W tym odcinku podcastu…
Wiedza i doświadczenie to najważniejsze elementy, które w pracy filmowca pozwolą Ci osiągnąć mistrzostwo. Jednak mimo wszystko narzędzia, którymi się posługujesz podczas produkcji swoich filmów są niezbędne do tego, aby osiągać zamierzone efekty. Tak jak zawodowy kierowca nie istnieje bez swojego samochodu, tak zawodowy filmowiec nie istnieje bez swojej kamery i oporządzenia.
W tym odcinku podcastu przedstawiamy 8 narzędzi, dzięki którym natychmiast wejdziesz na wyższy poziom w produkcji video. Wymieniamy elementy wyposażenia filmowca, dostępne na każdą kieszeń, a mające ogromny wpływ na finalny wygląd Twoich filmów. Miłego słuchania!
Gdzie posłucham podcastu?
Słuchaj podcastu tutaj na stronie (odtwarzacz na górze strony), na Spotify lub Apple Podcasts, Google Podcasts. Subskrybuj Super35 w najwygodniejszym dla Ciebie miejscu. Wszystkie odcinki podcastu znajdziesz TUTAJ. Do usłyszenia!
Przydatne linki
Transkrypcja odcinka
Maciej: W tym odcinku omówimy 8 rzeczy, dzięki którym będziesz robić lepsze filmy. Są to rzeczy, są bardziej low budżet, aniżeli rzeczy które są highendowe, wysoko kosztowe, które pociągną wiele kosztów ze sobą i osuszoną nasz portfel z resztek pieniędzy, które zostały nam po ostatnim zleceniu. Pierwszą z rzeczy, o których opowiemy jest gimbal albo wszelkiego rodzaju stabilizacja.
Igor: To nie musi być koniecznie gimbal. Jak każdy z nas wie, ustabilizowanie naszego ujęcia ma gigantyczne wpływ na to, jak ten film potem się prezentuje jak już siadamy do montażu. To jest pierwszy punkt na naszej liście, ponieważ on jest najbardziej widoczny gołym okiem, jeżeli nagrywamy z rąk nieumiejętnie, nie mamy stabilizacji wbudowanej w matrycę, to jednak ten film nie wygląda zbyt dobrze.
Maciej: Już nawet pomijając kwestię tego, jak bardzo jest przydatnym w aspekcie właśnie stabilizowania ujęć, to jest to narzędzie, można powiedzieć, kompletne, o czym mówiliśmy w jednym z poprzednich podcastów traktujących właśnie o stabilizatorach. Mówiąc kompletne narzędzia, mam tutaj na myśli, że jest ono w stanie zastąpić wiele innych narzędzi, czyli statyw i monopod, możemy robić ruchy wysuwane, przesuwane, czyli można powiedzieć, że jest to też lider, a także dolly, czyli tak zwany wózeczek z operatorem, który pchany przez kogoś innego.
Igor: I nawet kran troszeczkę, jeżeli podepniemy gimbala na jakiś monopod czy na jakąś tyczkę lub statyw, to z tego można stworzyć taki DIY kran. Chciałbym się tutaj zatrzymać na sekundkę przy tych ruchach, dlatego że to, co daje bardzo często w filmie efekt wow, to jest właśnie to, że jesteśmy w stanie zrobić jakieś bardzo płynne ruchy, nawet najprostsze, ale jeżeli mamy aparat z dobrym autofokusem, to faktycznie daje to dużą przewagę kontra film, który jest calutki, od A do Z, zrobiony na statywie. Jednak wtedy te dynamiczne ujęcia połączone z dobrym montażem sprawiają to coś.
Maciej: Jedna z ostatnich moich produkcji, którą robiłem była wykonana zupełnie z ujęć statycznych i szczerze powiem, że już nie wygląda to tak dobrze, jak ujęcia przeskakiwanie ze statycznych na dynamicznie.
Igor: Jednak b-roll z orbitką dookoła czegoś to zawsze daje ten taki efekt, przynajmniej teraz. Podejrzewam, że przyjdą czasy, kiedy to po prostu się znudzi, ale na tym etapie, na którym jesteśmy, to faktycznie orbity, ruchy wszelkie, przód-tył, prawo-lewo dają taki efekt wow, więc w moim odczuciu gimbal jest jednym z tych narzędzi, które wprowadzają produkcję wideo na dużo wyższy poziom, niskokosztowo i dość łatwo, dlatego że dzisiaj możemy kupić praktycznie dowolny gimbal do 3000 zł. Nie są one trudne w obsłudze. Na początku trzeba troszeczkę nabrać wprawy w poruszaniu się z nim, trzeba go zrozumieć, jak on nie działa, ale jak już się to opanuje i poćwiczy, to myślę, że to jest maksymalnie miesiąc i jesteśmy naprawdę w stanie no wyskoczyć, jeżeli chodzi o sam poziom. Teraz nowa technologia daje nam te gimbale. Kiedyś to były tylko i wyłącznie stabilizatory, glidecamy, a gimbale są z nami małą chwilę, bo te, które naprawdę robią dobrą robotę, w moim odczuciu, to są ok. 3 lata. Były oczywiście trochę wcześniej, ale były wtedy znacznie droższe, trudniejsze w obsłudze, większe przede wszystkim, bo teraz są takie pocket-size.
Maciej: Kiedyś to były właśnie albo stabilizatory manualne, czyli takie zwykłe grawitacyjne, na których ja uczyłem się sztuki operatorskiej i powiem szczerze, że jednak trzeba było troszeczkę z tym pochodzić, trochę tych ruchów poznać, ręka niejednokrotnie drętwiała, bo to ciężkie, głównie się to na jednej ręce trzyma. Można sobie tam dokupić jakąś kamizelkę i ramię izometryczne, ale zdajemy sobie sprawę, jak to się prezentuje. A na chwilę obecną mam gimbala, który jest mały i też słusznie wspomniałeś o tym, że w „mniejszej paczce” otrzymujemy większą moc, bo kiedyś te gimbale małe miały do 300-400 g i nic więcej nie można było z tego wycisnąć, a teraz spokojnie są gimbale, które mają 3,6 kg (np. Ronin) i 4,2 kg (Crane).
