W tym odcinku podcastu…
Karol Filek, prezes i współzałożyciel filmcloud, czyli domu produkcyjnego, który tylko w 2023 roku wygenerował ponad 5 milionów przychodu. filmcloud działa ze swoimi klientami na abonament lub projektowo oraz posiada dział LAB, który zajmuje się produkcją dużych kampanii wideo do Internetu. W swoim portfolio ma takie marki jak NVIDIA, CD PROJEKT RED, InPost, Morele czy ESL.
Z Karolem rozmawiam o tym jak z sukcesami prowadzić dom produkcyjny, jak wyróżnić się na rynku i jak pozyskiwać klientów na filmy reklamowe.
Książka „Kreatywność S.A. Droga do prawdziwej inspiracji” autorstwa Ed Catmull i Amy Wallace.
Gdzie posłucham podcastu?
Słuchaj podcastu tutaj na stronie (odtwarzacz na górze strony), na Spotify, Apple Podcasts lub Google Podcasts. Subskrybuj SUPER35 w najwygodniejszym dla Ciebie miejscu. Wszystkie odcinki podcastu znajdziesz TUTAJ. Do usłyszenia!
Transkrypcja odcinka
Igor: Czy pamiętasz ten moment, w którym doszło do Ciebie już, że jest to firma, że jest to ten moment, w którym już będziesz płacił podatki, będziesz płacił ZUS? Że to już jest coś bardziej poważnego i że kto wie, może to będzie naprawdę duży kawałek Twojego życia?
Karol: Wiesz, kiedy do mnie to doszło? To jest w ogóle śmieszna historia, bo w momencie, kiedy założyłem działalność, wtedy właśnie bezpośrednio na siebie, jako działalność gospodarczą, to tak naprawdę dotarło do mnie, że trzeba płacić coś takiego jak ZUS. I to jest pierwsza rzecz. A druga rzecz, dotarło do mnie, że jeszcze trzeba mieć z czego zapłacić ten ZUS i oczywiście to było w miarę logiczne. Ale jeszcze była trzecia kwestia, czyli to, że klienci nie zawsze płacą na czas. I musiałem na pierwszy ZUS pożyczyć od swojej wtedy dziewczyny, już obecnie żony. I wtedy do mnie to dotarło, że faktycznie oprócz tej zajawki, pasji, jednak są takie rzeczy, które trzeba zrobić. Więc wydaje mi się, że to był taki moment, kiedy to do mnie dotarło.
Igor: A pamiętasz, który to był rok?
Karol: Kurczę, wydaje mi się, że działalność otworzyłem w 2015 roku, więc wydaje mi się w maju, 25 maja dokładnie, więc wydaje mi się, że to był czerwiec 2015. Generalnie pewnie właśnie pierwszy okres rozliczeniowy z ZUSem.
Igor: To trochę nas łączy, dlatego że ja swoją firmę, na której działam do dzisiaj założyłem w marcu 2015, więc jesteśmy bardzo, bardzo blisko. Jak to w ogóle wyglądało przed założeniem? Bo wiadomo, że jak się zakłada firmę, to już jest taki akt deklaracji, że czuję, że to może być to. Więc się właśnie podejmuję tego, że zakładam swoją firmę. Ale najczęściej jest tak, że przez jakiś czas, czasami są to tygodnie miesiące, a nawet czasami jest to kilka lat. Ile działałeś z bratem jeszcze przed tym, zanim podpisałeś ten cyrograf?
Karol: Czyli pytasz o taką, powiedzmy, nieoficjalną szarą strefę, którą się powiedzmy, gdzieś tam wymienia. Można powiedzieć, że to nie była do końca szara strefa z tego względu, że coś próbowaliśmy robić, ale pierwsi klienci przyszli dopiero później. Więc tak naprawdę najpierw gdzieś tam przyszły czyny, a dopiero później przyszli klienci. Ale pytasz tak naprawdę o takie początki początków? To pytanie jest bardziej tak skierowane, jak to się totalnie zaczęło?
Igor: Pytam o to, ile działaliście przed już, tak jakby idąc w tym kierunku, czyli co robiliście, jak robiliście i jak długo, zanim doszło do sytuacji, w której stało się to biznesem, ponieważ ja sam osobiście bardzo często doradzam początkującym, żeby nie zakładali firmy najpierw, a potem dopiero działali, no bo to najczęściej się źle kończy, no bo tak jak wiem ja, wiesz i ty, klient jest potrzebny, bo klient nam płaci, a za te opłaty możemy my opłacić swoje rzeczy takie jak podatki, jak ZUS. I jest to bardzo różnie, bo są osoby, które starają się i gdzieś tam próbują swoich sił przez rok, dwa, trzy, a są tacy, którzy robią to tylko przez chwilę, „na czarno”. Więc to też mnie interesuje, bo każdy z nas przechodzi taką drogę. Bardzo mało osób znam, które założyły firmę i dopiero od tego dnia zero zaczęły cokolwiek robić w tym kierunku, żeby to była naprawdę firma, która będzie działała jak firma.
Karol: Myślę, że takie podchody pod firmę to w ogóle zaczęły się u mnie od wczesnych dziecięcych lat, bo ja po prostu od zawsze chciałem mieć coś swojego. I do takiego stopnia, że po prostu nie zawsze moją zajawką było wideo, ale zawsze chciałem mieć coś swojego, zawsze jakieś takie projekciki na boku sobie robiłem. U mnie się to zaczęło na początku od w ogóle jakichś tam stron www ustawianych na CMSach, for internetowych. Jak ludzie pamiętają takie rzeczy jak phpBB by Przemo, to tylko tacy bardzo mocne geeki i ludzie od web deweloperki w tamtejszych czasach będą pamiętać ten termin. Natomiast po prostu gdzieś tam od tego się to zaczęło i pamiętam, że w ogóle wtedy pierwszy raz jak robiłem jakieś zlecenia komuś, to mówiłem, że mam 13-14 lat i jak chcesz mi zapłacić 50 złotych za postawienie takiej stronki, to weź mi doładuj telefon za 50 złotych. Chłop kupował po prostu kartę, podawał mi kody i miałem 50 złotych więcej doładowania na telefon, więc też w ogóle fajne czasy. I później tak naprawdę poszedłem w stronę nagrywania na YouTube takich poradników, bo właśnie zobaczyłem, że dużo ludzi ma problemy ze swoimi stronami internetowymi, więc stwierdziłem, że forma wideo może być czymś ciekawym, więc zacząłem to robić. Później się to rozrosło jeszcze o kolejną rzecz, czyli oprócz rzeczy związanych stricte z www robiłem też rzeczy technologiczne, takie komputerowe, czyli poszedłem w poradniki komputerowe i recenzje telefonów i tak naprawdę na pewnym etapie stwierdziłem kurczę, bardzo mi się podoba w ogóle to, co jest tą otoczką, jeżeli chodzi o przygotowanie tego nagrania, rozstawienie kamery i takie różne rozkminy jeżeli chodzi o kadry, to jak to fajnie przedstawić, że stwierdziłem: chyba to jest coś, co mnie naprawdę, naprawdę jara. I to się wtedy mniej więcej zaczęło. No i pierwsze jakieś tam projekty zaczęły się z ludźmi już wtedy ze szkoły. Miałem takiego kolegę, który też się tym interesował, miał jakąś tam swoją pierwszą lustrzankę. Razem hakowaliśmy za pomocą Magic Lantern Canony i tam odkrywaliśmy nowe funkcje tych lustrzanek. No ale tak naprawdę później nasze drogi się rozeszły. No i stwierdziłem: jest taki Krzysiek, jest moim bratem, wiele rzeczy robiliśmy razem, też on mi bardzo często pomagał przy tym moim kanale na YouTube. No i stwierdziłem: spróbujmy coś zrobić razem. Więc to były takie podchody. No i po prostu zaczęliśmy działać. I od tego momentu, gdzie zaczęliśmy działać, gdzie tak naprawdę w ogóle nas nawet nie interesowało to, czy my pozyskamy jakieś klientów, czy nie, tylko po prostu chcieliśmy robić cokolwiek, minęło kilka miesięcy, zanim pozyskaliśmy tego pierwszego klienta, więc w czasie mniej więcej tak to się rozłożyło. Czyli w ogóle parafrazując i podsumowując to, co ty powiedziałeś, dokładnie tak. Zanim w ogóle gdzieś tam przyszły pierwsze płatne projekty, w ogóle o tym nie myśleliśmy. Po prostu chcieliśmy działać, realizować jakieś projekty, a to po prostu przyszło samo. Więc ta droga była na pewno jakaś tam długa w ogóle do samego tego pierwszego klienta. Kolejny level to jest gdzieś tam 2, 3, 5 klientów, którzy do Ciebie wracają.
Igor: A czy pamiętasz w ogóle historię tego pierwszego klienta, któremu wystawiliście fakturę już legalną i który ją faktycznie opłacił? Jak to wyglądało? Jakie to było uczucie? Bo to myślę, że pierwszej opłaconej faktury się nie zapomina chyba nigdy jak pierwszej dziewczyny.
Karol: Pamiętam to bardzo dokładnie i tak naprawdę tego klienta w ogóle złapaliśmy z przypadku. Ja po prostu odezwałem się do mojego starego znajomego, który miał swój co-work i mu powiedziałem, że potrzebuję biurka, bo ja nie mogę pracować w domu. Po prostu mega mi się źle pracuje w domu. Potrzebuję mieć jakieś miejsce, do którego po szkole będę mógł wieczorem przyjechać, popracować właśnie z Krzyśkiem. I tak naprawdę ten pierwszy klient też był w tym co-worku i on gdzieś tam nas obserwował, patrzył, że są jakieś tam młode chłopaczki, coś sobie montują, działają. Swoją drogą, w ogóle ten nasz znajomy dał nam biurko i też powiedział: „no to zrobicie mi tam jakiś film w barterze, ale ogólnie sorry, mam po prostu jedno biurko w piwnicy”. Tam siedziała firma, która robiła drukarki 3D i mieli właśnie taką klimatyczną piwniczkę i oni nam tam wydzielili po prostu jedno biurko i gdzieś tam ten klient się do nas odezwał i pamiętam, że zrobiliśmy takie promo jego aplikacji, bo on robił swoją aplikację i pamiętam, że my tacy zajawieni na to wideo i w ogóle. I on nagle mówi: „To wystawiacie mi jakąś fakturę”. A ja mówię do Krzyśka: „Ej, przypał jest. Jak my się z nim rozliczymy? On chce fakturę, chce nam zapłacić. Klienci chcą nam płacić za to, co robimy”. Wtedy pamiętam, że jeszcze nasz tata nam pomógł na zasadzie, że miał gdzieś tam działalność swoją i pomógł nam przeprocesować to w legalny sposób na siebie. No ale już od tamtej pory gdzieś tam do założenia tej pierwszej działalności, no nie minęło tak długo, no bo wiadomo, tych faktur było coraz więcej, no i też w ogóle dziwnie to było, dziwnie to wyglądało, jak byśmy wystawiali cały czas faktury jako inna firma, która niby miała coś tam dopisane właśnie w CEIDG, ale jednak bardziej pro to wyglądało jak już była nazwa firmy czy tam cokolwiek kojarzącego się z nami na tej fakturze.
