W tym odcinku podcastu…

Planujesz kupić nowy aparat i nie wiesz jaki będzie najlepszy do nagrywania filmów? Lustrzanka? Czy może bezlusterkowiec? W tym odcinku podcastu Super35 rozkładamy ten problem na części pierwsze. Wymieniamy podstawowe różnice dzielące aparaty typu DSLR (Digital Single Lens Reflex Camera) i MILC (Mirrorless Interchangeable Lens Camera).

Naszym celem jest przekazać Tobie możliwie najwięcej wiedzy z zakresu produkcji wideo aparatami, abyś w procesie decyzyjnym nie popełnił błędu i nie stracił swoich ciężko zarobionych pieniędzy, bo sprzęt foto-wideo kosztuje niemało. Po przesłuchaniu tego odcinka będziesz wiedział jaki aparat do wideo kupić. Miłego słuchania!

Gdzie posłucham podcastu?

Słuchaj nas tutaj na stronie (odtwarzacz na górze strony), na Spotify, Apple Podcasts lub Google Podcasts. Subskrybuj Super35 w najwygodniejszym dla Ciebie miejscu. Wszystkie odcinki podcastu znajdziesz TUTAJ. Do usłyszenia!

    Przydatne linki

    Transkrypcja odcinka

    Maciej: Myślę, że zaczniemy od korpusu i wielkości samego body aparatu. Lustrzanki są większe, cięższe niż bezlusterkowce, nie jest to żadną tajemnicą. Lustrzanki są też znacznie grubsze z tego względu, że mają zespół lustra w sobie i ten mechanizm trzeba opakować w dużo większe pudło niż w bezlusterkowcach gdzie, jak sama nazwa wskazuje, tego lustra i przy tym całego zespołu nie posiadamy. To jest taka znacząca różnica, jeżeli chodzi o wielkość i czym podyktowana jest ta wielkość.

    Igor: Ta wielkość wynika z tego, że w lustrzance jest to lustro i to jest faktycznie ta różnica, która dla laika rzuca się pierwsza w oczy. Jeżeli idziesz do sklepu i chcesz sobie kupić aparat, widzisz lustrzankę i bezlusterkowce, od razu widać, że ta jest duża, te jest mały – coś jest na rzeczy. Nie wiem, czy jeżeli chodzi o wielkość, to mamy coś więcej do dodania. Możemy tylko dodać to, że jeżeli ktoś z naszych słuchaczy jest osobą, która lubi działać dużo w podróży, to takie ukierunkowanie dla tej osoby: bezlusterkowce przeważnie, o ile nie zawsze, są mniejsze, więc warto przemyśleć zakup bezlusterkowca żeby sobie wygodnie z nim podróżować. I trzymając się tematu korpusu możemy od razu przejść do drugiego punktu na naszej liście, czyli przyciski, które są wyprowadzone na korpus.

    Maciej: Tym różni się również lustrzanka od bezlusterkowca, że przyciski są dedykowane do praktycznie każdej z opcji. Głównym zamysłem lustrzanek, ich stworzenia, ich konstrukcji, wymyślenia, było to, żeby one były jak najbardziej kompaktowe, były małe, wszystkie opcje były dostępne w menu, w samym aparacie, niewyprowadzone przyciskiem na zewnątrz obudowy, przez co obsługa tego przez człowieka, który chciałby nagrywać sobie film nastręczała dosyć dużo problemów z tego względu, że wszystkim sterowało się z wewnątrz aparatu, czyli trzeba było wejść w menu, wybrać odpowiednią opcję, zrobić to, przejść do kolejnego, góra, dół, w prawo w lewo i nagle mamy ISO zmienione. Oczywiście, nie było aż tak, aczkolwiek myślę, że to dobrze obrazuje problemy, które pojawiały się, jeżeli chcieliśmy zmieniać jakiekolwiek z ustawień.

