W tym odcinku podcastu…
Większość początkujących filmowców stoi przed wyborem – kupić aparat fotograficzny posiadający funkcję filmowania, czy może kupić kamerę cyfrową. Podstawową, odczuwalną i od razu rzucającą się w oczy różnicą jest cena – kamera zawsze będzie droższa od aparatu. Jednak ta cena wynika z konkretnych różnic, opartych na możliwościach tego sprzętu do produkcji wideo.
W tym odcinku podcastu Super35 wykładamy karty na stół i przedstawiamy aż 28 różnic występujących między aparatami, a kamerami. Rozmowę podzieliliśmy na trzy moduły – korpus, hardware i software. Po przesłuchaniu tego odcinka będziesz wiedział co kupić i przede wszystkim – dlaczego to kupić. Miłego słuchania!
Gdzie posłucham podcastu?
Słuchaj nas tutaj na stronie (odtwarzacz na górze strony), na Spotify i Apple Podcasts lub Google Podcasts. Subskrybuj Super35 w najwygodniejszym dla Ciebie miejscu. Wszystkie odcinki podcastu znajdziesz TUTAJ. Do usłyszenia!
Przydatne linki
Transkrypcja odcinka
Igor: To może zaczniemy od tej podstawowej różnicy – cena.
Maciej: O, jednak od ceny pojechaliśmy. Jeżeli chodzi o cenę, to aparat ma znaczną przewagę. Co mam tutaj na myśli? Mam tutaj na myśli, że jest dużo tańszy od kamery, bo my porównamy cenę w miarę sensownego aparatu do kręcenia, jakim jest oczywiście Sony A7 III generacji (tu powiedzmy mamy na tę chwilę ok. 9,5 tysiąca), a dla porównania, z tej samej stajni kamera Entry Level FS5 II generacji kosztuje ok. 23-24 tysięcy. Także już ten rozstrzał cenowy możemy zobaczyć, że jest całkiem spory.
Igor: Dokładnie, więc patrząc na te ceny i zaczynając od tych najtańszych kamer, to mamy 20-kilka tysięcy plus.
Maciej: Tak, chwilę powyżej 20 tysięcy taka sensowna kamera kosztuje.
Igor: A w przypadku aparatu, którym już naprawdę możemy wygenerować całkiem ciekawy, przyzwoity obrazek, to te ceny, można przyjąć, że około dyszki.
Maciej: Za tę kwotę już mamy racjonalny sprzęt, którym możemy nagrywać już nawet nie mówię, że tylko jakieś amatorskie produkcje, ale również powoli wejść w ten rynek komercyjny.
Igor: Dlaczego rozpocząłem od ceny? Dlatego, że cena jest tym takim wariantem, tym kryterium, które jest widoczne od razu, niezależnie od tego, czy jesteś osobą, która się zna na temacie, czy nie. Widzisz aparat za 10 koła, chociaż tak naprawdę aparaty, które już mają opcję robienia wideo zaczynają się od 1200 zł, i kamerę za 20-kilka tysięcy plus. Zacząłem od tego, dlatego że to wszystko, o czym będziemy mówić teraz, w następnej kolejności, wyjaśni naszym słuchaczom skąd ta cena.
Maciej: Czyli co, zaczęlibyśmy od wielkości mobilności sprzętu, prawda?
Igor: W pierwszym module dzisiejszego odcinka skupimy się korpusie.
Maciej: Czyli tym co widzimy, tym co kupujemy, tym co wyskakuje nam z pudełka, kiedy podekscytowani wracamy ze sklepu z naszym pierwszym zakupem. Otóż, kiedy kamera albo aparat trafią w nasze ręce od razu widać różnicę jej wielkością, samą budową i także tym, w jaki sposób działamy danym sprzętem. Mam tu na myśli mobilność aparatu względem kamery, chociaż kamery też się robią coraz mniejsze… Chociażby FS5, o której wspomniałem – ona też waży około 900g, gdzie Sony A7 III generacji, z tego, co pamiętam 700 albo 750. Ona jest w ogóle taka bardzo mała, kompaktowa. Ona się fajnie mieści na ręku, nie jest zbyt dużych rozmiarów, aczkolwiek jest to jednak sprzęt, który jest większy od aparatu i w pewnych okolicznościach na pewno byłby on dla nas problemem i byłby gorszy niż aparat, którym możemy również nakręcić całkiem sensowny film.
Igor: Dlatego w ogóle mnie nie dziwi, że jakieś poważniejsze studia produkcyjne korzystają również z aparatów, że mają je u siebie na stanie, bo kiedy trzeba coś dograć na szybko lub trzeba się wybrać samolotem w podróż na jeden, dwa, trzy, pięć dni, to czasami dużo bardziej się opłaca po prostu wziąć aparat.
Wielkość i mobilność – to jest pierwsze kryterium, na którym się skupiamy. Różnica pomiędzy aparatem i kamerą: kamery z reguły są większe, aczkolwiek, tak jak słusznie zwróciłeś uwagę, są coraz mniejsze.
Maciej: Mówimy oczywiście o kamerach z wymienną optyką, które już dają nam całkiem fajny obrazek. Bo też nie powiedzieliśmy o tym, że są kamery, które nie mają wymiennej optyki, mieszczą się też w ręku i jak najbardziej można też je przyrównać do czegoś. Aczkolwiek skupiamy się na kamerach, które są bardziej takie pro.
Igor: Nie mamy tutaj zdecydowanie na myśli kamer, którymi się nagrywa 95-te urodziny swojej babci. Więc to jest ta podstawowa różnica, jeśli chodzi o wielkość i mobilność. Kolejnym punktem jest materiał i wytrzymałość.
Maciej: Czyli wykonanie aparatu. Tutaj na pewno, jeżeli mówimy o kamerach tych bardziej dostępnych, to one są plastikowe, mówiąc wprost i bez ogródek. One wykonane są w dużo gorszy sposób niżeli wykonany jest aparat.
Igor: Tutaj też, dla przypomnienia, opieramy się na tych kamerach za 25, 30, 35, 40 tysięcy. Raczej w tej rozmowie nie będziemy wybiegać powyżej tych 50 tysięcy za kamerę. Żeby nie wprowadzać naszych słuchaczy w błąd, nie mamy kamer typu Ari.
Maciej: Staramy się bardziej przyrównać aparat do kamer, a takim najlepszym i sensownym przyrównaniem jest kamera z tego poziomu wejściowego, budżetowa, można powiedzieć, i aparat.
Igor: Tak jak mówię, między 25-40 tysięcy zł brutto za kamerę i tego będziemy się trzymać. I faktycznie bardzo często jest tak, że może nie tyle co jakość tych kamer pozostawia wiele do życzenia, bo tak nie jest, ale jeżeli trzymamy flagowy model, czy to Sony, czy to Canon, czy jakakolwiek inna marka aparatu, i jeżeli trzymamy tą budżetową kamerę typu FS5, C200, C100, itd., no to ta różnica wtedy jest bardzo odczuwalna. Aparat w cenie między 10-15 tysięcy jest zbudowany naprawdę porządnie.
Maciej: To jest taki mały czołg zbudowany ze stopu magnezów.
Igor: Tutaj mamy takie właśnie słuszne porównanie. Jeżeli porównamy aparat, które kosztuje 1500 czy 2000 zł, to właśnie on jest plastikową zabawką, w porównaniu do aparatu, który kosztuje 15 tysięcy. I z kamerami jest dokładnie to samo. Jeżeli mówimy o kamerze, która kosztuje około 30, no to on jest plastikowy względem kamer za pół bańki.
Maciej: Tam mamy do czynienia z takim już, można powiedzieć, narzędziem kowalskim, a nie tylko i wyłącznie jakiś tam młoteczkiem do wbijania gwoździ. Także tutaj te materiały, wykonanie aparatów… chociaż by tę wagę porównujmy. Jeżeli mamy A7 III generacji i on waży te 700 czy 750 g, a mamy tutaj kamerę, która de facto powinna być większa lepsza, a waży tylko 900 g… Także widać, że ta różnica musi być w wykonaniu użytych materiałów.