Igor: To jest w ogóle coś, co mnie bardzo fascynuje, bo bardzo często jest tak, że historia tego pierwszego klienta bardzo często oparta jest o przypadek, tak jak tutaj było to u Was trochę, że mieliście ten co-work i poznaliście swojego klienta dlatego, że on też tam był. U mnie z kolei to wyglądało też bardzo podobnie. Ci pierwsi klienci byli bardzo z przypadku, bo ja działałem w branży pochodnej, w branży marketingowej i po prostu zacząłem sobie robić wideo for fun, a z racji tego, że działałem w tej branży, która de facto płaci za takie filmy, no to wiadomo jeden znajomy, drugi, trzeci. I tak po prostu to potem gdzieś tam się rozpędziło, więc jest to bardzo, bardzo tożsame. I myślę, że to jest taki wspólny mianownik dla wielu osób, które którym potem coś w głowie się przestawia. Ktoś zapłacił za coś, co potrafię i ma to wartość. To jest chyba ten taki najbardziej fajny zapalnik, jeżeli chodzi o sam biznes. A skoro już jesteśmy przy biznesie, to myślę, że możemy już odpalić trochę mocniej ten grill i przejść już do już do mięska. My się znamy też już kupę lat, trochę współpracowaliśmy i też jako osoba, która jest dokładnie w tej samej branży, wiem i zdaję sobie sprawę z tego, że ta branża jest piekielnie trudna, jest niewdzięczna. Trzeba mieć wiele kompetencji, żeby być w stanie sprzedać film, żeby „przekonać” nawet klienta lub uświadomić go, że w ogóle on taki film potrzebuje. Nie wiem jak dzisiaj… Też o to chciałbym Ciebie zapytać, bo wiele osób mogłoby stwierdzić, że dzisiaj jest nieco łatwiej, bo wideo trenduje, jest powszechne, wszelkie platformy social mediowe bardzo mocno idą w taką stronę. Natomiast jeszcze kilka lat temu to wyglądało w zupełnie inny sposób. Więc chciałbym Ciebie zapytać o to, jaką Ty znalazłeś z biegiem ostatnich lat receptę na to, żeby być w stanie na tak ciężkim rynku zbudować dom produkcyjny? Nie wiem jak Ty na niego patrzysz. Czy on jest mały, czy średni, czy mikro czy duży? To też chciałbym, żebyś zaraz to dodał od siebie. Jak to robicie, że utrzymujecie się na powierzchni i to naprawdę z fajnymi efektami, bo zatrudniacie ludzi? Co chwilę widzę, że macie rekrutacje, co chwilę widzę, że chwalicie się realizacjami dla naprawdę znanych marek. Czyli jesteście w momencie, w którym wiele osób, które zaczyna bardzo chciałoby być.
Karol: Bardzo fajne pytanie i myślę, że odpowiedź na nie znowu będzie długa. Ja mam taką tendencję, że odpowiadam długo na różne pytania, natomiast też chodzi o to, że to w jakim miejscu w tym momencie jesteśmy i dla ciebie to może być dalekie miejsce, dla kogoś na przykład może to jest gdzieś tam jakiś jeszcze środek drogi. Trochę też nie mnie to oceniać. My na pewno bardzo się cieszymy z tego, gdzie jesteśmy i choć mamy jeszcze dużo różnych planów, to właśnie pamiętamy te stepy, te kroki, które nam pomagały dojść do tego miejsca, gdzie jesteśmy. I myślę, że spośród różnych rzeczy, a jest bardzo wiele czynników, które na to się złożyły. Najważniejszym, które mi się wydaje, że nam pomogły to było podejście, które zawsze kierowało na to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Czyli chcieliśmy zawsze robić innowacyjne rzeczy i wiem, jak bardzo to nieskromnie zabrzmi. Natomiast ja po prostu widzę w tym momencie, że w filmcloud, w tej firmie jest to po prostu wpisane w DNA, to znaczy ludzie, którzy tutaj pracują, naprawdę wierzą w to, że można robić rzeczy inne, inaczej niż cała branża. I zaczęło się tak naprawdę od tego, bo w tym momencie dużo ludzi nas kojarzy, że robimy filmy na abonament i też gdzieś tam mocno komunikujemy te filmy na abonament, jako takie innowacyjne podejście w tej branży. Natomiast zaczęło się od jeszcze wcześniej innego produktu, który ty kojarzysz, bo też wiele razy współpracowaliśmy przy różnych realizacjach i były to filmy w czasie rzeczywistym, czyli real-time video, branża eventowa. To nam tak naprawdę pomogło urosnąć i było taką pierwszą dźwignią. Później powstały te filmy na abonament i pewnie, jeśli będziesz chciał, to możemy to rozwinąć jakoś później. Natomiast zmierzając do odpowiedzi na pytanie, te czynniki, które nam pozwoliły rosnąć, to właśnie to jest pierwszy czynnik.
Igor: Żeby podsumować to, co powiedziałeś, tym pierwszym czynnikiem jest aspekt stricte biznesowy, czyli opracowaliście sobie dość wyjątkowy, jak na czasy, kiedy to powstawało produkt, czyli właśnie real-time video, który działał w taki sposób i działa do dzisiaj, bo to robicie chyba przez cały czas, że jest jakiś event i wy produkujecie film, który de facto jest publikowany tego samego dnia, nawet bardzo często w trakcie trwania tego eventu. I to jest wielkie wow, bo w czasie kiedy to robiliście i w sumie robiliśmy trochę tego wspólnie, to już był 2018 rok chyba.
Karol: Takie pierwsze rzeczy robiliśmy jako filmcloud w 2016-2017. Możemy też wrócić do historii, jak w ogóle powstało real-time video, bo w sumie znowu będzie to bardzo dosyć takie rozwinięcie tego punktu, o którym teraz rozmawiamy, ale myślę, że fajnie też pokaże właśnie to podejście. To też nie było tak, że jak sobie założyliśmy firmę z Krzyśkiem, to stwierdziliśmy, że będziemy robić innowacyjne rzeczy i tym wygramy, bo to też tak nie było. No nie da się. Jeżeli każdy by tak podszedł do tego, no to każdemu by się od razu udało. Do nas to dotarło w taki sposób, że chcieliśmy się czymś wyróżnić, ale bardzo, ale to bardzo długo tego szukaliśmy. Jak już mieliśmy tego pierwszego klienta, wspomnianego gdzieś tam, w ogóle się śmialiśmy z tej faktury, jak to wystawić, później sobie stwierdziliśmy, że faktycznie, klienci się interesują naszymi usługami. No i tak naprawdę, wracając w ogóle do tego, jak zaczynają filmmakerzy nawet w dzisiejszych czasach – Jaki jest najłatwiejszy próg w tym momencie wejścia w naszą branżę wideo?
Igor: Najłatwiejszy to, w mojej opinii, są to śluby, czyli są to reportaże. A skoro są to reportaże, no to faktycznie ma to też bezpośredni związek z filmami z eventów, z wydarzeń.
Karol: Dokładnie tak. My dokładnie tak samo uważamy z Krzyśkiem, że w tym momencie, gdyby ktoś chciał rozpocząć wideo, no to w tym momencie, nawet jeżeli bym zaczynał coś robić, to są dwie najpopularniejsze drogi, głównie dlatego, że nie musisz mieć bardzo wielkiego, rozbudowanego portfolio i jest łatwy próg wejścia po prostu. My nie chcieliśmy robić ślubów i nie chciałbym zabrzmieć jakoś źle. Ja znam bardzo wiele osób, które robią świetnie śluby i uważam, że w ogóle to jest format, który można robić przezajebiście i mam wielki szacunek do wszystkich ludzi, którzy robią ten format. Natomiast my zawsze chcieliśmy robić właśnie te inne rzeczy, filmy reklamowe, pomagać firmom, to jest trochę inny biegun. No i stwierdziliśmy, że tym drugim biegunem będą będą eventy. No i udawało nam się pozyskiwać tych klientów na eventy, ale zaczęliśmy myśleć, co możemy zrobić, żeby się jakoś wyróżnić. I punktem zapalnym był event o nazwie InternetBeta. Ty znasz tę historię, bo też Ci ją opowiadaliśmy, ale dla ludzi, którzy którzy słuchają tego podcastu wyglądało to tak, że pamiętam, że pojechaliśmy na ten event z Krzyśkiem, byliśmy tam dogadani z klientem, żeby zrealizować relację z wydarzenia, ale my cały czas kminiliśmy, co możemy zrobić, żeby zrobić coś innego. I nasze myślenie wtedy było bardzo błędne, bo pamiętam, że wchodziliśmy na strony rentali i stwierdziliśmy, że wypożyczymy sobie REDa, przyjedziemy z jakąś wielką kamerą, na pewno wiele klientów wtedy na nas zwróci uwagę i to będzie takie super, pozyskamy wiele klientów. Tylko prawda jest taka, że jak przyjdzie co do czego, to klient zwróci uwagę, że mają fajny sprzęt, ale on szybko o tym zapomni i będzie miał to po prostu w dupie. Nie pozyskasz raczej z takich rzeczy dobrych, fajnych klientów. Cały czas mieliśmy takie myślenie, że weźmy dobrą kamerę, weźmiesz kamerę, która ma np. slow motion, 1000 FPS i wtedy zróbmy całą relację w slo-mo. Fajne myślenie, innowacyjne, ale biznesowo raczej raczej Ci to nie przyniesie dużo, szybko klientów, dużo przychodu do firmy. I pamiętam, że pojechaliśmy na InternetBeta. Godzinę od rozpoczęcia eventu ja zobaczyłem na telefonie, że InternetBeta opublikowało zdjęcia z eventu. I pamiętam swoje emocje, które mi wtedy towarzyszyły. Tutaj pozdrawiamy Piotrka Kordysia, którego bardzo dobrze znamy. Byliśmy od tamtego czasu też razem z Igorem i z Piotrkiem na wielu różnych wspólnych projektach. No i właśnie Piotrek robił taką usługę. To się nazywało zdjęcia w czasie rzeczywistym. I to było w miarę wtedy też unikatowe, natomiast już takie było w miarę, że coraz więcej eventów to robiło. I pamiętam, że ja wtedy wziąłem ten telefon, biegnę taki rozpędzony do salki, gdzie siedział Krzysiek setupował sprzęt, ja pamiętam, że wbiegam do tej salki i mówię: „Krzysiek i to jest to! To jest to czego szukamy”. I pamiętam do dzisiaj tą minę Krzyśka, który się na mnie patrzy i mówi „Stary. Uspokój się. O co ci chodzi?”. Ja po prostu byłem w takich emocjach, że ja już wiedziałem, że to jest to. Ja też pewnie się jąkałem, w ogóle nie umiałem się wysłowić. No ja mówię: „Musimy zrobić to samo, tylko w formie wideo. Nie wiem jeszcze, jak to zrobimy, ale musimy to zrobić. Nikt tego nie robi. To będzie coś, co nas wyróżnia”. Pamiętam, że event trwał trzy dni. Stwierdziliśmy, że to będziemy robić. No i zaczęliśmy to robić. W ogóle nie wiedzieliśmy, jak to robić. Mieliśmy jakiegoś starego kompa. Nie spaliśmy po nocach, żeby przebierać ten materiał. W ogóle materiał nam nie działał, nic nie było zoptymalizowane na tych komputerach i tak dalej. No ale udało nam się trzeciego dnia dostarczyć klientowi jako niespodziankę taki film z tego eventu, takie podsumowanie 60-sekundowe tego wydarzenia. Zaniosłem to na pendrivie. I pamiętam, że poszedłem do kibelka. To jest bardzo ważna część tej historii. Naprawdę bardzo ważna i ważne jest to, że poszedłem na dwójkę i wchodzę do tego kibelka i słyszę, że mi się odpalił ten nasz film w kieszeni. Wiele razy też akceptowaliśmy ten materiał, ja go przed chwilą oglądałem, myślałem, że mi się odpalił w kieszeni. Wyciągam telefon, patrzę, to nie u mnie. I patrzę, skręcam głową w prawo. To słychać z drugiej kabiny. I wtedy na tym kiblu mnie też olśniło. Może to śmiesznie brzmieć, ale stwierdziłem, że ludzie na kiblu oglądają ten film 15 minut po jego publikacji, bo się też szukają. To jest dla nich wow. To są właśnie te emocje, które można dalej sprzedawać. Jeżeli nauczymy się to dobrze robić, to będzie to coś. No i tak się tak naprawdę zaczęła pierwsza innowacyjna usługa, którą chcieliśmy wprowadzić na rynek. To nam bardzo, ale to bardzo pomogło, bo też pomogło nam się wyróżnić. To był właśnie nasz wyróżnik.
