszeni w spodniach, usiądziemy na tym, to jesteśmy w stanie te karty zniszczyć.
Igor: Moim zdaniem korzystanie z tych portfelowych rozwiązań do przechowywania kart jest rozwiązaniem, które jest okej, ale tylko w sytuacji, w której pracujesz tylko i wyłącznie w studio, czyli w ogóle nie wynosisz tych kart poza studio. Masz po prostu taki segregatorek na kartę i sobie na nich pracujesz. Te kieszonki są przezroczyste, widzisz numer karty i nazwę, więc w przypadku, kiedy jest to studio uważam, że to rozwiązanie jest okej. Te plastikowe, uszczelniane na zawias pudełeczka, dzięki temu, że mają uszczelkę, są wilgocioodporne, nie przepuszczają wody. Kolejnym plusem tych rozwiązań jest to, że one bardzo często są wstrząsoodporne, czyli jak z dużej wysokości nam spadnie, to najprawdopodobniej nic się nie stanie z jego zawartością. I jeszcze jedną rzeczą, o której nie wspomnieliśmy, a uważam, że jest mega istotna to to, że dzisiaj największym niebezpieczeństwem dla karty są fale elektromagnetyczne i te pudełka uszczelniane też są z jakieś specjalnego materiału i to nie jest zwykły plastik. Można przeczytać w specyfikacji tych pudełek, że są odporne na wszelkiego rodzaju fale elektromagnetyczne. Jeżeli jesteście klientami hotelu i macie kartę, która otwiera się drzwi i trzymacie ją w tej samej kieszeni, co smartfona, to jest 95% szans, że ta karta przestanie po chwili działać, bo się rozmagnesuje. Jeżeli pracujecie w terenie bardzo dużo, to rekomendujemy nawet inwestycje 100 zł, 200 zł, nawet do 300 zł na takie pudełeczko.
Maciej: Wejdźmy na trochę bardziej postprodukcyjny temat, czyli jak już mamy materiał, opuściliśmy plan zdjęciowy, spakowaliśmy się, dojechaliśmy do domu, backup mamy zrobiony, przerzucamy wszystko do naszej infrastruktury backupowej, którą zbudowaliśmy sobie w domu, np. na jakieś RAIDy lub dyski twarde zewnętrzne, to taką kwestią często poruszaną na forach internetowych jest to, że RAID = backup. Wiem ze swojego doświadczenia, że to nie jest to samo.
Igor: Bardzo często na grupach facebookowy, jak ktoś używa pyta o backup, czyli kopię zapasową, to dużo ludzi odpowiada RAID. Wyjaśnię, czym jest RAID i dlaczego RAID to nie backup. RAID to jest system łączenia kilku dysków twardych w pary, aby one ze sobą współpracowały, czyli jeżeli mamy skrzyneczkę, w której mamy 5 dysków twardych, dajmy na to są dyski twarde po 10TB, czyli w teorii wszystkie w tej skrzyneczce powinny nam dać 50TB, to RAID działa w ten sposób, że możemy sobie wybrać taki typ RAIDu, żeby jeden dysk twardy był odporny na uszkodzenia, czyli jeżeli się uszkodzi i go wyciągniemy i włożymy nowy dysk twardy w miejsce tego dysku, nie stracimy żadnych danych z tej puszki. Jeżeli tak korzystamy z systemu RAID to nie mamy 50TB tylko 40TB, bo te 10TB jest nieużywalne, ale chroni nasze dane. To jest rozwiązanie, które jest bardzo dobre i ja bardzo rekomenduję, żeby przechowywać swoje materiały tylko na RAIDach, aczkolwiek nie jest to kopia zapasowa, ponieważ backup z definicji to jest osobne miejsce, w którym znajduje się ten sam materiał.
Maciej: Czyli oprócz tego należałoby mieć prócz tego RAIDa jeszcze w innym miejscu zbackupowany ten cały materiał, np. jakiś kolejny dysk zewnętrzny i wtedy mamy pewność, że jeżeli nawet tamten RAID nam padnie, to jeszcze mamy miejsce w którym te materiały się znajdują.
