W tym odcinku podcastu…
Łukasz Glewicz, operator i współzałożyciel Short Cut Studio, które zostało stworzone do produkcji krótkich form w ramach stałej współpracy z klientami. Łukasz jest w branży od 2014 roku i jak mówi zaczynał od 0 – „zero wiedzy, zero sprzętu, zero doświadczenia”. Ogromna chęć do tworzenia zmotywowała go do rzetelnej pracy nad własnym rozwojem zawodowym. Często powtarza „chcesz być zawodowcem, trenuj jak zawodowiec”. Łukasz jest ambasadorem różnych znanych marek ze świata sprzętu filmowego takich jak Easyrig, Samyang Xeen, Bebob Batteries.
Z Łukaszem rozmawiam o tym jak jako filmowiec freelancer radzić sobie w branży i o tym kim jest One Man Army 2.0.
Gdzie posłucham podcastu?
Słuchaj podcastu tutaj na stronie (odtwarzacz na górze strony), na Spotify, Apple Podcasts lub Google Podcasts. Subskrybuj SUPER35 w najwygodniejszym dla Ciebie miejscu. Wszystkie odcinki podcastu znajdziesz TUTAJ. Do usłyszenia!
Transkrypcja odcinka
Igor: Może na początku naszej rozmowy przytoczmy naszym słuchaczom, czym tak właściwie jest praca w modelu One Man Army, ale taka rozumiana przez większość ludzi. I to jest taki model, w którym jesteśmy sobie operatorem, montażystą, dźwiękowcem, czyli taką jedną osobą, która robi wszystko od A do Z. I to w naszym kraju myślę, że jest takie dość powszechne. W sensie, że znaczna większość tego rynku działa właśnie w tym modelu, że sama robi film od A do Z. Ale w tym odcinku pogadamy sobie o pewnych wnioskach, które wyciągnęliśmy przez ostatnie kilka lat i czym naszym zdaniem, a raczej zdaniem mojego gościa, Łukasza jest praca w modelu One Man Army 2.0, czyli niby to samo, ale jednak coś innego.
Łukasz: No pięknie to opisałeś i zgadzam się zdecydowanie. I dodałbym tylko, że tak tzw. filmowiec w Polsce to zazwyczaj One Man Army. I myślę, że z tego alfabetu wypadło kilka literek i myślę, że to będzie przede wszystkim przedmiotem naszej rozmowy dzisiejszej.
Igor: Skąd to tak naprawdę w ogóle się wzięło? Ja myślę, że to się wzięło głównie z tego właśnie, że praca w modelu One Man Army ma bardzo niski próg wejścia. W ciągu kilku ostatnich lat wszystko poszło cenowo w dół, czyli cały sprzęt jest znacznie tańszy niż był jeszcze x lat temu, czyli dzisiaj możemy sobie kupić naprawdę dobrą kamerę za 10 tysięcy, która potrafi to, co 10-15 lat temu potrafiły kamery za 100 tysięcy. I to już jest takie dość kuszące, bo zwróćcie uwagę, że jeżeli patrzymy sobie na rynek freelancerów, to najczęściej freelancerami są osoby, które pracują w wolnych zawodach, w których jest bardzo niski próg wejścia, typu komputer, iPhone, już mogę robić swoją pracę zdalnie, marketing, consulting, reklamy itd. I tutaj teraz dzieje się coś bardzo podobnego, czyli mamy bardzo niski próg wejścia, jeżeli chodzi o sprzęt, więc jest łatwiej wejść w ten rynek. Druga sprawa, mamy strasznie dużo bezpłatnej wiedzy, więc de facto możemy się jakoś do tej pracy przygotować. Ale właśnie z tego powodu, że ten próg wejścia w ciągu nastu ostatnich lat spadł, stało się coś, co jest dość logiczne i oczywiste, czyli zrobił się tak zwany czerwony ocean, czyli próg wejścia spadł, więc konkurencja jest znacznie, znacznie większa. Co ty myślisz?
Łukasz: Wiesz co, to jest bardzo trafne spostrzeżenie, natomiast zwróciłbym uwagę na jeden ważny aspekt, a mianowicie to, że poza tym progiem wejścia i możliwością zdobywania wiedzy mamy zdecydowanie bardziej skomplikowane produkty, które musimy dostarczać naszym klientom. I 10 lat temu, jak zrobiliśmy jakiś filmik z eventu i podłożyliśmy pod niego muzykę, robił na naszym kliencie wrażenie. Dzisiaj tego typu rzeczy robią aplikacje automatycznie. Można to nagrać telefonem, może to klient sam sobie gdzieś przemielić i pewnie jakościowo będzie to wszystko zbliżone do tego, co kiedyś taki One Man Army tworzył. Oczywiście nie generalizujmy, bo zapewne tworzyliśmy przeróżnego rodzaju projekty, nawet te 8 czy 10 lat temu, natomiast dzisiaj oczekiwania wobec filmowców są zdecydowanie większe.
Igor: Dokładnie tak i to pewnie wynika wprost z tego, jak rynek sam w sobie się rozwija, jak się reguluje w tym kontekście, że skoro teraz ta konkurencja jest większa, to nasi klienci mają punkt odniesienia, którego nie mieli jeszcze kilka lat temu. Czyli bardzo często jest tak, że dostaję maila z zapytaniem: „Panie Igorze, chciałbym, żeby zrobił Pan nam relacje z eventu, który się odbędzie XYZ i chcemy, żeby ta relacja mniej więcej wyglądała tak”. I wkleja na przykład kilka linków do takich relacji zrobionych przez moją konkurencję na ich konkurencyjnej konferencji. Czyli de facto klient dzisiaj przychodzi i jest już w jakimś dużym stopniu wyedukowany. Ma oczekiwania, bo bardzo podobne prace widział u innych. I to jest dokładnie to, co ty mówisz, nie? 10 lat temu mogłeś zrobić film, muzyka, montażyk jest gotowe, a dzisiaj te oczekiwania są znacznie wyższe, że na tym filmie musi być to, musi być to, musi być tamto, albo musi mieć taką stylistykę, taką dynamikę. I to tak troszeczkę potem spoczywa na naszych barkach, że tej pracy de facto jest więcej, a czasami nawet mamy znacznie więcej pracy za te same pieniądze. I tutaj już się rodzą pewne zgrzyty.
Łukasz: Tak, no zdecydowanie 10 lat temu, czy 8 lat temu dostawało się maila, bądź telefon z zapytaniem „Czy zrobisz na filmik z imprezy?”. Natomiast dzisiaj tak jak powiedziałeś, są konkretne wymagania. Dostajemy często zapytania, gdzie jest określona ilość kamer, że jest wskazanie na to, że podczas tego eventu mają być zarejestrowane jeszcze setki, że klient oczekuje jakiegoś konkretnego stylu, podsyła jakieś filmy referencyjne. No i wtedy te wymagania klienta powodują, że my też musimy zdecydowanie więcej od siebie dać. Nie tylko zaangażowania, ale także więcej czasami sprzętu, czasami dodatkowych ludzi, bo jeśli kiedyś mieliśmy zapytanie o ten filmik, to mogliśmy sobie pójść i postawić jedną kamerę na statywie, z drugą gdzieś tam pobiegać. Natomiast dzisiaj, no musimy zabrać ze sobą kolejnego operatora. To wszystko ewoluuje i nie należy zapominać o tym, że nasze doświadczenie wzrasta i powinno wzrastać z roku na rok, ale też trzeba mieć świadomość tego, że to doświadczenie naszych klientów wzrasta. Dlatego, że część tych klientów po prostu miała do czynienia z różnymi filmowcami na swojej drodze już, a część po prostu obserwuje również rynek, obserwuje swoją konkurencję, obserwuje swoich partnerów i też widzi, w jaki sposób oni tworzą tę komunikację audiowizualną.
Igor: No i właśnie, tutaj chyba dochodzimy już do tego momentu w naszej dyskusji, kiedy faktycznie pojawia się to 2.0 w naszym One Man Army, ponieważ dzisiaj faktycznie i z własnego doświadczenia, i z obserwacji, i z rozmów z takimi osobami jak ty, można wywnioskować, że już te One Man Army w samej koncepcji troszeczkę zaczyna nam się burzyć, ponieważ faktycznie jesteśmy One Man Army w takim rozumieniu, że ja jako marka dostaję maila, klient zwraca się do mnie, żebym wykonał dla niego pewną usługę, ale teraz coraz częściej jest tak, że nie będę w stanie jej wykonać sam. I tutaj zaburzamy troszeczkę ten paradygmat, że ok, ja jako mózg operacji, osoba, która rozmawia z klientem, robi wycenę, robi preprodukcję, potrzebuję mimo wszystko dodatkowych par rąk na planie. Jakie w ogóle masz w tym doświadczenie? Jak często to się zdarza? Chciałbym tylko zaznaczyć, że nagrywamy ten podcast w połowie 2024 roku, żeby osadzić też naszą rozmowę w konkretne miejsce na osi czasu, żeby osoby, które będą tego słuchać, nie wiem, za 3, 4, 5 lat, też wiecie, ten rynek może się zmienić za kolejne 2-3 lata, zaraz się okaże, że albo bańka pęknie i wrócimy do tego, co było 10 lat temu, albo w ogóle pójdziemy jeszcze na przód, mamy AI, to wszystko idzie do przodu. Jakie masz zdanie na ten temat?