    Igor: Jeżeli spojrzymy sobie na pierwsze modele bezlusterkowców, taki trend jeżeli chodzi o ten typ produktu chyba zapoczątkowało Sony, chociaż nie jestem pewny, ale oni z tego słyną, że byli jednymi z pierwszych, którzy tak naprawdę produkowali te bezlusterkowce, które jakkolwiek liczyły się na rynku i one faktycznie tych przycisków miały znacznie mniej niż mają teraz. Teraz nie porównuję lustrzanki do bezlusterkowca, tylko bezlusterkowce na początku i jak to idzie. Tutaj te przyciski się rozwijają w kontekście bezlusterkowców, ale porównując do lustrzanek, tych przycisków jest przeważnie mniej mimo wszystko, ale to naturalnie wynika z tego, że lustrzanki są większe, mają dzięki temu więcej miejsca na te przyciski. Teraz przejdziemy sobie do trzeciego i już ostatniego punktu, jeżeli chodzi o korpus, chyba, że ty masz jeszcze coś ciekawego do dodania.

    Maciej: Chciałem tylko dodać, jeżeli chodzi o przyciski, to tyle, że ten trend się zmienia i powoli te lusterkowce zaczynają przypominać lustrzanki w kwestii przycisków. Jest ich oczywiście wciąż mniej niż ma to miejsce w lustrzankach, aczkolwiek nie jest to już aż taka różnica. Są już przyciski, które są wyprowadzane, przyciski, które są ustawianle, custumowalne pod użytkownika. Idzie to w dobrą stronę i coraz lepiej to zaczyna wyglądać.

    Igor: Mój ulubiony punkt, jeżeli chodzi o korpus – materiał, z którego wykonana jest lustrzanka i materiał, z którego wykonane są bezlusterkowce. Na pierwszy rzut oka, może się nam wydawać, że plastik to plastik, ale pod tym plastikiem bardzo często się coś kryje i też to, co się pod nim kryje bardzo często ma wpływ na wagę. O wadze nie wspomnieliśmy przy wielkości, więc możemy na sekundkę do tego wrócić. Naturalną siłą rzeczy, jeśli coś jest większe, przeważnie jest cięższe. Patrząc na te korpusy, to wiadomo, że te lustrzanki są nieco cięższe ze względu na swój rozmiar i na to, co mieszczą w sobie, czyli większe baterie, sam zespół lustra – to wszystko to są dodatkowe gramy.  

    Maciej: I jeszcze do tej wagi wtrąćmy to, że materiał, z którego są wykonane, a topowe lustrzanki wykonane są ze stopów magnezu, jak i kompozytu, co też rzutuje oczywiście na ich wagę, bo wiadomo, że metal zawsze będzie cięższy od plastiku. Topowe lustrzanki wykonane są z jednak ze stopów magnezu, czyli jest to metal, w połączeniu z kompozytem, z gumą, żeby nam się to wygodnie trzymało. A jeżeli chodzi o bezlusterkowce, to nie zawsze tak jest. W bezlusterkowcach tylko i wyłącznie te naprawdę sporadyczne, bodajże Sony R, są wykonane ze stopów magnezu i kompozytu, jak i teraz Nikon wszedł ze swoim Z6 i Z7 i one są również wykonane ze stopów magnezu i kompozytu, do tego są jeszcze bryzgo- i kurzoszczelne, o czym nie wspomnieliśmy przy lustrzankach. Jak najbardziej, sam materiał to jest jedno i do tego jeszcze te dodatkowe cechy, które posiada to urządzenie w sobie, czyli ta kurzoszczelność i bryzgoszczelność – w lustrzankach jest to normą.

    Igor: To się głównie rozchodzi o uszczelki wszelkiego rodzaju chroniące, żeby ten kurz, pył, woda się nie przedostawały przez te wszystkie różne otwory na przyciski, na klapki.

    Porównując lustrzanki do bezlusterkowców, lustrzanki od środkowej półki w górę (może nie wszystkie, ale zdecydowana ich większość) są zbudowane bardzo porządnie. Jest to waśnie ten stop magnezu, jest kompozyt, który nie jest taki plastikowy bardzo. Jak bierzesz do ręki aparat za dwa koła, to on aż trzeszczy i czujesz, że to jest plastik.