Igor: Historia faktycznie niesamowita, trochę zabawna, ale też właśnie to jest w niej chyba najfajniejsze. I to jest to, o czym ja też mówię swoim kursantom czy osobom, które szkolę bardzo często, że ten wyróżnik to jest normalny element strategii marketingowej każdej firmy, a przynajmniej powinien być, czyli jak możemy się wyróżnić na tle innych. Myślę, że to jest jedna z najważniejszych porad, jaka wybrzmi z tego podcastu. Czyli żeby robić coś inaczej niż inni, ale jednocześnie żeby to była realna wartość dla klienta. To jest bardzo, bardzo ważne, bo tak jak słusznie zauważyłeś, co nam po tym, że przyniesiemy na plan kupę sprzętu jak klienta interesuje efekt najczęściej, ale też to, co on z tego efektu będzie miał, czyli czy to mu zrobi biznes, czy to mu zrobi marketing, który mu potem z kolei zrobi biznes. Także ten aspekt marketingowy jest bardzo, bardzo ważny, dlatego że w naszej branży ja się spotykam często z osobami, które wychodzą z założenia, że ich praca sama się obroni. Tylko niestety to tak nie działa, bo jeżeli nikt nie zobaczy Twoich filmów, no to jak one mają się bronić? Ten marketing mimo wszystko jest jest kluczowy.
Karol: Zdecydowanie tak. Ja tutaj jeszcze dopowiem jedną rzecz a propos tego właśnie real-time video, że to też nie było tak, że po stworzeniu tego pierwszego materiału real-time video, którego sobie tak nazwaliśmy hasztagiem, od razu było prosto. To znaczy, my potem się spotykaliśmy ze ścianą pod tytułem, że wysyłaliśmy cold maile do klientów „Hej, zrobimy wam film w trakcie eventu”, a klienci nam odpisywali „Dla nas to brzmi niepoważnie, nikt tego nie robi i my wam nie do końca wierzymy, że to zrobicie, bo macie jeszcze za mało takich filmów w portfolio. Mamy inną stałą agencję wideo, która nas obsługuje. Sorry.” Takich wiadomości słyszeliśmy bardzo wiele i szczerze, to nas tylko i wyłącznie napędzało. I właśnie słowa „nie da się tego zrobić” do dzisiaj w tej firmie są napędem. Ja zawsze mówię to każdemu, kto u nas pracuje, że wiele osób oczywiście nadal się łapie w taką pułapkę, że nie da się tego zrobić, t jest za trudne, ciężko to coś przeskoczyć. Nie zawsze oczywiście da się znaleźć od razu rozwiązanie, ale to jest coś, co nas napędza. Więc ta innowacyjność jest bardzo, ale to bardzo ważna. My trochę zrobiliśmy to nieświadomie, bo to też nie było tak. My byliśmy młodymi chłopakami, którzy też, żeby sobie ktoś nie pomyślał, to też nie jest tak, że musisz od razu sobie rozpisać cały plan na kartce. My to zrobiliśmy trochę przypadkiem, natomiast mieliśmy cały czas tą chęć robienia czegoś inaczej. I czasami to nie jest tak, że musisz mieć 10-stronicowy dokument strategiczny „Jak rozwinąć swoją firmę, jak rozwinąć siebie jako freelancer w tej branży”. Czasami po prostu wystarczy być konsekwentnym, ale mieć odpowiednie założenia i tak bym po prostu też to podsumował, że to czasami też jest wystarczające.
Igor: Muszę Ci powiedzieć, że jako osoba, która Was obserwuje od lat z boku, tak jak już tutaj to padło kilka razy też zrobiliśmy nie jeden, nie dwa, nie trzy projekty wspólnie, to nawet byłbym skłonny powiedzieć, że większość rzeczy robicie inaczej. Tak jak mówiłem, znamy się kilka lat i widziałem na własne oczy, że ty po prostu jesteś gościem, który się nie poddaje, a wiele osób działałoby w zupełnie inny sposób typu dostał odmowę raz, dwa, trzy, co dla tej osoby może oznaczać, że to nie działa, klienci nie chcą, to wszystko jest bezsensu, po co ja to robię? U ciebie zawsze było, że pcham ten wóz, aż go dopcham tam, gdzie chcę żeby on stał, czy tam żeby zdobyć jakiś kolejny kamień milowy. Myślę, że nawet w kontekście samego podejścia to już jest działanie inaczej. Nie tylko jeżeli spojrzymy na same usługi czy same produkty. I faktycznie, nawet jeżeli ten real-time video wyszedł przez przypadek, to niektórzy mają takie podejście do życia, że przypadków nie ma, tak po prostu może miało być, ale weź pod uwagę, że wykorzystaliście ten impuls. To nie jest tak, że zobaczyłeś to zdjęcie i sobie pomyślałeś „o, fajnie byłoby robić coś takiego w postaci wideo”, po czym zamknąłeś smartfon i poszedłeś sobie w drugą stronę. Coś poszło zaraz za tym. I to jest to inaczej. Tak ja Was postrzegam.
Karol: Dzięki za miłe słowa. Tylko mogę powiedzieć, że mi jest miło, jeśli ktoś z perspektywy trzeciej osoby tak to postrzega. Ja tak naprawdę nie analizuję tego aż tak w ten sposób, bo może też za bardzo bym się łechtał i też by mnie to zgubiło. I o tym też chciałbym powiedzieć, że na to trzeba uważać, żeby właśnie nie wpaść w samozachwyt i stwierdzić, że wszystko robimy inaczej, więc zawsze ja mam rację. My też się oczywiście przejechaliśmy w kilku aspektach, możemy o tym później poopowiadać. Oczywiście to były małe ślizgi i na pewno konieczne i zawsze takie się pojawiają. Natomiast zmierzam do tego, że już kończąc wątek real-time video, mnie napędza przede wszystkim to, zwłaszcza jeżeli są te ślizgi i trzeba coś doustawiać, żeby to faktycznie szło dobrze, albo po prostu stwierdzić, że to nie ma sensu, to napędza mnie to, że w tym momencie większość eventów wydaje filmy w czasie rzeczywistym, w trakcie ich trwania. W trakcie też w ogóle naszej usługi real-time video wiele ludzi nawet wykorzystywało ten #real-time video. To było takim powiedzmy trendem w świecie eventów, więc uważam, że w jakimś tam stopniu przyczyniliśmy się do powstania takiego trendu. Wydaje mi się, że jeśli nie my, to i tak ktoś by właśnie to zrobił. To była oczywiście naturalna trajektoria, ale właśnie fajnie ją zobaczyć na jakimś etapie, jeżeli się rozwija biznes. I to mnie napędza, bo w momencie kiedy widzimy, że coś działa do dnia dzisiejszego i byliśmy pionierami w tym, to jest po prostu coś, co nie pozwala, przynajmniej mi zawodowo czy biznesowo się zatrzymywać. Dokładnie też z tym, co dzisiaj robimy w filmcloud dokładnie cały czas mam tą myśl z tyłu głowy i ta historia nas napędza.
Igor: Myślę, że trzeba spojrzeć też na to od tej strony, że ktoś kto tego słucha może sobie pomyśleć „Co ten Karol tam mówi? Przecież real-time video już robili ktoś tam, ktoś tam, ileś tam lat przed”. Tylko, że o to właśnie chodzi, że nawet jeżeli nie byliście pierwsi, to wykorzystaliście to na swoją korzyść. Wykorzystaliście to jako narzędzie marketingowe, które z biegiem miesięcy, lat zaczęło Wam przynosić zamierzone efekty. I to jest właśnie to, o czym mówię. To jest to inaczej. Wiele osób by powiedziało „A dobra, ktoś już to robi, to ja nie”. To też w ogóle jest takie podejście, że nie odpalę kanału na YouTubie, bo już X osób robi na ten sam temat, tylko że X osób to nie Ty. To jest twój wyróżnik, że Ty jesteś sobą, jesteś inny niż inni i możesz to samo powiedzieć, pokazać, przekazać na swój sposób i kto wie, dla konkretnego grona odbiorców może trochę lepszy, może trochę gorszy. Też trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że nikt z nas nie jest ani pizzą, ani zupą pomidorową, aby smakować wszystkim. To jest fajne podejście, które myślę, że z racji tego, że jesteście już kilka ładnych lat na rynku, pokazuje, że po prostu się opłacało i że to działa. Więc jeszcze raz to podkreślę, ponieważ zawsze moją misją, jeżeli chodzi o ten podcast jest to, aby nasi słuchacze wyciągnęli z niego jak najwięcej i żeby to były rzeczy przyziemne, realne, które mogą przełożyć na swoje potrzeby. Więc drodzy słuchacze, wyróżniajcie się. Poszukajcie. Tak jak Karol mówi, to też niekoniecznie stanie się z dnia na dzień, ale ten upór i nie poddawanie się myślę, że jest bardzo, bardzo ważne. Kolejny wyróżnik i taka chyba przełomowa też w Waszej firmie rzecz to właśnie wcześniej przez Ciebie wspomniane filmy na abonament.
Karol: Fajnie, że też gdzieś tam tak to postrzegasz. My na pewno tak to postrzegamy. Bardzo mocno wierzymy w ten produkt i w tym momencie tak naprawdę nawet od tego roku oficjalnie zmieniamy komunikację. W tym momencie, żeby posegregować to, poukładać w głowach słuchaczom, filmcloud można podzielić na trzy części. Jest główny nasz dział, czyli właśnie tutaj komunikujemy to, że działamy na abonament lub projektowo z naszymi klientami. Mamy dział filmcloud Lab. Tam są już same największe produkcje. One głównie się tym różnią, że wymagają osobnego podejścia indywidualnego do produkcji i najczęściej to są po prostu duże digitalowe kampanie do telewizji z pionami produkcyjnymi. Czyli tak, jak nasza branża do tej pory działała. No i marka Wheel with it, czyli nasz kanał motoryzacyjny. To są takie trzy części jak tort. No i w tym momencie ty pytasz o tą pierwszą, która jeszcze do niedawna tak naprawdę była side’owym produktem i ma teraz trzeci roczek swojego funkcjonowania i tak naprawdę wychodzi na front.
Igor: Fajnie ująłeś to przed chwilą, jak mówiłeś o tych większych produkcjach z pionami, czyli tak jak klasycznie działa nasza branża, to jak branża przyjęła filmy na abonament?
Karol: Na samym początku będę trochę unikał tego pytania z tego względu, że chciałbym z Tobą porozmawiać tak filozoficznie i w ogóle jestem mega ciekawy Twojej opinii. Bardzo, bardzo jestem ciekawy z tego względu, że bardzo mocno od wielu lat działasz w tej branży. Masz ogromne doświadczenie, wielu klientów na horyzoncie, szkolisz ludzi. Pytanie próbuję teraz dobrze sformułować, natomiast żeby Cię nakierować na to, o czym chciałbym porozmawiać, bo to też jest takie nieoczywiste. Natomiast moje pytanie do Ciebie jest takie: „Czy nie uważasz, że nasza branża i tak już od jakiegoś czasu zaczęła przechodzić pewną transformację lub otworzyły się różne nowe możliwości i trochę takie też niestandardowe podejście w momencie, kiedy tak naprawdę dużo ludzi podchodziło do różnych projektów jako właśnie przysłowiowe one-man army, nie tylko tak naprawdę w Polsce, ale też na świecie? To się tak naprawdę zaczęło już dziać, kiedy… Wydaje mi się, że początki tego sięgają właśnie kiedy weszły kamery DSLR: Canon EOS 5D Mark II, Magic Lantern. To jest właśnie miejsce, kiedy tak naprawdę też tacy ludzie jak ja z Krzyśkiem stwierdzili: „Nie musimy inwestować 100 tysięcy w kamerę, tylko wystarczy nam lustrzanka za 5000, obiektyw za zapożyczone pieniądze i można działać”. I pytanie czy nie uważasz, że właśnie to już troszkę też zmieniło patrzenie w ogóle na rynek, na te właśnie wysokobudżetowe produkcje, które cały czas mają się bardzo dobrze. My też je robimy cały czas jako filmcloud, Ale wiesz, takie zadaj otwarte pytanie: „Co Ty w ogóle o tym sądzisz?”.