Igor: Dla przypomnienia, tamto to nie jest kopia zapasowa. Backup jest wtedy, kiedy mamy materiał w przynamniej w dwóch miejscach. RAID jest super, zabezpiecza nam to, że jeden dysk twardy może nam paść w dowolnej chwili, ale jeżeli nam uszkodzi cały RAID, czyli np. uszkodzi się 5 dysków twardych w tej samej chwili, to wtedy to nie jest backup, ponieważ nie mamy tego materiału w zupełnie innym miejscu. Rozwiązania są bardzo różne. Czasami RAIDy mają swój system operacyjny i można wtedy mieć stuprocentową kopię zapasową na drugiej takiej puszce RAID i to oczywiście znacznie nam zwiększa koszty, ale też bezpieczeństwo. Czasami wystarczy mieć jakiś kilkuterabajtowy osobny dysk twardy, na którym mamy dokładnie to samo. Też super rozwiązaniem są chmury, ponieważ niektóre systemy NAS, czyli serwery, które działają w sieci też mają rozwiązania RAID albo po prostu same narzędzia typu RIDE też bardzo często mają możliwość zintegrowania się z chmurami typu Dropbox, Google Drive, chmura Amazon. To jest też świetne rozwiązanie, ponieważ jeżeli mamy RAID u siebie w domu, a kopię zapasową mamy w chmurze, no to jest ten backup. Ja sobie też zdaje sprawę z tego, że ludzie nie uwzględniają tego typu scenariuszy w swoim życiu, np. pożar.
Maciej: Najprostszy scenariusz mi przychodzi do głowy, kiedy mamy jeden RAID fajnie zbudowany, drugi obok niego stoi i jeszcze nawet trzecią kopię zapasową i wszystko stoi w jednym miejscu, w jednym mieszkaniu, a sąsiad u góry zapomniał zakręcić kurka i mieszkanie nam zalew. Cała elektronika zostaje zalana, wszystkie nasze dane poszły, ale w momencie, kiedy mamy chmurę, kiedy mamy te nasze pliki przerzucone na chmurę, to jesteśmy uratowani. Fakt, trochę tysięcy poszło z wodą, aczkolwiek nie straciliśmy materiału, który daje nam możliwość dalszego zarabiania.
Igor: Bardzo często jest, że ja mamy stałych klientów, z którymi pracujemy od kilku lat i wykorzystujemy wcześniej nagrany materiał do remontażu i wykorzystaniu go do kolejnych innych. To jest z punktu widzenia takiego klienta i obietnicy, które jako firma mu składam ogromna wartość. Czasami ten materiał jest bardzo dużo wart. A chmura jest fajna, ponieważ jesteśmy niezależni od miejsca. Rozwiązania typu RAID i NAS się integrują z chmurami, czyli wrzucają cały materiał na chmury same z siebie. Ustawiasz sobie, że proces integracji ma nastąpić codziennie o 2:00 w nocy i po prostu idziesz spać, a to się w tle dzieje. Natomiast, jeżeli nas nie stać na chmurę, bo jeżeli chcemy korzystać z kilkudziesięciu terabajtów, to taka chmura potrafi kosztować. Aczkolwiek w Dropboxiw można połączyć biznesowo kilka kont niezależnych i dostać nielimitowany dostęp, ale tam chyba są jakieś limity w przepływie transferu. Też dobrym rozwiązaniem jest zbudować sobie drugi RAID na jednostce NAS i podłączyć ją w budynku zupełnie innym. Najważniejsze, żeby miało to dostęp do Internetu i do prądu. Dwa NASy tej samej marki z tym samym oprogramowaniem mają wbudowane natywne rozwiązania, że przez Internet się przenosi materiał, wszystkie pliki z jednego do drugiego. Wiem, że to brzmi troszeczkę paranoicznie, ale wszystko się może zdarzyć. Oczywiście, te wszystkie rzeczy, o których mówimy w tym odcinku zalecamy dostosować do swoich potrzeb. Nie każdy potrzebuje mieć kopie zapasowe trzymane przez 3 lata. Czasami ludzie trzymają je tylko przez trzy miesiące. Dostosujcie rozsądnie do swoich rozwiązań. My podajemy, jakie są możliwości i jak można z nich skorzystać.
Maciej: Zachęcamy was do tego, aby przemyśleć i zastanowić się nad backupem u siebie w domu. Co robicie? W jaki sposób to robicie? Czy robicie to dobrze? A także wziąć pod uwagę przypadki losowe, które niejednokrotnie się zdarzają i na nie też jakieś zabezpieczenie sobie zbudować, ażeby nie obudzić się z ręką w nocniku.
Igor: Chodzi przede wszystkim o sytuacje niezależne od nas, więc możemy się starać dawać od siebie Maksa, podchodzić profesjonalnie do wszystkich projektów, ale jeżeli coś jest niezależne od nas, nie mamy na to wpływu, to może stać się wszystko. Ja jestem ogromnym fanem pracy i działania, myślenia pro aktywnego, czyli wyprzedzać ewentualne nieprzyjemności, które mogą nas spotkać. I pamiętajcie też, żeby w swoich inwestycjach sprzętowych brać pod uwagę tego typu sprawy.