Łukasz: Po pierwsze w ogóle pokusimy się chyba, przynajmniej ja osobiście chciałbym się pokusić tutaj o to, żeby wskazać troszeczkę ten trend, w którą stronę zmierzamy. I z moich obserwacji takich na przestrzeni ostatnich, powiedzmy 4-5 lat, za dużo się nie pomyliłem, może jedna rzecz mnie zaskoczyła w tym wszystkim, natomiast mam wrażenie, że mam dobre czucie tego rynku i wiem, w którą stronę to zmierza, ale nie będziemy tego spojlerować już teraz, tylko to wyniknie z naszej rozmowy po prostu. I teraz odpowiadając na twoje podstawowe pytanie, to oczywiście w związku z tym, że produkt staje się coraz bardziej rozbudowany, potrzebujemy coraz więcej zaangażowania i z naszej strony, i także potrzebujemy po prostu do realizacji wielu projektów, dodatkowych osób, dodatkowych rąk do pracy. I to nawet mieliśmy okazję porozmawiać sobie prywatnie na ten temat, co u nas słychać w ostatnim czasie i się okazało, że te wszystkie rzeczy, które robimy, to jesteśmy częścią zazwyczaj jakiegoś projektu. Czyli albo my coś organizujemy i bierzemy do tego ludzi, albo nas biorą jako operatorów chociażby. Nie są to obserwacje tylko oparte o to, co mnie spotkało i co mi się wydaje, tylko też rozmawiam z wieloma osobami i widzę, że ten trend zmierza zdecydowanie w kierunku, że jednak jesteśmy w stanie zrobić więcej w ekipie. I oczywiście ta nazwa w ogóle „One on Army” się wzięła trochę stąd, bo trzeba to powiedzieć, że co do zasady w branży filmowej, każdy odpowiada za swoje stanowisko, jest grupa ludzi, tak naprawdę, która tworzy taki plan zdjęciowy. Natomiast zawsze jest jakaś luka, zawsze jest jakiś mniejszy budżet, jest ciekawy projekt, który można zrealizować i pytanie, czy nie może zrobić tego jedna osoba. Zresztą to już praktycznie na przykład przy dokumentach występuje, że właściwie może być operator z dźwiękowcem, albo nawet taki sprytny operator, który może sam zrealizować część jakiejś zdjęć. I teraz ta umiejętność One on Army to jest taki właśnie człowiek, który potrafi pracować z kamerą, pracować z dźwiękiem, pracować z oświetleniem, z gripem, ze wszystkim, jest w stanie sobie sam poradzić na planie. Natomiast bardzo ważne jest to, żeby zdać sobie z tego sprawę, że i tak jakaś jedna część jest naszą taką mocną stroną. I ja przez wiele lat zaobserwowałem też u siebie, że są rzeczy, są projekty, które jestem w stanie zrealizować samemu i zrobić to na poziomie, dociągnąć to do tego punktu, żeby klient był usatysfakcjonowany i przede wszystkim, żeby wracał, bo zawsze w mojej pracy było najważniejsze, żeby mieć stałych klientów, którzy będą do mnie wracać z potrzebą. Natomiast podczas realizacji tych wszystkich projektów przez lata, ja sam odnalazłem w sobie, że jednak moją najmocniejszą stroną jest realizowanie zdjęć. Świetnie się czuję w pracy z kamerą, świetnie się czuję w pracy ze światłem, świetnie się czuję przede wszystkim w tych ujęciach, gdzie pojawia się ruch kamery i zdając sobie sprawę po prostu w pewnym momencie z tego, że to jest moja mocna strona, może nie tyle mocna strona, bo czuję w sobie jakiś wielki talent czy coś, ale bardzo to lubię. A to, że lubimy coś robić, to nam daje motywację do tego, żeby robić tego więcej. Moja świadomość znowu powoduje, że zdaję sobie z tego sprawę, że jeżeli coś lubisz robić i chcesz robić tego więcej, to musisz się na tym polu rozwijać. Ten rozwój to jest nie tylko nauka oglądania ciekawych filmów, analiza tego uczestniczenia w warsztatach, ale to jest również trening. I ten trening jest bardzo ważny. Ja zawsze staram się to połączyć, żeby ten trening z kamerą był jakimś też miejscem, gdzie stworzę jakieś konkretne portfolio, które też przy okazji zagra marketingowo, które będzie jakimś produktem, które stworzę. Więc ja sobie to tak połączyłem. I teraz idąc dalej, skoro już zdałem sobie sprawę z tego, gdzie jest to pole, które najbardziej lubię, mając świadomość tego, że jestem w stanie zrealizować cały projekt, czyli wiem, jakich konkretnych klocków potrzebuję do tego, żeby ułożyć tę układankę, no to pozwoliłem sobie na to, żeby zacząć szukać ludzi do współpracy. I oczywiście to bardzo się różni, w zależności od tego, jaki projekt realizuję. Jeśli są to mniejsze projekty, już też nauczyłem się, że często potrzebuję kogoś do pomocy. I to też jest ciekawa historia i taki wątek poboczny, bo ja mam do czynienia z wieloma młodymi osobami, które gdzieś tam zaczynają w branży. I ja zawsze mówię im o tym, że musicie się nauczyć robić coś dobrze, żeby inni z was faktycznie mieli pożytek. Dlatego, że tych filmowców jest dużo i dotyczy to często również montaży, bo montażystów mamy pełno na grupach, mamy pełno asystentów itd. Natomiast jeżeli ja jadę na jakiś plan i ja mam już coś takiego w sobie, że zawsze chcę dowieść i chcę, żeby klient widział, że pracuję z profesjonalistą, to ta osoba, która przychodzi mi pomóc, to też musi być osoba, która będzie sobą reprezentowała tą jakość. I ona oczywiście nie ma na barkach tego ciężaru, prawda, całego produkcyjnego, natomiast chciałbym, żeby chociaż ta osoba nie przeszkadzała. Więc ja tych osób dużo przetestowałem na przestrzeni ostatnich lat i tak naprawdę niewiele z tych osób się nadaje do tego, żeby przyjść pomóc. I to chociażby chodzi o nawet o taki spokój mój wewnętrzny, że zostawiając na koniec światło do poskładania, wiem, że ono będzie poskładane idealnie, bo ja zawsze kończąc pracę, tak sobie przygotowuję wszystkie rzeczy, że jak się okaże, że na drugi dzień mam znowu zdjęcia albo za dwa dni, to ja już nie muszę tych caseów otwierać i ich sprawdzać. Jakby mam pewność, że wszystko tam gra.
Igor: W sumie to poruszyłeś taki temat, który my poruszamy w naszym podcaście, poruszaliśmy przynajmniej już co najmniej kilkukrotnie. To z czym właśnie mają problem ludzie początkujący, to to, że ten efekt Dunninga-Krugera, że na początku myślą, że wiedzą już sporo, to może dla wielu osób, które nas słuchają i są początkującymi, to może często się wydawać, że to jest na wyrost, ale naprawdę jak wezmą Cię na jakiś projekt i dasz ciała, to jest duża szansa, że nie wiedzą Cię kolejny raz. I to jest rzecz bardzo ważna, żeby sobie to cały czas wpoić do głowy, żeby znaleźć sobie jakiegoś mentora, jeżeli ktoś bierze Ciebie jako początkującego na plan, no to on może być takim Twoim niepisanym, nieoficjalnym mentorem, z którego po prostu wiedzę można czerpać. Ale też wracając do naszego głównego tematu, powiedziałeś właśnie coś, co moim zdaniem jest bardzo ważne. Czyli znalazłeś coś, co lubisz, w czym chcesz się rozwijać, a skoro robisz głównie to, czyli ta operatorka, tak można to uprościć, no to pewnie stajesz się z biegiem miesięcy i lat coraz lepszym w tym, co robisz. I to jest dla mnie takie najprawdziwsze One Man Army 2.0, czyli już się wywodzę z tego, że wcześniej robiłem wszystko sam od A do Z, teraz znalazłem swój konik, kształcę się w tym, idę w tą stronę, i dzięki temu mogę robić tak naprawdę tych dni zdjęciowych znacznie więcej, no bo jeżeli wcześniej byłeś w stanie w miesiącu zrobić trzy projekty i to naprawdę już robi się ciasno, to dzisiaj tak naprawdę możesz być w każdym dniu, tygodniu poza weekendami na planie, a w tle praca cały czas idzie do przodu, bo masz montażystę, czyli ty idziesz na plan, jeden, dwa dni, dajesz mu pliki, on, kiedy ty jesteś na kolejnym planie, na kolejnym projekcie, w tle, poza tobą robi montaż tego, co ty zrobiłeś przez ostatnie dwa, trzy dni, czyli de facto jesteś w stanie działać szybciej dla klientów, lepiej dla klientów, bo ty się specjalizujesz w operatorce, a twój montażysta się specjalizuje w montażu, więc najprawdopodobniej ty zrobisz lepsze zdjęcia niż on, a on zrobi lepszy montaż niż ty. I to się robi taki boomerang, który do nas wraca i mimo, że to jest branża mocno usługowa, możemy zwiększyć skalę swoich działań. I to jest dla mnie One Man Army 2.0.
Łukasz: Tak, chciałbym tylko podkreślić, że my nie odkrywamy Ameryki. My tylko opisujemy, jakby moim zdaniem, taką kolej rzeczy, bo nawet jak powiedziałeś na samym początku, że dzisiaj klient już jaśniej i komunikuje, co chciałby dostać, więc jeżeli komunikuje, że chciałby dwie kamery, to w tej wycenie, jak się pojawia drugi operator, to to nie jest dla niego też zaskoczeniem. Więc pewne rzeczy, pewne procesy są łatwiejsze, są bardziej naturalne w odniesieniu do sytuacji, która nas spotyka. Dlatego, że zwiększają się oczekiwania. Oczywiście często jest też tak, że tak jak powiedziałeś, mamy konkurencję większą, więc to wszystko się zacieśnia, ale mimo wszystko to jest taki bardzo naturalny, moim zdaniem, bieg rozwoju każdej z branż. A z drugiej strony jest to odkrycie Ameryki, bo ten model to jest nic innego, jak to, jak nasi koledzy z oceanem działają.