Igor: Przede wszystkim zacznę od tego, że uważam, że masz rację w tym kontekście, że zmiana wysokości progu wejścia miała gigantyczny impakt na tę branżę, czyli właśnie to, że jeszcze załóżmy te 10 lat temu, jeżeli ktoś, jakaś firma nawet pomyślała, że chce mieć reklamę wideo, to to się bezpośrednio kojarzyło z ogromnym budżetem, z wielkim planem, z emisją tylko w telewizji. A potem właśnie zaczęło się dziać to, co mówisz, czyli niższy próg wejścia, jeżeli chodzi o sprzęt, co automatycznie zmniejszyło koszty produkcji takiego filmu reklamowego dla firm. Popularyzacja internetu, social mediów, gdzie dzisiaj możesz sobie zrobić jako firma wideo za 5000, 8000, 10000 i przeznaczyć drugie tyle na kampanię reklamową wideo na Facebooku, Instagramie, TIK TOKu i zrobić z tego gigantyczny przychód, jeżeli oczywiście ta reklama jest dobra i trafia do odpowiednich osób. My, mam na myśli ludzie naszego pokroju, czyli tacy, którzy są w branży 6-10 lat, przeżywają właśnie tę gigantyczną zmianę. To jest zmiana, którą można śmiało porównać do ogólnie mojego życia w tym kontekście, że ja jestem rocznik ’87, więc kiedy ja byłem dzieciakiem, nie było internetu. Potem był internet, potem były smartfony, potem były social media i w ciągu dekady się zmieniło naprawdę bardzo, bardzo dużo. Więc myślę, że to jest naprawdę duża skala zmiany, która niesie za sobą pewne konsekwencje i pewne żniwa, dlatego że o ile ludzie utalentowani, którzy mają oko, są kreatywni, twórczy, dostali narzędzia i w końcu mogą się w normalnych pieniądzach wyrażać, a część z nich może też wykonywać taką pracę i z niej żyć i się w niej spełniać, ale z drugiej strony, bo zawsze kij ma dwa końce, jest gro osób, które dzięki temu, że próg wejścia jest niski potrafią ten rynek psuć. Standardowy żart: „Szwagier, dawaj, kupimy sobie po aparacie, będziemy robić śluby, bo widziałem, że tam dużo kasy jest w tym”. Czyli takie podejście do biznesu, którego ja bardzo nie lubię. Czyli w pierwszej kolejności myślisz „na tym można zarobić”, a dopiero potem za to się bierzesz. Co też myślę, że z takiej czystej, subiektywnej obserwacji nie trudno jest zauważyć, że większość biznesów, które są oparte na tym „można zarobić” albo radzi sobie średnio, albo nie przetrwa. Najczęściej jest tak, że ci ludzie, którzy naprawdę tym żyją, że to rozumieją, że to czują i są ekspertami, to oni sobie radzą na tym rynku najlepiej, ale są też skłonni do tego, aby się rozwijać na wielu różnych płaszczyznach, takich jak marketing, który daje im świadomość tego, że powinienem się wyróżnić, bo to jest tzw. USP, czyli unikalna wartość sprzedaży. Dlaczego ten klient ma spośród 15 innych wykonawców wziąć mnie, a nie tych 14 innych? To jest to, co ja też robię wokół siebie trochę. Czyli jak robię swoje warsztaty, to w ramach moich warsztatów za darmo otrzymujesz wszystkie moje kursy, za które normalnie musiałbyś zapłacić. Czyli dodawanie tych wartości, które dla klienta mają faktyczną i realną wartość, a nie że nam się wydaje. Tak jak, jeszcze raz to powiem, pójdę do rentalu, wynajmę kamerę, która normalnie kosztuje 200 tysięcy i przyjdę na plan, to klient na pewno powie wow i będzie ze mną już współpracował do końca. Nie będzie, bo zaraz wejdzie ktoś inny, który dla niego da mu postrzeganą jakość produkcyjną taką samą, ale za dwa razy niższą cenę. Ale z drugiej strony ten, który to zrobi za dwa razy niższą cenę poświęci cztery razy mniej czasu, więc de facto godzinówka tu i tu wyjdzie taka sama. Więc to są takie aspekty Excela, nad którymi byśmy mogli pewnie tutaj pogadać dużo i długo. Natomiast sprowadzając odpowiedź do jednego zdania: tak, zmiany są i będą, a ci co się nie dostosują, przegrają.
Karol: Czyli też zgadzasz się z tym, że tak naprawdę mimo wszystko po latach te zmiany przyniosły też dużo dobrego. My też znaleźliśmy się w tej branży, choćby nawet przez to też, że ten próg wejścia był niższy. Możemy się z tym zgodzić. Ja na pewno się z tym mocno utożsamiam. Czyli też jestem utożsamiasz?
Igor: Ogólnie uważam, że te zmiany, ten próg wejścia w ogólnym rozrachunku przyniosły więcej dobrego niż złego.
Karol: No to teraz wyobraźmy sobie właśnie ten moment, kiedy mamy właśnie te 10-12 lat temu naszą branżę wideo i są duże kamery z jednej strony. Można się śmiać z memów z Januszem, który stoi z wielką kamerą na weselu, bo na nią zbierał bardzo długo i ją w końcu kupił. Oczywiście to tylko pokazuje jak wtedy było, bo faktycznie wtedy to była najlepsza jakość. To nie jest tak, że ja się śmieję z tych ludzi, bo wtedy oni mieli najlepszą jakość na rynku. I teraz wyobraź sobie, że Canon EOS 5D Mark II wchodzi, wchodzą lustrzanki, pojawiają się pierwsi filmmakerzy, których znamy teraz i wyobraź sobie teraz minę tych ludzi, którzy mają te duże kamery, a wyobraź sobie też minę nawet bardziej ludzi z wysokobudżetowych planów reklamowych do telewizji, bo wtedy też się takie reklamy tworzyło. Myślisz, że oni nie byli na to wkurzeni?
Igor: Byli i są wciąż. To jest taka troszeczkę dłuższa droga, żeby to przetrawić.
Karol: Ale byli i są. Natomiast pytanie tak naprawdę, czy po tych 10-12 latach ten rynek zniknął? Rynek się posegmentował i tak naprawdę jeden i drugi segment rynku moim zdaniem ma się dobrze. Możliwe, że ten rynek wysokobudżetowych reklam się skurczył. Ja tutaj nie mówię, że nie ma ludzi, którzy nie oberwali tym. Natomiast tutaj można też dywagować, dlaczego się nie dostosowali do tego troszeczkę, nie zmienili swojego podejścia. My nadal jako filmcloud robimy wysokobudżetowe realizacje i są po prostu klienci, którzy tego wymagają, którzy chcą takiego podejścia, od lat z niego korzystają i jest to w pełni uzasadnione, żeby też tak do tego podchodzić. Też to, co jest bardzo ważne z mojego punktu widzenia… Ja dlatego tak to też rozwijam, żeby też słuchacze wiedzieli, jakie my mamy podejście, jakie ja mam podejście i dlaczego filmy na abonament uważamy, że są najbardziej innowacyjnym podejściem w tym momencie, jakie można zastosować i uważamy, że niedługo każdy tak będzie do tego podchodził. Natomiast troszkę jeszcze potrzebuję Wam to wytłumaczyć to, co mamy w głowie, bo to są zmiany na kolejne moim zdaniem lata, które jeszcze będą miały miejsce w naszej branży. Wyobraźmy sobie, według Ciebie za 10-20 lat filmy, które trafiają do kin będą realizowane lustrzankami? Nie. Moim zdaniem nie. Ta branża cały czas się będzie technologicznie rozwijała w jeszcze bardziej zaawansowane rzeczy. Świetnie też tą transformację pokazuje książka, którą ja w tym momencie czytam. To się nazywa „Kreatywność S.A.”. To jest ogólnie historia Pixara, jak Pixar powstał, jakie oni mieli problemy, tylko że w transformacji tak naprawdę rynku animacyjnego. I teraz nie chciałbym się w to zagłębiać. Ogólnie bardzo polecam książkę wszystkim tak naprawdę osobom, które są w naszej branży, aktywnie działają. Natomiast wracając znowu do tego naszego wątku, ten segment ma się bardzo dobrze, więc chodzi po prostu o to, że tak naprawdę to nie ludzie, którzy korzystają z tych lustrzanek zepsuli ten rynek czy go zmienili, tylko zmieniła go technologia, zmieniły go firmy, które mogły produkować sprzęt, który umożliwił wejście. I jeszcze jest trzeci czynnik, czyli potrzeba rynku. Dużo firm, które do tej pory nie mogły sobie pozwolić na wideo i ty o tym powiedziałeś przed chwilą, mogą sobie pozwolić na fajną realizację wideo. Jest czwarty segment, platformy social media, które tak samo ten rynek bardzo, ale to bardzo mocno zmieniają. Czyli podsumowując, rynek tak naprawdę zmienia się cały czas. My uważamy, zwłaszcza ja tak uważam, że docelowo powinniśmy traktować też to jako zupełnie osobne segmenty na rynku i uważam, że wszystkie fabuły z pionami produkcyjnymi, wszystkie wysokobudżetowe commerciale do telewizji, one będą miały się jeszcze bardzo długo bardzo dobrze i chciałbym powiedzieć, że one są bardzo potrzebne. Wszyscy ludzie, którzy pracują w tej branży wideo, robią zajebistą robotę i my również takie realizacje robimy. Natomiast jest nowy segment na rynku, który my uważamy, że właśnie powstawał przez lata i on po prostu jest. I to są właśnie nisko i średnio budżetowe produkcje, które właśnie w tym momencie można robić o wiele taniej, o wiele lepiej. Klienci mogą korzystać z tego jako bieżąca komunikacja wideo. No bo umówmy się, żeby wyprodukować 10-12 rolek, które naprawdę są fajne i naprawdę konwertują klientom, nie musimy robić planu z 15 osobami na tym planie. I to nie jest psucie rynku, tylko po prostu jest to bezsensowne działanie, które ja wiele razy widziałem i po prostu ludzie się nudzili na tym planie. Oni nie mieli tam później co robić. Więc tutaj o to chodzi, żeby tak naprawdę adekwatnie dobierać skalę produkcyjną do tego, co trzeba zrobić. I uważam, że to jest nowy segment na rynku. Dlatego też właśnie filmy na abonament powstały, bo one ułatwiają tak naprawdę współpracę w tym segmencie na rynku, pomiędzy domem produkcyjnym a klientem czy agencją. No i w wielkim skrócie tak uważamy. Natomiast nie wiem, czy Ty tak uważasz, ale ja uważam, że jeszcze się nie otrząsnęliśmy po pierwszej bardzo dużej zmianie na rynku, czyli właśnie lustrzanki, ale nadchodzi kolejna: iPhone, filmy w logu, to co teraz oferuje ten iPhone. Miałem akurat bardzo mocną przyjemność testowania najnowszych opcji Canona w logu i ja uważam, że to jest kolejna transformacja, na którą znowu bardzo dużo branży będzie wkurzona. Wiele ludzi nadal dyskredytuje to, że iPhone’y nagrywają beznadziejne wideo, ale tworzy się jeszcze nowy segment na rynku już takich najmniej budżetowych realizacji. I jestem przekonany, że za kilka lat będzie, już nawet takie coś jest, już totalnie zawód content creator, który po prostu właśnie tym telefonem nagrywa dla różnych marek różne reelsy, proste rzeczy i to będzie jeszcze mniejsze budżetowo względem właśnie tych produkcji na lustrzankach teraz czy tym segmencie, o którym przed chwilą mówiliśmy. Żeby sobie to posegregować, to w ogóle najlepiej by było sobie taką mapkę w Paint otworzyć i to wszystko rozpisać. Natomiast podsumowując ten cały wywód, to są segmenty, które na rynku, które tak naprawdę jak na to spojrzeć już po jakimś czasie, nie do końca będą sobie przeszkadzać. Być może czasami niektóre budżety będą wędrowały stąd, stamtąd. Dlatego my działamy na każdym segmencie. Będziemy chcieli działać na każdym segmencie jako filmcloud i taką mamy strategię. Natomiast to jest naturalna część rozwoju rynku, potrzeb, technologii i tego po prostu nie zatrzymamy.