Igor: Bardzo słusznie, ponieważ koniecznie trzeba wspomnieć o tym, że aparat za 15 tysięcy najprawdopodobniej ma korpus zrobiony z magnezu, który jest obudowany kompozytem, czyli czymś plastikopodobnym, a kamera za 25 lub 30 koła po prostu jest plastikowa. Tego magnezu tam nie ma, dlatego jak trzymamy ten aparat, to nam się wydaje, że on jest taki bardzo porządny (bo jest!), a kamera właśnie w tej cenie jest dość plastikowa. Dlaczego w ogóle mamy tę różnicę materiału i wytrzymałości? Właśnie to słowo „wytrzymałość” jest kluczowe. A dlaczego jest kluczowe? Bo z aparatem takim właśnie za 15 koła, czyli już ten model z wyższej półki, z nim już możesz iść w góry, z nim możesz przywalić w skałę (troszeczkę, oczywiście bez przesady), możesz pracować z nim w mżawce.
Maciej: A w kamerach już jest zupełnie inaczej. One też troszeczkę mają tych otworów wentylacyjnych, o których zaraz jeszcze wspomnimy. I ta odporność na te złe warunki atmosferyczne nie jest taka wysoka jak w aparacie.
Igor: Dokładnie. Z kamerą, dla przykładu FS5 czy C200, na Islandii pod wodospad raczej się nie udasz, chyba że będziesz miał trzy osoby dokoła siebie z parasolkami. I teraz możemy płynnie przejść do kolejnego punktu na naszej liście, czyli systemu chłodzenia – aparat vs kamera. I tutaj Maciej bardzo słusznie zwrócił uwagę na to, że w kamerach są przestrzały na wylot i to wynika z tego, że kamery z reguły mają aktywne chłodzenie, co rozumiemy za tym – mają radiatory, wiatraki, tego typu systemy chodzenia, natomiast w przypadku aparatu tego nie ma.
Maciej: Nie ma tego chodzenia z tego względu… chociaż też już producenci coraz częściej zaczynają o tym myśleć, że ludzie aparaty traktują już jako hybrydy, czyli aparatami zaczynają kręcić filmy i te systemy chłodzenia, odprowadzania tego ciepła też już są lepiej rozwiązane w każdym z nowszej generacji aparatów. Jednakże nie jest to tak dobrze rozwiązane jak jest w kamerach, czyli już tam mamy wiatraki itd. Siłą rzeczy, ciężko by było… przystawiamy sobie aparat do oka i nagle wiatrak zaczyna nam po twarzy gdzieś tam wariować. Także to nie ta droga. A dlaczego chłodzenie jest tak ważne? Ponieważ matryca się przegrzewa i w momencie, kiedy jest jakieś przegrzanie matrycy, a najbardziej się ona przegrzewa kiedy filmujemy, kiedy kręcimy film, może dojść do uszkodzenia aparatu, albo po prostu, w najlepszym wypadku, do jego wyłączenia.
Igor: W końcu skądś to się wzięło. Aparat to, mimo wszystko, wciąż aparat, więc w teorii nie został stworzony do tego, żeby robić wideo. Aparaty dostały funkcję wideo i to tak, można przyjąć, zupełnie przez przypadek, bo to miała być taka dodatkowa opcja i tyle. Producenci w ogóle nie wzięli pod uwagę tego, że możliwość robienia wideo w aparacie tak zmieni cały ten rynek.
Aparat to wciąż aparat, mimo że dostaje bardzo dużo ciekawych, wartościowych i przydatnych, przede wszystkim, funkcji do wideo. Co mamy dalej?
Igor: Aparat to wciąż aparat, mimo że dostaje bardzo dużo ciekawych, wartościowych i przydatnych, przede wszystkim, funkcji do wideo. Co mamy dalej?
Maciej: Jeżeli chodzi też o kamery, to możemy wspomnieć oczywiście, to są takie niszowe rozwiązania. Chodzi mi tutaj o modułowość kamery. W aparacie nie mamy możliwości wymienić sobie wyświetlacza, nie mamy możliwości wymienić opcji do nagrywania, slotu do nagrywania, nie mamy możliwości przejść z takich kart na taką kartę. Są takie firmy kamer, które nam to umożliwiają. Mam tu na myśli REDa, a także chińską firmę Kinefinity. I oni również wypuścili kamerę, która jest modułowa podobnie do REDa, poszczególne elementy się do niej dokupuje i można skompletować sobie kamerę, która jest „uszyta” pod nas.
Igor: I to jest kluczowa też różnica. Niewiele chyba kamer to potrafi, ale RED od wielu lat jest już dość taką marką bardzo mocną na tym rynku i słynie właśnie z tego, że (nie wiem czy oni to zrobili jako pierwsi, czy nie) dają możliwość zbudowania sobie kamery z części i tutaj największą wartością, moim zdaniem, jest to, że można sobie zmienić matrycę.
Maciej: Zmienić matrycę i przez to przejść albo na nowszy… widziałem kiedyś film, gdzie ktoś się śmiał, że co dwa tygodnie RED wypuszcza nową matrycę. Także, jest to bardzo fajne, że można ją wymienić. A także dzięki temu zabiegowi… jest to oczywiście niezwykle kosztowne, wymiana tej matrycy. To nie jest kwota, że tam 3 tysiące złotych się kładzie, nowa matryca, pięknie fajnie, dostajemy i ją wsadzamy. Nic z tych rzeczy. To jest naprawdę ogromny koszt, aczkolwiek jest możliwość – zostają nam te peryferia, które wszystkie dokładamy do tej kamery i wymieniamy sam „mózg”, co nam daje tą future proof. Czyli płacimy raz, ale przez x lat mamy dostęp do najnowszej technologii, tak naprawdę dopłacając już jakąś część tylko, a nie cały czas całość. Bo jeżeli przyrównamy np. C300 Mark II od Canona, to jeżeli wyszedłby jakikolwiek uprane tej kamery, Mark III, to nie jesteśmy w stanie wyciągnąć sobie żadnej technologii z Mark III i wsadzić sobie do Mark II.
Igor: Tym bardziej, że z tych niskobudżetowych C300 Mark II jednak kosztuje w Polsce około 50 tysięcy na dzień, w którym nagrywamy ten podcast, czyli na styczeń 2019.
Maciej: Ale coś stoi za tymi pieniędzmi, wiesz? Raz, że ten obrazek, bo RED ma fajny obrazek akurat.
Igor: No jasne, to jest sprzęt, z którego możesz korzystać przez wiele lat, ale każdy z nas na pewno kiedyś doświadczył sytuacji w której wydał gruby pieniądz na sprzęt i chwilę później wyszedł nowszy model, nowa generacja, czy coś bardzo podobnego, tylko że lepszego. Wtedy tyłek trochę boli, nie? Dobra, modułowość mamy za sobą. Kolejny punkt, jeżeli chodzi o korpus to…?
Maciej: Wbudowane gniazdo XLR, czego nie posiadamy w aparacie. W aparacie mamy zwykłe gniazdko jack. Oczywiście są producenci mikrofonów, którzy pozwalają już uzyskać bardzo fajną jakość tego dźwięku nawet z tego gniazda jack, aczkolwiek większość profesjonalnych mikrofonów jest na gniazdka XLR, które możemy bezpośrednio wpiąć właśnie do kamery, dzięki temu, że jest ta możliwość. Co więcej, z poziomu kamery możemy również (i to jest też wyprowadzone na korpus) sterować ustawieniami tego mikrofonu, zgłaśniać, ściszać, itd. Wydaje mi się, że to jest niezwykle istotne, bo ja jestem akurat tego typu człowiekiem, który lubi mieć przycisk do wszystkiego. Ja nie lubię jak jakieś menu się rozsuwa, gdzieś to wyskakuje to, tamto, itd. Chciałbym mieć przycisk, żeby był dedykowany do jednej funkcji.