Igor: To naprawdę nie jest duży sprzęt, a jaką ma siłę, bo jednak 3,5 kg do 4,5 kg, to jednak już jest taka waga, że podepniemy kamerę mniejszego formatu, np. Canon C200.
Maciej: Wczoraj dodatkowe obciążniki mi przyszły do mojego Canona C200. Nałożyłem cały ten temat ze szkłem Sigma 18-35 1.8. Trzeba dodać, że to jest naprawdę ciężki szkło. Dodatkowe obciążenie na tył i pięknie śmiga. Ja mam Ronina S i jest to jeden z najbardziej podstawowych gimbali. Gimbal to jest po prostu coś pięknego i rekomendujemy strasznie zakup tego, bo uważamy, że ten koszt na pewno nam się zwróci.
Igor: Punkt numer 2, czyli filtr ND. Jest to też narzędzie, które bardzo nisko kosztowo i wręcz natychmiastowo daje efekty. Każda osoba, która dopiero zaczyna swoją przygodę z filmowaniem jako takim nie ma pojęcia w ogóle o tego typu rozwiązaniu. Ja sam jak zaczynałem, to dopiero zacząłem stosować filtry ND chyba po roku, czy tam po półtora. Dowiedziałem się oczywiście o ich istnieniu i ich zastosowaniu z jakimś poradników na YouTubie. I wtedy dopiero poczułem magię używania jasnych szkieł, bo kiedyś na początku nawet ich nie miałem, bo wszystkie te obiektywy, na jakich pracowałem to były jakieś kitowe, przy bardzo szerokiej ogniskowej 18 bodajże milimetrów od Canona światło 3.5. Więc nie dość, że bardzo szeroko, więc ta kompresja jest znikoma, to druga sprawa jest taka, że jeszcze to światło 3.5, więc ten obrazek wyglądał po prostu jakby ktoś wyciągnął średniej jakości smartfona i po prostu sobie nagrał jakiś film. W momencie, kiedy przeszedłem na jasne szkła, troszeczkę większe ogniskowe i dorzuciłem do tego filtr szary, to stała się magia. Taki całkiem niezłej jakości stały filtr, czyli niezmienny, w miarę sensownej jakości, kupimy za 300 zł i nakręcamy go na obiektyw i dzieje się magia. Może powiedzmy, czym jest filtr szary i jak on działa, bo to jest chyba najważniejsza cecha.
Maciej: Filtr ND jest nakręcony lub wbudowany w kamerę, jakkolwiek wsuwany w jakąś przejściówkę. Canon ostatnio coś takiego wypuścił. Może też być nakręcany na przód obiektywu lub wsadzony w Matte Box, jeżeli mamy go zamontowanego. Filtr szary jest niczym innym, jak odcięciem części światła, które wpada na obiektyw. Zamiast regulować ISO czy też przysłonę, możemy sobie założyć taki filtr ND, przesłonę zostawić tam gdzie ona powinna być, albo tam gdzie chcemy, żeby była, czyli dosyć szeroko otwarte, np. 2.0 i nie będzie nam wpadać aż tak dużo światła i nie będzie nam przepalać tego obrazka. Dlatego też filtry szare w naszym odczuciu są jednym z ważniejszych elementów, które sprawią, że ten film look na waszych produkcjach się pojawi, z tego względu, że będziemy mogli odseparować naszego aktora od tła, a to jest jedna z ważniejszych rzeczy.
Igor: W dużym uproszczeniu, rozmyte tło wynika z wielu różnych czynników, ale najważniejszym jest przysłona. Rozmyte tło jest takim efektem bardzo pożądanym i jest też efektem, który zaczął być mocno wykorzystywany i aż na tak dużym poziomie po tym jak wyszły aparaty z pełną klatką, bo jednak jak obejrzysz wysokobudżetowe produkcje hollywoodzkie, to tamten bokeh, czyli rozmycie lub kompresja występuje, ale ona nie jest aż tak duża, jak na filmach jakiś twórców YouTubowych. Ja tylko jeszcze od siebie dodam taką rzecz, że najprostszą analogią do filtru ND to są okulary przeciwsłoneczne dla obiektywu.
Maciej: Odnośnie rozmywania tła przez twórców internetowych, oni mają ten aparat i mają możliwości, aby ustawić sobie takie, a nie inne parametry, przez co tło jest rozmyte, a troszeczkę w sztuce filmowej wygląda to inaczej, dlatego te produkcje filmowe z dużych ekranów nie mają aż tak mocno skompresowanego tego tła. Twórcy i reżyserowie, chcą uzyskać pewien efekt. Nie ukrywajmy, że oni stosują pewne szkła, pewne kamery po to, żeby uzyskać jakiś efekt. A u nas niejednokrotnie jest tak, że ten efekt po prostu chcemy uzyskać, żeby był efekt wow.
Igor: Przede wszystkim, my możemy ten efekt uzyskać, bo to, że aż tak mocno rozmyte tło bardzo często nie jest wykorzystywane w wysokobudżetowych produkcjach wynika z wielkości matryc. Wciąż standardem jest Super 35, więc ona ma mniejsze możliwości pod tym kątem, jeżeli mówimy o rozmyciu, o bokeh, w kontrze do pełnej klatki. A druga sprawa jest taka, że jasne szkła są znacznie łatwiej dostępne, jeżeli mówimy o obiektywach fotograficznych, bo naprawdę możemy kupić Canon 50 mm 1.8 za 500 zł i podpiąć ją pod Canona 6D Mark II i już mamy naprawdę super rozmyte tło. Podszedłbym do tego z tej strony, że są te możliwości techniczne, a druga sprawa jest taka, że bardziej odważni są ludzie, którzy robią filmy sami dla siebie, na Vimeo, na YouTube. Wydaje mi się, że ta niskobudżetowa branża zaczęła odważyć się stosować ogniskowe typu 85 mm do filmu, np. Canon 70-200 mm. Ja sam robiłem ujęcia na 200 mm, gdzie jest to stosowane w branży dokumentalnej i reklamowej jeszcze tak, ale w filmach wysokobudżetowych to raczej nie standard.