    Maciej: Jeżeli mówimy o lustrzankach, które są z górnej półki, przeznaczone dla profesjonalistów, to czujemy, że mamy w ręku narzędzie do pracy. Jak mówimy teraz o lustrzankach, to od razu przywodzi mi się na myśl bezlusterkowiec Sony a7 III, którego bierzemy do ręki. Niby 10 tysięcy można za niego położyć i on będzie w naszym posiadaniu, aczkolwiek nie czujemy, że on jest tak fajnie wykonany, czujemy tą plastikowość, ten niedosyt.  

    Igor: Lustrzanka kontra bezlusterkowiec: lustrzanki ze środkowej półki w górę – przeważnie jest ten magnez. W bezlusterkowcach ten magnez jest w topowych seriach i, po drugie, jest to jeszcze w miarę świeży temat. Modeli, które mają ten magnez jest bardzo mało. To co? Hardware?

    Maciej: Elektronika, bo od tego można by zacząć, jeżeli mówimy o hardwarze. W lustrzankach jest jej znacznie mniej, w bezlusterkowcach już nam dochodzi elektroniczny wizjer eVF, a w lustrzankach mamy optyczny wizjer. Co nam daje elektroniczny wizjer to to, że obraz na nim jest wyświetlany. Jest to po prostu mały wyświetlacz, na którym jesteśmy w stanie wyświetlić sobie obraz. Jest to idealnie ten sam obraz, który widzi matryca, czyli przed okiem mamy idealnie efekt końcowy naszego nagrania. Na elektronicznym wizjerze możemy wyświetlić wiele danych, które są nam potrzebne, chociażby poziom głośności, ISO, histogram. Dlatego, według mnie, jest to dużo lepsze rozwiązanie niż optyczny wizjer. A optyczny wizjer po prostu widzi obraz takim, jaki jest, bez żadnych zniekształceń, bez żadnego podświetlenia. Tak, jak jest, tak widzi optyczny wizjer.

    Igor: Dodam od siebie, żeby to zobrazować dla słuchaczy, dla których może się to wydawać skomplikowane – eVF, czyli elektroniczny wizjer jest niczym innym jak malutkim ekranikiem LCD, który jest w miejscu wizjera, czyli tam gdzie przykładamy oko, np. robiąc zdjęcie. I on jest tak naprawdę kopią tego, co widzimy na dużym, normalnym wyświetlaczu, więc jesteśmy w stanie na nim wyświetlić wszystko, dostajemy informacje bezpośrednio z matrycy. Natomiast w przypadku optycznego wizjera, to nam pokazuje to, co widzi obiektyw. Dlaczego to jest wygodne w kontekście porównania lustrzanki kontra bezlusterkowce? Jeżeli mamy eVF, czyli elektroniczny wizjer, to przy takich warunkach na dworze, w momencie, kiedy jest duże słońce…

    Maciej: Nie widzimy na wyświetlaczu zewnętrznym, dużym. A tak możemy zawsze oko przystawić i widzimy nadal, bo oko jest wtedy zasłonięte i patrzymy po prostu w ten mały wizjer i obraz jest super, nic nam nie przeszkadza.

    Igor: Możemy tutaj to śmiało porównać do tego, jak chcemy spojrzeć na ekran smartphona w letni dzień, kiedy słońce jest wysoko, jest bardzo ostre, to zdarza się, że nic na nim nie widać. W przypadku aparatu jest dokładnie to samo, jak się patrzy na ten podstawowy ekran, więc wtedy ten eVF nam przychodzi z pomocą.

    Maciej: Minus jakiś eVF? Bo mi przychodzi na myśl… Z tego względu, że jest to ten sam obraz, który widzi matryca, czyli jeżeli mamy szkło, które nie jest wystarczająco jasne, no to w ciemnościach może być gorzej z kręceniem.  Jeżeli eVF widzi to, co aparat, to mogą być problemy z widzeniem w ciemności. To jest jedyna kwestia, która mi przychodzi do głowy. Oczywiście, możemy sobie zaradzić podbijając jasność tego wyświetlacza.