Igor: I to jest bardzo słuszne podejście, ponieważ kamery, o których głównie dzisiaj rozmawiamy, czyli ten budżet około 40 tysięcy, to są kamery głównie stworzone do reklam niskobudżetowych, do filmów dokumentalnych i do serii tego typu, gdzie…
Maciej: Reportażu.
Igor: Dokument jest, można powiedzieć, jakąś odnogą tego reportażu, ponieważ jeżeli przeprowadzasz rozmowę z kimś, kto odgrywa w tym dokumencie bardzo istotną rolę… Bardzo prosty przykład: jest to historia, która jest dość smutna, to nie zmusisz kogoś żeby opowiedział smutną historię swojego życia i się zalał łzami trzy razy pod rząd, bo ty dałeś ciała, jeżeli chodzi o audio. Więc ta możliwość ściszania, zgłaśniania, zwiększania, zmniejszania czułości mikrofonu już bezpośrednio na korpusie kamery jest mega istotna. I masz rację, XLR to jest ta półka bardziej profesjonalna i aparaty natywnie mają tylko jacka 3.5, a kamery mają XLR i czasami dodatkowo tego jacka 3.5, gdyby ktoś chciał sobie po prostu użyć mikrofonu. I trzymając się tematu przycisków i pokrętełek na kamerze możemy przejść płynnie do kolejnego punktu, czyli do…
Maciej: …przycisków wyprowadzonych na korpus obydwu urządzeń, można powiedzieć, bo i aparat, jak i kamera te przyciski posiadają. Jednakże, jeżeli chodzi o samo filmowanie, to wiadomo, że kamera będzie miała ich dużo więcej. Z korpusu kamery możemy sterować tak naprawdę prawie każdą opcją kamery, która jest nam potrzebna do nakręcenia oczywiście jakiegoś tam filmu. W aparacie nie jest tak do końca, brakuje nam tych opcji, brakuje nam tych dedykowanych przycisków, lecz niektórzy producenci starają się wyjść naprzeciw użytkownikom i w opcji softwarowej, w ustawieniach odpowiednich, można przypisać sobie dedykowany przycisk do danej funkcji. Także to też jest bardzo fajne, aczkolwiek kamera ma to od razu, w kamerze możemy sterować wszystkim, a w aparacie musielibyśmy się troszeczkę pobawić, a czasem jest to też niemożliwe. Także to jest taka, moim zdaniem, niezwykle istotna różnica.
Igor: Kamery mają wyprowadzone te wszystkie funkcje wideo na korpus i możemy sobie np. uruchomić lub wyłączyć focus picking, zebrę, jakieś tam histogramy, itd. Wszystko jesteśmy w stanie jednym kliknięciem wyłączyć z pozycji korpusu, natomiast w przypadku aparatu nawet jeżeli producent daje nam tą softwarową możliwość przypisania konkretnych funkcji do przycisków funkcyjnych, tych customowych, typu c1, c2, c3, itd., to nawet nie jestem do końca przekonany, czy możesz sobie zadedykować wszystko, co tylko chcesz.
Maciej: Na pewno nie jest tak. Chyba, że są jakieś aparaty, które mają taką możliwość. Ja o takich nie słyszałem. Taką też ważną kwestią jest tutaj sama wielkość przycisków. W kamerze one jednak są dosyć spore, łatwo w nie trafić i kliknąć, a jeżeli chodzi o aparat to wiadomo, że całe body jest mniejsze, czyli przyciski też są mniejsze i ciężko jest trafić. Czasem może być tak, że palec nam się omsknie i włączymy nie to, co chcieliśmy.
Igor: Dobra, w takim razie korpus mamy za sobą. Teraz przechodzimy do drugiego modułu, w którym opowiemy o hardwarze, czyli o tych opcjach typowo fizycznych, mechanicznych, itd.
Maciej: Mamy tu na myśli wszystko, co znajduje się w kamerze, czy też aparacie i jakie to będą różnice między tym, co siedzi w środku w jednym i drugim urządzeniu. Myślę, że moglibyśmy tutaj zacząć od matrycy, bo to jest bardzo istotne, o jej wielkości.
Igor: Taki trochę mózg, nie?
Maciej: Także tutaj, jeżeli chodzi o matrycę, to jest tak, że w kamerach przeważnie mamy super 35, czyli to jest odpowiednik APSC w aparacie, a w aparatach właśnie mamy już w tej cenie możliwość posiadania urządzenia, które będzie w stanie kręcić zbierając obraz, zbierając dane z pełnej klatki, z całej matrycy, a nie jakiegoś tam kawałka, mówiąc w przełożeniu na kamerę, bo jest wtedy ta matryca mniejsza w kamerach.
Igor: Oczywiście są na rynku i stają się coraz bardziej powszechne pełnoklatkowe matryce w kamerach profesjonalnych, jednak faktycznie nie jest to jeszcze standardem. Raczej nie stanie się standardem, bo nie każdy chce pracować na pełnej klatce – te super 35 jest bardzo często w zupełności wystarczające. A trzecia sprawa, taka najbardziej istotna, w sumie podkreślę to jeszcze raz, że za 15 tysięcy w górę możesz mieć aparat, który nagrywa na pełną klatkę, a jeżeli chodzi o pełną klatkę w przypadku kamer, to te ceny są po prostu z kosmosu.
Maciej: Chyba najtańszą opcją, na chwilę obecną, jeżeli chodzi o pełną klatkę, jest RED. I to jest 50 tysięcy dolarów. Później jest Sony i Canon C. Sony to jest Venice i ona kosztuje 450 tysięcy złotych i mamy C700 od Canona, ale nie znam jego ceny, ale wydaje mi się, że to też będzie jakiś zawrót głowy. Także myślę, że ten faktor pełnych klatek w kamerach możemy pominąć.
Igor: Tym bardziej, że trzymamy się tych niskobudżetowych. W przypadku niskobudżetowej kamery pełnej klatki raczej nie uświadczymy. Za posiadaniem aparatu z pełną klatką, na którym możemy robić wideo stoi wiele zalet, ale myślę, że tutaj ten temat przeskoczymy i zrobimy cały odcinek o matrycach pod kątem wideo. Jeszcze w kwestii matrycy – wspomnieliśmy o samej ich wielkości, natomiast nie wspomnieliśmy o rozdzielczości. W przypadku aparatów możemy nagrywać w najwyższej rozdzielczości… może nie tyle co nagrywać, ale otrzymywać ostatecznie obrazek w 4K. aktualnie to jest największa rozdzielczość jaką uzyskamy pracując na aparacie. Natomiast w przypadku kamery, fakt w tych niskobudżetowych też to jest 4K, a w tych średniobudżetowych to już mamy 5K, 6K, no i oczywiście 8K.
Maciej: Ale to też jest poza kręgiem naszego zainteresowania, jeżeli chodzi o cenę.
Igor: Ale jest to różnica, która jest duża. To co mamy dalej, jeżeli chodzi o hardware?
Maciej: Wbudowane filtry ND. Powiedziałem to tak bardzo cichutko, a dla mnie to jest taka fajna sprawa. Co mamy tutaj na myśli mówiąc wbudowany filtr ND? Oczywiście jest to filtr szary. Potocznie mówiąc, niejednokrotnie jest to w ten sposób tłumaczone, że to są takie „przeciwsłoneczne okulary” na naszą kamerę. Jest to po prostu założenie takich okularów przeciwsłonecznych na kamerę, przez co przyciemnia nam się obraz. W niekorzystnych warunkach oświetleniowych, kiedy to słońce jest po prostu zbyt silne, albo światło jest zbyt silne i nie jesteśmy go w stanie w żaden sposób kontrolować, bo jesteśmy na jakimś tam reportażu albo dokumencie i nie jesteśmy w stanie kontrolować warunków oświetleniowych, a nie chcemy schodzić z żadnych z naszych ustawień w kamerze, czy to jest ISO, czy to jest przysłona, czy cokolwiek z ustawień, można wtedy filtr szary i uzyskać obraz, który nas interesuje.
