W tym odcinku podcastu…
Zdecydowana większość z nas zaczynała od aparatu, bo aparat zapewnia niski próg wejścia, czyli po prostu jest łatwo dostępny dla każdego. Idealnym przykładem jest nasz gość, Łukasz Glewicz, na Instagramie znany jako monstercam_poland. Łukasz zaczynał od Canona 70D, a skończył na kamerze marki RED, której wartość z pełnym oporządzeniem to około 100000 zł. Jak zapracował na tę kamerę i czego możemy się od niego nauczyć? Miłego słuchania!
Gdzie posłucham podcastu?
Słuchaj podcastu tutaj na stronie (odtwarzacz na górze strony), na Spotify, Apple Podcasts lub Google Podcasts. Subskrybuj SUPER35 w najwygodniejszym dla Ciebie miejscu. Wszystkie odcinki podcastu znajdziesz TUTAJ. Do usłyszenia!
Przydatne linki
Transkrypcja odcinka
Igor: Gościem tego odcinka podcastu Super35 jest Łukasz Glewicz, znany szerzej jako MonsterCam. Łukasz, powiedz w dwóch zdaniach kim jesteś, co robisz, skąd się tu wziąłeś.
Łukasz: Podejrzewam, że większość ważnych słuchaczy będzie wiedziała, ale jeżeli nie, to chętnie opowiem. Zajmuję się filmem, a dokładniej od 7 lat jestem w branży. Obecnie jestem operatorem, często też produkuję własne produkcje.
Igor: Znalazłeś się w naszym podcaście nieprzypadkowo. My się znamy już kilka lat, mieliśmy już jakiś kontakt na Instagramie i w sumie od tego czasu obserwujemy się nawzajem i w moim odczuciu jesteś postacią bardzo ciekawą, dlatego że nie jesteś typowym studio produkcyjnym, które ma biuro, montażystów, tylko jesteś sobie takim Łukaszem, który robi naprawdę fajne rzeczy na poziomie, pracując na swoim sprzęcie i wiele rzeczy robisz sam i twoja droga jest taka dość dość ciekawa i dlatego właśnie porozmawiamy sobie tutaj. Przejdźmy do kluczowego pytania. Jakie były twoje początki i skąd się wziął taki dryg do tego? Z tego co wiemy, to pracowałeś w nieco innej branży i dlaczego nagle ten film?
Łukasz: Zacznijmy od tego, że że faktycznie w wieku 21 lat zacząłem pierwszą poważną pracę w banku i w tym temacie się rozwinąłem i pracowałem w bankowości przez kilka lat. Doszedłem do jakiegoś tam poziomu menedżera sprzedaży, trochę szkoliłem ludzi i był to okres, w którym można było dobrze zarobić, ale jest to dla każdego, kto pracował w banku wie, że temat mocno wypalający i w sumie niewielu kolegów, z którymi pracowałem jeszcze jest w branży. Każdy tę bramę zmienił. Ja też w sumie czułem takie wypalanie. Zresztą, po tym całym kryzysie w Stanach 2008 roku to dużo rzeczy się zmieniło i było coraz trudniej. A mi też pewnie brakowało jakiegoś doświadczenia, bo miałem dwadzieścia parę lat i związku z tym działałem bardziej instynktownie. Natomiast z czasem czułem, że chciałbym zrobić coś innego i nie nie miałem na to pomysłu. Jeżeli chodzi o sam film, to faktycznie było tak, że jak moi koledzy grali sobie w gry, to ja coś tam próbowałem montować, bawić jakimiś programami więc zajawka była. Kiedy moi znajomi grali w PlayStation, to ja szukałem jakichś programów do montażu, które można ściągnąć i coś tam porobić. Jedna z moich pierwszych prac wakacyjnych to była praca w studiu filmowym. To było takie studio trochę z innej epoki, ale faktycznie tworzyli tam jakieś produkcje. Załapałem się tam jako asystent producenta. Nie miało to zbyt wiele wspólnego z tym, co teraz robię albo co mnie kręci w tej pracy, a dało mi to troszeczkę obeznania, które się dzisiaj też przydaje. Czasami trzeba było włożyć operatorowi na ramię ogromną kamerę na kasety. Wszystko wokół tego się kręciło, potem było trochę tak, że lubiłem robić zdjęcia, lubiłem robić video i to wideo, to właściwie szukałem okazji żeby zrobić. Wakacje były dobrym powodem do tego, żeby zrobić jakieś wideo. Czułem ewidentnie taki popęd do tego, że to jest rzecz, którą mam ochotę zrobić. Myślę, że w pewnym momencie popatrzyłem na ludzi dookoła, którzy robią to, co lubią i że są szczęśliwi, że pracują i tak naprawdę nie są w pracy. Zawsze mi się podobało, że poza tym, że robią dzisiaj to, co lubią, to jakby widzą przyszłość. To jest bardzo fajna rzecz, że widzisz kogoś i on nie żyje tylko dniem dzisiejszym, ale jest w stanie faktycznie pozytywnie, w odpowiedni sposób sobie coś tam zaplanować na przyszłość, gdzieś tam siebie widzi. To mnie też bardzo nakręcało. I padł kiedyś taki pomysł, żeby porzucić to GoPro i kupić sobie lustrzankę.