Igor: Nie zatrzymamy, bo gdyby na to spojrzeć z takiej czysto biznesowej strony, to gdyby był wszechświat alternatywny, w którym są tylko filmmakerzy, którzy pracują tylko na kamerach filmowych i biorą za prostą reklamówkę od 20 tysięcy netto wzwyż, to co z tym, co jest poniżej? To jest naturalne, że powstały te segmenty, bo ktoś, kto chce sobie zrobić 5 rolek czy TIK TIKów i ma na to 3,5 tysiąca, musiałby albo to zrobić sam, albo nie miałby mu kto tego zrobić. Dlatego właśnie rynek posegmentował i to wszystko działa w taki sposób jak działa. Dodam tylko to, że faktycznie Apple zrobiło moim zdaniem naprawdę faktyczną i dużą rewolucję, dodając pełnowartościowy profil logarytmiczny do smartfona, który nagrywa w ProRes, czyli w profesjonalnym kodeku i jestem przekonany, że będzie gro małych domów produkcyjnych, które będą kupowały iPhone’y jako kamery. I nie ma w tym absolutnie nic złego, ponieważ ty takiego iPhona masz, ja takiego iPhona mam. Już to testowałem, już nawet mam do niego filtry ND. Jest to pierwszy smartfon w historii, który ja, jako osoba, która zajmuje się filmowaniem na poziomie profesjonalnym traktuje w końcu jako poważną kamerę. Tutaj jest log i on zmienia całkowicie wszystko. Dosłownie kilka miesięcy temu robiłem szkolenie dla pewnej firmy z branży nieruchomości, która się zgłosiła do mnie po to, abym ich przeszkolił z filmowania smartfonami, ponieważ oni na swoje własne potrzeby właśnie chcą działać w ten sposób, żeby tworzyć sami dla siebie in-house’owo content na media społecznościowe tym, co mają zawsze przy sobie, jest lekkie, wygodne, czyli iPhone. Ja już miałem iPhone 15 Pro. Pokazałem im ją. Pokazałem jakie są efekty, jak nagrywamy w logu kontra nie w logu. Tego samego dnia zamówili kilka sztuk, Więc tak, to jest bardzo, bardzo ciekawe spostrzeżenie, z którym ja się zgadzam i nawet się cieszę, że właśnie tak to działa, bo teraz ja mam w kieszeni sprzęt, który może mi służyć jako wartościowy backup na planie, jako dobra kamera pod BTSy, jako coś, co mogę polecić osobom, które szkolę, bo szkolę wiele firm, które zaczynają robić wideo marketing in-house’owo, bo przez to, że ten próg wejścia spadł to część firm dostrzega, że do totalnie prostych form nie muszę wydawać 8, 10, 12, 15 tysięcy netto. Kupię tani aparat albo drogiego iPhona i będę miał w nim kamerę i będę mógł robić coś sam dla siebie. I to jest super, ponieważ to też pokazuje, nawet jeżeli my poniekąd tracimy klientów przez tą zmianę, to my powinniśmy się cieszyć, bo to pokazuje, że rynek idzie w tę stronę, że on nie umiera, że się rozwija w stronę wideo, bo skoro firmy chcą same w to wejść, to jest dla nas tylko bardzo dobry znak, ponieważ my może stracimy tego klienta, ale zyskamy 3 innych, bo rynek ich popycha do tego, aby robili wideo, bo bez niego najprawdopodobniej marketingowo mogą przegrać.
Karol: Czyli tak naprawdę podsumowując to, co teraz Ty też powiedziałeś, to myślę, że to można zobrazować takim czymś też, że przez to, że jest taka zmiana, firmy mogą produkować wideo in-house, to przez to też inne firmy poznają to, że tak się da robić, że wideo istnieje i tak naprawdę powiedzmy z trzech potencjalnych klientów, którzy mogliby być zainteresowani Twoimi usługami i usługami domów produkcyjnych robi się nagle dziesięciu, bo tak naprawdę siedem innych firm nagle dostrzega tę szansę. I nawet jeżeli trzy firmy te pierwsze zdecydują się na to, żeby zrobić swój dział wideo… Wiecie, cztery kolejne mogą stwierdzić, że chcieliby to outsource’ować i właśnie pójść do filmcloud, do Igora, do innych tak naprawdę ludzi, którzy działają i w tym segmencie rynku działajmy. Teraz sobie stwierdziłem, że nie odpowiedziałem ci bezpośrednio na to pytanie, jak branża zareagowała na filmy na abonament. I ktoś może powiedzieć, że unikam tego pytania. Totalnie nie. Znacie już background też powiedzmy, dlaczego filmy na abonament uważamy, że mają sens i powstały. Branża, czyli ludzie, którzy w tej branży pracowali, pracują. Jak zareagowali? Na samym początku, bo to można też podzielić na kilka faz, część osób mówiło, że jest to super pomysł, że sami o czymś takim też myśleli, że w ogóle wiele klientów sugerowało, żeby coś takiego wprowadzili. Druga część osób minusowała nam filmy albo po prostu gdzieś tam było słychać, że to się nie uda, tego się nie da zrobić. Słowo klucz: tego się nie da zrobić. To słyszeliśmy powtórnie od wielu osób. Natomiast my robiliśmy swoje. I w tym momencie ja uważam, że my naprawdę dla tego segmentu, o którym teraz powiedzieliśmy, robimy bardzo dużo fajnych rzeczy, żeby on się cały czas rozwijał tymi filmami na abonament. I już mówię dlaczego. Bo tak naprawdę nasze podstawowe pakiety zawierają po prostu podstawową formę realizacji wideo. Taką, która naszym zdaniem wystarcza do najprostszych realizacji wideo. Natomiast mamy mnóstwo pakietów dodatkowych, które obejmują też jakieś bardziej specjalistyczne usługi. Przykładowo, jeżeli klient realizuje z nami podcast mamy dźwiękowca, który jest po prostu pakietem dodatkowym i nadal jeżeli klient chciałby rozszerzyć tę usługę o coś, o coś bardziej zaawansowanego, coś bardziej premium, on nadal może to zrobić. Tylko właśnie to klient może podjąć tę decyzję. My oczywiście też mu doradzamy i no raczej takim standardem w przypadku właśnie treści polegających głównie na audio, no to tam dźwiękowiec jest już bardzo często standardem. W momencie, kiedy robimy jakieś filmy reklamowe, bardzo często standardem będzie rozszerzony pakiet oświetleniowy, tak żeby gdzieś tam była osobna osoba od światła. Więc to też nie jest tak, że oczywiście wszystko jest zastąpione, ludzie tracą pracę, bo są ludzie, którzy z nami bezpośrednio współpracują właśnie przy takiej formie współpracy. Tylko nadal 70% realizacji nie wymaga tego, bo to są o wiele o wiele prostsze formaty. I idąc dalej, już w tym momencie wiele osób tak naprawdę mówi nam feedback, że właśnie fajnie to działa. Jeszcze zmianą, która robi dużo dobrego, jeżeli chodzi o naszą branżę, to filmy na abonament mają 8 godzin, jeżeli chodzi o standard pracy na planie. W produkcji filmowej tak naprawdę to jest 12 godzin, można powiedzieć 11 plus przerwa. Było też dużo głosów ze strony branży właśnie tej wysoko budżetowej, że to jest bardzo dużo godzin pracy. My zawsze edukujemy klientów, że nie pracujemy po prostu dłużej niż to 8 godzin, chyba że to się przedłuża, no to wtedy są jakieś nadgodziny. Oczywiście nie zawsze da się to zrobić, ale edukujemy, staramy się wprowadzić nowy standard, żeby to usystematyzować. Też chodzi o to, żeby filmmaker, który ma żonę, dwójkę dzieci lub planuje coś takiego mieć, nie musiał przestawać pracować w tej branży lub żeby jego dziecko go w tej branży nie widziało. Więc my też chcemy robić takie rzeczy i klienci zresztą też to rozumieją. Więc w ogóle w tym temacie nie mieliśmy chyba ani jednego klienta, który do nas przyszedł i powiedział: „Ej, a na większych planach filmowych to jest 12 godzin standardem i w ogóle co wy robicie?”. Przez wielu klientów, którzy przez nas przeszli nie było takich głosów. No i teraz przechodząc bezpośrednio do jakichś benefitów, jeżeli chodzi o filmmarkerów, którzy u nas pracują bezpośrednio, którzy są przez nas szkoleni i są w naszym zespole filmmakerskim – tak naprawdę my totalnie rozumiemy też to, jeżeli ktoś chce rozwijać jako filmmarker, lubi sprzedaż, atakuje klientów. Tylko to też jest tak, że jak ktoś jest filmmarkerem to bardzo często nie pracuje tych 8 godzin. I myślę, że to ja mogę potwierdzić, bo ja też kiedyś byłem freelancerem. Na samym początku z Krzysiem byliśmy freelancerami. Ciebie też tak można określić. Nie wiem, czy teraz nadal jesteś freelancerem, ale można też powiedzieć, że jesteś firmą działającą, a chodzi mi o taką definicję osoby, która właśnie musi walczyć o każdego klienta. Jest mnóstwo utalentowanych ludzi w tej branży, którzy robią świetną robotę, mają naprawdę talent. Oni się po prostu urodzili ze świetnym spojrzeniem na to, co robią i uwielbiają to robić, ale po prostu nienawidzą sprzedaży. Oni po prostu nie lubią sprzedawać. Oni chcieliby się po prostu skupić na swojej pracy. I dokładnie tym jest filmcloud dla freelancerów. Jeżeli ktoś pracuje w naszym zespole, staramy się cały czas tutaj nasze widełki, jeżeli chodzi o wynagrodzenia dostosowywać do tego, co się dzieje na rynku i żeby one były w miarę adekwatne, żeby też się dało żyć godnie za te widełki w stosunku do powiedzmy ilości pracy. Wiele razy też rozmawiamy na bieżąco w ogóle z ludźmi, którzy u nas pracują o tym i cały czas mamy feedback. Natomiast my odciążamy też tych ludzi i tak naprawdę my dajemy im cały dział sprzedaży. My im napędzamy tych klientów, oni potem pracują dla swoich klientów i mogą skupiać się tylko i wyłącznie na tym, co kochają. Oprócz tego każdy, kto dołącza do filmcloud nie musi mieć swojego sprzętu. To też nie jest tak, że my bazujemy na sprzęcie freelancerów, co bardzo często jest praktykowane na rynku. Widziałem takie ogłoszenia: „Zatrudnimy filmmakera do naszego działu marketingowego, ale przynieś swój sprzęt, przynieś wszystko to co masz, przynieś swojego kompa i montuj sobie i w ogóle sam wszystko rób”. I o ile tak jak mówię, działamy w tym nisko budżetowym segmencie, nie uważam, że powiedzmy taki jednoosobowy dział wideo nie zrobiłby fajnych rzeczy, bo zrobiłby, to nadal jest to amortyzacja sprzętu. To wszystko się zużywa. Tutaj my też mamy taki standard, że ktoś, kto do nas dołącza, nie musi w ten sprzęt inwestować dalej też. Masa też tak naprawdę tych pieniędzy jest oszczędzano na tym z perspektywy takiej osoby więc jest dużo tak naprawdę benefitów, jakby na to spojrzeć też troszkę od tej innej strony, bardziej ludzkiej, które my wprowadzamy, cały czas udoskonalamy i będziemy wprowadzać, bo nam mega zależy na tym, żeby zbudować firmę, w której ludzie mogą pracować posiadając rodziny, dzieci. I żeby to miało ręce i nogi i żeby tak naprawdę na tych planach nisko i średniobudżetowych nie było memów w postaci „48 godzin bez snu, a potem jadę na kolejny plan”, bo to bardzo często się zdarza na tych wysokobudżetowych planach. Więc znowu przedłużyłem odpowiedź, ale też nie chciałbym brzmieć odpowiadając na to pytanie, że wkurzyli się na nas ludzie albo nie wkurzyli się w ogóle, bo nadal jest dużo ludzi, którzy to dostrzegają. Podsumowując, pracujemy z ludźmi, którzy wierzą w tę ideę, utożsamiają się z nią i dla tych ludzi to przygotowujemy, robimy, z takimi ludźmi chcemy pracować. Takich ludzi jest coraz więcej. No i tak bym to podsumował.