Igor: Już nawet pomijając aspekt przysłony, chcemy mieć fajną głębię ostrości, więc otwieramy ją możliwie mocno, oczywiście rozsądnie, no to już całkowicie pomijając ten aspekt nie możemy zapominać o natywnych ISO. Większość kamer posiada ISO 800, a 800 to już jest na tyle wysokie ISO, że ten filtr ND po prostu jest potrzebny.
Maciej: W niektórych warunkach może się to okazać przepaleniem obrazu w jaśniejszych jego partiach.
Igor: No i wbudowane filtry ND w kamerach po prostu się znajdują natywnie między bagnetem a matrycą i przyciskami, które znajdują się na obudowie możemy sobie sterować filtrem.
Maciej: A jeżeli chodzi o aparat, to jest tylko i wyłącznie możliwość nakręcenia filtra szarego na obiektyw. Czyli jeżeli ktoś z was używał filtrów nakręcanych bezpośrednio na obiektyw i potrzebował szybko go odkręcić, bo warunki oświetleniowe się zmieniły, może być to niezwykle problematyczne. A tutaj mamy możliwość albo z przycisku albo z rolki, w zależności od producenta kamery, sobie to ustawić.
Igor: Czyli szybkość, wygoda przede wszystkim. Tutaj też różnica występuje taka, że jeżeli mówimy o kamerze i ten filtr ND jest właśnie między bagnetem a matrycą, to nakładamy obiektyw jakikolwiek i zawsze mamy ten sam filtr, bo on jest wbudowany. Natomiast w przypadku aparatów, ten filtr jest nakręcany na obiektyw. Obiektywy mają różne średnice, więc jeżeli nie stosujemy przejściówek to musimy mieć tych filtrów kilka, rosną nam koszty. Jest to też problematyczne przy zmianie, bo trzeba ich w torbie poszukać. Jeszcze kolejna rzecz – zmienne filtry ND w przypadku…
Maciej: Efekt cross – pewnie o tym chciałbyś powiedzieć. Kiedy one są regulowane, pojawia nam się w pewnych partiach tej regulacji efekt tzw. crossa, czyli te dwie soczewki, które są w środku na siebie nachodzą i dają efekt takiego iksa. Albo winieta się pojawia, albo wręcz pół obrazu jest przyciemnione w ten sposób, inny jest po prostu rozjaśniony i obrazek jest nieużyteczny. Można go sobie wyrzucić, skasować, bo nic z nim nie zrobimy. Takiego materiału na pewno nie możemy oddać klientowi, bo nic z tego nie będzie.
Igor: Tutaj jest ogromna przewaga dla kamer. Kończąc temat filtrów ND…
Maciej: Wróćmy teraz na chwilę do audio. Lepsze przetworniki, wzmacniacze audio oczywiście montowane są w kamerach, z tego względu, że kamera została przystosowana do tego, ażeby ten dźwięk pięknie zebrać.
Lepszy wzmacniacz audio, lepszy przetwornik audio, dźwięk jest dużo lepszej jakości niżeli ściągnięty bezpośrednio z aparatu.
Igor: I dlatego bardzo często, w przypadku produkowania np. czy to wywiadów, czy filmów dokumentalnych z wykorzystaniem aparatu, dużo rozsądniej jest skorzystać z zewnętrznego audiorejestratora, bo audiorejestrator siłą rzeczy sam w sobie ma dużo lepszy ten przetwornik i wzmacniacz. W gwoli ciekawostki, aparaty mają z reguły fatalne te przetworniki i dlatego producenci mikrofonów byli na tyle sprytni, że przenieśli…
Maciej: Zaimplementowali wzmacniacz audio w mikrofon.
Igor: Dlatego pro tip dla was – jeżeli macie mikrofon, który ma możliwość zwiększenia czułości decybeli, to jest to zrobione po to, abyście mogli tą czułość zwiększyć na mikrofonie, a obniżyć w aparacie. Wtedy osiągniecie najlepszy możliwy rezultat w przypadku audio. Kolejnym punktem na naszej liście, jeżeli chodzi o hardware, jest to brak stabilizacji matrycy w przypadku kamer.
Maciej: Nie spotkałem się. Już w sumie nawet nie wiem, czy istnieje jakakolwiek kamera, która miałaby stabilizację tej matrycy, z tego względu, że ona nie jest do końca pożądana w kręceniu wideo z tego względu, że nie mamy pełnej kontroli nad tym, co kręcimy. Jeżeli trzymamy kamerę i chcemy wykonać taki ruch, to wiemy, w jaki sposób ona się zachowa, jaki obrazek uzyskamy. W momencie, kiedy byłaby ona stabilizowana, przesuwając ją w jedną albo drugą stronę, możemy spowodować jej lekkie podpłynięcie, co sprawi, że albo nam się rolling shutting pojawi, albo ujęcie będzie niewłaściwe, nie takie, jakie sobie operator zażyczył. Ciężko jest mi określić czy to jest plus, czy to jest minus. Czy w aparacie jest fajnie, bo ta matryca jest stabilizowana, czy w kamerze jest fajnie, bo ona właśnie nie jest stabilizowana? Co ty myślisz?
Igor: Ja to widzę tak, że to dobrze, że w kamerach jest niestabilizowana, dlatego że operator ma pełną kontrolę nad tym, co nagrywa i jak to nagrywa. Z kolei aparaty bardzo często są stosowane np. do vlogowania dzisiaj. Jako vlogowanie rozumiem nagrywanie siebie z ręki, czyli taki selfie mode. W tym przypadku, jeżeli jesteśmy twórcą internetowym, który po prostu robi tego typu vlogi aparatem, który ma wbudowaną tę stabilizację na matrycy, jest jak najbardziej plusem, bo nie będzie tego efektu trzęsiawki i tych takich mikro-drgań, które są znacznie gorsze. Podejrzewam, że domyślnie i pierwowzorem tej stabilizacji na matrycy nie było to zrobione pod wideo, tylko pod zdjęcia.
Tak mi się wydaje, że tak samo jak mamy stabilizację w obiektywach, która chyba była przed tą na matrycach, to ta na matrycach… spekuluję teraz na maksa… ale wydaje mi się, że ta stabilizacja na matrycy była zrobiona głównie pod zdjęcia. Rynek aparatowy się rozwinął w taki sposób, że po prostu korzystamy z tego jak jest i w wielu przypadkach jest to faktycznie przydatne. Weźmy pod uwagę, że aparaty bardzo często są wykorzystywane, jak wcześniej wspomnieliśmy, na planach, które są szybkie, które wymagają małego nakładu budżetowego i sprzętowego. Jeżeli nagrywamy profesjonalny materiał, reklamę, serial, film, itd. i korzystamy z profesjonalnych kamer, to wiadomo, że plan jest przygotowany – na planie jest kilka osób, mamy odpowiednie światło, jest operator, który ma gimbala czy różnego rodzaju steady cama, no to on ma kontrolę. Ale jeżeli jedziemy dograć jedno ujęcie wieży Eiffla, no to aparat do ręki, pach-pach i do domu. Więc tutaj jest ta kluczowa różnica. Nie można powiedzieć, czy coś jest lepsze, czy nie. Po prostu inne i do czegoś innego.
Maciej: Głównie tutaj staramy się powiedzieć, że i kamera i aparat do różnych rodzajów pracy są po prostu dobre. I to jest takie przesłanie nasze z dzisiejszego odcinka, że i jedno i drugie ma miejsce w pracy by tym pracować. Właśnie, bo do pracy nie jest potrzebna sama kamera, a również obiektywy. Można powiedzieć, że różnice między kamerami a aparatami są takie, że w kamerach możemy używać zawsze większej ilości obiektywów ze względu na to, że możemy używać obiektywów tych do super 35 APSC, a także obiektywów pełnoklatkowych, oczywiście z ekwiwalentem tej pełnej ogniskowej. Także, moim zdaniem, to jest też na plus kamer.