Maciej: No bo po coś takiego robić, że aż tak mocno odcinamy naszego aktora od tła. Po to żeby osiągnąć efekt, jakiś dream effect albo żeby przedstawić o czym on teraz myśli. Pewne szkła i pewne zabiegi są stosowane po coś. Wracając do naszych filtrów ND, to mam nadzieję, że przybliżyliśmy ten temat dosyć mocno i tutaj jeszcze chcielibyśmy wspomnieć o tym, aby kupując filtry sugerować się tym, aby one nie były zmienne, żeby to nie były tak zwane variable ND filter. Oczywiście mówię o filtrach, które są niskobudżetowe, bo te wyżejbudżetowe filtry nie mają tego problemu. Trzeba sobie porównać, że możemy kupić filtr Hoya za 250 zł, ale możemy kupić filtr PolarPro za prawie 1000 zł. Ten problem, o którym chcę powiedzieć, to jest tak zwany efekt X, czyli w momencie kiedy ustawiamy sobie filtr ND na to, żeby on był bardziej ciemny, to niejednokrotnie nie widzimy tego na naszym ekranie w aparacie, a tutaj jakby nachodzą na siebie dwa kręgi, te szkła się w środku spotykają i powstaje tak zwany efekt X i na środku ekranu mamy ciemniejszy X, który nie jest dostrzegamy na małym ekranie.
Igor: To psuje nam praktycznie całe ujęcie. Trzeba wiedzieć, że zmienny filtr szary jest niczym innym jak dwoma filtrami polaryzacyjnymi, które działają same przeciwstawnie, więc ten efekt X jest bardzo niepożądany i ja do swoich filmów z wyjazdów wakacyjnych za bardzo się tym nie przyjmuję i wtedy faktycznie używamy filtrów zmiennych, ale jeżeli robię na projekty komercyjne dla klientów, to specjalnie sobie kupiłem cały set filtrów ND stałych, takich średniej jakości. One kosztowały mnie około 400 zł za sztukę. One są już naprawdę okej i trzeba mieć na uwadze to, że nie będziemy kontrolować wtedy tego dopływu światła na matrycę przez filtr ND, tylko wtedy już na przykład pracujemy na ISO i czasami trzeba je rozjaśnić troszeczkę, ale to też nie jest złe, ponieważ natywne ISO kiedy nagrywamy na logu, w zależności od marki od producenta sprzętu jest to 400 lub 800, więc i tak te 400 lub 800 rozjaśni nam troszeczkę, ten filtr nam to zmniejszy, a możemy zachować klasyczną zasadę 180 stopni, czyli shutter speed (czas migawki) utrzymać tak, jak trzeba. Przysłonę możemy sobie otworzyć i wtedy unikamy efektu X. I druga sprawa jest taka, że filtry ND zmienne też bardzo często sprawiają, że pojawia się winieta i to jest drugi efekt. Jeżeli pojedziemy dalej w którąś ze stron, to wtedy X nam znika, ale zostaje ta winieta. Winieta jeszcze do końca nie jest tak bardzo zła, bo najczęściej z proporcji 16:9 robimy 21:9 i wycinamy sobie górę i dół, ale to też nam potem nie daje możliwości przekadrowania góra-dół, bo winieta tam jest.
Maciej: Jeszcze z doświadczenia dodam, żeby jednak stronić od kupowania przejściówek wszelkiego rodzaju, czyli np. mamy filtr szary 77 mm i kupujemy sobie przejściówkę żeby nam pasował na obiektyw 49 mm. Ja kiedyś zrobiłem ten błąd i tych przejściówek później nie używałem, bo one są większe, to się źle wsadza, itd. Dlatego ja ze swojej strony polecam nie kupować przejściówek. Ten zły efekt był taki, że mieliśmy obiektyw, który był mały, a miał na sobie nasadzoną przejściówkę, którą miała 49 mm, a przejściówka na 77 mm. Akurat wtedy miałem to przy Canon 50 mm 1.8, tam pierścień od ostrości jest bardzo malutki i haczyłem palcami o tą przejściówkę.
Igor: To jest też rozwiązanie bardzo polecane w internecie na grupach, bo faktycznie pozwala zaoszczędzić bardzo dużo, jak już kupujemy droższe filtry ND możemy kupić filtr typu 82 mm i mieć go na wszystkie swoje szkła, ale też trzeba mieć na uwadze, że on też mnie niesie za sobą pewne konsekwencje, chociażby takie, że znacznie wolniej i trudniej jest zmienić go, odkręcić, przykręcić na inne szkło.
Maciej: Wyobraź sobie, że jesteś przykręcony teraz tym filtrem ND do tej przejściówki i chcesz to odkręcić na planie, spieszysz się. Wychodzi panna młoda z domu na zewnątrz, gdzie jest bardzo jasno, ty jesteś przygotowany z filtrem szarym na przejściówce, jesteś mocno zadowolony, że będzie zaraz pięknie, chcesz odkręcić sobie ten filtr, przekręcić na inny obiektyw i w tym momencie odkręca się zamiast filtr ND, to przejściówka i nie jesteś w stanie przykręcić już jej na ten drugi obiektyw, bo przejściówka, którą przed chwilą miałeś jest na 49 mm. Cała nasza ekipa filmowo-weselna kupiła sobie oczywiście te przejściówki, a później każdy sobie myślał: „No to jednak filtr inny trzeba dokupić”. No te przejściówki nie są drogie, jeżeli ktoś ma naprawdę low budget na samym początku i wie, że będzie przechodził dalej, to radziłbym po prostu z głową to kupować.