Igor: Skoro już tyle razy wspomniałeś o klientach, o współpracy z nimi, to teraz też chciałbym Cię zapytać o taką rzecz, która z pewnością zainteresuje wielu naszych słuchaczy, bo to jest właśnie ten aspekt, o którym ty mówiłeś chwilę temu. Sprzedaż, której ludzie nie lubią. Pewnie z wielu powodów, bo może nie do końca im wychodzi, może jej nie rozumieją, bo wciąż niestety jest takie przeświadczenie, że sprzedaż to jest, że ktoś ci puka do drzwi. Natomiast jak Wy, filmcloud, pozyskujecie klientów?
Karol: Generalnie, w wielkim skrócie: jestem jednoosobowym działem sprzedaży, natomiast mało w tym temacie robię. To znaczy, w tym roku prawdopodobnie się to zmieni i będziemy też ten dział rozbudowywać o inne osoby. Po prostu mamy pewną nową strategię sprzedażową, którą chcemy zaimplementować w tym roku. Natomiast zmierzam do tego, że to przez te wszystkie lata wystarczało, że ja w tym byłem sam, czasami wspierały mnie też osoby, które up-sellują różne rzeczy klientom. Dla osób, które nas słuchają, jeżeli mamy opiekuna klienta i on z nami zrealizował np. 5 projektów takich i takich, no to też można dosprzedawać różne usługi, słuchając klientów, jeżeli chodzi o ich zapotrzebowanie. Takie rzeczy oczywiście robią u nas ludzie, którzy się zajmują opieką klienta. Natomiast nasza sprzedaż działała znowu dzięki innowacji. To znaczy, mamy podstawowe działania marketingowe, czyli np. pojawiamy się na kilku wybranych wydarzeniach, eventach, gdzie jest nasza grupa docelowa. Jeżeli chodzi np. o powiedzmy taką sylwetkę klienta, który idealnie nadaje się do filmów na abonament, no to mamy kilka eventów, na których się pojawiamy regularnie, mamy stamtąd bardzo dużo leadu, więc takie działania robimy. Oczywiście produkujemy masę filmów marketingowych, które opowiadają o tej usłudze. Natomiast, szczerze, do dnia dzisiejszego chyba nie mieliśmy ani jednej podpiętej kampanii Ads-owej stricte, która promowała filmcloud, ani na Instagramie, ani na Facebooku. Po prostu odłożyliśmy to w czasie. To nas czeka to, co się będzie pojawiać, jak chcemy rosnąć. Natomiast zauważyliśmy, że sama nazwa „filmy na abonament” przykuwa uwagę. Jak my pojechaliśmy na targi, to dużo było burzy mózgów u nas wewnętrznie w firmie: „To zróbmy jakieś stoisko z jakimiś wideo, wydajmy na nie 25000 i musimy wtedy pozyskać X klientów, żeby się to zwróciło, ale zróbmy to i to będzie super”. I szczerze powiedziawszy, nawet poczyniliśmy jakieś pierwsze kroki, żeby to stoisko tak wyglądało, ale potem tak naprawdę zastanawialiśmy się nad tym faktem i stwierdziliśmy, że tak naprawdę na takich targach wystawiamy się jako jedyna firma od wideo, więc nie musimy pomiędzy inną firmą, bo bardzo mało firm się wystawia na takich rzeczach. To też jest duży błąd, wielu ludzi, którzy się tym zajmują. Do tego też zaraz możemy wrócić. To jest w ogóle jedna rzecz, ale dwa, że właśnie możemy się wyróżnić tym, że po prostu ktoś zobaczy „filmy na abonament” i po prostu się tym zainteresuje, bo jest to coś nowego. I dokładnie tak to działało. Po prostu zrobiliśmy najtańsze stoisko. My naprawdę mamy stoisko, które po prostu było zrobione z gotowca. Oczywiście firma, która nam to realizowała zrobiła super robotę, bo ja nie chcę mówić, że to jest jakieś słabej jakości, tylko po prostu ich najmniejszy pakiet to był. To były gotowe rzeczy z printem, designer, który gdzieś tam też nam pomaga w przygotowaniu różnych grafik nam to zaprojektował i wybraliśmy najtańszą opcję i to konwertuje, to działa. I problem polega na tym, że my nie musieliśmy się do tej pory wysilać, żeby tych klientów pozyskiwać, bo właśnie cały czas działały te dobrze przemyślane hasła. Czyli jak się już pojawiliśmy, to wiedzieliśmy, że musimy mieć spójną komunikację, więc my więcej marketingowo działaliśmy, żeby być spójnym. Ja mam też obsesję nad tym, żeby było wszystko spójne, wręcz taką, która nas hamuje na zasadzie, jak my z naszym motion designerem robiliśmy nowy branding, to on przez trzy lata powstaje do dzisiaj. To znaczy on jest używany od jakiegoś czasu, bo już stwierdziliśmy, że musimy zacząć z niego korzystać. Ale ja mam coś takiego, że zróbmy gradienty, bo jest filmcloud, żeby było ładne niebo i w ogóle miejmy swoje kolorki, że jest na przykład golden hour to jest taka usługa, a jakiś tam inny gradient to nazwijmy sobie od nieba. Strasznie lubię rozkminiać takie rzeczy. Na szczęście mam Krzysztofa, mojego brata, który do mnie przychodzi i mówi: „Stary, ogarnij żesz dupę i przestań już, bo musimy się skupić na innych rzeczach”. Do tego też później wrócę, że jestem przekonany, że to, jak uzupełniamy się kompetencyjne z Krzyśkiem, jest po prostu idealne. Mamy dużego farta, że Matka Natura nas tak skonstruowała, że genetycznie się uzupełniamy. To znaczy, Krzysiek się skupia na tych obszarach, w których ja jestem beznadziejny. Czyli wszystkie Excele, tabelki – mnie od tego boli głowa, a Krzysiek jest w tym zajebiście dobry. I to nie znaczy, że ja tego nie robię, ale nie lubię tego robić, a on lubi to robić, on lubi to rozkminiać. Ja bardziej się skupiam na jakiś takich kwestiach „Co dalej?”, takich powiedzmy wytyczania naszej drogi, bieżącej poprawy rzeczy i właśnie sprzedaży. To jest w ogóle też super. Więc znowu odpowiadając bardzo długo na to Twoje pytanie, robimy bardzo mało jeżeli chodzi o sprzedaż. Natomiast to, co u nas działa, to właśnie to nasze DNA, czyli innowacyjność. Czyli znowu klienci zwracają na nas uwagę przez innowacyjność. Mamy duże ułatwienie przez to, że w segmencie filmów na abonament nie mamy realnej konkurencji. Cały czas na nią czekam. Ja byłem przekonany, że w tamtym roku… Ja po prostu chcę już ją mieć, na zasadzie chciałbym, żeby ktoś wszedł faktycznie z filmami na abonament na taką skalę jak my to robimy, bo ja lubię z kimś konkurować. Ja naprawdę czekam. Ja jestem przygotowany na to. Chciałbym, żeby ktoś wszedł. Chciałbym się przerzucać różnymi fajnymi rozwiązaniami. Chciałbym od kogoś podpatrywać. Ja nie wiem, dlaczego tego jeszcze nie ma. Ale słuchajcie, jak naprawdę nas słuchacie, zróbcie to, proszę was, zróbcie to zajebiście dobrze i pokonkurujmy w tym segmencie, bo to jest zajebiście potrzebne i mamy tego świadomość, że oczywiście zaraz realna konkurencja dla nas powstanie, więc będziemy musieli więcej się zaangażować w takie bardziej już przemyślane strategie. I to już robimy od tego roku, będziemy działać. Natomiast podsumowując, głównie skupiliśmy się na marketingu i to nam przynosi klientów. I też pocztą pantoflową bardzo dużo klientów do nas przychodzi, bo inny klient był dobrze obsłużony.
Igor: No właśnie, bo pytam o to głównie z tego powodu, że większość osób, która pracuje w tej branży na tym najniższym poziomie, czyli są taką właśnie jednoosobową armią, czyli osobą, która preprodukuje, produkuje, postprodukuje i chce sobie na tym robić 10, 15, 20 tysięcy miesięcznie robiąc 3-4 filmy i sobie fajnie żyć, robiąc to co lubią, ale najczęściej właśnie mają problem z tym, żeby tego klienta pozyskać. Ale też pytam o to dlatego, że jako filmcloud robicie kilka milionów przychodu rocznie. Pracujecie z markami, z firmami, które są powszechnie znane wręcz na świecie, takimi np. jak CD Projekt RED czy Nvidia. Więc też chciałbym, żebyś opowiedział, jak do tego doszło, że jako stosunkowo niewielka firma, która ma kilka, kilkanaście osób, co pewnie też wynika z tej przemyślanej optymalizacji, bo nasza branża, jak wiesz, stoi najczęściej tym, że jest agencja, jest projekt, więc budujemy pod projekt team. Tego gościa weźmiemy do światła, tego jako DOP, tego do czegoś, tego do czegoś. A Wy troszeczkę właśnie podeszliśmy do tego w ten inny sposób. To jest ta inność, o której mówimy przez całe nasze spotkanie, którą ja bardzo doceniam, ponieważ głęboko wierzę w to, że takie podejście, które jest inne, ale jest dobre, będzie miało pozytywny wpływ na wszystkich nas w tej branży. Więc jak to jest z tym CD Projekt RED, Nvidia?