Igor: Jeżeli mamy matrycę super 35, czyli odpowiednik tzw. cropa, to możemy zapiąć na bagnet prawie wszystko, natomiast jeżeli mamy pełnoklatkowy aparat i zapniemy obiektyw pod cropa, czyli APSC, no to mamy niezagospodarowaną całą…
Maciej: No nie zbiera nam z tej informacji. Patrzymy na obrazek, a tu taki fajny okrąg czarny się robi.
Także o kwestii obiektywów powiedzieliśmy sobie. Jeżeli chodzi o inne peryferia związane z filmowaniem z aparatami i kartami, jak to wygląda?
Igor: Tak jak mówiłeś, kamera czy aparat to dopiero początek, bo trzeba mieć obiektywy, ale też wszystko inne, czyli karty pamięci, baterie, ładowarki, walizki i tych akcesoriów jest tyle, że wydajemy na to dwa razy tyle co na sprzęt podstawowy.
Maciej: Kiedy kupując aparat czy kamerę myślimy sobie „ło Jezus, ile to jest hajsu, ile to poszło”, w końcu to mamy, jesteśmy zadowoleni, a tu nagle bateria, do tego dochodzi nam karta, do tego dochodzi nam ładowarka, jakaś stabilizacja, plecak, w którym chcemy to wszystko przenosić i nagle zaczynamy się zastanawiać „kurczę, czy aby na pewno to główne narzędzie naszej pracy było tym najdroższym?”.
Igor: Potem się okazuje, że po dwóch latach nosimy w plecaku całkiem przyzwoite auto.
Maciej: Z mojego doświadczenia – myślałem, że największy wydatek to będzie aparat. A tak naprawdę nie jest.
Igor: Tak nie jest, bo aparat czy kamera przeważnie jest jeden/jedna, a obiektywów ma się przeważnie kilka. Te takie pożarne obiektywy, dajmy na to 6000 zł, 8000 zł, 10000 zł, a masz takie dwie czy trzy sztuki to przekroczyłeś budżet aparatu razy dwa. Sprowadzając to do wniosku, w przypadku aparatów te wszystkie peryferia są tańsze i to dużo, a także mniejsze. Tak jak cały czas tu podajemy przykład tej pracy na wyjeździe, jesteśmy w stanie większość sprzętu wziąć do plecaka, a w przypadku kamery – nie bardzo.
Maciej: I nie jest on aż tak problematyczny, aż tak nam nie przeszkadza w pracy, nawet jeżeli mamy ten plecak na plecach to możemy sobie śmiało nagrywać to co byśmy chcieli nagrać.
Igor: W takim razie kończąc temat hardwaru możemy sobie teraz przejść do naszej ostatniej części dzisiejszego odcinka, moim zdaniem tej najciekawszej, czyli do softwaru. I tutaj na wstępie tylko chciałbym dodać, że zdajemy sobie sprawę, że to, jaki obrazek nam produkuje aparat czy kamera oczywiście jest uzależniony od tego, jakie części są w tym sprzęcie, czyli głównie jaka jest matryca, tylko trzeba mieć na uwadze to, że ten software musi to obsłużyć w odpowiedni sposób i okodować, o czym zaraz będziemy mówić. Także przechodzimy do kwestii softwarowej i na pierwszy strzał idzie to, że kamery mają wyraźnie lepszy i taki bardziej filmowy wygląd obrazka.
Maciej: Kamery jak najbardziej mają lepszy wygląd tego obrazka ze względu na to, że są w nim zastosowane lepszej jakości kodeki niż aparacie, które zostały przystosowane do tego, aby nagrywać obraz ciągły i rejestrować go w dużo lepszy sposób niż ma to miejsce w aparatach.
Igor: I to jest bardzo istotna różnica pomiędzy kamerą a aparatem. I tutaj płynnie możemy też przejść do punktu, w którym mówimy, że kamera daje nam możliwość wyboru kodeku. Nie zawsze jest ich nie wiadomo jak dużo, ale aparat nam nie daje wcale. Oprogramowanie aparatu po prostu nam narzuca z góry.
Maciej: Jest on natywnie po prostu zaimplementowany w aparat i to, co mamy, z tego korzystamy. Niejednokrotnie jest tak, że chcielibyśmy, żeby ten obraz był inny, użyć innego kodeku, o którym wiemy albo na którym kiedyś pracowaliśmy. Nie jesteśmy w stanie tego przeskoczyć. A w kamerach? Jak najbardziej się to da. Oczywiście, jak słusznie wspomniałeś, nie we wszystkich, aczkolwiek w dużej ich ilości nawet w tych kamerach, które są dostępne cenowo, w budżecie, o którym ciągle dzisiaj mówimy, jest możliwość wybrania nagrywania w różnych kodekach.
Igor: Natomiast, jeżeli chodzi o aparat to, na przykładzie Canona, możemy zmienić rodzaj kompresji z tej All-I czy IPB, natomiast w przypadku Sony wiem, że też mamy fajną możliwość zmienienia sobie bitratu, aczkolwiek nie wiem, czy wtedy wybieramy kodek, czy też tylko kompresję. Jakieś tam opcje są, ale na pewno są znacznie bardziej ograniczone, a to wszystko sprowadza się do tego clou, o którym mówimy, że obrazek kamerowy jest łatwo, przynajmniej nam, rozpoznać i po prostu on ma taki zupełnie inny styl, inną plastykę.
Maciej: Obraz kamery zawsze produkuje nam ten obrazek, który jest taki, tak jak mówisz, filmowy, nie jest on taki sztuczny, nie jest on taki cyfrowy, nie jest on taki techniczny. I to nam daje to pełne pole manewru, w którym możemy się poruszać, ażeby opowiedzieć tak historię, jakbyśmy tego chcieli.
Igor: Właśnie użyłeś jednego słowa w swojej wypowiedzi, o tym nie wspomnieliśmy wcześniej – słowo „cyfrowy”. To było kluczowe, ponieważ chciałbym dodać, że absolutnie wykluczyliśmy w dzisiejszym temacie kamery analogowe typu IMAX. Dlatego tej różnicy tam nie będzie, że można nagrywać jeszcze film na filmie, bo skądś się wzięła nazwa film.
Maciej: Następną ważną wartością, jeżeli chodzi o obrazek jest ISO, prawda? Mam na myśli to, że kamery są mniej podatne na niekorzystne warunki oświetleniowe. Chodzi mi o to, że jeżeli światło zaczyna nam gasnąć, zaczyna spadać, warunki oświetleniowe robią się coraz gorsze, wtedy kamera pokazuje swoje słabe strony odnośnie nagrywania. Jeżeli spojrzymy na aparaty, które jednak są przystosowane do tego ażeby działać również po zmierzchu… bardziej ogólnikowo to mówię, żeby było bardziej przystępnie. Chodzi mi o to, że obraz jest bardziej niestratny nawet jeżeli ISO jest na wyższych wartościach niż te 800, jak na początku wspomniałeś o natywnej wartości w kamerach.
Igor: I tutaj kluczową różnicą między kamerą a aparatem jest to, że kamery mają znacznie niższe swoje maksymalne wartości ISO. W większości kamer ISO się kończy na 1600, bodajże. Są jakieś tam modele, które mogą skoczyć pod 3200, ale już się nie spotyka tego zbyt często. Natomiast z aparatem pełnoklatkowym możemy sobie wbić 8 koła, wyjść sobie do klubu i zrobić sobie film.
Maciej: I są jeszcze aparaty, które są bardziej do tego przystosowane żeby kręcić „w ciemnościach”, np. GH5 wersja S od Panasonica czy Sony A7 II generacji S. Także to są aparaty, które są potocznie nazywane „noktowizorami”, bo z takim określeniem się spotkałem, i potrafią one bardzo wiele, gdy gasną światła.