Igor: Tutaj na momencik wejdę w słowo, bo też między innymi dlatego jesteś tutaj teraz z nami, gościmy cię w swoim podcaście, dlatego że bardzo nam zależy na tym, żeby taka rozmowa z taką osobą, jak ty była swego rodzaju szkołą, poradą dla ludzi, którzy dzisiaj są młodzi, a wiemy, że takich słuchaczy mamy dość sporo, którzy rozpoczynają od aparatu, ale gdzieś tam z tyłu głowy mają takie marzenia, że teraz aparat, potem będzie pełna klatka, może potem jakiś pocket i tak będę się piął i może kiedyś będę kimś, kogo będzie stać na własny sprzęt z wysokiej półki i będę mógł za pomocą tego sprzętu się realizować, rozwijać i robić to, co lubię, ale jednocześnie uważam, że też powinniśmy misyjnie do tego podejść, żeby ci młodzi ludzie nie fiksowali się tylko na sprzęcie, ponieważ sprzęt to nie wszystko.
Maciej: Dlatego niejednokrotnie jest tak, że ludzie nie myślą o tej dalszej drodze, a wybierają sprzęt, na który ich na chwilę obecną stać. O wiele lepsze, bo droższe, więc będę robił automatycznie lepsze filmy i to nie jest tak do końca. Dla nas takim początkiem najlepszym jest to, żeby kupić to, na co cię stać i zacząć po prostu to robić, a nie zafiksować się, że zacznę to robić dopiero wtedy, kiedy mnie będzie stać na określony sprzęt i tak na dobrą sprawę 2-3 odkładasz i w końcu zdajesz sobie sprawę, że nic z tego nie masz.
Łukasz: Bardzo ważną rzeczą jest to, że wiążą się dwa tematy – kwestia tej chęci, popędu do robienia rzeczy, które lubimy, poczucia, że to jest właśnie to, co powinienem robić, dlatego że do tego, żeby robić to dobrze i żeby robić to w długiej perspektywie potrzeba bardzo dużo cierpliwości.
Igor: Overnight success nie istnieje. Wiele osób chce dzisiaj wyjść, jutro wstać i nagle być gdzieś tam kilka kroków. To nie jest tak, że kupisz ten aparat, włączysz go, zaczniesz nagrywać i już jutro robisz filmy. Do tego wszystkiego trzeba jak najbardziej dorosnąć doświadczeniem, żeby później to owocowało produkcjami takim, jakie sobie założyłeś na samym początku.
Łukasz: Myślę, że rzeczywiście mój przykład jest ciekawy dla wielu osób, które zaczynają, bo faktycznie można powiedzieć, że zacząłem od zera. Najwięcej mi pomogło to, że pracowałem z klientami, z ludźmi i dzisiaj mi to ułatwia pracę.
Igor: Czyli jeszcze nie sam aspekt filmowca, jako osoby, która tworzy treści wideo wykorzystując własny sprzęt i własne umiejętności, ale do tego dochodzą aspekty takie, jak biznes.
Łukasz: Zdecydowanie w tej drodze, którą ja wybrałem, bo wybrałem trochę taką drogę “one-man army”, aczkolwiek w dzisiejszych czasach jest tak, że jestem wynajmowany jako operator albo sam produkuje, ale też zatrudniam innych ludzi, nie zawsze montuję, czasami mam montażystów, w związku z tym już korzystam z tego. Ale przez długi czas robiłem coś tylko samemu, ale takie były możliwości i to też była trochę kwestia udowodnienia sobie samemu, że jestem w stanie coś sam zrobić i być docenionym, bo to było budowanie jakiegoś poczucia wartości w tym temacie, bo myślę, że to jest niezwykle ważne i o tym też trzeba na pewno będzie jeszcze pogadać, ale też strach przed tym, że jak nagram materiał i zrobię go słabo, to jak pójdzie do jakiegoś profesjonalnego montażysty, to on powie: “kurczę, kto to nagrał?”. Albo w drugą stronę, dostanę jakiś materiał do zmontowania i się okaże, że nie podobam. Takich leków było dużo, myślę, że są naturalne, wynikające z braku doświadczenia. Z czasem to przyszło i przyszło dosyć lekko i dzisiaj nawet wolę zlecenie operatorskie i takie wybieram. Montuję przy okazji, dla klientów, którzy oczekują tego, żebym ja zmontował materiał, bo to zrobię w taki sposób, w jaki ode mnie oczekują, bo ten kontakt i zrozumienie klienta to też moja mocna cecha, w związku z tym raczej montuję rzeczy, które lubię montować, które są przyjemne albo takie, że wiem, że ktoś dla mnie tego nie zmontuje albo musiałbym i tak na tym montażu siedzieć.
Maciej: Powróćmy do tego aparatu, od którego zacząłeś. Opowiedz o tym sprzęcie.
Łukasz: To był aparat Canon 70D z jakimś kitowym obiektywem.
Igor: Musimy dodać, że Canon 70D to jest aparat, który wyszedł w 2013 roku i to był pierwszy aparat od Canona z Dual Pixel Autofocus. Czy ten element też był dla ciebie istotny?
Łukasz: Oczywiście, moja wiedza, jeżeli chodzi o to, jak się posługiwać aparatem nie była zbyt duża, ale wielu kolegów fotografów czy filmmakerów doradzało mi wtedy: “Popatrz na to, bo tu jest super Autofocus”. Faktycznie ten Canon 70D był wtedy taką nowością, bo gdzieś tam w 2013 roku swoje pierwsze kroki stawiałem.
Igor: Bardzo się cieszę, że osadzamy kontekst w linii tego czasu. Mamy 2013 rok, Łukasz kupuje swój aparat.