Karol: Jeśli chodzi też o budowę, to tutaj też warto wspomnieć, że my cały czas robimy te duże plany, czyli w naszym dziale „lab” my faktycznie też zatrudniamy, mamy zaufanych podwykonawców i faktycznie oni dla nas regularnie pracują na największych planach wideo i sporą część tak naprawdę nadal przychodu my tam generujemy i tak jak wspomniałem, my nie walczymy z tym segmentem rynku, my go wręcz też cały czas obsługujemy i tak jak mówię, wielu klientów nadal nie zdecyduje się lub po prostu w niektórych przypadkach nie ma sensu, żeby się decydowało na taką usługę, jaką są filmy na abonament czy działania właśnie na tych średnio i niskobudżetowych produkcjach. I teraz idealnym odzwierciedleniem tego, bo tak też chcę to poukładać ludziom, żeby też sobie to wyobrazili, jest to, że mamy klientów, którzy raz na rok produkują z nami rozbudowaną kampanię do telewizji, do digitalu i korzystają z naszego działu filmcloud lab, a obok tego mają przez cały rok wykupiony abonament na proste treści wideo. I chodzi tutaj o to, że my od samego początku chcemy być partnerem od każdego typu contentu wideo naszego klienta, który do nas przychodzi. Nie chcemy być wyspecjalizowani w tylko największych produkcjach. Jak klient będzie chciał robić rzeczy mniejsze, to my im nie mówimy: „Od dawna robimy same największe rzeczy, idźcie sobie gdzieś indziej”, bo najważniejszym czynnikiem, dlaczego tak robimy jest to, że my uważamy, że właśnie te nisko i średniobudżetowe rzeczy są przyszłością. My się tym po prostu autentycznie jaramy, co tam można zrobić. Więc to też nie jest tak, że my uważamy te wysokobudżetowe produkcje jako coś gorszego, ale jaramy się jednym i drugim. I to jest tutaj bardzo ważną rzeczą. I teraz przechodząc do tego, jak pozyskujemy te marki, na pewno ten ekosystem jest bardzo przyjazny też dla tych dużych brandów u nas, bo właśnie oni współpracując z nami mogą mieć partnera, który dostarczy im każdego typu kontent wideo. Natomiast to jest już powiedzmy obecne działanie. Natomiast duże brandy pozwoliły nam też rosnąć na wczesnym etapie. Udało nam się pozyskać duże brandy i jeden z największych graczy w branży gamingowej, mogę Wam powiedzieć, jak udało nam się to pozyskać. Nie mieliśmy wtedy ani jednego innego klienta, który był, jeżeli chodzi o skalę działań w naszym portfolio. Nie mieliśmy czegoś takiego. To były jeszcze czasy real-time video i znowu cofamy się na timeline tego podcastu, jak tam opowiadaliśmy o tych eventach, jeszcze w ogóle nie było filmów na abonament, robiliśmy głównie real-time video, to pewnie był 2017 rok. Wysyłałem sobie cold maila, jak zresztą robi bardzo dużo ludzi, do eventów. Ja ogólnie też bardzo lubię sprzedawać, to też ma fajny czynnik. W ogóle jeżeli ktoś zakłada firmę i nie lubi sprzedawać, ma duży problem, na zasadzie, musi mieć obok siebie kogoś w takim razie kto w tym segmencie będzie dobry i powinien jak najszybciej znaleźć taką osobę lub jak najszybciej tej sprzedaży może nie tyle się nauczyć, co po prostu ją poczuć. Bo ja też wierzę w sprzedaży nie w regułki, tylko w fajne emocje. Ja po prostu lubię sprzedaż, dlatego, że ja nie umiałbym sprzedawać czegoś, co nie jest nasze lub coś, w co nie wierzę. Dużo ludzi, klientów mówi: „Ej Karol, w ogóle ty masz takie gadane, że chciałbym mieć ciebie u siebie jako sprzedawcę”. Ok, wierzę w twój produkt i pewnie by to miało miejsce, może by to się udało zrobić. Nie wiem, pewnie pewnie nigdy to nie nastąpił. Po prostu mam inną drogę obraną. Ja nienawidzę sprzedawać rzeczy, których nie czuję. Więc lubię sprzedawać nasze usługi, to co my rozwijamy i znowu dygresja, ale wracając do tego, bo to nam po prostu też sporo pomogło, takie podejście. Wysyłałem cold maila, czyli napisałem sobie regułkę wtedy, znalazłem stronę ze spisywanymi różnymi wydarzeniami i pisałem: „Cześć, jesteśmy filmcloud, robimy realtime wideo, robimy ultra super wideo”. Oczywiście, napisane to w takich słowach, żeby klient nie odczuł aż takiej zajebistości od nas. Swoją drogą, też zawsze mam bardzo dużą bekę, mieliśmy zawsze od tego z Krzyśkiem, że jak w drugą stronę ktoś do nas pisał i musiał mówić, że mogą zrobić super ultra profesjonalne wideo. Albo, to już przekładając na naszą branżę, ale np. „Możemy Ci zapewnić super ultra profesjonalne wsparcie sprzedaży”, no to dla nas to od razu było coś takiego, że nawet nie odpowiadamy, bo jak ktoś na etapie sprzedaży pierwszego maila musi pisać, że on jest superprofesjonalny, no to coś jest nie tak. On w to nie wierzy, on musi sobie to dopisać w tym mailu, żeby w to uwierzyć. Więc oczywiście wiadomo, ten mail też był gdzieś tam przemyślany, dostosowany, nieinwazyjny przede wszystkim. No działało to mniej więcej tak, że wysyłaliśmy oferty do 30 różnych wydarzeń, 4 nam odpisały, mniej więcej taka była konwersja. 3 powiedziały, że że mają już swojego partnera, a jeden event wyraził zainteresowanie i na przykład udało nam się zdobyć deal i mniej więcej tak to wyglądało. Ja też miałem tak, że co wtorek robiłem taką nową listę, wysyłałem kolejne maile i napędzało nam tą sprzedaż, jeżeli chodzi o eventy. No i pamiętam, że tego dużego gracza, bo to się właśnie z tym wiąże, pozyskaliśmy pierwszego dużego gracza, który nam bardzo dużo furtek otworzył i też logotyp, jeżeli chodzi o portfolio. Ja tak mówię dlatego, że mamy różne NDA, też nie chciałbym tutaj ich łamać i też z szacunku do tego klienta, natomiast otworzył nam bardzo dużo furtek i jak go pozyskaliśmy? No Karol pomylił maile, to znaczy, odesłałem te 30 maili. Poszedłem sobie po kawę, no i wracam i widzę, że tak w ogóle dosyć szybko ktoś odpisał i tak patrzę, że odpisał jakieś wydarzenie w ogóle, jakaś tam losowa nazwa. Znowu teraz się plątał, bo nie chce, żeby ktoś, kto go powiązał od razu. No i odpisał mi tam chłopak, jakiś project manager i mówi: „Ej fajną jesteście firmą, ale pomyliłeś nazwy wydarzenia, hehe”. Po prostu miał bekę z tego, że się pomyliłem. Ja tak mówię, co ja zrobiłem. W ogóle jeszcze widzę, że on ma w stopce ten duży brand, bo nazwa eventu w ogóle była ich produktem i to było powered by ten brand. Więc ja nie wiedziałem też, że się pomyliłem akurat przy tym evencie, nie wiedziałem, że w ogóle do nich piszę. No i ja na szybko odpisałem coś w stylu, że „Mega Cię przepraszam, ale wiesz jak to jest w cold mailingu, idę po kolejną kawę. Ale słuchaj, robimy to real-time video, zobacz sobie na to. Jak już gadamy, to zobacz sobie na to real-time video, może Cię to zainteresuje”. No i dostałem wtedy odpowiedź zwrotną od tej osoby, że: „Widziałem. Jest to dla mnie interesujące, ale odezwiemy się”. Na zasadzie, mamy już na ten event partnera, już jest blisko tego eventu i ja to przyjąłem na zasadzie takiej jak jest rozmowa o pracę i ktoś mówi oddzwonimy, zapomniałem w ogóle o tym. I pamiętam, że 4 miesiące mniej więcej później po tym wydarzeniu dostaję maila i to jest w ogóle śmieszne, bo w tytule tego maila mam napisane dosłownie całe zdanie. I ono brzmiało: „Hej, tutaj Michał, to jest coś nad czym możemy popracować”. Taka długość tytułu. Wyświetliło mi się to na telefonie powiadomienie, wchodzę tam i patrzę, że powiązali gdzieś tam kropki. Zapamiętała sobie ta osoba, która była w miarę decyzyjną osobą i powiązała naszą ofertę z inną rzeczą, którą oni chcieli wtedy zrobić, też e-sportową. No i od tego zaczął się fajny cooperation time z tą marką, który tak naprawdę poniekąd trwa do dzisiaj i chodzi o to, że tutaj tak naprawdę zagrały dwa aspekty, które łączą się w jedno, znowu coś innego. Wiecie, ta marka na pewno dostawała takich zapytań mnóstwo, na zasadzie było wiele firm, które pisało do tej firmy, każdy chciałby. Ja w ogóle się mega jaram, że my pracujemy dla tego klienta. Mega się jaram tym, że patrzę na różne logotypy i zwłaszcza dla tego klienta, bo ja byłem wielkim fanem tej marki i wiele firm na pewno naszego pokroju wysyłało do nich zapytania i on zwrócił na to uwagę tylko dlatego, że się pomyliłem i tylko dlatego, że dosyć szybko mu odpisałem. Powiedziałem: „Zobacz naszą ofertę”, jemu to utkwiło w pamięci i oczywiście ta oferta znowu była unikatowa, więc zostało mu to w pamięci, bo robiliśmy coś unikatowego na rynku. Ale to był przypadek. Przypadek, ale znowu ktoś może powiedzieć, może nie istnieją przypadki, ale chodzi o to, że inne czynniki też sprawiły, że mu to utknęło w pamięci. Natomiast wiecie, to nie było planowane działanie, od dwóch lat chcemy pozyskać tego dużego klienta i atakujemy go listami z każdej strony, zwróćcie na nas uwagę. Po prostu coś, co robimy obroniło się samo. Później oczywiście zostaliśmy zaproszeni do projektu. Musieliśmy też zrobić dobrą robotę. Oni też powiedzieli, że robimy coś na test i jeżeli to po prostu wypali, to będziemy dalej współpracować, więc też oczywiście cały nasz zespół musiał zrobić później dobrą robotę, ale samo dostrzeżenie było przypadkowe.
Igor: No widzisz, można by powiedzieć, że dzieło przypadku, ale tak naprawdę to była tylko wypadkowa, dlatego że robiłeś cold calling. Gdybyś go nie robił, to by do tego przypadku nigdy nie doszło. I to jest to, o czym ja właśnie tutaj mówię i w ramach tego podcastu z Maciejem zawsze staramy się ludziom wkładać do głowy, że produkt się nie obroni, usługa się nie obroni, jeżeli nikt o niej nie wie, jeżeli Ty aktywnie nie działasz na rzecz swojej firmy, czy to jest jednoosobowa działalność pod freelance, czy to jest kilkuosobowy dom produkcyjny. Widzisz, to trochę dzieło przypadku, ale tak jak mówię jednak uważam, że gdybyś nie robił cold maili, gdybyś nie miał potem na tę odpowiedź takiego podejścia, gdybyś nie był tak otwarty, szczery i trochę uparty w tym wszystkim co robisz, to jest duża szansa, a raczej granicząca z pewnością, że do dzisiaj tego klienta byście w swoim portfelu nie mieli.