Igor: W przypadku, kiedy jesteśmy osobą, która produkuje dużą ilość materiału w kiepskich warunkach oświetleniowych, typu koncerty, sale weselne i ujęcia nocne w mieście lub poza nim, to to jest bardzo na plus dla aparatów. I tutaj jeszcze może w kwestii ISO coś mamy? W kwestii ISO mamy jeszcze podwójne natywne ISO, głównie w kamerach. I tylko w gwoli krótkiego przypomnienia, natywne ISO jest to wartość, w której aparat lub kamera osiąga najlepsze efekty, najkorzystniej wyglądający obrazek, jeżeli chodzi o ISO. W przypadku kamer bardzo często spotykamy się z tym, że kamera ma dwie wartości. W przypadku aparatów jest to bardzo sporadyczne, a jak już występuje, to występuje raczej w aparatach, które do końca aparatami nie są, takimi jak GH5.
Maciej: Też zauważyłem, że producenci niechętnie mówią o tych natywnych ISO, jeżeli chodzi o aparaty. Nie jakiejś mocnej informacji, że „przy takim i takim ISO wychodzą ci najlepsze zdjęcia”. Bardzo trudno jest znaleźć taką informację, a mamy takiego Panasonica Eva 1 i tam jest dual native ISO 800 i 2500 i rozdmuchane to jest, że pięknie fajnie i nagle… 2500 tysiąca to już jest bardzo fajnie. Ona nam powoli otwiera drzwi do reportażu takiego bardziej nocnego i nagrywania wideo w gorszych warunkach oświetleniowych.
Igor: A w przypadku aparatów może zwyczajnie o tym tak producenci głośno nie mówią, dlatego że aparat w pierwszej kolejności kojarzy się ze zdjęciem a nie z wideo. Nie mam na tyle wiedzy w kontekście fotografii, żeby powiedzieć, że natywne ISO jakkolwiek występuje. W przypadku zdjęć, wydaje mi się, że nie, że w przypadku zdjęć po prostu zasada jak najniższe ISO, tym lepiej dla jakości. Natomiast w wideo jest to niezwykle istotne. Tym bardziej, jeżeli nagrywamy na płasko, czyli w profilu log.
Maciej: Czym jest ten log? Log jest po prostu wypłaszczeniem obrazu, który nagrywa kamera po to, ażebyśmy w postprodukcji mieli większe pole manewru do jego ulepszenia, upiększenia, wyciągnięcia pewnych wartości z najjaśniejszych, najciemniejszych pól w obrazie.
Igor: Nie wiem, czy wszyscy rozumieją, co mamy na myśli mówiąc, że obrazek jest płaski. Mówiąc, że obrazek jest płaski, mamy na myśli to, że jest bardzo mocno zmniejszone, praktycznie bez kontrastu. Saturacja, czyli nasycenie kolorów też jest na niskim poziomie, więc on wygląda tak troszeczkę szaro ten obrazek.
Maciej: Jeżeli mielibyśmy taki obraz bezpośrednio z kamery wrzucić gdziekolwiek i pokazać komuś, to nagle byłoby wielkie zdziwienie, co to jest, dlaczego tak jest i to się do niczego nie nadaje.
Igor: Osoby, które kompletnie nie mają styczności z branżą wideo nie zdają sobie sprawy z tego, że tak się nagrywa, że nagrywamy w płaskim profilu kolorystycznym typu log, a potem w postprodukcji wyciągamy kontrast, kolory, itd. Ludzie są po prostu przekonani, że wciskamy record na kamerze, potem go wciskamy jeszcze raz, zgrywamy pliki i mamy film. Więc to jest taka podstawowa rzecz, jeżeli chodzi o ludzi niezaznajomionych z tematem, ale kto nie siedzi w tej branży, to wiadomo, że ma prawo takich rzeczy nie wiedzieć. Mamy log. Co dalej?
Maciej: Gdy nagrywamy w logu, widzimy obraz też w logu, kiedy spojrzymy albo w wizjer albo w monitor poglądowy, który znajduje się na kamerze, aczkolwiek nie jesteśmy do końca skazani tylko na taką opcję, bo mamy możliwość w kamerach nałożeniu lutu na ten obrazek. I widzimy go w taki sposób, w jaki on będzie albo może prezentować się już w finalnej wersji. To nam daje pewien pogląd tego, w jaki sposób kamerę możemy ustawić, wiemy jak wideo będzie wyglądało już po obróbce, oczywiście względnie, bo wiadomo obróbka kolorystyczna, color grading, może pójść w którąkolwiek stronę, w zależności od tego jak tam tego chcemy, aczkolwiek już nam daje bazowe pojęcie o tym, jak obrazek będzie wyglądał, gdy zostanie obrobiony kolorystycznie.
Igor: I to jest kluczowe w przypadku, kiedy byśmy nagrywali na logu i na monitorze poglądowym byśmy widzieli log, czyli ten właśnie płaski obrazek, to w jakichś tam mniej korzystnych warunkach oświetleniowych typu słońce nam świeci na ten ekran, czy lampa, czy cokolwiek, bardzo ciężko jest nam ocenić jak ustawiliśmy ekspozycję. I czasami nawet histogram czy cokolwiek innego może być słabo widoczne na tle takiego… jeżeli dla niego tłem jest płaski obrazek, więc nałożenie takiego lutu nakładamy na ten kontrast, kolory i to jest kluczowe właśnie w kontekście ustawiania ekspozycji, czyli tego jak jasny lub jak ciemny ma być nasz obrazek.
Maciej: Należałoby też wspomnieć o większym zakresie tonalnym w kamerach. Tych działek jest na pewno dużo więcej niż w aparatach. A aparatach często jest tak, że producenci podają zakres tonalny do zdjęć. Ja też kiedyś usłyszałem taką informację odnośnie tego, że aparat kręci tylko i wyłącznie za zakresem tonalnym około 6 stopów, co jest małą wartością, bo przyrównując do tego jakąkolwiek z kamer spojrzymy, że to może być 14, 16, nawet nie wiem czy nie 18 czasem.
Igor: Ja tych wartości nie znam, ale na pewno jest tak, że kamery zawsze mają ten zakres tonalny znacznie szerszy.
Maciej: Słowem wyjaśnienia, jeżeli chodzi o zakres tonalny, to po prostu mamy więcej szczegółów w jaśniejszych i w ciemniejszych partiach obrazu.
Igor: Dlatego nagrywa się też w tym płaskim profilu, żeby poprzez kontrast narzucony przez kamerę lub przed aparat nie zabić tych detali tam, gdzie jest ciemno i tam, gdzie jest jasno. Dlatego nagrywa się na płasko, a potem mamy prawie pełną kontrolę w postprodukcji, żeby sobie te detale albo schować, albo wyciągnąć, w zależności od tego, jaki mamy cel.
Maciej: Przy korpusie wspomnieliśmy o przyciskach dedykowanych do np. zebry lub pickingu. Wspomnę teraz o tym, że kamery… każda chyba kamera… chociaż ja się nie spotkałem żeby nie miała… Spotkałeś się z kamerą, która nie miałaby zebry, na przykład, albo pickingu?
Igor: Ja nie pracuję na kamerach, więc ciężko jest mi powiedzieć czy się spotkałem, ale nie słyszałem na pewno.
Maciej: Właśnie o tę informację mi też chodziło. Czy słyszałeś bardziej niż dotykałeś i widziałeś…
Igor: To są rozwiązania, to są funkcje typowo kamerowe, typowo filmowe, stworzone w tym celu, więc wydaje mi się, że każda kamera z tego zakresu cenowego, o którym dzisiaj mówimy, po prostu takie funkcje posiada natywnie, bo nie wyobrażam sobie robić średniobudżetowego projektu i nagrywać sprzętem, który tego nie ma, bo to aż dziwne by było.