Igor: One są fajnym rozwiązaniem w momencie, kiedy produkujesz wideo i na produkcję masz czas, na spokojnie robisz coś reżyserowanego, jakąś reklamę, coś trwa parę dni i masz na to czas, żeby spokojnie sobie z lokacji na lokację sobie na spokojnie zgrać kartę, zmienić szkła, itd., to wtedy to nie stanowi problemu, ale tak jak mówię, trzymając się tej branży ślubnej, która wymaga od nas reakcji wręcz na wszystko, co się dzieje dookoła, to te filtry faktycznie mogą przysporzyć wiele nieprzyjemności. Czyli punkt pierwszy – gimbal, punkt drugi – filtr szary, który pozwoli nam nagrywać na szeroko otwartych przysłonach, nawet jak jest jasno. Co mamy jako punkt 3?
Maciej: Mikrofon jest jeszcze jedną z ważniejszych kwestii. Ten punkt trzeba rozpocząć od tego, że tak naprawdę audio to jest połowa naszego filmu, a bardzo jest zaniedbywane. Pchamy każdy hajs który mamy w aparat, w obiektywy, baterie dokupujemy i na samym końcu jakiś budżet został na mikrofon, to bierzemy najtańszy, a później okazuje się, że wideo jest spoko i nagle słyszymy jakieś dziwne pogłosy.
Igor: Albo kupujemy mikrofon typu, który nie jest dobrze dopasowany do tego, co my robimy na co dzień, czyli np. robimy przykładowy ślub, jest ceremonia i nagrywamy stojąc 10 m od pary młodej na shotgunie przyczepionym do aparatu, który polepszy nam jakość, ale zbierze pogłos z całego kościoła. Wyposażenie się mikrofon to jest raz, a dwa, dostosowanie typu mikrofonu pod to, co wykonujemy. Albo w ogóle dobrze jest mieć ich parę, w zależności od tego, co musimy zrobić na danym planie zdjęciowym.
Maciej: Pierwszym mikrofonem, który omówimy będzie mikrofon krawatowy. Jest to mikrofon używany do reportaży ślubnych albo do wywiadów, dokumentów, jeżeli mamy możliwość podłączenia pod mikrofon pod człowieka, np. pana młodego. Drugi z mikrofonów, który jest dosyć istotny, żeby go mieć i ja bym polecał, żeby od niego zacząć, to jest mikrofon typu shotgun, montowany na body. Jest to mikrofon kierunkowy.
Igor: Jego charakterystyka polega na tym, że ściągamy audio z przestrzeni, w którą mamy wycelowany nasz sprzęt. Ja tylko tutaj dodam, że to jest podstawowa różnica między mikrofonem krawatowym, a shotgunem: mikrofon krawatowy jest mikrofonem pojemnościowym, dookólny, czyli ściąga nam dookoła 360 stopni, a szogun nam ściąga kierunkowo. Druga różnica jest taka, że mikrofony krawatowe są najczęściej mikrofonami typu mono, bo tam nie ma potrzeby, żeby robić, bo nie ściągnie nie wiadomo jak dobrze prawo-lewo. Oczywiście występują modele, które są stereo, ale
nie są standardem, a kierunkowy shotgun już też można nabyć w wersji stereo lub wersji, która drugiego kanału nam używa jako backup, co jest świetnym rozwiązaniem, ponieważ jeżeli ustawimy czułość mikrofonu zbyt mocno, to na jednej ścieżce nagrywa, tak jak my ustaliliśmy, a na prawej nagrywa nam 10 decybeli w dół, czyli jeżeli zrobimy przester, to mamy drugą ścieżkę audio, która może nas uratować. Wtedy w programie do postprodukcji kopiujemy tą, która jest bardziej użyteczna, robimy z niej stereo i voila.
Maciej: Można również dwie między sobą pozamieniać, jeżeli w danym momencie chcemy mieć głośniej lub ciszej. I ostatnim z mikrofonów, o którym zamierzamy wspomnieć jest zwany mikrofon typu Boom, tzw. Boom mic. Jest to mikrofon na tyczce zawieszany nad człowiekiem, który się wypowiada i na ślubach raczej nie jest stosowany, bo to wyglądałoby dosyć kuriozalnie, ale jeżeli chodzi o wywiady, o plany filmowe, to jak najbardziej stosuje się go, bo mikrofon krawatowy jest fajny w swojej formie, można go bardzo fajnie zamontować, ale niejednokrotnie jest on przeszkodą, ponieważ go widać, a nie chcemy na jakimś filmie żeby było go widać, dlatego też stosuje się Boom mic.
Igor: Jeżeli posiadamy taki sprzęt w swoim asortymencie i robimy formaty w których wypowiadają się ludzie, to Boom mic jest najlepszym rozwiązaniem pod kątem jakości i charakterystyki tych mikrofonów, one pod kątem częstotliwości dają takie fajne filmowe, głębokie, wręcz podcastowe, radiowe brzmienie w przeciwieństwie do mikrofonu krawatowego. Sam fakt, że faktycznie mikrofon krawatowy jest widać chyba, że ją ukryjemy pod ubraniem, ale wtedy musimy ją ą przyklejać do ubrania od spodu albo do skóry, to jest jeszcze taki efekt szurania bardzo mocno niepożądany. Tego też nie jesteśmy w stanie kontrolować, bo ludzie, którzy się wypowiadają zachowują się różnie, mamy różne reakcje na stres i niektórzy się wiercą, ruszają. Boom mic pozwala nam te wszelkie aspekty wyeliminować, a druga sprawa jest taka, że Boom mic też bardziej wpływa na produktywność, dlatego że, jeżeli nagrywamy kilka osób w tym samym spocie, to wystarczy, że podchodzi nowa osoba i nie trzeba tracić czasu na przepinanie się. Boom mic też jesteśmy w stanie nagrać grupę osób, jeżeli na kanapie siedzą trzy osoby i się wypowiadają, to jesteśmy w stanie bardzo fajnie to ściągnąć jednym mikrofonem, bez potrzeby podpinania aż trzech. Więc są plusy i minusy każdego z podanych przez nas rozwiązań. Proponuję przeanalizować swój styl pracy, swoje produkcje, koniecznie się wyposażyć w mikrofon. Bez niego nie jesteśmy w stanie na odpowiednim poziomie zrealizować filmów.