Igor: Tak, ale dążę do tego, że zwróć uwagę jak wiele osób stroni od tego, żeby oddać część pracy. I dzisiaj to może okazać się błędne, bo ilu znasz ludzi, którzy są operatorami, produkują ujęcia, a następnie bardzo nie chcą oddać montażu, bo z góry zakładają, że nikt nie zrobi tego lepiej niż oni. I potem to jest taka psychologiczna pułapka, która prowadzi do tego, że nie mamy czasu na nic, bo od planu przez montaż, do planu przez montaż, ale też prowadzi do tego, że zaczynamy się wypalać, pracujemy non-stop. I kolejna dość ważna rzecz, przestajemy się rozwijać, więc stajemy się przeciętni, bo jeżeli ja jako One Man Army robię wszystko sam – preprodukcja, produkcja, postprodukcja itd., to nie wierzę w to, że jest ktoś na świecie… No może, jest wyjątek, który potwierdza tę regułę, ale nie wierzę w to, że są ludzie na świecie, którzy są naprawdę wybitni albo przynajmniej dobrzy w każdym z tych etapów, jako jedna osoba. Dlatego są specjalizacje i dlatego w tej branży jest montażysta, jest gaffer, jest dźwiękowiec, jest operator. Każdy się specjalizuje w czymś i dzięki temu efekt po prostu jest dobry.
Łukasz: Efekt jest dobry, a poza tym my tak naprawdę cały czas uczymy się od tych innych ludzi. Jeżeli czujemy się mocniej w operatorce, ale znajdziemy kogoś, kto jest lepszy w montażu, to my finalnie uczymy się od tej osoby. Mało tego, ta osoba znowu też czerpie trochę od nas, bo dostaje lepiej skadrowane kadry, lepiej wyeksponowane itd. To jest też kolejny naturalny proces. Natomiast wracając do tego, co powiedziałaś, czemu tak jest, że ludzie boją się oddawać, to kiedyś może nie było takiej możliwości, żeby znaleźć drugiego filmowca, który reprezentowałby podobny poziom, który chciałby współpracować. Natomiast dzisiaj na rynku jest dużo ludzi i oczywiście nadal znalezienie dobrych ludzi nie jest takie proste. I my to zresztą tutaj w naszym studiu też doświadczamy, bo cały czas szukamy montażystów tak naprawdę i mielimy, i zostaje jakieś tam zawsze ziarenko złota w przesiewaniu tego jednak w sporych ilościach. I to, co chcę powiedzieć, to jest taka rzecz może trochę psychologiczna, bo myślę, że wielu osobom brakuje trochę pewności siebie i boją się oddać swój materiał, bo nie są pewni, czy zrobili go na tyle dobrze, że ktoś to będzie umiał zmontować i chcą sobie trochę czasami uratować tyłek na montażu. I myślę, że to po prostu jest spowodowane po pierwsze, u wielu osób jednak taką słabą samą oceną, a po drugie jednak tym, że wiele osób właśnie tkwi w tym jednym miejscu i się nie rozwija, nie uczy, nie wyciąga wniosków. Taką rzeczą jest w ogóle też często to, że ja widzę, że wielu filmowców w ogóle nie poświęca czasu na rozwój i tu też znowu wrócę się odniosę do tego, że jak rozmawiam z tymi młodymi osobami, to ja często używam takiego porównania, że chcesz być zawodowym filmowcem, to jak wygląda twój trening? Zawodowy sportowiec ma 13 jednostek treningowych w tygodniu. No więc musisz do tego, co realizujesz na co dzień, znaleźć czas, żeby oddać siebie w jakimś projekcie, zrobić nawet czasami krótki jakiś projekt, ale zrobić go najlepiej jak potrafisz. Nie jakiś tam przypadkowy test kamery, czy obiektywu gdzieś przy oknie w domu, tylko wyjść, znaleźć osobę, z którą możesz coś nakręcić, zrobić projekt, z którego możesz być dumny, który może być twoim produktem. I tego brakuje. I to powoduje, że też tych ludzi na rynku, takich, którzy są właśnie w tej swojej sferze zamknięci, jest bardzo dużo i kiedy chcesz z nimi współpracować, to się okazuje, że oni nie potrafią tego. Więc dzisiaj też trochę takim naszym celem jest to, żeby ludziom otworzyć oczy, że jednak warto współpracować, nawet jeśli chcemy, żeby to był jakiś projekt indywidualny, to korzystajmy z tej możliwości, że mamy innych filmowców, mamy innych doświadczonych ludzi, z którymi również możemy realizować projekty.
Igor: Czyli w sumie z tego, co ja powiedziałem i z tego, co ty powiedziałaś zaraz po mnie, można byłoby wywnioskować, że trochę brakuje takiego złotego środka, brakuje balansu w tym wszechświecie, bo albo wiele osób nie oddaje montażu, albo uważa, że nikt nie zrobi tego tak dobrze jak oni i to jest taka pułapka psychologiczna, która działa naprawdę w wielu branżach, albo w drugą stronę, tak jak ty powiedziałeś, nie oddaje montażu, bo wstydzi się tego materiału. Wstydzi się właśnie w tym rozumieniu, że będzie oceniany. Jeżeli naprawdę traktujecie też swoją pracę trochę biznesowo, po prostu, jako wiadomo jest to nasza praca, z której musimy mimo wszystko żyć, ale też ja, jak i ty, mamy też dość biznesowe podejście, w sensie, jeżeli jest możliwość zrobienia jakiegoś projektu lepiej, to robimy to lepiej. Nawet jeżeli my jako jednostka mamy zarobić na tym mniej, bo zdobędziemy nowy kontakt, nowego klienta, który będzie miał w przyszłości większy budżet, on do nas wróci, czyli sam marketing, budowanie relacji, nie banie się tego, że muszę część swojego przychodu oddać, ale przynajmniej się wyśpię trzy dni pod rząd, a nie będę siedział przed kompem, robił montaż, ale też właśnie z drugiej strony, że myśleć o swojej pracy bardziej biznesowo, żeby mimo wszystko, mimo że to są usługi, żeby spróbować jakkolwiek skalować tę formę naszej działalności. Ale właśnie, bo mówimy cały czas o One Man Army w rozumieniu właśnie takiego bardziej freelance’u, i ty podałeś ten bardzo fajny model specjalizacji jako operator, jako ktoś tam, i buduje sobie projekty wokół tego, czyli tak naprawdę klient jest twój, ale na finalny produkt, na finalny efekt się składa kilka różnych osób. Ale jeszcze pamiętam w naszych rozmowach w kuluarach, wspomniałeś o modelu agencyjnym. Zaraz cię poproszę, żebyś dokładnie powiedział, co miałeś na myśli, jak to widzisz, natomiast zanim ci oddam głos, to jeszcze właśnie chciałbym powiedzieć, że pamiętajcie, drodzy słuchacze, o tym, że ta branża jest tak szeroka, że mamy naprawdę ogromne możliwości, żeby być w tej branży, bo ją tak bardzo wszyscy kochamy, ale nie robić wszystkiego tak, jak robią to inni, w sensie nie szufladkować się w tym rozumieniu… Myślę, że ja jestem takim bardzo dobrym przykładem, jako osoba, która kiedyś produkowała strasznie dużo, a dzisiaj produkuję mniej niż więcej, ponieważ przeszedłem mocno na stronę edukacji, czyli po prostu robię szkolenia przekazując swoją wiedzę i doświadczenie, które nabyłem przez ostatnie prawie 10 lat, robię swoje kursy, jak pewnie znaczna większość z was wie, tworzę ten podcast, to też jest jakby mój wkład w tą branżę, ja to traktuję cały czas, jak teraz siedzę z Łukaszem i sobie tutaj po prostu gadamy o tych rzeczach, na których się znamy i które bardzo lubimy, to ja to traktuję jakąś część mojej pracy, ja jestem cały czas w tej branży. I właśnie tutaj się pojawiają różne modele, pracy z klientami, w tym właśnie wcześniej przeze mnie wspomniany model agencyjny.
Łukasz: Tak jak powiedziałem wcześniej, ja czuję, że jakby spełniam się najmocniej w realizowaniu zdjęć, tak na swojej drodze poznałem też ludzi, którzy realizowali różnego rodzaju projekty, ale oni się najlepiej czuli tak naprawdę w produkcji i zawsze gdzieś starali się mimo wszystko robić pewne rzeczy operatorsko, po najmniejszej linii oporu, albo szukać takich projektów, które tego nie wymagają, bądź szukać już wtedy operatorów.
Igor: Tylko bym cię poprosił, abyś w trzech zdaniach powiedział, co dokładnie masz na myśli mówiąc produkcja, ponieważ jest to na tyle też szerokie słowo, że część osób może to zrozumieć jako produkcja wideo, czyli jesteś operatorem, a ty masz na myśli, że jestem producentem, czyli kim?