Maciej: Zebra nam pokazuje partie kadru, które są przepalone, gdzie mamy za duże ISO ustawione albo przysłonę otworzoną zbyt mocno i zaczyna nam przepalać obrazek. Zebra od razu nas informuje o tym. A picking jest to nic innego, jak wskazywanie miejsc, które są ostre w kadrze.
Igor: Podstawowa zasada przy produkowaniu wideo – nigdy nie ufaj temu, co pokazuje ci ekran.
Maciej: To jest prawda, bo niejednokrotnie zdarzy się tak, że na ekranie jest wszystko pięknie, fajnie, wygląda to świetnie, nie ma żadnych przepałów, wszystko jest ostre, a później uuu…
Igor: Właśnie po to są te narzędzia typu zebra, histogram, też nawet są histogramy barwowe, które pokazują ci RGB, czyli zielony-czerwony-niebieski po to, żeby ustawić też odpowiedni balans bieli. To jest ważne.
Maciej: A następną kwestią, o której zamierzamy powiedzieć są pliki RAW. Kamera daje nam możliwości nagrywania w RAWach. A dzięki temu uzyskujemy najlepszą jakość obrazu jaka jest, moim zdaniem, dostępna. Z tym obrazem, który jest nagrany w RAWie, z tym wideo, które jest nagrane w RAWie w postprodukcji możemy zrobić totalnie wszystko – poprawić niedociągnięcia, które były wynikiem nieustawienia pewnych wartości na kamerze, ustawienia ich nie do końca tak, jak trzeba. Niejednokrotnie jest tak, że operator może przez przypadek ustawić nie to, co by chciał i w postprodukcji da się to jednak odratować. Jest to edytowanie samego pliku. A jeżeli nie nagrywamy w RAWach, tylko i wyłącznie nakładamy pewne warstwy na obrazek, który już został nagrany i za każdym razem pogarszamy tą jakość efektu finalnego.
Igor: Tak jak mówiliśmy w pierwszym odcinku, każda ingerencja w nagrany materiał w postprodukcji (mówimy teraz oczywiście o aparatach, bo jakość tego obrazka jest troszeczkę słabsza niż w przypadku kamer) sprawia, że jego jakość spada. A wracając do nagrywania wideo w RAWach, wydaje mi się, że takim najłatwiejszą analogią do wyjaśnienia tego, jak to działa, to jeżeli robimy aparatem fotograficznym zdjęcie, to zdjęcie mamy w pliku RAW, potem ten plik wrzucamy do programu do obróbki zdjęć i wywołujemy te zdjęcie dopiero w tym programie. Ono nie jest wywołane na etapie aparatu, tylko jest wywołane już przez nas w programie i tam mamy pełną kontrolę nad tym. To jest taki nowoczesny odpowiednik ciemni. W ciemniach się wywoływało zdjęcia. Czy RAW to jest klisza, która pozwala nam potem w programie wywołać zdjęcia tak jak chcemy, a nagrywanie wideo w RAWach, to jest nic innego jak każda klatka to jest takie zdjęcie. Tak jak mówiłeś, jeżeli nie w RAWach, to kamera czy aparat nam wypluwa po prostu już wyprodukowany obrazek, w który my potem wprowadzamy zmiany, a nie tworzymy go, czy współtworzymy go już potem w postprodukcji.
Żeby nie przedłużać, może teraz poruszymy temat precyzyjnego czasu migawki, bo to jest temat, który jest bardzo fajny i ciekawy.
Maciej: Co chciałbyś przez to powiedzieć?
Igor: Chciałbym przez to powiedzieć, że w kontekście różnic między kamerą a aparatem, aparaty w większości też narzucają nam wartości migawki, pomiędzy którymi możemy skakać. W przypadku precyzyjnego czasu migawki jesteśmy w stanie do jednego, czy dwóch znaków po przecinku sobie ustawiać. Czyli, tak jak w aparacie możemy ustawić czas migawki jedną setną, no to tu możemy ustawić sobie jedną setną przez coś tam i to nam pozwala dokładnie, precyzyjnie dostosować w razie potrzeby, np. pod migające światła w pomieszczeniach.
Maciej: Ten flicker… Bardzo często się on teraz zaczął pojawiać kiedy światła LEDowe weszły pod strzechy do ogólnego użytku. I niejednokrotnie mam z tym problem, kiedy jestem na jakimkolwiek zleceniu i próbuję ten czas dostosować do światła, które mamy i ustawiam 1/50, 1/60 i ciągle ten obraz nie jest taki, on ciągle gdzieś tam w jakiś sposób faluje (mam tutaj na myśli miganie) i nie wygląda to dobrze w efekcie końcowym, bo nie jesteśmy w stanie się go pozbyć w postprodukcji. Jest metoda żeby to obejść, aczkolwiek znowu tracimy czas w postprodukcji, a po co tracić czas w postprodukcji skoro możemy od razu wyeliminować ten problem nagrywając materiał.
Igor: No i druga sprawa, kto wie, czy też takie różnego rodzaju zabiegi potem też nie wpływają na sam efekt?
Maciej: Może ten obraz nie być naturalny i nasz wzrok może go odbierać, jako coś dziwnego, co nas zniechęci do dalszej konsumpcji tego materiału.
Igor: To chyba w sumie tyle, jeżeli chodzi o ten precyzyjny czas. Też o nim dość dużo mówiliśmy w odcinku, w którym podsumowaliśmy 2018 rok. Dlatego nad tym wtedy się pochyliliśmy, bo właśnie GH5S to ma, jako jedyny lub jako jeden z niewielu aparatopodobnych kamer.
Maciej: I płynnie przejdźmy może do autofocusu, a także jego braku. I znowu, na korzyść czy też niekorzyść? Tak samo jak z tą stabilizacją, ten autofocus nie do końca jest nam w kamerach potrzebny.
Igor: Ja tu mam akurat w tej kwestii wyrobione bardzo konkretne zdanie. Dlaczego mam konkretne zdanie? Dlatego, że są już na rynku kamery, które mają autofocus – jest to wiele razy przeze mnie wspomniany Canon C200, też Canon C300 Mark II. Canon słynie ze swojego dual piel autofocus, czyli z takiej swojej autorskiej technologii.
Maciej: To jest chyba najlepszy autofocus na rynku, prawda?
Igor: Jeszcze tak. I to jest tak dobry autofocus, że się nie myli i trafia tam, gdzie trzeba. Mam wyrobione zdanie na ten temat dlatego, że uważam, że to zależy od tego, jaki masz styl pracy i jaki masz plan, czyli jakie zlecenie. W przypadku praktycznie każdego urządzenia technologicznego dobierasz sprzęt pod potrzeby. Te autofocusy są dzisiaj tak dobre, że uważam, że nie ma totalnie wstydu pracowania na autofocusie, robiąc nawet jakieś takie średniobudżetowe produkcje. Uważam, że jeżeli bierzesz za zlecenie 50 tysięcy netto, to absolutnie nie ma wstydu pracowania na autofocusie, bo liczy się efekt. Jeżeli jesteś w stanie dostarczyć efekt, który jest taki, jaki miał być, to nie ważne jak udało ci się do tego dojść.
Maciej: Kwestia używania autofocusu w kamerach czy też w aparatach jest oczywiście też kwestią dużo tańszą. Mamy automat, który za nas ostrzy, czyli znowu nie potrzebujemy ostrzyć sami, a używając ostrzenia z obiektywu bezpośrednio z pierścienia, który znajduje się na obiektywie, no jest to uciążliwe, bo to nie jest do końca naturalny ruch, czyli znowu musimy sobie dokupić jakiś follow focus i albo robić to samemu przy kamerze, albo też robić to zdalnie przy pomocy ostrzyciela, czyli człowieka, który zajmuje się tylko i wyłącznie ostrzeniem, gdzie znowu koszty nam rosną. I znowu koszty nam rosną. Jeżeli bierzemy określoną kwotę za jakieś zlecenia, to musimy mieć chłodno przekalkulowane wszystkie koszty, które to zlecenie za sobą poniesie i wtedy wiemy, że na przykład mając ten autofocus jesteśmy w stanie wykonać tę pracę tak samo dobrze.