Łukasz: To jest też niezwykle istotne, dlatego że te postępy to była metoda małych kroczków. Faktycznie, jak będziemy chronologicznie to przedstawiać, to będzie miało największy sens. Stwierdziłem, że będę sobie robił jakieś produkcje. Jeszcze nie miałem na to pomysłu, wydawało mi się, że sport jest ciekawą opcją, tylko wtedy nie wiedziałem, że w tym sporcie to tak nie do końca jest kasa na promocję. Nazwa MonsterCam – wymyśliłem, że to będzie fajnie leżało w takich projektach sportowych, że ten Monster będzie czymś trochę agresywny, fajnymi i gdzieś tam się to wplasuje, ale się okazało, że można sobie iść ponagrywać chłopaków jak grają w piłkę, ale biznesu z tego nie będzie. Znajoma poleciła mi kiedyś, żebym sfilmował jakiś tam event charytatywny. Byli zadowoleni, w pierwszym środowisku już się rozeszło, że Łukasz coś tam fajnego robi, jakieś pierwsza polecenia z tego miejsca wypłynęły i też krótką drogą trafiłem na pierwszego poważnego klienta. Oczywiście, mając wcześniej tych produkcji wiele, ale to były takie bardziej produkcje amatorskie, natomiast taki pierwszy poważny klient, z którym czasami pracuję do tej pory to to był klient z branży kosmetycznej.
Maciej: Na ten event udałeś się z Canonem 70D?
Łukasz: Tak, ale od razu zatrudniłem sobie pomoc drugiego operatora z Canonem 5D Mark III i nagraliśmy ten materiał w dwójkę. No i wyszło to dobrze. Czasami wracam do tego, to na taką amatorkę jaką miałem w głowie wtedy, to ten Canon z Autofocusem mnie tam uratował. Ja zawsze bazowałem na tym, żeby robić rzeczy efektowne, mocno się inspirowałem rynkiem zagranicznym. Do tej pory tak jest, że patrzę, co tam ciekawego w Stanach się dzieje. Jakby nie było, ten influence jest spory zza oceanu i do nas to też przychodzi. Fajnym przykładem jest Matt Alonzo, nagrał dużo fajnych teledysków z łapy, z takim specyficznym shakiem, dużo kolorowego światła i to wszystko faktycznie gdzieś tam powoli idzie dalej, więc fajnie zrobić te rzeczy, które będą dłużej wyglądały świeżo.
Maciej: Na jak długo wystarczył ci ten Canon 70D i co spowodowało, że jednak postanowiłeś przejść na coś innego?
Łukasz: Canon dosyć długo pracował, bo teraz już tylko z sentymentu leży na półce. Nie sprzedałem go, bo jest niewiele wart, a stwierdziłem, że to jest jednak kamera, która zaczęła moją przygodę i bez sensu byłoby ją sprzedawać za 1000 zł. Zawsze można na nią spojrzeć i się uśmiechnąć. Zaraz po Canonie, w okresie może roku, pojawiła się kamera Blackmagic Production 4K. Gdzieś na targach zauważona i bardzo chciałem mieć RAWa, bardzo chciałem mieć w ogóle kamerę. Ona była w miarę dostępna, była nowością, miała zintegrowany duży monitor z tyłu, związku z tym nie trzeba było aż do tego tak dużo akcesoriów, dysk SSD, który się wsuwał w kamerę i oceniłem, że to będzie kolejny dobry krok.
Maciej: Troszeczkę chciałbym się zatrzymać przy tych RAWach. Skąd wiedziałeś w ogóle, że jest coś takiego jak RAWy i dlaczego chciałeś je posiadać w kamerze?
Łukasz: Zauważyłem w pewnym momencie brak jakości w tym Canonie. Widziałem, że dosyć szybko można popsuć jakość tego obrazka i trzeba to naprawdę bardzo dobrze nagrać. Canon 70D nie wybaczał błędów, szczególnie tych obrazkowych. Jak przewaliłeś ekspozycję albo balans bieli, to już w postprodukcji tego nie wyciągniesz. I ten bitrate tam był na mizernym poziomie. Wydaje mi się, że w Blackmagic Production 4K już chyba było trochę więcej klatek na sekundę w Full HD i ona też przede wszystkim była 4K i faktycznie jak odpaliłem jakiś pierwszy nagrany materiał, to mało z krzesła nie spadłem, że tak dobrze to wygląda. Bagnet RF, w związku z tym mogłem sobie żonglować obiektywami i to było fajne. Na tej kamerze może nie zrobiłem aż tak dużo produkcji komercyjnych, natomiast doceniam ją bo trochę się nauczyłem w ogóle obycia z kamerą, że już nie mamy autofokusa, ustawienie shuttera według stopni, także wiele takich różnych rzeczy, które oswoiły mnie z kamerą i potem ze względu na to, że mimo wszystko dużo robiłem jakichś eventów, to stwierdziłem, że trzeba aparat zupgradować i pomyśleć o czymś, co będzie miało autofokusa, będzie miało niezły lowlight i pojawił się Sony a7s II i faktycznie to był dobry wybór, bo na Sony a7s II zrobiłem mnóstwo rzeczy i byłem z niego zadowolony. Mimo tego, że do wszystkiego się nadawał i dużo rzeczy można było z nim zrobić, to teraz jak sobie przypomnę, że to jednak jeszcze nie była kamera marzeń, ale na tamten czas faktycznie dawał wiele możliwości. To było od Canon 70D jakieś 2 lata. Robiłem jakieś tam eventy i nagle taki przeskok z tego Canona 70D. Gdzieś tam pojawił się też duży Ronin i obiektyw 28-135, do tego servo i mogłem sobie zoomem sterować z gimbala. Cały event byłem w stanie zrobić na tym jednym setupie i to fajnie wychodziło.
Maciej: Nie zapragnąłeś wtedy powrócić do aparatu? Może sprzedam kamerę, bo tak fajnie pracuje się na aparatach?