Łukasz: No tak, bo tak naprawdę trzeba sobie zdać z tego sprawę, że każde przygotowanie zdjęć to jest de facto produkowanie tego, czyli musimy chociażby znaleźć lokację, uzgodnić z klientem założenia. Więc zrobienie takiej preprodukcji, a potem również, no już na tym wyższym poziomie produkcji, no bo jeśli się zdecydujemy zatrudnić operatora, to ktoś już wykłada kasę na tego operatora, na ten sprzęt, albo przywozi swój sprzęt, jest to już element wkładu. I ja poznałem kilka osób na swojej drodze, które jednak czuły zdecydowanie większą chęć do produkowania różnych rzeczy i korzystania już właśnie z tych wszystkich ludzi na rynku. I jest to troszeczkę taki model agencyjny. I takim bardzo fajnym przykładem jest mój serdeczny kolega, Tymoteusz, z którym notabene dzielę studio, wspólnie w Łodzi, który robi zdecydowanie więcej rzeczy produkcyjnych, jest takim małym domem produkcyjnym i ma oczywiście na tę chwilę jakiś swoich pracowników itd. Natomiast jest to taki model nie wcale jakiejś dużej agencji. Natomiast bardzo sprawnie działający na jakichś tam swoich określonych zasadach i przy wszystkich takich projektach właśnie bardziej wymagających zatrudnia mnie jako operatora. A ja też zawsze czuję, że wszystkie rzeczy, które są związane z produkcją i postprodukcją, to jest totalnie jego bajka, bo on jest po prostu zdecydowanie lepszy. I dzięki temu my się po prostu od siebie bardzo wiele uczymy, ale też korzystamy po prostu na co dzień. I to kolejna taka moja rada dla szczególnie ludzi, którzy są trochę młodsi stażem w naszej branży, to jeśli czujecie się świetnie w realizacji zdjęć, to jest wasza bajka, czyli przyjdziecie do tej branży, bo czujecie po prostu taki popęd do kreowania obrazu i z tym się świetnie czujecie, to moją radą jest poszukiwanie młodych producentów, ludzi, którzy chcą produkować. I tutaj zmierzamy w taką fajną stronę, ponieważ, jak wiemy, w ostatnim czasie pojawiło się takie może i nowe stwierdzenie dla niektórych, dla niektórych nie, content creator. I coraz częściej słyszymy, że o, tu jest jakaś agencja content creatorów, którzy zrobią coś telefonami. I bym powiedział, że nawet wśród filmowców często to są niepochlebne zdania, no bo ktoś robi telefonem, ktoś robi taniej, ktoś robi masowo. I oczywiście, ale to jest znowu kolejny jakby naturalny bieg rzeczy, że jest bardzo duże zapotrzebowanie na wideo. Mamy bardzo dużo ludzi, którzy próbowali stworzyć swoje profile, stworzyli, nie mieli pomysłu jak dalej to rozwijać, którzy podpatrywali to, co inni robią i wpadli na pomysł, że okej, no dobra, nie mam kamery, nie mam jakiegoś tam skillsetu, ale no dzisiaj są jakieś aplikacje, są telefony, które kręcą świetnie i w ogóle mają stabilizację i autofocus i wszystko jest super. Traktują to jako narzędzie i robią. I czy to jest złe, czy dobre? To troszeczkę wyjdzie pewnie za parę lat. Natomiast z mojego punktu widzenia wcale to nie jest złe ponieważ zapotrzebowanie jest bardzo duże na rynku. I często wielu filmowców na przykład nie ma odpowiedniej ilości zlecenia, ale to jest głównie spowodowane ich działaniem, czyli brakiem odpowiedniego marketingu, brakiem przygotowanych produktów dla klientów, portfolio i tak dalej. Natomiast to zapotrzebowanie jest duże i każdy kto prowadzi firmę tak naprawdę potrzebuje wideo. Tak jak kiedyś były modne jakieś tam banery albo świecące plafony nad lokalami usługowymi czy jakimiś innymi miejscami. Dzisiaj to miejsce jest w internecie dla tej reklamy. A wiemy, że doszliśmy do tego momentu, kiedy już długie formy są za długie, zdjęcia są za nudne i dzisiaj się liczą krótkie formy wideo. W związku z tym możliwość tego, że ci ludzie dotrą do tych klientów i przyzwyczają ich do formy takiego wideo marketingu, myślę, że może być bardzo korzystna. Ponieważ w przyszłości oni już zawsze będą tego potrzebować, bo tu nie ma drogi odwrotu. Tutaj jest tylko tyle, że jak robi ktoś to dobrze, to będzie chciał robić tego więcej. A kolejnym ważnym aspektem w moim odczuciu dla nas, dla filmowców jest to, że prędzej czy później rynek zweryfikuje tę część branży, czyli ci słabsi po prostu nie znajdą odpowiedniej ilości klientów i się gdzieś tam przepalą, wypalą i znikną z tego rynku, a ci, którzy pójdą dalej, staną się takimi małymi domami produkcyjnymi i to oni będą potrzebowali tych właśnie ludzi z doświadczeniem, bo prędzej czy później ich klienci urosną marketingowo i będą potrzebowali zdecydowanie więcej i zdecydowanie lepszego contentu. Dlatego ja chętnie nawiązuje kontakt z takimi ludźmi, bo wiem, że w przyszłości to zaowocuje. W pewnym momencie przyjdą i powiedzą „Łukasz, my potrzebujemy zrobić reklamę do telewizji dla naszego klienta, dla którego robiliśmy rolki”.
Igor: Wiesz, ja ogólnie jestem zwolennikiem wolnego rynku i tego, że rynek się reguluje sam. Więc jeżeli coś się sprzedaje i jest na to realny popyt i część ludzi jest w stanie na to położyć swoją podaż, to ma to po prostu sens, to nie można powiedzieć, że coś jest nie fajne, że coś jest głupie. Mam bardzo prosty przykład. Jeszcze kilka lat temu, jak w ogóle się pojawiły formy pionowe, to pamiętasz co było? Ci wszyscy domorośli doświadczeni filmowcy, jak bardzo się opierali przed tym? “Przecież ja nie będę nagrywał w pionie, nie będę swojej cudownej drogiej kamery przekręcał w pion”, a teraz mamy co? Teraz mamy klatki do kamer, które pozwalają to zamontować tę kamerę w takiej pozycji. Wychodzi nowy gimbal, który już ma możliwość kręcenia i w poziomie i w pionie. Moja kamera, Canon C70, ma w ogóle dedykowany natywnie gwint na to, żeby przekręcić ją w pion. To jest po prostu nic innego jak kolejny krok, czyli content creatorzy, którzy wykorzystali ten gap, tę lukę na tym rynku. Mój kolega może zrobić 3-4 w porywach, jak ma wsparcie projekty w skali miesiąca i robi na tym XYZ złotych przychodu, a ja swoim iPhone’em jestem w stanie zrobić ich 40 i zarobię albo tyle, co on, albo jeszcze więcej. Z tym, że ja to nagram, wrzucę wszystko w CapCut, wygeneruję napisy i zrobię piętnaście rolek w trzy godziny. I to wszystko ma sens. Jeżeli rynek tego chce, rynek tego pragnie, rynek to chłonie, to po prostu trzeba mu to dać i ci, co po prostu się nie dostosują… Zresztą w tym podkaście o tym też mówiliśmy, wielokrotnie jak się nie dostosujesz, to odpadasz. Oczywiście, możesz pracować swojej niszy, możesz się marketować konkretnie w tej niszy, ale trzeba sobie zdawać sprawy z tego, że nie zawsze będzie na ten chleb. I to jakby wszystko jest jak najbardziej w porządku dopóki takie coś się sprzedaje i zgadzam się z tym, co mówisz, że jest sobie content creator, który robi rolki iPhone’em, ale ten klient jest duża szansa, że jak się rozwinie właśnie tak jak ty słusznie zauważyłeś, będzie miał potrzebę, żeby zrobić reklamy do kina jako przykład. A tutaj już raczej będzie potrzebny ktoś z zupełnie innym doświadczeniem, z zupełnie innym background’em, sprzętem, wiedzą, umiejętnościami i tak dalej. Więc też absolutnie jakby się podpisuje dokładnie pod tym, co mówiłeś, bo tak naprawdę to o czym mówimy w tym odcinku to jest nic innego jak ewolucja tego, co już było. Upychamy te same piksele po prostu w nieco innej miejsca, w nieco innej formie i ja też pamiętam, jak kilka lat temu na jednym z eventów branżowych sobie gadaliśmy z naszym wspólnym znajomym, który powiedział, że on ma… To jest taki gościu, który ma też sporo sprzętu i to właśnie od iPhone’a po jakiejś tam kamery za kilkadziesiąt tysięcy i on ma takie podejście, że jak do niego klient przychodzi i mówi, że potrzebuje jakieś wideo w jakimś tam celu i ma na to 1500 złotych netto to to nie jest gościu, który powie „nie, ja robię kamerą za 30 tysięcy, plus jeszcze moja dniówka, plus coś tam, plus coś tam”. Nie, on po prostu mówi „ok, zrobię to wam, ale wezmę iPhone’a i zrobię to wam w dwie godziny, a nie w dwa tygodnie”. I wiesz, de facto jak zaczynasz o tym sobie tak myśleć, to mówisz „ok, 1500 złotych netto w dwie godziny, 750 złotych godzinówki i gdzieś tam ci się zaczyna z głowy to kleić, więc czasami tę dumę… Nie wiem jak to nazwać, to jest jakby moja pierwsza myśl, żeby tę dumę po prostu włożyć do kieszeni.
Łukasz: A ja myślę, że każdy po prostu musi być panem swojego losu i chodzi o to, że jak większość branży usługowych ona jest po prostu dla sprytnych i ci sprytniejsi po prostu wiedzą, jak się odnaleźć w tym środowisku. I też w ogóle myślę, że już dzisiaj właśnie nie należy spłycać tych kwestii sprzętowych, bo tak jak powiedzieliśmy, możemy sobie za 10 tysięcy kupić jakiś setup, który będzie robił nam fajną jakość, ale kurcze przecież ten iPhone, który tutaj leży przede mną, na którego zerkam, to nie kosztował przecież 1500 złotych. I ta cena za ten telefon w wersji Pro też jest słona.
Igor: Jest słona, ale jak spojrzymy na to zupełnie innej strony, to mamy tak naprawdę solidną kamerę za 7-8 tysięcy, która jest gotowa do pracy, wyciągasz ją z pudełka i ona działa.
Łukasz: Tylko bardziej chodzi o preferencje, czyli jak ktoś, kto nie miał do czynienia z aparatem, świetnie sobie poradzi iPhone w wersji na przykład Pro. Natomiast filmowiec, który ma do czynienia z tym sprzętem, dzisiaj za te 8 czy 10 tysięcy, jest w stanie sobie kupić aparat, który da znowu lepszą jakość, tylko że ten filmowiec musi być sprytny. I to jest kolejna rzecz, o której, tak jak powiedziałeś, 750 złotych za godzinę, o której ja często też mówię, że słuchajcie, wyceny, wycenami, ale jeśli ja słyszę, że ktoś siedzi pół miesiąca w domu, ale trzyma twardą cenę, to też robi sobie krzywdę.