Maciej: Dodam od siebie, że my używamy mikrofonów shotgunowych RODE VideoMic Pro jako Boom miców, z całkiem niezłym powodzeniem. Dlatego też ja w swojej rekomendacje podałem go jako taki must-have, jako zakup, który jest fajny i który na pewno nam się przyda.
Igor: Kończymy kwestię mikrofonów i przechodzimy do punktu nr 4, którym jest jasny obiektyw. To jest kolejny element wyposażenia, który w bardzo łatwy do zrealizowania sposób, w połączeniu z filtrem ND daje nam możliwości takie, że nasze produkcje wchodzą na znacznie wyższy poziom.
Maciej: Jasny obiektyw pozwala nam uzyskać bokeh w tle, co nam daje taki filmowy look, który jest jak najbardziej pożądany, właśnie przez to, że ustawiając sobie wartości przysłony 1.4, 1.6 lub 1.8 wpuszczamy bardzo dużo światła na matrycę, a w efekcie tego otrzymujemy to tak zwane rozmazane tło, które wraz z połączeniem ostrości na postaci buduje na bardzo fajny obrazek, który jest przyjemny dla oka i także odcinamy naszego bohatera, który jest dla nas ważny, który jest ważny dla naszej historii od całego tła, które na daną chwilę jest tylko wypełnieniem.
Igor: Rozmyte tło daje nam amatorom właśnie ten efekt wow w filmach, dlatego że widz się bardzo mocno opatrzył tego efektu w telewizji. Jeżeli mało osób jest w stanie wyprodukować tego typu obrazek, bo niedzielni fotografowie czy filmowcy korzystają najczęściej z tanich aparatów, pracują na kitowych obiektywach lub robią w dzisiejszych czasach domowe produkcje na smartfonach i nie rozumieją i nie wiedzą skąd wynika to, że są w stanie osiągnąć właśnie taki efekt więc, wyposażyć się przynajmniej w jedno sensowne szkło, które jest jasne. Tak naprawdę za jasne uważa się już te z przysłonami od 2.8 w dół, więc te 2.8 też jest jasne, ale biorąc pod uwagę to, że na rynku są takie, które mają 1.2 czy 1.4, no to ta różnica jest bardzo duża i też fajnie wykorzystać tę możliwość i wyposażyć się w 50 mm. Dużo mówiliśmy o tym w naszym odcinku o obiektywach, ale jasna 50 mm w moim odczuciu to jest totalny must-have, jeżeli chodzi o sprzęt. Jeżeli dysponujesz czymś szerokim, to ja osobiście rekomenduję takie właśnie szkło. Skąd to się bierze i jak to wszystko działa wyjaśniliśmy już w punkcie z filtrem ND.
Maciej: Także możemy przejść do następnego punktu, którym jest dron. Dron dlatego jest fajny, bo służy do tego, aby wskazywać położenie, lokacje, w której to działacie, czy to jest jakiś ślub, scena w filmie lub dokument. Dzięki narzędziu, jakim jest dron możemy określić miejsce, lokacje, w której się znajdujemy.
Igor: To jest w filmach wysokobudżetowych od lat stosowane, czyli tak zwany establishment shot, czyli właśnie ujęcie wprowadzające. Jeszcze kilka lat temu wykorzystywanie dronów w produkcjach amatorskich czy komercyjnych dawało ogromne efekt wow, dlatego że wtedy drony były jeszcze taką dość dużą nowością i mało osób je posiadało, więc jak miałeś ujęcie w swoim filmie, to ludzie zbierali szczęki z podłogi. Jednak ten rynek poszedł bardzo mocno w stronę konsumencką i teraz w co drugim domu jest też dron. Bardzo mocno to umożliwiła marka DJI, która jakiś czas temu wprowadziła na rynek drony typu Mavic Spark, a teraz Mavic Mini i w jakimś stopniu w przyszłości będzie się to miniaturyzowało. I też te drony zaczęły być coraz tańsze, więc nie jest to punkt, który dzisiaj zmieni postrzeganie twojego filmu nie wiadomo jak bardzo, ale jeżeli stosujesz dron w sposób rozsądny, czyli nie używasz go zbyt dużo, to mega fajne. Dron jest dzisiaj stosunkowo niedrogim narzędziem, które pozwala wskoczyć na wyższy, jeżeli chodzi o twojej filmy.
Maciej: W następnym punkcie porozmawiamy sobie o dobrym programie do montażu. Programów do montażu na chwilę obecną na rynku jest bardzo wiele, są programy lepsze, gorsze, bardziej skomplikowane, trudniejsze w obsłudze, mniej trudne w obsłudze i ja bym powiedział, że kierując się wyborem takiego programu do montażu możemy zwrócić uwagę na dostępność jakiś kursów online do tego programu na YouTubie lub jakichkolwiek innych social mediach, a także u twórców, żebyśmy mieli możliwość nauczenia się tego programu, bo po co nam program, w którym nie jesteśmy w stanie zrobić nic albo nie jesteśmy w stanie przedstawić tego, co chcemy bo nie wiemy jak to zrobić. Dlatego zwróciłbym uwagę na to, żeby przed zakupem programu sprawdzić dostępność kursów czy innych pomocy, które są w stanie spowodować, że ten problem będzie nam bardziej przychylny.