Łukasz: Nie, bo jednak kamery używałem do jakichś innych projektów wtedy i dostosowywałem sprzęt pod projekt. Ale trzeba przyznać, że DJI Ronin, ja mam go do tej pory. On pracował z Canonem 70D, ze wszystkimi kamerami, które miałem i to jest Ronin, którego kupiłem na samym początku. To jest sprzęt, który ewidentnie się najlepiej zamortyzował. Pojawił się nowy rodzaj kamer w Blackmagic, czyli URSA Mini 4.6K i trochę zaczęła kusić tymi możliwościami i że tam było Full HD 120 klatek, 4K 60 klatek, RAW oczywiście. Jakość, ta rozpiętość tonalna lepsza od pozostałych kamer, w związku z tym ten obrazek filmowy kusił. No i znalazłem dosyć szybko klienta na Blackmagic Production 4K, więc kupiłem za sprzedaż tej kamery karty cFast, które potem sprzedałem Igorowi. Byłem mega zadowolony, bo znowu zrobiłem kolejne kroki i zobaczyłem znowu tę jakość obrazu i możliwości. W ogóle duża kamera, taka która już przypomina kamerę filmową i bardzo mnie to jarało poza już tymi kwestiami takimi, że będę miał fajny sprzęt, na którym będę mógł robić dobre rzeczy, to to też nie ukrywam, że po prostu chciałem mieć taką kamerę, żeby to była kamera. Przeskok był ogromny, ale właściwie ta kamera też na siebie zarobiła, bo zrobiłem nią kilka projektów, ale też ta kamera była dosyć często wypożycza, bo to był taki okres, że nie było za wiele tych kamer w Łodzi. Ta kamera się wypożyczała całkiem nieźle. Akurat miałem takie szczęście, że ktoś się do mnie odezwał, że chciałby ją pożyczyć i był to człowiek, który był operatorem i znał się na rzeczy, więc dogadaliśmy się i ją pożyczał i zrobił na niej film, więc na pewno to był dobry wybór. Natomiast szybko stwierdziłem, że RAWy są ciężkie i praca na tych nich bez straty albo z kompresją, to zarzyna kompa. No i gromadzenie ilości materiału też nie było fajnie, więc zacząłem ich unikać i zacząłem robić dużo w prores. Jakoś tych plików była nadal bardzo dobra, trochę brakowało mi faktycznie takiej łatwiejszej pracy z tą kamerą. Miałem ją około 1,5 roku. To też był sprzęt, który mnie specjalnie nie zawiódł, wszystko było z nią w porządku. Właściwie sprzedałem ją dalej i wiem, że dalej pracuje i robi teledyski. Zapragnąłem czegoś więcej i stwierdziłem, że trzeba iść do przodu i też taka pierwsza styczność z REDem na targach, potem taka sytuacja, że miałem okazję pracować na plikach REDa i po raz pierwszy zobaczyłem, jak duże możliwości są po stronie nie samej kamery, a samych plików i jej zapragnąłem. Dalej jeszcze filmowałem Blackmagic URSA Mini 4.6K, ale postawiłem sobie taki cel, że finalnie to jest kamera docelowa i i dużo się douczyłem, zasięgnąłem różnych porad, czy to już jest taki level, że wejdę na tego REDa to faktycznie już nie będę chciał z niego zejść. Miałem trochę farta, bo trafiłem na Piotrka Seweryna, który kupił REDa przede mną i i dał mi dużo informacji. Wszystko mi rozjaśnił i do tej pory dzięki temu mamy dobry kontakt i to jest taki kumpel REDowy jeden z lepszych. Postanowiłem w pewnym momencie, że kilka fajnych projektów zrobiłem, bo to też wszystko zbiegło się w czasie, że udało się zarobić i mogłem kasę przeznaczyć na różnego rodzaju rzeczy. Stwierdziłem, że inwestowanie w to opłaca, bo faktycznie wiedziałem, że te zlecenia, które zaczynałem na początku, to zrobiłem postęp finansowy i uczyłem się bardzo dużo rzeczy i myślę, że nie wszedłbym w tego REDa gdybym nie wiedział, że zostanę z tym filmowaniem, bo wiedziałem, że to jest duży wydatek, dużo czasu trzeba poświęcić na to, żeby się doszkolić, żeby być lepszym i nie kupuje się tego, żeby to stało na półce, więc to była jedna z najważniejszych decyzji i też jedna z najlepszych jaką zrobiłem, bo ten RED trochę otworzył mi drzwi do do pracy różnego rodzaju i pojawiły się nowe ścieżki, nowi ludzie i na pewno mogę powiedzieć, że to była dobra decyzja. Gdybym się teraz cofnął w czasie, to bym nie zmienił. Anii bym go nie kupił wcześniej, bo uważam, że te poprzednie mnie bardzo wiele nauczyły i płynnie w to wszystko wszedłem, a z drugiej strony, nie mam poczucia, że kupiłem go za wcześnie, bo już byłem na tym poziomie, że byłem w stanie się go nauczyć. Nie wiem czy dzisiaj jestem w stanie jeszcze wykorzystać jego możliwości i myślę, że go wykorzystuję pewnie w połowie.
Igor: Bardzo mi się podoba to, co powiedziałeś kilka chwil temu, że decyzja zakupowa nie była oparta tylko na hajpie, na modzie, na tym że RED jest fajny. Była bardzo mocno świadoma i nie oparta tylko na samym fakcie, że to jest kamera profesjonalna, która potrafi wygenerować naprawdę bardzo fajny obrazek, ale też wziąłeś pod uwagę kwestie postprodukcyjne, których w moim odczuciu, bardzo wiele osób w ogóle nie bierze pod uwagę. Kupują aparat czy kamerę, która produkuje pliki w kodekach takich, że nawet najmocniejsze komputery sobie czasami nie są w stanie dać z tym rady, więc jeszcze może rzuć kilka takich ciekawych informacji na temat tego, co w tych plikach jest takiego “wow”.