Igor: Chciałbym tylko żebyś dokładnie powiedział, co masz na myśli, bo ja wiem, co masz na myśli, bo się znamy. Ale co masz na myśli, mówiąc, że siedzi pół miesiąca w domu, bo część naszych słuchaczy może pomyśleć, że siedzi i robi montaż, a ty masz na myśli coś zupełnie innego.
Łukasz: Siedzą, ponieważ nie mają zleceń na przykład. I ja po prostu słyszę o tym, że „A no bo tu co tu robić, jak tu szukać klientów i tak dalej”. A jak są nawet jakieś zapytania za 1500 złotych, to nie, ja ich nie biorę, bo ja jestem nad tym. A często się okazuje, że to jest na przykład seria filmów. Kiedyś miałem tak właśnie, kolega do mnie przyszedł z takim zapytaniem, że ma ileś filmów dla jakiegoś tam dewelopera do zrobienia, każdy apartament będzie inny i on chce zapłacić tam 700 czy 800 złotych. Ale ile jesteś w stanie zrobić, bo jesteś w stanie nagrać 3 dziennie i następnego dnia zmontować. A jeżeli on ma ich kilkanaście, to ty w tym tygodniu zrobisz tam kilkanaście tysięcy. I czemu tego nie chcesz wziąć? Wolisz, nadal siedzieć i narzekać. Więc po prostu trzeba być sprytnym, to co powiedzieliśmy wcześniej. No wiadomo, że ceny rynkowe to jest jedno, ale też, no, nie mogą na okazję przelatywać koło nosa. Tym bardziej, że z mojego doświadczenia wynika to, że zawsze kiedy widziałem potencjał, byłem w stanie zredukować cenę. Nigdy nie redukowałem ceny, jeśli nie widziałem potencjału, czyli jak klient mi w ogóle nawet obiecywał, że zróbmy to taniej, a następne projekty będziemy robić już w takiej cenie, to zawsze mówiłem odwrotnie, że zróbmy teraz w normalnej cenie, a jak zrobimy 3-4 projekty, to będziemy robić taniej. To tam gdzieś dam upust, którejś fakturze. Ale jednak jak widziałem, że jest potencjał, że dzisiaj jest taka stawka gdzieś z góry, mam do czynienia na przykład z pracownikiem marketingu i on ma taki budżet dzisiaj. I ja wiem, że on tego nie przeskoczy, a widziałem potencjał, to wchodziłem w ten deal, bo faktycznie nie naginałem się specjalnie, bo ktoś chciał zapłacić mniej, naginałem się, bo był taki budżet. Ale potem to owocowało tym, że jak dowiozłem wszystko, to byłem tym gościem, który jest rzetelny i warto je mu faktycznie więcej zapłacić. Warto do szefa pójść następnym razem i powiedzieć, potrzebuję trochę więcej budżet, bo chcę robić z nim.
Igor: I myślę, że to jest naprawdę złota porada tego odcinka, czyli właśnie żeby być elastycznym i się dopasowywać, ale robić to mądrze. Dlatego, że to jest to, co zauważyłeś, o czym wspomniałeś chwilę temu, że mam swoje stawki, więc ja się nie ugnę. Bo każdy ma swoje prywatne powody, bo duma, bo honor, bo przecież ja jestem taki i taki, robię to 8-10 lat, więc jak ja mogę robić coś za te 1000 złotych. Natomiast zasada w wycenach i nie mówię tylko o naszej branży. Ogólnie w branży usługowej jest taka, że dopasowujemy usługę pod budżet, nie w drugą stronę. Czyli jeżeli klient do ciebie przychodzi i ty na przykład, zresztą my mamy bardzo podobne stawki, więc możemy nawet na ich gdzieś tam sobie operować. Mamy dla przykładu 3,5 tysiąca netto ze sprzętem, nasza praca itd. To jest nasza normalna stawka za dzień, a klient przychodzi i mówi, że ma 3,5 tysiąca złotych za dwa dni i za komplet. No to ty nie mówisz, nie ja tego nie zrobię, tylko dopasowujesz swoją pracę do tego budżetu, ale tak oczywiście, żeby pokryć potrzeby tego klienta. Czyli właśnie mówisz wtedy do takiego klienta, ok, moje stawki są takie, ty masz budżet taki, masz takie potrzeby, takie wymagania. To ja to mogę dla ciebie zrobić, zapewniam, że pokryję twoje potrzeby, ale musimy z tej usługi odjąć to, to i to. Dlatego, że trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że my też ponosimy koszty. Nawet jeżeli nie mówimy tu o kosztach materialnych, czyli zużywania się sprzętu, zakupu nowego sprzętu pod projekt, wypożyczenie sprzętu pod projekt, to kosztem, który jest największy i najcenniejszy, jest po prostu nasz czas. Po prostu mówisz, ok, no to w takim razie poświęcę tylko ich x godzin na montaż, bez poprawek, bez zmian, bo to wszystko jest mój czas i negocjujesz, dopasowujesz pracę i jej nakład do budżetu, a nie w drugą stronę. Czyli to jest po prostu nic innego jak biznes, jak podejście stricte biznesowe, stricte excelowe i dzięki takiemu podejściu tych dni, w których tak jak ty wspomniałeś chwilę temu siedzimy w domu i nic nie robimy i się patrzymy w ścianę i narzekamy, że nie mamy pracy, bo przychodzą do nas coś dziwni klienci, a my jesteśmy zbyt dobrze, jesteśmy już na innym poziomie, żeby się cofać, żeby robić filmik dla salonu fryzjerskiego za 1500 złotych, no to sorry, no ten świat tak nie działa. Oczywiście pewnie jest promil jakichś przekozaków w tej branży, którzy trzymają się swoich stawek, co roku dają w górę i po prostu idzie im świetnie, ale to jest profil, to są wyjątki, które potwierdzają regułę, że świat tak nie działa. Dopasujmy się do tego, jak działa ten rynek, nie psujmy tego rynku, a wszystko będzie dobrze.
Łukasz: Ja się z tym zgadzam 100%, też zdarza mi się tak, że po prostu jak jest gdzieś tam mniejszy budżet, to ja na przykład nie jestem z jakimś dodatkowym sprzętem, tylko jestem z jedną kamerą i plan nie trwa 12 godzin, tylko na przykład 6 plus godzina na przygotowanie i godzina na spakowanie i nic poza tym nie jestem w stanie na przykład tej cenie zrobić, bo tak jak powiedziałaś, to jest troszeczkę na zasadzie takiego handlu, no mój czas, moje doświadczenie, mój sprzęt, kontra to, co jesteś w stanie zapłacić i tym wszystkim oczywiście zawsze i tak dla mnie najważniejsze jest to, żeby zrobić ten projekt fajnie, żeby on dla oka był przyjemny, żeby klient był zadowolony, ale też czasami za tych klientów trzeba pomyśleć, bo też się często zdarza tak, że szczególnie ten klient, który ma trochę mniej doświadczenia, że on przychodzi z jakąś taką wizją niekoniecznie trafną i tam jest pole do tego, jak on mówi, ma mniejszy budżet, no to ja wtedy wychodzę z jakąś propozycją, że zrobię coś prostszego, łatwiejszego, to nie znaczy, że to będzie mniej skuteczne, czy gorsze w gdzieś tam w obrazie. Obraz będzie troszeczkę inny, trochę mniej, będzie wymagał zaangażowania ode mnie, a przy okazji może stworzymy format, który faktycznie jestem w stanie realizować w tych kosztach, dla mnie jest mniej uciążliwy, a klient po prostu go będzie realizował częściej, a będzie realizował częściej, bo kalendarz się zapełnia, prawda, więc naprawdę może nadużywamy dzisiaj tego słowa, ale trzeba być po prostu sprytnym i tutaj bardzo konsekwentnie realizować swoją wizję i pamiętać o tym, że w momencie, kiedy się decydujemy jednak na taki model One Man Army, to na naszych barkach spoczywa wiele, bo to nie jest tak, że jesteśmy wtedy filmowcem, którego sobie można zatrudnić, który przyjdzie i zrobi daną rzecz, to jakby prowadzimy firmę, świadczymy usługi i bierzemy odpowiedzialność za to.
Igor: I teraz sobie właśnie przypomniałem, że przecież ty dość niedawno byłeś u mnie w mieście, miałeś tam zdjęcia i dałeś mi znać, że słuchaj, będę tam u ciebie w Szczucinie, tam na końcu świata, a ja to biu od razu napisałem, jak coś potrzebujesz jakiegoś wsparcia daj znać, a ty mi napisałeś, nie, ja tam jadę tylko na kilka godzin, mega prosty temat, biorę samo R5C. I to jest właśnie taki przykład wręcz z życia, sprzed dosłownie dwóch tygodni, że no nie taszczyłeś REDa, całego sprzętu tego wszystkiego, tylko dopasowałeś faktycznie też dobór sprzętu pod tę konkretną sytuację, pod ten budżet, pod szybkość tego planu, bo był szybki, więc pewnie potrzebowałeś puchy, która ma autofocus. I skoro już jesteśmy przy sprzęcie, to może przez chwilkę sobie pogadajmy właśnie o tym sprzęcie, bo myślę, że pracując w tym modelu One Man Army, bardziej w tym naszym zaktualizowanym, czyli One Man Army 2.0, do sprzętu trzeba mieć też bardzo chyba konkretne podejście.