Igor: Ja swoją część wypowiedzi poświęcę temu, czym różnią się nie dobre programy do montażu od tych dobrych, bo to jest kluczowa, jeżeli chodzi o wejście na ten wyższy poziom i produkcję najlepszych filmów, a dokładniej mam na myśli to, że możemy sobie korzystać z programów, które są za darmo, ale mają bardzo małe możliwości. Najprostszy przykład na iMovie, czyli na darmowym programie od Apple, który jest dostępny na Mac OS. Jesteśmy w stanie sobie zmontować film, ale nic poza tym. Dobry program do montażu charakteryzuje się tym, że ma różnego rodzaju algorytmy do stabilizacji w postprodukcji, ma całą paletę narzędzi do korekcji kolorów i do koloryzacji. To jest mega kluczowe i to właśnie wyróżnia te lepsze programy, że jesteśmy w stanie poprawić dużo w postprodukcji, jesteśmy w stanie pokolorować nasz film tak, żeby lepiej opowiedział naszą historię lub po prostu żeby był mega ładny. Na programie typu iMovie, Windows Movie Maker, Adobe Premiere Pro Elements nie jesteśmy w stanie zająć się tą wizualną częścią naszego filmu, bo trzeba rozdzielić montaż od koloryzacji. To są dwie zupełnie inne dziedziny z postprodukcji. Żyjemy w takich czasach, gdzie twórcy wideo komercyjni czy amatorzy robią wszystko sami na jednym programie najczęściej. Idealnym przykładem tego, jak zmienia się ten rynek i ten świat jest to, że DaVinci Resolve, które kiedyś było przeznaczone tylko do kolorowania, dzisiaj ma cały pakiet rozwiązań, które pozwalają nam w tym programie i zmontować, i pokolorować, i poprawić, i wystabilizować nasz film i zrobić tam wiele różnych trików, które sprawią, że ten film będzie wyglądał znacznie lepiej. Moim zdaniem, 70% efektu finalnego, jeżeli chodzi o film powstaje właśnie w postprodukcji, więc dobry program do montażu.
Maciej: Jest chyba nawet takie powiedzenie branżowe: „co zepsuł operator, to montażysta naprawić musi”. Jak Igor tutaj wspomniał, należy montaż rozdzielić na wszystkie poszczególne kwestie, na samym początku zaczynamy od obróbki obrazu, czyli montażu obrazu, następnie przechodzimy do korekcji kolorów, po tym robimy color grading, koloryzację, możemy też się zająć jakimiś animacjami, udźwiękowieniem, efektami dźwiękowymi, a na samym końcu renderujemy i wychodzi nam obraz.
Igor: Coś, co teraz powiedziałeś jest mega ważne, podstawowe programy do montażu w ogóle nie posiadają żadnych narzędzi do postprodukcji audio, czyli nawet podstawowy compressor limiter, ustawianie głośności ścieżek. Już nawet pominę wszystkie kwestie związane z najróżniejszymi korektorami. I ostatnia rzeczy, o której powiedziałeś to sam render. Wiele programów nie ma odpowiedniej gamy formatów i kodeków pod eksport. Może zaskoczę ludzi, ale jeden z najpopularniejszych programów do montażu na Mac, czyli Final Cut Pro X ma bardzo podstawowe kodeki, ale jak dokupisz kompresor od Apple, który jest integrowany z FCPX, to wtedy masz wszystko. Audio i eksport są ważne, bo jak robisz film reklamowy do kina i montujesz go na jakimś podstawowym programie, to oni ci tego nie przyjmą, bo chcą jakieś tam kosmicznych formatów.
Maciej: Ja bym się tutaj raczej skłonił na sam początek w stronę programów, które są po prostu darmowe i są bardzo dobre. Moją rekomendacją oczywiście będzie DaVinci Resolve, gdyż jest to genialne narzędzie dodawane do kamer. Jeżeli ktoś sobie kupi kamerę od Blackmagic, to dostanie to za darmo i to bez jest wersja Studio, która jest lepsza, bo ma odszumiarkę, ma lepszą stabilizację, lepszą optymalizację, obsługę wielu kart graficznych i więcej formatów – w 8k jest w stanie wypuścić nasz film. Wersja darmowa ma 90-95% tych rzeczy. Ja na takim programie montuję i gorąco go polecam. Nie dość, że najlepsza korekcja koloru w branży, wiele filmów hollywoodzkich koloruje się przy pomocy DaVinci Resolve i ogólnie on wyszedł od kolorów.
Igor: To jest niesamowite w tym programie, że on w tej wersji podstawowej, która i tak jest wystarczająca najczęściej jest za darmo, a po drugie jest na dwie platformy, czyli na Windows i Mac OS. Nie wiem jak na Windowsie, ale jest bardzo fajnie zoptymalizowana pod Maci, więc jeżeli jesteś na etapie rozważania, na jakim programie montować niskobudżetowo, uczyć się i naprawdę osiągać fajne efekty, to rekomendujemy DaVinci Resolve.
Maciej: Oni posiadają oficjalne kursy do tego programu w postaci książki, którą można sobie kupić. Ponad 400 stron manuala do programu oraz kursy na ich oficjalnym kanale na YouTubie. A odnośnie optymalizacji, to kiedyś odezwałem się do supportu Blackmagic zanim jeszcze kupiłem komputer z zapytaniem, pod jaki system są optymalizowana wasze programy. Człowiek, który się ze mną skontaktował nie udzielił mi tej odpowiedzi jednak. Gdzieś tam na forum wyczytałem, że niby to bardziej jest pod Maci, a inny powiedział, że bardziej pod Widnowsa, dlatego pozostaje takim niedomówieniem troszeczkę. W kolejnym punkcie omówimy wideorejestrator albo ekran podglądowy.