Łukasz: Warto o tym wspomnieć, ze względu na to, że możemy nagrywać w różnych kompresjach i jak robimy teledyski, to nagrywamy 8:1, 10:1 i pliki są lżejsze. Oczywiście, zawierają mniej danych. Z tego, co testowałem, to faktycznie do takiej pracy przy teledyskach to spokojnie wystarcza. Na pierwszy rzut oka różnicy nie ma, zaczyna się różnica jak już zaczniemy mocno suwakami jeździć. 10:1 to jest taka optymalna, gdzie i szumy źle nie wyglądają i da się coś z nimi zrobić i nie ma jakichś kompresji widocznej na czerniach więc spokojnie idzie na tym pracować. A takie pliki chodzą bez problemu na MacBooku. Ja mam MacBooka Pro z 2013 roku jeszcze i możemy wrzucić na niego jakiś plik nagramy REDem w 5K i nie będzie jakoś mega super, ale spokojnie można by coś na tym zmontować. Teraz wyszła porządna aktualizacja do Final Cut i workflow został jeszcze bardziej poprawiony i działa to niebywale szybko. Nie widzę specjalnie ograniczeń. Teraz mam dobry komputer, ale tylko odszumianie jest w stanie troszeczkę zwolnić pracę. Z tego co rozmawiam z ludźmi, to faktycznie nadal RED jest w przodzie w porównaniu z Blackmagic, jeżeli chodzi o kompresję i efektywność tych wszystkich zmian, które wprowadzamy jest zdecydowanie lepsza, a to też jest pewnie kwestia nie tylko kodeka, ale też samego obrazka, bo jednak ta rozpiętość tonalna też robi swoje i to jest dużo. Natomiast brawo dla Blackmagica za Blackmagic RAW, bo sami wiecie, że jak można tam nagrać chyba 12:1 i nadal ta jakość jest super, a mniejsza ilość miejsca zajętego. Zdarza mi się też, że czasami robimy coś i mamy REDA i Blackmagic Pocket i łączymy te obrazki i to też da się zrobić. Trzeba uważać, żeby na Blackmagic Pocket czegoś nie przepalić, ale za pomocą DaVinci Resolve łatwo taki obrazek połączyć.
Maciej: Powiedz mi jeszcze, który z tych sprzętów uznajesz za ten, który najwięcej ci dał, przy którym najwięcej się rozwinąłeś albo który według ciebie najwięcej dał tobie w karierze?
Łukasz: Nie da się tak jednoznacznie powiedzieć który, dlatego że myślę, że poziom mojej wiedzy się zwiększał z czasem, bo przecież nie miałem stąd zaczerpnąć inaczej tego, jak x praktyki, z wiedzy bieżące, czyli jak czegoś nie wiem, to się dowiem, albo zapytam albo przeczytam albo obejrzę film na YouTube i myślę, że tak jak każdy uczyłem się w danym momencie.
Igor: Jesteś chłopakiem z Łodzi, który nie uczył się na Łódzkiej filmówce i latasz na REDzie, w dużym skrócie, bo się nauczyłeś z YouTubie.
Łukasz: Z YouTube, bo też nie do końca. Wiadomo, że było wiele też pracy z tą kamerą, prób, nagrywek, które miały mnie wyszkolić operatorsko. Raz, że praca. Dwa, że poczucie tego wszystkiego, jak to powinno wyglądać. Nie miałem tego szczęścia. Pewnie gdybym miał jeszcze raz ten stan wiedzy, to bym poszedł na tę filmówkę i chciał się wielu rzeczy technicznych nauczyć, ale na pewno bym pamiętał o tym, żeby mieć mega otwartą głowę, żeby się nie zamykać na nic, dlatego że wielu rzeczy możemy się sami nauczyć. Ale też jest tak, że są takie rzeczy, których się w życiu nie nauczymy, dlatego kluczem w tym, co robię i to że się mi udało tę drogę przebyć jest to, żeby nie robić nic na siłę i robić to konsekwentnie. Niestety, mamy takie czasy, że jest wiele różnych rzeczy, które nas rozpraszają, wiele różnych możliwości i ludzie nie potrafią z tego korzystać. Ja patrzę nawet, że wśród znajomych, nie mówię tylko branży filmowej, alo o każdej innej, próbują robić coś przez pół roku, tracą mnóstwo energii i pieniędzy i szybko kończą i przeskakują na kolejny temat. Ja jestem zwolennikiem tego, że jeżeli za coś się zabieramy, to przeanalizujmy to dobrze, zastanówmy się, weźmy wszystkie za, wszystkie przeciw. Na pewno bardzo ważnym argumentem jest to, że jak lubimy śpiewać, to śpiewajmy, ale to jest połowa, a pozostała część to jest trochę biznesu, kontaktów, wszystkiego dookoła. Powoli, małymi kroczkami, ale do przodu i za każdym razem kiedy patrzę wstecz, to wiem, że faktycznie każda kamera była dobrą decyzją. Nic bym nie zmienił. To jest kwestia tego, czy ja to wykorzystam, czy nie. Gdybym miał dostęp do tego sprzętu luźny, to nie umiałbym tego wykorzystać, bo to nie o to chodzi, żeby wziąć jakiś super sprzęt i po prostu go mieć, tylko chodzi o to, żeby wykorzystywać go i oczywiście w przypadku REDa, to też trochę sprytu użyłem, bo stwierdziłem, że skoro mam tego REDa i skoro mogę robić fajne rzeczy, to jak mogę go wykorzystać. Wykorzystałem go pod kątem marketingowym, bo jestem zwolennikiem tego, żeby klienci mnie znajdowali, bo to jest najlepsza forma kontaktu pierwszego