Łukasz: Tak, i tu bym się odniósł w ogóle do tego, że widzieliśmy się kiedy 4, 5, 6 lat temu, dokładnie w takiej samej sytuacji, kiedy nagrywaliśmy pierwszy podcast wspólnie, to wtedy też dużo opowiadałem o tym, jak u mnie to wyglądało, ewolucja sprzętowa, od czego zaczynałem, czemu akurat obecnie mam taką kamerę, a nie inną. Ja przyznam, że i do tego wrócę dla tych ludzi, którzy nie słuchali, to delikatnie to streszczę, ale i tak zachęcam do odsłuchania tamtego podcastu, ponieważ ja w pewnym momencie wyczułem, że gdzieś tu w okolicy, gdzie ja się znajduję, a mianowicie w Łodzi, w centrum miasta, nie ma możliwości wypożyczenia kamery filmowej i taką pierwszą kamerą wtedy była jakaś tam kamera Blackmagic Ursa, która jak się okazało, oprócz tego, że służyła mi do projektów, często była wypożyczona przez tylko dwie osoby, jakichś operatorów, których znałem, którzy po prostu byli mega szczęśliwi, że nie muszą jeździć do Warszawy i biorą tą kamerę w całym setupie ode mnie. I przy takim moment, kiedy pojawił się jakaś trochę większa gotówka i zawsze marzyłem o tym, żeby mieć REDa i wtedy kupiłem pierwszego REDa. I to był fajny pomysł na tamte czasy, ponieważ oprócz tego, że robiłem swoje rzeczy, to umożliwiła mi ta kamera realizowanie innych projektów, czyli jechałem na plan z kamerą, asystowałem, potem jakby już osoby, które się przekonały do tego modelu, to często wolały wziąć mniej niż operatora i kamerę z rentala, bo po pierwsze to było dla nich i tańsze i bardziej pewne rozwiązanie, bo ja przyjeżdżałem z setupem gotowym, już wiedząc gdzie jadę, to jak trzeba było wrzucić kamerę na gimbal, to była kamera na gimbalu, bo już widziałem jak wygląda na przykład danego dnia rozpiska cała i zawsze wjeżdżałem tak, że skracałem cierpienie troszeczkę tych wszystkich ludzi dookoła, żeby 15 osób nie stało na planie, nie patrzyło się na kamerę, bo ktoś ją musi teraz poskręcać, bo przyjechała w case’ach. Więc ja sobie tym kiedyś ugrywałem. Dzisiaj jest zupełnie inaczej, ponieważ jakby już jakość tego sprzętu, dostępność tego sprzętu jest zdecydowanie większa i dzisiaj nie wiem co musiałbym takiego mieć, żeby przyciągnąć faktycznie jakoś klientów dodatkowo do siebie, nie wiem, może 3 RED V-RAPTOR X albo ARRI Alexa 35 z jakimiś dobrymi szkłami. Nadal troszeczkę to w małym stopniu u mnie funkcjonuje, że nadal jestem, mam sprzęt porządny, że przyjeżdżam przygotowany, że mam dwie kamery, że mam szkła filmowe, że mam światło, że mam to wszystko, to jest super. Natomiast już dzisiaj nie jest tak mocna karta przetargowa do realizacji projektów i do współpracy z innymi ludźmi.
Igor: No właśnie, no to co w takim razie dzisiaj może być taką dobrą przewagą konkurencyjną, ponieważ biznes ze swojej definicji jest to narzędzie, które pomaga rozwiązywać problemy innych ludzi lub firm. I ty byłeś właśnie taką osobą, czyli rozwiązywałeś problem, który istniał i który faktycznie kłuł gdzieś tam po tyłku te wszystkie osoby na planach, że jeżeli brało się operatora i cały sprzęt z rentalu, to samo przygotowanie tego sprzętu trwało. Ty przyjeżdżałeś, miałeś już przygotowany sprzęt, ty znałeś ten sprzęt, bo to był twój sprzęt i tak dalej. Natomiast mówisz, że ta karta przetargowa dzisiaj już tak nie gra jak grała jeszcze kilka lat temu, bo sprzęt jest mniejszy, jest lżejszy, a wciąż zapewnia dobre efekty. I też rozmawialiśmy sobie poza podcastem, że twoim zdaniem dzisiaj właśnie taką przewagą konkurencyjną może być bardzo enigmatyczna suma doświadczeń. I chciałbym cię poprosić, żebyś szerzej to przedstawił naszym słuchaczom.
Łukasz: No tak, bo ja myślę, że najfajniejsze jest to, że dochodzimy do takiego momentu, kiedy czujemy się, jak ryba w wodzie i wszystkie problemy związane z naszą branżą potrafimy rozwiązać, albo znamy na to sposób i dla klienta czy też nawet jeżeli współpracujemy z kimś z branży i ktoś potrzebuje po prostu operatora ze sprzętem, to ta suma doświadczeń powoduje, że niewiele nas zaskakuje. Buduje to naszą pewność siebie oczywiście i łatwiejsze takie odnalezienie się w takich sytuacjach. Natomiast faktycznie to też działa tak, że wiele rzeczy, które się dzisiaj pojawiają, nawet nowych, jakichś takich problemów, których ja nie miałem, to są rzeczy, które znajduję w moment rozwiązanie na mnie. I jest to tylko i wyłącznie tak naprawdę suma doświadczeń, czyli przebyłem przez wiele różnych planów, przez wiele różnych współprac z różnymi ludźmi, od amatorów po ludzi z branży, po tych mniej wymagających, po tych bardziej wymagających. I to powoduje, że ja w każdej sytuacji potrafię się odnaleźć i jak klient przyjdzie z jakimś konkretnym problemem, z jakimś konkretnym projektem, który ma w głowie do zrealizowania, to ta suma doświadczeń pomaga mi nie tylko w tym, że ja wiem, jak to zrealizować, ale też mam np. świetne kontakty, czyli jeżeli bym dzisiaj trafił na jakiś projekt, gdzie potrzebuję konkretnej pomocy, to ja bez problemu to zrealizuję, czyli wchodzę w trochę rolę producenta i jestem w stanie np. ściągnąć sobie kogoś, kto będzie moim DIT na planie, będzie moim dźwiękowcem itd. Jakby zabezpieczam to i w ogóle się nie przejmuję, nawet czasami nie wchodzę z klientem w rozmowę, co tam będzie potrzebne. Nie buduję w jego głowie jakiejś wizji, że to będzie niesamowicie ciężka rzecz. To jest po prostu, że do zrealizowania.
Igor: Czyli tak naprawdę rozwiązujesz realny problem tego klienta, bo jeżeli klient sobie teraz myśli, mamy nieco większy projekt do zrealizowania i teraz ktoś w dziale marketingu sobie myśli, że muszę zorganizować lokacje, muszę zorganizować makijażystkę, x osób, które muszą wziąć udział w tym projekcie, a ja jako osoba z działu marketingu w danej firmie nie robiłem tego nigdy w swoim życiu, to wchodzi taki Łukasz czy ktokolwiek inny, który mówi: “Słuchajcie, spokojnie biuro to na siebie. Będzie to kosztowało może trochę więcej, bo to jest jakiś mój dodatkowy czas, może troszeczkę więcej sprzedaję swojego know-how.” Natomiast zobacz, jakie ty gigantyczne obciążenie ściągasz z tych osób. Nie dość, że zapewniasz tę całą ekipę, plus lokację, plus coś tam jeszcze co tam trzeba, ale ty jeszcze ściągasz osoby, z którymi już pracowałeś, których znasz, którym ufasz, wiesz, że dowiozą. A taka osoba z działu marketingu musiałaby przeprowadzić wręcz rekrutacje na każde stanowisko pod ten projekt. No przecież to są czasami tygodnie albo miesiące. Czyli tak naprawdę przemyślcie sobie to, jakie wy macie know-how, bo to know-how w tym rozumieniu nawet kontaktów jest po prostu bardzo często wręcz bezcenne.
Łukasz: Tak i też widzisz na przykład na potrzebę tych czasów trochę. My też razem z moim właśnie dobrym kolegą, Tymoteuszem, stworzyliśmy to studio w Łodzi, które jest studiem na potrzeby realizowania głównie contentu dla firm, czyli właśnie podcasty, YouTube, Tik Toki, jakieś rolki, wszelkiego rodzaju rzeczy, których robi się dużo, ale robi się też dla konkretnych firm, które też mają taką swobodę, że właśnie jak zaczynamy tą współpracę, a zazwyczaj są to jakieś firmy już takie liczące, no zdecydowanie większe budżety, większe zaangażowanie w ogóle w wideo marketing, to oni potrzebują też takiego bezpieczeństwa. Dla nas to jest fajne, bo to, co ja mówiłem wcześniej, że zawsze walka o stałego klienta i tu w ogóle też słuchałem waszego podcastu z Karolem i też serdecznie odsyłam, bo to jest kawał dobrej wiedzy na tała takiej współpracy regularnej z klientami i my też poszliśmy trochę w tę stronę, że prowadziliśmy taką usługę “shortcut”, i to jest po prostu nic innego, jak taki film trochę na abonament. Ale to nie chodzi o to, żeby klient płacił jakiś stały cash, tylko tak de facto to jest troszeczkę ukryte drugie dno. To jest właśnie ta stała współpraca, gdzie ten pracownik tego marketingu w pewnym momencie po zrealizowaniu dwóch, trzech planów zdjęciowych wchodzi w jego głowę taki spokój, że chłopaki dowożą, my się nie przejmujemy logistyką, mamy studio, gdzie mamy swoją scenografię, gdzie jest to wszystko i my możemy się skupić na realizacji naszych celów, czyli my chcemy produkować kolejne rzeczy, chcemy się skupić na strategii, a nie nad realizacją, która pochłania bardzo dużo czasu i powiem ci, że z mojego doświadczenia, siedzę w tej branży około 10 lat, były momenty, kiedy zajmowałem się jeszcze czymś innym, teraz zajmuję się tylko tym, natomiast jestem i obserwuję to co najmniej od 10 lat, to wszystkie działy filmowe, które widziałem w różnych firmach, one nie przetrwały. To jest bardzo trudne znaleźć dobrych ludzi, którzy na stałe będą realizować filmy dla firmy wewnątrz. I szczególnie jeśli to są jakieś tam rzeczy produktowe tylko to ok, ale jeśli to ma być praca kreatywna, no to znowu odwołujemy się do tego, że musimy tym ludziom trochę powietrza wpuścić i innych rybek, żeby po prostu uczyć się i rozwijać. Więc taki zamknięty dział filmowy on się zazwyczaj nie do końca sprawdza. Dlatego my staramy się i postawiliśmy na to, że chcemy być takim zewnętrznym działem filmowym dla tych naszych klientów, bo dla nas tak naprawdę dzisiaj właśnie to doświadczenie powoduje, że wspólnie w dwójkę jesteśmy w stanie zrealizować każdy projekt. Jest kwestia tylko budżetu i czasu.