Igor: Ja jestem użytkownikiem, ale też dodam, dlaczego to jest to „albo”. Po pierwsze, nie każdy potrzebuje nagrywać film na zewnętrznym rekorderze, ale ekran podglądowy, niezależnie od tego, na jakim aparacie się nagrywa, jest jak najbardziej wskazany, dlatego że aparaty nawet jak mają dobrej jakości ekrany, to one są mocno przekłamujące. A dwa, nie posiadają takich możliwości, jak sam ekran. Ekrany poglądowe to po prostu nic innego, jak monitorek, który podpinamy do aparatu po kablu HDMI i wykorzystując funkcje tego ekraniku możemy weryfikować co nagrywamy, jak to wygląda, zaczynając od tego, że one są mega jasne, dzięki czemu nawet w dużym słońcu jesteśmy w stanie cokolwiek dostrzec i jaki to jest kadr, czy ekspozycja jest okej, itd. Posiada znacznie lepsze wykresy wskazujące, czy coś przepalamy. Podstawowe histogramy w aparatach jednak spełniają swoją rolę, ale to wciąż jest histogram, a nie wykres, który ci odwzorowuje to, co widzi obiektyw, bo wtedy jesteś w stanie zobaczyć, że przepalasz np. tylko prawy górny róg, w którym akurat się odbija słońce i to wygląda okej i to nie przeszkadza. Co innego, jeżeli mówimy o skórze. Posiadają też swoje własne rozwiązania do kontroli ostrości, dużo aparatów to ma, ale jednak jest to fajne rozwiązanie. W moim odczuciu, jedną z najważniejszych możliwość ekranów poglądowych jest to, że sporo z nich pozwala na to, żeby nałożyć sobie LUT. Nie wyobrażam sobie osobiście nagrywać czegoś w logu bez asystenta, czyli bez rozwiązania, które ci pokazuje, jak po doprowadzeniu kontrastu i kolorów do właściwej formy będzie się prezentował dany obraz, więc nagrywając na aparacie, np. w logu na Sony s-log, na Canon c-log, na takim ekranie poglądowym możemy sobie założyć swój własny LUT, który pobraliśmy lub stworzyliśmy sami i mamy pełną kontrolę nad tym, co nagrywamy, jak będzie to wyglądać już po postprodukcji.
Maciej: Taką jedną bardzo ważną kwestię chciałbym dodać. On jest po prostu większy. Ekrany poglądowe zazwyczaj są 7-calowe, 9-calowe. Dużo lepiej na nich widać i tak jak wspomniałeś o focus peakingu, że jesteśmy w stanie ustawić tą ostrość, bo widzimy jednak co jest w ostrości. Nawet, jeżeli mamy ten focus peaking, ekran jest tak malutki w aparacie, że ta głowa wygląda jak szpilka od pinezki i nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy na pewno jest ona w focusie. Na ekranie jednak widać, że ostry jest nos, oko lub ucho, a na takim malutkim jest po prostu czerwona kropka na twarzy.
Igor: Kolejnym fajnym rozwiązaniem jest to, że nie wszystkie aparaty mają odchylane ekrany w każdą stronę. Sony nie mają tych w bok, mają tylko góra-dół i niektóre aparaty nie mają wcale, dla przykładu, Canon 5D Mark IV czy 1DX Mark II, więc wtedy taki ekran daje nam fajne możliwości, że podpinamy sobie w dowolnym miejscu na gimbalu lub na statywie lub bezpośrednio na aparacie na gorącej stopce podpinamy sobie taki ekran na głowicy. Pozwala nam to przechylać sobie ten ekran w dowolne strony i wtedy też jest to znacznie bardziej wygodne. Przechodząc teraz do rekordera, to najważniejszą rzeczą jest to, że niektóre aparaty mają możliwość wypuszczenia innego sygnału przez HDMI na rejestrator. Innego sygnału, czyli np. sygnał w podpróbkowaniu 4:2:2 w 10 bitach. Rekorder przyjmuje nam taki sygnał i interpretuje go przez swoje kodeki i wykorzystując swoje własne podzespoły, a nie podzespoły aparatu, dlatego bardzo często niektóre aparaty nie potrafią wypluć takiego formatu bezpośrednio na kartę, ponieważ ich podzespoły są zbyt słabe. Sam procesor nie wyrobi z taką ilością informacji. A jak już są takie aparaty, to przeważnie są bardzo drogie. Mówimy głównie o aparatach z większymi matrycami, ponieważ dlatego mało matrycowe aparaty, np. Panasonic Lumix GH5 to potrafią, dlatego że mają mniej pola do działania, dlatego że ta matryca jest mniejsza, mimo że tam jest 10 bitów 4:2:2, to ta matryca jest na tyle mała, że jakiś podstawowy procesor sobie da radę. Rekorder jest niczym innym jak ekranem poglądowym, czyli posiada te wszystkie możliwości jak ekran podglądowy, ale dodatkowo nagrywa na dysk, najczęściej na dysk SSD, który podpinamy bezpośrednio do rekordera, więc jest to rozwiązanie, które jest relatywnie niedrogie. Kolejnym ogromnym plusem rekordera jest to, że on oferuje kodeki, których nie oferuje sam aparat, czyli jeśli jesteś posiadaczem Canon EOS R, kupujesz sobie do tego jakiś rekorder, który jest w stanie przyjąć ten sygnał, Atomos Ninja 5, który oferuje kodek ProRes, a aparaty z reguły nie nagrywają w ProRes. ProRes jest chyba najlepszym kodekiem aktualnie na rynku pod kątem postprodukcji. Jest to kodek, który został stworzony przez Apple i jeżeli jesteś osobą, która pracuje na Final Cut Pro X na Macu, to Final Cut Pro X jest właśnie najlepiej zoptymalizowany pod ten kodek, więc jest rozwiązanie mega fajne, bo możemy pracować na plikach, które są z pozoru dość ciężkie, bo mamy te 10 bitów, 4:2:2, bitrate na poziomie prawie 500 Mb, czy przy kamerach jak montujemy RAW, to niestety to nie jest wtedy ProRes, ale dążę do tego, że daje nam dodatkowe możliwości pod kątem kodeków, co jest niezwykle istotne, jeżeli montujemy długie, duże, ciężkie filmy.