i zrobienie dobrego wrażenia, bo potem dopiero możemy przejść do tych kolejnych rzeczy, czyli tego, czy coś umiem zrobić, jak dobrze to robię. Na początku trzeba w jakiś sposób trafić do kogoś. Nie ukrywam, że wiele kontaktów nawiązałem, bo pojawiły się jakieś plany i ewidentnie ktoś chciał zrobić jakiś materiał na REDzie i tak się zaczynały pierwsze współprace. Gdzieś tam na Instagramie wrzucanie tych zdjęć sprzętu spowodowało, że to konto moje zaczęło rosnąć i też gdzieś patrząc na takich influencerów z zagranicy stwierdziłem, że w sumie ja też to mogę robić. Przez 2 lat stałem pod ścianą, wszystko co zrobiłem to tak jakby nie było efektu, a w pewnym momencie zacząłem widzieć, że jednak coś robię źle i trzeba to zmienić. Zacząłem to robić w taki sposób, w jaki robię to teraz. Zaczęła tak marka moja być rozpoznawana. Dla mnie istotne, że wśród marek produkujących sprzęt, w związku z tym na dzień dzisiejszy jestem ambasadorem kilku marek i dzięki temu mam dostęp do sprzętu, ale też mam dostęp do nowości. Często jest tak, że dostaję jakiś sprzęt, który dopiero gdzieś tam za miesiąc ma premierę. Ja też jestem gadżeciarzem i lubię sprzęty i mega mnie to cieszy, że przy okazji tego, że pracuję, że zajmuję się operatorką, to dodatkowo mogę korzystać z takich fajnych rzeczy, bo to jest taki bonus w postaci tego, że dostaję sprzęt, który wykorzystuję i czasami ma to wpływ też na to, jak finalnie jakiś dany sprzęt będzie wyglądał.
Igor: Bardzo imponujące jest to, że tak naprawdę zajęło ci to tak naprawdę około 5 lat.
Łukasz: Myślę, że takie pierwsze kroki to był 2013 rok i to były takie próby, bo dla mnie było trudne, żeby coś zrobić i komuś pokazać. Była chęć, ale nie wiedziałem, czy dobrze i czy tak powinno być. Pokazywałem te produkcje gdzieś w najbliższym gronie. Dopiero w pewnym momencie nastąpiło takie przełamanie i z czasem zauważyłem, że to, co robię ludziom się podobasz i to jest dobra droga. Jeżeli widzisz, że jest pozytywny odbiór, to idź w to. Czasami jest tak, że to zrobię albo tylko dla pieniędzy, albo dla dobrych kontaktów, albo dlatego że klient tak chce i będzie zadowolony. Trzeba dużo wyczucia z ludźmi i myślę, że to ta praca w bankowości z klientami, w korporacji z ludźmi, z innymi zespołami dało mi taki duży background do tego, żeby odnaleźć się życiowo.Ja sam osobiście znam mnóstwo ludzi zdolniejszych, lepszych operatorów, ale biznesowo to leży i myślę, że to, że ja jestem w tym miejscu to też jest kwestia tego, że umiałem się biznesowo w tym odnaleźć.
Igor: Chciałem wejść na tematy mocno biznesowe. Czy jesteś w stanie podać kilka takich praktyk, porad lub cechy, które trzeba mieć, żeby jako taka jednoosobowa firma mogła realizować swoje cele, iść po prostu do przodu, ponieważ jako Super35 bardzo często mamy coś takiego, że ludzie do nas piszą i pytają wprost, jak pozyskać klienta na film, bo coś umieją, mają sprzęt, ale nie umieją się sprzedać.
Łukasz: Na swoim Instagramie wiele młodych osób staram się wspierać i przekazywać tą wiedzę i jest kilka takich osób, które staram się z supportować ile mogę, ile mam czasu. Przychodzą z problemami, które ja miałem w głowie, może nie zastanawiałem się nad nimi zbyt długo, tylko po prostu je rozwiązywałem, bo miałem takie predyspozycje interpersonalne do tego i miałem troszeczkę wiedzy z innej pracy. Wszystko zależy od tego, kto w jakim momencie jest, bo jeżeli jesteś młodą osobą, która nie ma żadnego doświadczenia, to ja bym im zalecał pójście do pracy jakiejkolwiek, żeby poznać, jak to wszystko wygląda i że bycie pracownikiem bardzo wiele uczy i też można wtedy zauważyć po jakimś czasie co robiłem źle ii daje też trochę pokory. Najważniejszą cechą jest cierpliwość. Jeżeli czego nie umiem, to się nauczę. Jeśli nie jestem w stanie się nauczyć, to sobie kogoś wynajmę. Nie widzę żadnych ograniczeń. Cierpliwość przyszła sama, ale myślę że w oparciu o to, że znalazłem odpowiednie miejsce dla siebie. Warto sobie czasami spojrzeć wstecz i zapytać się siebie samego, czy chcielibyśmy tę drogę przejść jeszcze raz. Ja nie chciałbym, bo ta droga była trudna, bo musiałem się mnóstwo rzeczy nauczyć. Siedziałem po nocach i się uczyłem, montowałem, robiłem coś po kilka razy, czytałem o sprzętach, o zasadach różnych i się czasami też orientowałem, że niektóre rzeczy robię źle.
Maciej: Czy podczas tej drogi przyszedł moment, że powiedziałeś sobie “to chyba jest za trudne, ja już nie chcę tego robić” albo “myślę o tym, że nie podołam” albo “to, co na mnie zostało narzucone jest dla mnie za trudne i chciałby się z tego wycofać”?