Igor: Dorzuciłeś pewien wątek nad którym chciałbym się pochylić, bo powiedziałeś, że z twojego doświadczenia, z twojej obserwacji wynika, że działy wideo in-house, czyli dział normalnie zatrudnione x osób w danej firmie, która mają robić tylko to, czyli produkować wideo najczęściej, najprawdopodobniej na cele marketingu, że one się rozsypują, że to się nie udaje. A ja z kolei mam, nie mogę powiedzieć, że moje doświadczenie jest inne, ponieważ nie znam dalszej historii takiego działu marketingu, ale jak ty wiesz i jak znakomita część naszych słuchaczy też sobie zdaje z tego sprawia, bo sporo o tym mówię, od około 3 lat naprawdę sporo szkole i szkole bardzo często B2B, czyli właśnie szkole działy wideo lub działy marketingu, które chcą wejść w wideo i po prostu te osoby, które już pracują w danej firmie, w dziale marketingu, chcą się nauczyć robić wideo na potrzeby marketingu, że jest ich coraz więcej. I właśnie ja widzę wręcz wzrost tego, że takie działy powstają, że jest ich sporo, tylko właśnie może też pytanie powinno się sprowadzać do tego, że ja trafiam do tych lepszych firm, które się decydują na to, żeby się przeszkolić, a może te, które się nie szkolą, może im się nie udaje.
Łukasz: Ja myślę, że znowu się pojawi to słowo spryt i tutaj gratuluję Ci Igor, bo w takim razie zrobiłeś fajną robotę, że udało Ci się zdobyć takie zlecenie i wróżę Ci, że będziesz miał ich coraz więcej, ponieważ uważam, że te osoby nie będą przetrwały w tych działach zbyt długo i będziesz musiał kolejne osoby doszkalać do tych działów i to tak będzie trwało bez końca. Jestem więcej niż przekonany, że żadna firma w stanie nie jest pociągnąć takiego działu firmowego, który faktycznie będzie się rozwijał przez kolejne lata. Dzisiaj na potrzeby realizacji konkretnego projektu jest w stanie się przeszkolić. Dojdą do momentu, kiedy będą chcieli robić lepiej, będą chcieli robić więcej i stanie przed nimi ogromny problem rekrutacji specjalistów, którzy będą musieli działać na wyłączność, na przykład i będzie im bardzo trudno wyłowić takie osoby z rynku, a też wiemy o tym, że wypalenie jakiekolwiek w naszej branży powoduje, że nasza jakość i zaangażowanie pracy bardzo spada. I to są rzeczy, których nie przeskoczysz, dlatego że jest to po prostu bardzo kreatywna praca. Widzisz, jak klient przyjdzie do mnie i powie: “Chcemy nagrać podcast”, proszę bardzo, mamy wszystko. Jeśli klient przyjdzie i powie: “Chcemy nagrać serię, nie wiem, rolek, tiktoków”, proszę bardzo. Możemy to zrobić na trzy kamery, możemy wszystko nagrać w pionie, możemy nagrać w poziomie, możemy zarigować kamerę u góry, na dole. Jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Też akurat tak się złożyło, że mamy właśnie dużo tego sprzętu, na przykład jako studio. Jesteśmy w stanie zrobić dużo, dodatkowo to doświadczenie, czyli byliśmy i tu, i tam. I to jest przewaga, a ponieważ mamy mega duży rozwój naszej branży, cały czas wszystko się zmienia, chociażby patrząc na to, jak już sztuczna inteligencja wpłynęła na wszystkie branże, ale również na naszą. I nie chcę tutaj gadać o słusznej inteligencji, bo nie czuję się w tym specjalistą i na pewno będziesz miał okazję jeszcze przeprowadzenia takiego ciekawego podcastu w tej dziedzinie z kimś. Ja tylko powiem, że na pewno jest to taki steryd, który mega przyspieszy znowu rozwój i bardzo dużo się zmieni. I to spowoduje, że musisz mieć zawsze świeżych ludzi, którzy są w tym peletonie biegną, a nie tych ludzi, którzy odpadli i mówią „dobra, to pójdę na ciepłą posadkę”.
Igor: Omówiliśmy już taki model pracy, w którym jesteś specjalistą, czyli jesteś np. tylko operatorem, tylko motorzystą. Omówiliśmy model agencyjny, czyli jestem bardziej producentem. A co myślisz o takim modelu pracy w kolektywie? To w ogóle jest bardzo, bardzo ciekawe, ponieważ jest to model, który w ogóle opiera się na kilku One Man Army, którzy łączą siłę. Czyli jako kolektyw rozumiem coś takiego, że pracuję sobie np. w swoim mieście. Mam tam kilkoro znajomych, którzy też są w tej branży, kilku operatorów, montażystów, oświetleniowców, dźwiękowców. I tworzymy kolektyw, czyli np. możemy to robić pod jedną marką. Możemy sobie nazwać siebie jakoś, ale nie zmuszać się do tego, że musimy być taką ekipą do wszystkiego. Czyli mam kolektyw, czyli mam kilka zaufanych osób, wiem, że dowożą, wiem, że znają się o swojej pracy, wpada mi klient, wcielam się w rolę właśnie producenta, czyli robimy krok w tył do modelu agencyjnego i wiem, że mogę wziąć ze swojego kolektywu tego, tego, tego.
Łukasz: Ja odpowiem w sumie na to dosyć krótko, czyli tak, ja zawsze sobie dobieram odpowiednie osoby do współpracy. Znam bardzo dużo ludzi i w ogóle posiadanie kontaktów w różnych miejscach w Polsce, możliwość tego, że jak będę potrzebował to i znam operatorów i w jednej części Polski i w drugiej, to jest w ogóle super. Jeśli chodzi o mnie, to raczej staram się współpracować na stałe, w jakimś takim ścisłym środowisku z ludźmi, do których mam bardzo duże zaufanie. Natomiast uważam, że powinniśmy po prostu poszerzać kontakty i być takim otwartymi ludźmi. Ja się zawsze staram pomagać, jak ktoś to mnie pisze z drugiego końca Polski, że szuka tutaj rentalu, jakiegoś sprzętu, że potrzebuje kogoś, nawet jeżeli to nie jestem ja, bo potrzebuje dźwiękowca w Łodzi, to ja daję kontakt do dźwiękowca z Łodzi. I jakby staram się tym dzielić, bo uważam, że to jest bardzo fajne i tego troszeczkę też brakuje.
Igor: Czyli w sumie totalnie zgadzasz się też z moją filozofią, że w tej branży powinniśmy się wspierać, a nie konkurować.
Łukasz: Zdecydowanie tak. Tym bardziej, że uważam, że to jest branża, która ma ogromny potencjał i ogromny potencjał, którego nie wykorzystujemy, dlatego że niewiele z nas filmowców, już nie mówię o agencjach, prowadzi chociażby prawidłowo swój marketing i ja myślę, że po prostu czekamy na to, jak zlecenia przyjadą do nas.
Igor: Wrócę jeszcze dosłownie na chwilę do tej sumy doświadczeń, czyli do przewagi konkurencyjnej i ogólnie taka moja porada jest też, żebyście sobie któregoś dnia usiedli i napisali, jakie są wasze przewagi konkurencyjne, czyli co wy jako konkretna osoba z waszymi konkretnymi zasobami, doświadczeniem, wiedzą umiejętnościami, jesteście zrobić nieco lepiej niż ktoś inny i komunikujcie to. Samo portfolio, sam reel nie wystarczy, ponieważ jest to mimo wszystko efekt końcowy, a proces tworzenia jest bardzo ważny, to czy dowozicie na czas, czy jesteście komunikatywni, czy odpisujecie na maile w ciągu 3 godzin, czy 3 dni, to też jest bardzo ważne, czy jesteście pod telefonem. To wszystko to są takie niuanse, takie wartości dla waszego klienta, które nie są widoczne, po tym, że wasz klient sobie odpali wasz 2-minutowy reel, bo oczywiście reel jest mega ważny, ale to jak pracujecie, jakimi jesteście ludźmi jest mega ważne. Ja mogę podać taki bardzo szybki przykład z mojego życia, kilka miesięcy temu robiłem dwudniową transmisję na żywo dla jednego z większych festiwali z naszej branży i dzięki temu zdobyłem kolejne zlecenie dla tej samej firmy, też znów dwudniowa transmisja i po zrobieniu tej drugiej dwudniowej transmisji, ci ludzie byli po prostu w szoku, że nic się nie wykrzaczyło. W sensie dla nich to było tak normalne, że jak coś idzie live, to zawsze coś się popsuje, zawsze coś nie zadziała, coś się nie wyświetli, coś się przerwie, że zbudowałem sobie w ich głowie już takie wyobrażenie, taką postać, która po prostu dowiezie i już mam zatwierdzone, że robię dla nich trzecią dwudniową transmisję i nawet jeżeli ja będę droższy niż moja konkurencja, to oni już mają ze mną zrobione dwa takie projekty, które pokrywają konkretnie ich potrzebę i wezmą mnie któryś raz jeszcze raz to powiem, nawet jeżeli będę droższy niż moja konkurencja. To jest ta przewaga, to jest to nad czym myślę, że powinniśmy pracować jako freelancerzy czy mikrofirmy, ale właśnie jak ty widzisz w ogóle rozwój marketingu, jeżeli mówimy o tym? Bo widzisz, to jest taki marketing, myślę, że marketing w tej branży można sobie podzielić na to, co jest przed i co jest po. Właśnie to przed to jest, że klient kompletnie nas nie zna, trafia na naszą stronę, na naszego Instagrama, na YouTube, cokolwiek i przekonujemy go, żeby nim został, ale potem jeszcze jestem marketing po, czyli czy dowieźliśmy, no bo ok, możemy się sprzedać, ale klient może nie wrócić, bo damy ciała, lub może wrócić i polecać, bo zrobimy to dobrze, ale co jeszcze innego możemy poza tym robić?