Karol: Zastanawiam się znowu jak to dobrze ubrać w słowa. Natomiast to było lata temu i teraz, jeżeli miałbym też rozwinąć pozyskiwanie tych największych brandów, ten wątek, jeżeli chodzi o wiedzę, którą mam teraz, różne doświadczenia ze sprzedażą i pozyskiwaniem takich największych brandów, to myślę, że powiedziałbym jedną rzecz i chodzi też o to, żeby nasi słuchacze też to dostrzegli. To jest w ogóle przemyślenie po rozmowie z moimi znajomymi różnymi, którzy prowadzą swoje agencje, też duże biznesy, ja to konfrontowałem po prostu z nimi, bo bardzo często jak mam różne spostrzeżenia, to akurat mam dużo znajomych, którzy gdzieś tam w tej branży marketingowej działają i często sobie konfrontuje te przemyślenia. I to w ogóle uważam za mega wartościową też rzecz. I zmierzam do tego, że duże brandy bardzo często mają bardzo długi okres decyzyjności i tak naprawdę sama sprzedaż dla dużego brandu może trwać nawet nie miesiącami, tylko latami. To znaczy, duże brandy robią bardzo ostrożne ruchy. I musimy też zrozumieć w ogóle, jak w tym momencie działa sprzedaż w internecie, zwłaszcza usług. Też właśnie cold mailing już praktycznie w tym momencie nie działa. Przypuszczam, że gdybym w tym momencie wysyłał maile, to skuteczność byłaby jeszcze gorsza. Musiałbym znowu może zostać dostrzeżony, bo mam jakąś unikatową nazwę usługi czy robię coś nowego. Ale nadal jest coraz gorzej, jeżeli chodzi o takie działania. Głównie dlatego, że tak naprawdę ta sprzedaż się też rozwija i uważam, że w dobrą bardzo stronę. I w tym momencie tak naprawdę ten proces decyzyjny od momentu, kiedy klient się zdecyduje na twoje usługi, no to trwa długo. Bardzo często klienci wchodzą na twoją stronę internetową, gdzieś tam musisz zostać zapamiętany i oni po prostu ciebie obserwują. Musimy też pamiętać, że duże brandy bardzo często mają wszystkie obszary, wideo czy marketing, obsadzone swoimi agencjami. Z mojego doświadczenia to wygląda też tak, że duży brand, np. osoba decyzyjna w dziale marketingu trafia na Twoją firmę, na Twoje usługi i wydajesz się jej interesujący. Dostrzega cię. Zaczyna Cię gdzieś tam obserwować, natomiast oni cały czas mają partnera, który im dostarcza te usługi. I teraz oni cię obserwują, patrzą co ty robisz, czy ty w ogóle jesteś zgodny z tym, co oni oczekują, czy przez jakiś tam okres czasu, bo to się dzieje na zasadzie podświadomej, bo oni działają z tym innym partnerem, ale mają z tyłu głowy np. filmcloud, który właśnie robi wideo. I jest pewien moment, on się nie musi wydarzyć, oczywiście, ale bardzo często się wydarza, bo wszyscy jesteśmy ludźmi, gdzie właśnie inna agencja wideo robi fikołka, czyli robi po prostu coś, co klientowi się przestaje podobać. I wtedy jest ten moment, kiedy ten klient ma z tyłu głowy: „Widziałem taki filmcloud już jakiś czas temu, przez te 2-3 lata, od których w ogóle ich kojarzę, nadal działają, rozwijają się. Napiszę do nich.”, bo dla mnie oni są wiarygodni. Duże brandy mają bardzo, ale to bardzo rozbudowany proces zakupowy i co jest w ogóle bardzo logiczne, to są też bardzo ostrożne ruchy. Wiele największych brandów jest na giełdzie. Oni muszą po prostu patrzeć, z kim współpracują. I wiecie, jak się robi też dobrą robotę to ja też uważam, że one przyjdą. Warto myśleć o tej strategii. Nie warto się od razu napalać na te duże brandy, ale o tym trzeba pamiętać, Więc też tutaj chciałbym powiedzieć to do wszystkich, którzy nas słuchają, żeby np. jak coś działa przez 6-7 lat w branży i jest firmą, zatrudnia ludzi właśnie też w segmencie wideo, ale nie tylko w wideo i denerwuje się na to, że jeszcze nie ma żadnego dużego brandu, pamiętajcie, że te duże brandy mogą Was od dawna obserwować i one mogą czekać na dobry moment, który może się wydarzyć już jutro. Więc bądźcie spójni i działajcie ze strategią. I trzeba mieć to z tyłu głowy.
Igor: Powiedziałeś, że czasami dochodzi do sytuacji, w której dom produkcyjny, który obsługuje jakąś markę, zrobi coś nie tak. To nie tak może być cokolwiek. I że to czasami jest to okno, które trwa chwilę, żeby wejść zamiast nich. No i właśnie, jak wy to robicie, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji? Ponieważ sporo z tych dużych marek współpracuje z Wami dosłownie od lat i skoro współpracują z Wami od lat, no to jak się domyślam, mają też spory udział w Waszym rocznym przychodzie. Czy Ty też robisz to intuicyjnie i naturalnie? Czy masz jakieś swoje w cudzysłowie techniki, które pozwalają Ci np. utrzymać relację biznesową z jakąś dużą marką przez lata?
Karol: Najważniejszą rzeczą, jeżeli chodzi o współpracę, którą powtarzam każdej osobie, która zajmuje się obsługą klienta u nas na on-boarding i później wiele razy to sobie przypominamy, jest relacja partnerska z klientem. Ja wiem jak to bardzo źle brzmi w tym momencie, korporacyjne. Natomiast chciałbym się głębiej w ten temat zagłębić. To znaczy, jeżeli relacji partnerskiej, fajnej relacji pomiędzy firmą a klientem nie ma, to jest bardzo mały próg, jeżeli chodzi o jakiekolwiek pomyłki, jest mały próg wybaczania, a wszyscy jesteśmy ludźmi i musimy pamiętać o tym, że te rzeczy się będą zdarzać. Ja o tym też mogę za chwilkę opowiedzieć. My naprawdę zrobiliśmy zajebiście dużo fuck-upów i w każdym roku je robimy, cały czas. Ja też chciałbym o tym szerzej mówić. Oczywiście, nie o wszystkim się da mówić, bo też NDA, musielibyśmy pytać klientów, czy możemy się tym chwalić. Ale wiecie, to też nie jest tak, że filmcloud się nie myli. Pomyliliśmy się nieskończoną ilość razy z różnymi klientami. Niektórzy klienci w ogóle od nas odeszli po różnych naszych pomyłkach. Na szczęście, takich sytuacji było mało, ale każdy takie sytuacje ma, więc każda osoba, która słucha tego podcastu niech na pewno nie myśli, że te firmy, którym się gdzieś tam udaje albo mają wzrosty, to nie popełniają błędów, bo im większy wzrost, im więcej ludzi zaczyna też pracować w Twojej firmie, tym też ryzyko tego błędu jest coraz coraz większe. I też oczywiście frustracja founderów z tym związana. Oczywiście z tym trzeba walczyć i ja już tej frustracji właściwie nie mam. Po prostu wiem, że takie rzeczy się dzieją i to na innych etapach, trzeba o nich pamiętać. Natomiast wracając znowu na dobre tory, bardzo ważne jest to, że jeżeli mamy relacje z klientem i popełnimy jakiś błąd, to bardzo często po prostu jest on wybaczony. Jesteśmy ludźmi, rozmawiamy. Oczywiście, jeżeli to nie jest totalnie coś, co rozwala klientowi wszystko. Na szczęście pracujemy w takim segmencie, gdzie robimy filmy offline. Wszystko można poprawić, nagrać, można wyjść z inicjatywą do klienta, co nam się też zdarzało, że gdzieś tam film nie do końca wyszedł, to może zorganizujemy kolejny dzień zdjęciowy, my to już weźmiemy na siebie, ale dogramy niektóre ujęcia. Mówię o różnych wyjątkowych sytuacjach. Natomiast jest ten próg wybaczania i klient po prostu traktuje nas jako fajnego partnera, lubi z nami pracować i on też kupuje nasze usługi, bo przeżywa fajną przygodę z nami, na dobre i na złe. Oczywiście, w większości przypadków fajnie by było, gdyby było na dobre. I teraz odwróćmy tę sytuację. Co się dzieje w momencie, kiedy tej relacji nie ma? Bo osoba, która prowadzi klienta nie do końca na pierwszym miejscu stawia na relację i widziałem to już u wielu bardzo doświadczonych osób, które pracują z klientami, że one priorytety skierowały na dostarczenie jakości, tego co robimy my czy wytwarza inna firma, a nie na tę relację. I w momencie, gdy ta relacja jest gdzieś tam pozostawiona na drugim, trzecim planie. Bardzo często po takich fuck-upach, wykolejeniach się klient po prostu odchodzi, bo nic go przy Tobie tak naprawdę nie trzyma, on nie przeżywa z Tobą fajnej przygody. Więc wbrew pozorom, relacje z klientem i dbanie o ten churn rate, czyli współczynnik odejść klientów jest bardzo ważny. My teraz właśnie też wprowadzamy mnóstwo takich procesów, które będą nam pomagać tych klientów jeszcze bardziej, ten współczynnik właśnie tych odejść, żeby był jak najmniejszy. Natomiast najważniejsze są zawsze relacje. I kończąc tutaj ten wywód, powiedziałbym tylko tyle, że mamy w tym momencie klienta, który z nami jest właściwie od samego początku i budował z nami wiele różnych, też nie chcę tutaj, żeby ktoś się domyślił, o kogo chodzi, więc trochę mówię naokoło, bo znowu nie pytałem o zgodę i też z jakiegoś szacunku do tego klienta, natomiast współpraca zaczęła się od zajebiście dużego fuck-upu z naszej strony. Ten klient był na nas wkurzony, on nas chciał rozerwać na strzępy. Tylko ważne było to, co my zrobiliśmy dalej. Po prostu z nim pogadaliśmy, powiedzieliśmy im, że widzimy tutaj są różne błędy, totalnie bierzemy to na siebie. Ale co możemy zrobić? Poprawmy to. I zaczęliśmy z nimi pracować i właśnie przez to, że zaczęliśmy z nimi rozmawiać, wypracowaliśmy fajny model współpracy. Bardzo się teraz lubimy i naprawdę nam z tym klientem jest bliżej do piwa w tym momencie, takiego przysłowiowego, chodzi mi o rodzaj relacji takiej luźnej. Piwo się większości ludzi kojarzy z takim luźnym wyjściem na piwko i tylko dlatego tego sformułowania używam. Jest nam bliżej niż do jakieś teczki czy aktówki.
Igor: Bardzo Ci dziękuję za tę rozmowę. Wiedziałem, kogo zaprosić, bo naprawdę liczyłem na to i wierzyłem, że ta rozmowa będzie wyglądała dokładnie w taki sposób, czyli że wspólnymi siłami, głównie z Twoich ust, tutaj dostarczymy naszym słuchaczom naprawdę wielu praktycznych i takich realnych, przyziemnych porad, które każdy może wdrożyć. Może nie dzisiaj, może nie jutro, ale jak będą chcieli, to po prostu to wszystko się fajnie uda, aby się rozwijać i faktycznie unosić się tutaj na tej wodzie. Jeszcze raz to powiem, moim zdaniem jest to trudna branża, trudny rynek, więc jeszcze raz bardzo Ci dziękuję w imieniu swoim, w imieniu naszych słuchaczy. Czy chciałbyś jeszcze naszych słuchaczy pożegnać jakąś złotą myślą?
Karol: Wiesz co, chciałbym dodać jeszcze jedną rzecz, bo wiem, że masz wokół siebie fanbase. Dużo osób, które Cię śledzi jest właśnie młodych, którzy wchodzą w tę branżę. Bardzo często wchodzą w branżę też dzięki Tobie, trafiając na Twoje treści. Jeżeli słuchają nas takie osoby, chciałbym powiedzieć jedną rzecz, która myślę, że jest ważna, żeby sobie to poukładać dobrze w głowie. I to mówię teraz do wszystkich osób, które właśnie zaczynają z własnym biznesem, wchodzą w branżę wideo. Niestety nasz świat jest tak skonstruowany, że większości ludzi się nie chce. I teraz jeżeli jesteście osobami, które mają pasję i Wam się coś chce, czyli realnie chce wam się robić te filmy, realnie naprawdę się nimi jarać, pamiętajcie, że macie w sobie coś wyjątkowego, właśnie dlatego. Już jesteście w tym jednym procencie osób, którym się naprawdę coś chce i jesteście bardzo cennymi osobami i z perspektywy takich firm jak my, bo my właśnie takich ludzi też szukamy i z takimi ludźmi właśnie też pracujemy, z takich ludzi też chcemy budować nasz zespół wewnętrzny i z takich założeń wychodzi każda ambitna firma. Ale też chciałbym powiedzieć to do osób, które z jakiegoś powodu wybiorą sobie drogę, że chcą zbudować własną firmę. Pamiętajcie, że to jest właśnie Wasza przewaga i po prostu pielęgnujcie to w sobie. Dopóki Wam się będzie chciało, to przetrwacie wiele też ciężkich momentów. Dopóki Wam się będzie chciało, zawsze znajdziecie też jakieś tam rozwiązanie, które które Wam pomoże rosnąć dalej i po prostu pielęgnujcie to w sobie, bo dopóki tego nie zatracicie, to już macie przewagę nad innymi. I to jest taka głębsza myśl, ale naprawdę po wielu latach różnych rzeczy, które ja pamiętam i też uważam, że właśnie ten pierwiastek, że nam się naprawdę też nadal chcę z Krzyśkiem, nas mocno napędza. Wiem, że gdybyśmy tego nie mieli, to w każdym roku właściwie mieliśmy taką sytuację, że byśmy to wszystko zamknęli i stwierdzili, że idziemy stąd, nie chce nam się tego robić. Więc to jest naprawdę bardzo ważne. I pamiętajcie, że to jest bardzo dużo, co już teraz macie w sobie.