Łukasz: Tak, ale krótkofalowo – miałem już dosyć w danym momencie, ale to szybko szukałem rozwiązania. Któregoś razu miałem tak, że pod koniec roku miałem kilka projektów, które prowadziłem A do Z i one mnie bardzo zmęczyły i wyszło tak, że w Wigilię o godzinie 13:00 oddałem ostatni materiał. Oczywiście to też było spowodowane tym, że ktoś ci zapomina dosłać logotyp, ktoś sobie przypomniał o napisach, ale na tym polega współpraca z firmami. Z firmami są projekty, w których wszystko jest zaplanowane i takie lubimy najbardziej, ale też czasami trzeba brać projekty, gdzie coś jutro się dzieje i trzeba nagrać i potem będziemy myśleć, co z tym zrobić. Raz mi się zdarzyło, że dużo tych rzeczy się zbiegło i byłem przytłoczony. Szybko wyciągnąłem wnioski, trochę zmieniłem sposób pracy z klientem, bardziej postawiłem na to, że chciałbym mimo wszystko więcej operować a mniej postprodukcji robić i szedłem w tę stronę, ale to był proces dwóch lat. Nie da się od razu zmienić, bo masz do czynienia z ludźmi, z systemem, z wieloma różnymi rzeczami. Trzeba po prostu sobie znaleźć na to jakiś sposób, dopasować to do siebie i to zmieniasz. Ja cenię sobie spokój i komfort. Mam też świadomość tego, że wychodzenie poza strefę komfortu najlepiej rozwija. Nieraz było tak, że bardzo się bałem jakiegoś planu. Myślę, że przychodzą takie chwile, że ktoś potraktował mnie od razu jako profesjonalistę i ja nie wiem, czy jest jestem w stanie to zrobić.
Maciej: Czy masz jakieś sposoby radzenia sobie ze stresem?
Łukasz: Jeżeli chodzi o postprodukcję, to zdecydowanie wybieram nocki i to jest najlepsze rozwiązanie, ale trzeba liczyć siły na zamiary. Kiedyś miałem więcej czasu, teraz mam córkę. Staram się montować po nocach bo wychodzi mi to najlepiej, nikt mnie nie rozprasza, telefony nie dzwonią. Z drugiej strony, to długofalowe rozwiązania, czyli jeżeli czujesz, że masz za dużo postprodukcji, to szukaj takiej pracy, która spowoduje, że tej postprodukcji nie będziesz miał albo ją oddasz komuś. Oddawanie tej pracy jest trudna rzecz i byłem niechętny do tego, bo za bardzo się utożsamiałem z tym, co robię, także wszystko musiało być mojego, bo jak ktoś pochwali, że ładnie zmontowany film, to by było fajnie żebym to dobrze nagrał i dobrze zmontował. U mnie się to zmieniło, bo doszedłem do takiego momentu, że się upewniłem, że to, co robię, to robię dobrze i że to jest dobra droga, bo skoro od siedmiu lat się czymś zajmuję i idzie to do przodu i też jest dobry feedback od klientów, to na tyle uwierzyłem w siebie, że nie mam potrzeby czerpania już z tego energii i przekierowałem tę energię gdzie indziej. Jest wiele różnych pól, na których się można jeszcze sprawdzić, w związku z tym nie czuję teraz takiej potrzeby, że muszę coś zrobić od A do Z, aczkolwiek są takie projekty, że je robię, bo po prostu wiem, że klienci lubią mój sposób montażu, lubią moją muzykę albo czasami jest koncept w mojej głowie, którego się nie da spisać i wiem, że jak zrobię dokładnie tak, jak widziałem to w głowie. Uważam, że każdy powinien pracować nad tym, czyli mam jakiś obraz w głowie, muszę go sam zderzyć z rzeczywistością, czy jest to realne do uzyskania ze sprzętem i możliwościami i kreować takie rzeczy, bo to są fajne rzeczy prawdziwe od nas. Tylko na początku jest jeszcze słowo w naszej pracy i każdy się go boi: wstyd. Wielu ludzi boi się pokazania jakichś swoich uzewnętrznień. Jak rozmawiam z młodymi osobami, to oni boją się pokazać coś takiego swojego. Kiedy ktoś wyprodukuje swój film, nagra go i boi się wyjść z nim do świata, szczególnie im więcej serca w to włoży, tym bardziej boi się pokazać to świat. Ja przynajmniej tak miałem na początku, że jak bardzo się angażowałem w jakiś projekt, to potem się bardziej się jeszcze przejmowałem, czy faktycznie jest dobrze zrobiony i czy ludzie to zrozumieją. Taki strach przed krytyką.
Igor: W dużym skrócie, wśród aspektów biznesowych mamy delegowanie montażu i całej produkcji, jeżeli postprodukujesz sam, to optymalizacja tej pracy w kontekście takim, że Ty to robisz po nocach bo jesteś najbardziej efektywny i kontakty, czyli budowanie sobie sieci kontaktów na bazie dobrze wykonanej pracy, bo potem ta praca wróci do ciebie z innych stron.
Łukasz: Ja też stawiam na to, że staram się być miłym. Staram się faktycznie być miłym i pomagać ludziom i nie raz jest ciężko, bo przychodzą do ciebie klienci albo znajomy albo ktoś z polecenia tylko z pytaniem. Staram się pomóc i zawsze zostawić kropelkę dobra, bo to wraca i to polecam każdemu, a szczególnie wszystkim młodym osobom, które zaczynają, żeby oprócz tej pokory i cierpliwości postawić na to, żeby być miłym. Oczywiście nie daję sobie w kaszę dmuchać, bo zawsze się spotkamy z jakimiś hejterami albo ludźmi, którzy wszystko wiedzą zawsze. W większości wypadków staram się być miły, przyjazny i pomocny i to wraca. Wiem, że czasami muszę zacisnąć zęby i komuś jakąś pierdołę wytłumaczyć, ale to potem wraca, bo ktoś mnie poleca.