Łukasz: No wiesz, miłe powitanie to nie wszystko, potem jeszcze musi być ta rzetelność. I ja myślę, że zresztą ja nagrywałem podcast z moim serdecznym kolegą Damianem “Pasja płaci” na temat tego, jakie są ważne wartości chociażby, pracując w branży kreatywnej. I ja myślę, że poruszyłeś bardzo ważny temat, bo jedno to jest ściąganie tego klienta do siebie i wrócę jeszcze do tego reela, o którym mówiłeś, że ten, słuchajcie, ten reel to przecież nic innego, jak zbiór takich najlepszych na przykład ujęć, operatora, ale operatora dla kogoś, kto może zatrudnić operatora, a nie takiego człowieka, który zrealizuje film, no bo dla naszego klienta taki dwuminutowy reel z jakichś ładnych ujęć niekoniecznie będzie do niego przemawiał, do naszego klienta przemówi takie portfolio, którego on sam potrzebuje, czyli jeżeli to jest jakiś film korporacyjny, to on musi dostać od nas coś, co robiliśmy właśnie w tym stylu i to spowoduje, że on powie „O, fajne, ładne, to może coś zaczerpniemy jeszcze z tego”. Albo to ma być jakiś film modowy, czy jakieś krótkie formy pionowe, to chce zobaczyć konkretny produkt i ten reel jest oczywiście nadal spoko, ale pytanie, do kogo kierujemy. Czyli ja jestem w ogóle za tym, żeby tworzyć swoje produkty, czyli moje produkty to jest właśnie film modowy, film korporacyjny, zarejestrowanie jakiegoś szkolenia, kursu, film dokumentalny, to są różnego rodzaju rzeczy i tak to zawsze kategoryzuję. I uważam, że to mega pomaga, jak dostaję maila z zapytań, to odpisuję, jeśli jest wystarczająca ilość danych, jestem w stanie zrobić wycenę, to ją robię, jeśli nie to robię zapytanie o te konkretne rzeczy i zawsze mam to portfolio, które mogę wysłać swoje. No i gdybym był zapytany o typowo usługę operatorską, czyli jakiś producent, do mnie by się odezwał reżyser, ktokolwiek, no to wtedy bym wysłał reela. Więc to też ważne. Ja potem widzę po tych grupach, że „O, mój reel i szukam zleceń”, ale od kogo, jakich, dla kogo to jest? Więc ta komunikacja to jest w ogóle mega ważna. I to jest jakby ta pierwsza część. Potem oczywiście właśnie ta rzetelność, o której mówiłeś, i to jak finalnie dowieźliśmy ten projekt i ja zawsze staram się zostawić u klienta nawet taki niedosyt, że ja dałem z siebie tak dużo i zobacz teraz, jak wymyślisz fajny pomysł, fajny projekt, to ja go będę w stanie zrealizować. Że przyjdzie dzisiaj do mnie z jakimiś tam formami, ja chcę cię zaskoczyć troszeczkę i dać ci takie poczucie też bezpieczeństwa, tego, że daję coś od siebie i na końcu doprowadzić w rozmowie, żeby to powiedzieć, że słuchajcie, czego nie wymyślicie, jestem w stanie dla was zrealizować. Mało tego, często mówię swoim klientom, bo zdarza się tak, że klienci mówią „Słuchajcie, bo mam sesję za miesiąc i w ogóle robimy sesję i też pomyśleliśmy o wideo i w ogóle może byśmy też przy okazji zrobili wideo”. To ja nie zawsze mówię, że słuchajcie, to przyjdźcie z tym wcześniej, usiądziemy, obejrzymy w ogóle, co można zrobić, może pomogę w doborze studia, scenografii, lokalizacji, może pomogę poszukać modelek, może przemyślimy w ogóle to od początku, że nie będzie to wideo dodatkiem na przykład do sesji, że możemy nad tym razem popracować. I to powoduje, że potem ci klienci dostają właśnie taką jasną informację od ciebie, że dowiozłeś i dajesz jeszcze takie pole do tego, że oni mogą chcieć więcej. I to jest dla ciebie fajne, bo przychodzi klient potem z większym projektem, z większym rozmachem, z większymi ambicjami i to super, bo to się wtedy pokrywa po prostu z naszym też jakimś dążeniem do celu, żeby robić te lepsze projekty. I ja w ogóle myślę, że tak marketingowo to jesteśmy gdzieś na razie jeszcze na dnie totalnie, bo przecież nikt do nas nie dzwoni i nie proponuje nam usługi wideo-marketingu. Dzwonią do nas z usługami finansowymi, z ofertą fotowoltaiki, z czymkolwiek, ale jeszcze jesteśmy na tym etapie, że jeszcze nikt nam nie wciska usługi wideo-marketingu, a jestem więcej niż przekonany, że to kiedyś nastąpi, że ktoś, kto założy działalność, to zaraz dostanie telefon, że tutaj prowadzimy wideo-marketing, może chcecie reklamy, może jakąś wizytówkę, może coś. Więc ja myślę, że pole do popisu dla filmowców dzisiaj jest ogromne, a to, że trzeba przyjąć, wrzucić drugi bieg, to jest jakby kolej rzeczą, której mówiliśmy wcześniej, i jeśli faktycznie chcesz sobie działać w branży, być filmowcem, robić różne rzeczy, no to zapinasz dzisiaj drugi bieg, żeby nadążyć za całą resztą, a ten drugi bieg to nie znaczy nic więcej, jak to o czym powiedzieliśmy i co chętnie po prostu teraz powtórzę. Czyli bardzo ważną rzeczą jest to, żeby skupić się na tym, co najlepiej nam wychodzi, na tym do czego mamy największą motywację i przypomnę tak jak powiedziałem to na swoim przykładzie, zdecydowanie najlepiej czuję się w realizacji zdjęć. To jest rzecz, którą lubię, którą rozwijam i która powoduje, że ja będąc w pracy nie czuję się jakbym był w pracy, więc daję dużo zaangażowania z siebie. I pozostałe rzeczy to są rzeczy, których się nauczyłem, które robię dobrze, ale to są rzeczy, które bardzo chętnie dzisiaj oddam innym specjalistom. Więc zdecydowanie dzisiaj bardzo ważne jest to, żeby jednak otwierać się na ludzi. Tutaj jeszcze tylko wtrące taką jedną rzecz, że my też jako studio dzisiaj stawiamy więcej na networking niż na marketing i w takim przypadku w ogóle takiego filmowca również, ja często ludziom mówię: „jeździjcie na te wszystkie eventy, poznawajcie się”. Jeśli gadacie tylko przez internet, gdzieś tam macie się na jakichś grupach, rozmawiajcie przez Instagram, to wykorzystajcie takie sytuacje, jak te wszystkie eventy, które odbywają się, a jest ich bardzo dużo, sam wiesz, zresztą bo bywasz. Idźcie na kawę, pogadajcie i prędzej czy później spowoduje to to, że będziecie razem współpracować. I tak jak z kontaktami, myślę, że takim ważnym przesłaniem po dzisiejszym rozmowie jest to, żeby kolekcjonować w bardzo mądry sposób te swoje doświadczenia, analizować swoją pracę, zastanawiać się, co moglibyśmy zrobić lepiej, co moglibyśmy zmienić, bo tym dzisiaj jesteśmy w stanie wygrać z konkurencją, tak jak powiedzieliśmy właśnie tą swoją sumą doświadczeń. I róbmy więcej, róbmy lepiej. I mega ważna rzecz, znajdujmy czas na to, żeby trenować również swój skillset. Te rzeczy, które lubimy powinniśmy trenować, powinniśmy być po prostu z dnia na dzień coraz lepsi.
Igor: Czyli w takim naszym rozumieniu One Man Army 2.0 jest to osoba, która jest otwarta, która się rozwija, która tak jak mówiłeś, trenuje, która nie boi się zlecać swojej pracy, nawiązywać kontaktów, która jest bardziej aktywna, a nie pasywna w kontekście pozyskiwania klientów, która jest elastyczna, dopasowuje się do rynku, do sytuacji, do klienta, do budżetu. Czyli jest to tak naprawdę silna, jednoosobowa firma, która ogarnia świat i wszystko dookoła w tym swoim małym poletku i po prostu robi to dobrze.
Łukasz: Tak, a ponieważ nie możemy wszystkiego wziąć na swoje barki, to właśnie bardzo ważne jest to, żebyśmy nauczyli się trochę, jednak delegować. Nawet jeżeli to nie są nasi pracownicy, to żebyśmy jednak szukali tych osób, które wesprą nas, bo tak jak powiedzieliśmy wcześniej, że świat bardzo przyspiesza, wymagania się zwiększają, a ilość dni jednego usługodawcy, bo tak trzeba to nazwać, jest określona w miesiącu, mamy ileś kawałków tortu i nie jesteśmy w stanie już inaczej tego podzielić. W związku z tym fajnie jest zapewnić sobie więcej pracy, ale dać też ją innym. I w moim przypadku w ogóle zdarza się tak, że to ja dostałem pracę często od innych, ale ja też wziąłem kogoś do pracy i to wraca. Po prostu to jest takie wzajemne „ja tobie, ty mi”. I obierajmy strategię, którą konsekwentnie w stanie jesteśmy realizować, będąc tym mózgiem dowodzącym, tak by stabilnie móc prowadzić swoją działalność i żeby też pamiętać o tej rzeczy, że jak sobie wrzucimy za wysokie obroty i będziemy próbowali działać pojedynkę, to prędzej czy później się wypalimy. W związku z tym bardzo istotną rzeczą jest to, aby dbać też o swoją taką kondycję w tym, co robimy, bo odwołam się po raz kolejny do tego porównania ze sportowcem. Bardzo wiele czynników jest ważnych do tego, żeby osiągać sukces.