Igor: Jeszcze na momencik wrócę – sam follow focus, ten lepszy, ten porządny faktycznie jest po prostu kosztowny sam w sobie.
Maciej: Jeżeli wzięlibyśmy jeszcze bezprzewodowy follow focus, to są naprawdę wysokie koszty sięgające nawet dziesiątków tysięcy złotych. Z tego co pamiętam, to jeden z follow focusów DJI kosztuje chyba 7 tysięcy dolarów. Po przeliczeniu na złotówki to daje zawrotną kwotę i niejednokrotnie przewyższającą jakiekolwiek zlecenie, które jesteśmy w stanie jako aspirujący filmowcy zrealizować.
Igor: A jeżeli projekt nie wymaga korzystania z tego typu rozwiązań, a mamy dobry sprzęt (Canona) z autofocusem, to po prostu warto korzystać z tego, co jest. Więc tutaj kamera vs aparat – kamery posiadają autofocus, ale to jest skala mikro. Większość kamer nie posiada, a te highendowe typu RED z wyższej półki, ARI, nie mają. A w przypadku osób takich jak my, gdzie też bardzo często działamy w pojedynkę, ewentualnie asystujemy sobie sami nawzajem, to jedna lub dwie osoby, to ten autofocus potrafi po prostu wspomóc naszą pracę. Dobra, to mamy kolejny punkt i ten punkt też jest ważny. I tutaj wspomnę o limicie czasu nagrywania w przypadku aparatów. Aparaty, jeżeli ich nie zhackujemy jakimś zewnętrznym oprogramowaniem, mogą nagrywać maksymalnie w zaokrągleniu 30 minut.
Maciej: Te restrykcje wzięły się nie skąd inąd tylko z prawa unijnego, które nakłada po prostu większe cło na kamery niże na aparaty i producenci w ten sposób wyszli naprzeciw wymaganiom rynku i obniżyli możliwość nagrywania wideo w aparatach, jeżeli chodzi o czas, do 30 minut.
Igor: Jeżeli aparat nagrywałby wideo dłużej niż 30 minut, byłby już w świetle prawa uznawany za kamerę. A jeżeli byłby uznawany za kamerę, to cło byłoby wyższe, więc koszty samych aparatów byłyby przesadnie wysokie. W przypadku kamer mamy chyba nielimitowany czas. A nawet, jeżeli jest limitowany, to ten limit jest na tyle długi, że pewnie jest rozsądny. W sensie takim, że mogą to być 2 godziny, 4, 6, ale przecież, nie oszukujmy się, nie nagrywasz ciągiem pół dnia. Nie jest to nawet do końca potrzebne, natomiast w przypadku wywiadów jakichś bardzo długich, czy produkcji telewizyjnych, broadcastowych, takich puszczanych na żywo, te 2-3 godziny występuje, ale to tak naprawdę jest chyba maks.
I tutaj też bardzo fajny punkt – też mamy możliwość wypuszczania wysokich rozdzielczości po kablu na zewnętrzny rekorder i to dotyczy kamery. To jest po prostu fakt, że nagrywając na kamerze tej średniobudżetowej materiał w 4K jesteśmy w stanie go wypuścić po kablu, czy HDMI, czy SDI, na zewnętrzny rekorder również w 4K i dokładnie w tych ustawieniach, które mamy ustawione w kamerze. Bardzo często zewnętrzne rekordery też nam dodają dodatkowe kodeki, których kamera nie obsługuje, więc to jest też kolejny plus. Natomiast w przypadku aparatów, jeszcze występują takie, które potrafią nagrywać w 4K, ale po kablu na rekorder wypuszczają tylko w full HD. To jest różnica, która jest mało sexy, ale jest też mega ważna, bo spotkałem się nie raz ze złością trochę, że ktoś sobie kupił aparat, który nagrywa w 4K i ten bitrate, wszystko jest mega fajne, a tu się okazuje, że producent to najprawdopodobniej softwarowo ukrócił, bo to nie kamera przecież tylko aparat.
Maciej: Stabilizacja, jeżeli chodzi o zewnętrzne stabilizatory, mowa tu oczywiście o glidecamach albo gimbalach. Dużo tańsze, przystępniejsze, łatwiejsze, mniejsze, poręczniejsze oczywiście są do aparatów. Zajmują one mniej miejsca, są tańsze i stabilizują aparaty w ten sam sposób, w jaki są stabilizowane kamery kiedy podłączymy do nich jakieś przeogromne stabilizatory, gimbale, itd. po to żeby móc sprawnie tym nagrywać.
Igor: Podsumowując kwestię stabilizacji, i aparat i kamerę wystabilizujesz w ten sam sposób. Tylko, że w przypadku kamer te sprzęty stabilizujące są horrendalnie drogie. To potrafi być dosłownie dziesięciokrotność ceny, bo kupując Ronina S, która kosztuje około 3 tysięcy, to Ronin 2 ten duży na kamery kosztuje 30. To jest dokładnie 10 raz tyle, a daje ten sam efekt. Po prostu tamten jest większy, bo kamery zwyczajnie są większe, mają cięższe i większe obiektywy. Jeżeli pracujący na kamerze korzysta z cinelajwuw, czyli tych typowo kamerowych, filmowych obiektywów i oczywiście też te większe gimbale, bo teraz o nich mówimy, najczęściej mają dużo dodatkowych możliwości rozszerzenia tego sprzętu – follow focusy, zdalne sterowania, itd. Więc to siłą rzeczy samo w sobie musi być trochę większe. Jeszcze tylko do dwóch punktów sobie wrócimy, jeżeli chodzi o software, bo mówiąc o wideo RAW zapomnieliśmy o bitracie. Szybka informacja – siłą rzeczy, jeżeli nagrywamy w RAWie, ten bitrate jest po prostu znacznie większy. W przypadku Canona C200, czyli kamery, która na styczeń 2019 kosztuje około 35 tysięcy, przy RAWach ma bitrate na poziomie 1GB, czyli można powiedzieć, że to jest 1000 mega, a aparaty te lepsze mają ten bitrate na poziomie około 400 mega. Dwa i pół razy mniej. Bitrate jest to nic innego jak ilość danych okodowanych przez kodek, które ściągnął z matrycy i opakował nam w plik. Bo matryca sama w sobie nawet w aparatach ten bitrate ma kosmiczny, on jest ogromny, tylko właśnie kodek jest po to, żeby nam to skompresować w sposób możliwie najbardziej bezstratny i tutaj tą wartość wyrażamy w bitracie. Jeżeli chodzi o samą liczbę kolorów, czyli bity, a przypadku aparatów aktualnie najpopularniejsze jest to 8 bit. Standardem powoli staje się 10 bit, a nagrywając w RAWie zaczynamy od 10 bit w górę. Jeżeli kamera pozwala nam na nagrywanie 4K w 60 klatkach czy wyżej, to tych bitów jest mniej, ale jeżeli nagrywamy w tym klatkarzu czasu rzeczywistego 24-25 klatek to mamy przeważnie od 12 bit, czyli ta paleta barw jest po prostu ogromna, dzięki czemu mamy dużo łatwiejszą pracę, szybszą i efekty są dużo lepsze, jeżeli pracujemy na tym obrazku, czyli go kolorujemy, dodajemy kontrast, to jest to, o czym mówiliśmy w kontekście logu. Jest to informacja kluczowa, jeżeli mówimy o aparat vs kamera i zostaje nam jeden najbardziej oczywisty i dla ludzi robiących video najmniej ważny punkt, czyli robienie zdjęć. Kamera nie robi zdjęć, aparat robi zdjęcia.
Maciej: Kończąc, aparaty są dużo lepsze od kamer, bo robią zdjęcia i nagrywają wideo. Ot, cała prawda.