Maciej: W nawiązaniu do ProRes, jest on bardzo fajny, bardzo dużo informacji w sobie posiada, a sam w sobie nie jest ciężki. ProRes naprawdę super współpracuje z każdym oprogramowaniem i z każdym rodzajem systemu operacyjnego, więc jeżeli jesteś zadowolony z tego, co ci wypluwa aparat bezpośrednio na kartę, to uważam, że powinieneś się wyposażyć w ekran podglądowy. Natomiast, jeżeli twój aparat daje ci dodatkowe możliwości przy współpracy z rekordem, który jednocześnie jest ekranem poglądowym, to rekomenduję nabyć go, bo naprawdę zauważysz potem mniej błędów, nie będzie przepał, nie będzie zbyt jasno, zbyt ciemno.
Igor: Ekrany poglądowe i rekordery też często pozwalają nałożyć linie, które pokazują proporcje, co przy kadrowaniu jest mega ważne, bo sam osobiście, jak nie nagrywałem ujęć statycznych, bez takiego rekordera, to się łapałem na tym, że wystarczyło zrobić dodatkowy krok w tył i mieć ładny kadr, bo jeżeli nagrywamy standardowo w 16:9 a w postprodukcji sobie wypuszczamy materiał w tym kinowym w formacie. Możemy sobie nałożyć różnego rodzaju linie, które nam pozwalają prawidłowo już kadrować bezpośrednio w procesie w postprodukcji. Ostatni punkt – audiorejestrator. Moglibyśmy to podsumować w jednym zdaniu, czyli audiorejestrator jest niczym innym, jak rekorderem, tylko że dla audio.
Maciej: Polecamy je sobie zakupić, gdyż mamy możliwość podłączenia dźwięku zupełnie z innego źródła do innego źródła i nawet, jeżeli będziemy nagrywali to samo, to jesteśmy w stanie znowu mieć backup – nagrywamy audio bezpośrednio na dwa niezależne od siebie źródła. Jak jedno padnie, to jesteśmy spokojniejsi. Nie oszukujmy się, jeżeli chodzi o aparat, to te przetworniki dźwięku, które się w środku w nim znajdują nie są najwyższych lotów, a kupując nawet jeden z tych tańszych rejestratorów do kwoty około 500 zł, np. Zoom H1, zyskujemy dużo lepszą jakość dźwięku i możliwość sterowania go, czyli podbijania, wyciszania, ustalanie plików, które chcemy nagrywać, hercarzu tych plików. Wszystko jesteśmy w stanie ustawić i ustalić sobie niezależnie na rejestratorze, co pozwoli nam, aby ten dźwięk był dużo lepszy na końcu, aniżeli to, co wypluwa aparat.
Igor: To jest najważniejsze, bo zawsze zmierzamy do tego, żeby jakość była jak najlepsza, wygoda pracy u mnie zawsze jest na punkcie drugim. Jeżeli nie dysponujemy systemem bezprzewodowym, czyli mamy mikrofon krawatowy do nadajnika podpięty dla osoby, która się wypowiada i mamy odbiornik na aparacie, to nie każdy ma taki sprzęt. On nie jest jakoś super drogi, ale w porównaniu do samego audiorejestratora plus mikrofon krawatowy, to jest 2, 3, 4 razy wyższa cena, więc to też nam daje tę możliwość, że audio rejestrator jest niezależny od aparatu. Wkładamy komuś do kieszeni, podpinamy komuś na pasek, pod bluzkę, możemy stać nawet 50 m od tej osoby i nagramy audio super jakości, tylko musimy potem zadbać o to, żeby na aparacie też się nagrało to audio, żeby potem w synchronizacji móc to zrobić.
Maciej: Jeżeli wypełnimy jeden z poprzednich punktów, a mianowicie punkt numer 3, czyli zakupimy sobie jeszcze dodatkowo mikrofon kierunkowy i założymy go sobie na aparat, czyli już mamy jedno źródło dźwięku, które jest fajne i do tego sobie dodajemy ten rejestrator z mikrofonu krawatowego lub jakiegokolwiek innego mikrofonu, to już mamy dwa źródła, które są akceptowalne. Jeżeli zakupimy fajny audiorejestrator, a to już jest kwota dużo wyższa, do kwoty około 1000 zł możemy mieć Zoom H6 i on chyba jakieś wejścia posiada. Są wejścia XLR, można podłączyć naprawdę bardzo fajne mikrofony i sobie z tematem działać czasami.
Igor: Czasami fajnym rozwiązaniem jest to, żeby nagrać sobie na Boom mic jakieś auto, które jest na XLR do audiorejestratora, który jest na XLR i wtedy mamy naprawdę ligową jakość. Potem sobie to synchronizujemy już w programie do montażu z dźwiękiem, który mamy bezpośrednio z aparatu i możemy się cieszyć naprawdę bardzo dobrym brzmieniem. A dla mnie osobiście, 50% audio i 50% video.
Maciej: Czasem jest nawet tak, że to audio wychodzi poza wideo. Zależy od tego, jaki jest cel. Prawda jest taka, że oglądając najpaskudniejszy film z fajnym audio jesteśmy w stanie bardzo wiele z tego się dowiedzieć. Nie kłuje nas aż tak bardzo to w oczy w porównaniu z audio, które jest nieakceptowane, które szumi i ma pogłosem. I na tym nasza lista się kończy – 8 rzeczy, dzięki którym będziesz robić lepsze filmy. Po pierwsze – gimbal lub jakakolwiek stabilizacja. Punkt 2 to filtr ND. Punkt 3 – mikrofon. Punkt 4 – jasny obiektyw. Punkt 5 – dron. Punkt 6 – dobry program do montażu. Punkt 7 – ekran podglądowy lub rekorder. Punkt 8 – audio rejestrator.