Maciej: Jak widzisz siebie albo gdzie widzisz siebie za 5 lat?
Łukasz: Nigdy specjalnie nie patrzę w przyszłość aż tak mocno. Wiem, że będę na pewno siedział w temacie filmowania i pokierują mnie małe kroki. Sami widzicie jakie są czasy, mamy pandemię. Na początku roku miałem bardzo dużo pracy zaplanowane, większość zleceń z dnia na dzień się zniknęła. Ale szybko okazało się, że są nowe zlecenia i że działają te kontakty, że kiedyś komuś pomogłeś. Odczuwam, że bardzo się e-commerce ruszył i jest ogromne zapotrzebowanie na reklamę i w tym momencie mogę stwierdzić, że chyba w 2020 roku mam więcej pracy niż w 2019.
Igor: Zgadzam się w 100%, że jednoosobowe firmy, które produkują różnego rodzaju video, te relacje to jednak jest to. To procentuje i przynosi efekty, niezależnie od tego, co dzieje się na świecie, ale kluczem do wszystkiego jest to, że trzeba być po prostu tym szczerym, bo można być miłym dla kogoś, ale jeżeli to nie jest szczere, to wyjdzie szydło z worka.
Łukasz: Wracamy znowu do tego, co powiedziałem wcześniej, że trzeba sobie zadać pytanie, czy jestem w odpowiednim miejscu, bo jak się okaże, że nie jestem w odpowiednim miejscu to będzie problem z cierpliwością, ze szczerością, z byciem miłym. Jeżeli ktoś zaczyna swoją przygodę z filmem i ewidentnie uwielbia filmować, a zawsze się denerwuje przy montażu, to trzeba to tak ustawić, by tego montaż było jak najmniej albo znaleźć jakiś sposób chwilowy na to, żeby przebrnąć tą drogę, bo nie rzucimy tego od razu. Pytałeś o te młode osoby – to jest też ciekawy temat do poruszenia. bo widzę, że bardzo dużo młodych ludzi chciałoby robić fajne rzeczy, chcieliby pracować na super sprzęcie, ale brakuje im tego zapału, Jest wulkan na początku i wszystko szybko gaśnie i mogę powiedzieć, że skala jest duża tego, ile osób się do mnie odzywa na Instagramie i myślę że gdzieś na 100 osób to może trzy są takie, którym, jak podpowiedz im co mają zrobić, one to robią. Są tacy, którzy nigdy więcej się nie odzywają już, albo wracają z tak samo złym filmem, ale są tacy, którzy wyciągają z moich rad wnioski. Ja pewnie chciałbym pójść na studia, żeby po prostu się z tym zmierzyć, ale wiem, że nie mam na to szans.
Maciej: Podsumowując, jakie miałbyś rady dla kogoś, kto kto dopiero zaczyna filmować?
Łukasz: Warto przede wszystkim znaleźć odpowiednie źródło w internecie, które cię wprowadzi, oczywiście trzeba być mega ostrożnym, bo też są takie odcinki , które są sponsorowane, nastawione na to, żeby wypromować dany sprzęt, natomiast myślę, że fajnie posłuchać takich rzeczy, o których my gadamy i jest dużo takich materiałów. Warto posłuchać tego, jak inni to zrobili, żeby w ogóle sobie na początku zdać sprawę, że w rok pójdę i zrobię coś super i będę miał sprzęt i będę rozchwytywany. Tak, jak branża się rozwija i jest bardzo duży popyt na wideo i foto, to też jest dużo ludzi w tej branży, więc trzeba znaleźć dla siebie odpowiednie miejsce, więc ja bym się starał posłuchać tych bardziej doświadczonych.Cierpliwość, pokora, bycie miłym i przede wszystkim dbanie o swój własny marketing, bo jeżeli zamkniemy szyld w szafie, to nikt się nie dowie, że jesteśmy. Ja na to postawiłem, chciałbym zrobić to jeszcze lepiej, ale po prostu nie mam czasami na to czasu, ale dbanie o własny marketing jest kluczem do tego, żeby mieć pole do popisu, bo jeżeli nie będziemy mieć klientów, to nie będzie mieć co pokazać i będziemy robić jakieś głupoty. Jeżeli chcesz zrobić reklamę dla kogoś, a nie umiesz zadbać o własny marketing, to znaczy, że ta reklama też nie będzie skuteczna.
Maciej: Czy masz sposoby, żeby podsycać ten głód ciągłego rozwoju? Jak walczysz z powszechnie znanym wypaleniem?
Łukasz: Przez dbanie o to cały czas, czyli nie dopuszczam do do przegrzania takiego totalnego. Ju raz się wypaliłem w innej branży i wiem czym to było spowodowane. Nawet jeżeli są trudniejsze chwile, jeżeli chodzi o kwestie filmu, to szukam rozwiązania jakiegoś długofalowego, które po kilku miesiącach przeniesie mnie w trochę inne miejsce. W roku wiedziałem, że muszę robić więcej zleceń operatorskich, a mniej produkować i udało się to zrobić. To mi daje możliwość, że mogę się rozwijać na innych polach. Ja sobie znalazłem taki ogień, ale też wypracowując sobie swoją markę jestem w tych nowinkach, mam dostęp do nich i to mnie napędza.