    Igor: To jest nic innego, jak ekranik LCD, więc normalnie w ustawieniach aparatu jesteśmy w stanie podbić jego jasność. Na momencik wracając do punktu z elektroniką, w którym powiedzieliśmy, że bezlusterkowce są bardzo mocno napakowane elektroniką – ten eVF jest, między innymi, odpowiedzialny właśnie za to, bo w lustrzance mamy ten zespół szkła, który nam po prostu odbija światło i to jest forma przekazywania informacji i obrazu. Natomiast w tym przypadku to jest ekran i prąd, więc nic innego, jak elektronika.

    Maciej: Płynnie przechodzimy zatem do matrycy.

    Igor: Czym się różnią matryce lustrzanek od tych, które mamy bezlusterkowcach?

    Maciej: W przypadku bezlusterkowców jest większy wybór wielkości matryc. System micro 4/3 w lustrzankach nie występuje. Była jedna lustrzanka, bodajże w 2009 roku, Olympus ją wypuścił – E620. Ona była standardu micro 4/3. A tak poza tym, chyba nie występuje żadna lustrzanka, która ma ten standard. A jeżeli mówimy o bezlusterkowcach, to mamy tu pełne spektrum wielkości tych matryc, począwszy od micro 4/3, skończywszy na full-frame.

    Igor: Nie ma większych matryc takich, jeżeli chodzi o aparaty. Podstawową, mega istotną różnicą jest to, że nie uświadczymy matrycy wielkości micro 4/3 w lustrzankach, pomijając jakieś tam przypadki mało znane. Natomiast w świecie bezlusterkowców, jest to najczęściej spotykany format, jeżeli chodzi o matrycę.

    Maciej: Wiele firm sięga po to rozwiązanie – Olympus, Fuji, Panasonic.

    Igor: To są trzy marki, które głównie opierają się na micro 4/3. I przy okazji tematu micro 4/3 możemy dodać, że micro 4/3 to jest matryca bardzo mała, więc automatycznie ten aparat jest dużo mniejszy. Wracając do tematu wielkości korpusu – jak masz micro 4/3, to dużo wygodniej z tym sprzętem się podróżuje. A obiektywy do micro 4/3 potrafią być miniaturowe wręcz.

    Maciej: Jeszcze dwie rzeczy, jeżeli chodzi o samą matrycę, chciałbym wtrącić, o których troszeczkę zapomnieliśmy. Cechą odróżniającą bezlusterkowce od lustrzanki jest dużo mniejsza odległość matrycy od tyłu obiektywu. Bezlusterkowce nie mają tego lustra, przez co matryca może być bliżej bagnetu. W połączeniu ze specjalnie zaprojektowanymi obiektywami daje nam to możliwość uzyskania ostrzejszego obrazu na krawędziach kadru. To jest dosyć istotna rzecz, jeżeli chodzi o bezlusterkowce, czym lustrzanki nie mogą się poszczycić. A w kwestii praktycznej za to, lustrzanka troszeczkę lepiej wychodzi podczas momentu zmiany obiektywu. Bo jeżeli zmieniamy obiektyw w lustrzance, to ta matryca jest zasłonięta tym lustrem, nic się do niej nie może dostać, nie można jej uszkodzić. W jakiś sposób na pewno dałoby się ją uszkodzić albo zabrudzić, aczkolwiek nie jest to takie proste i oczywiste jak w bezlusterkowcach. Kiedy ściągniemy ten obiektyw, to ukazuje nam się od razu matryca, chociaż Canon EOS R pokazał, że można się zabezpieczyć i ma po prostu zasuwaną matrycę.

    Igor: To jest też znacząca różnica. Wymieniłeś dwie – odległość tyłu obiektywu od samej matrycy jest znacznie mniejsza w przypadku bezlusterkowców, co nam daje ostrzejszy, fajniejszy obrazek, czyli korzyść bardzo duża. I druga rzecz to faktycznie jest znacznie mniejsza szansa na poważne zabrudzenie w aparacie z lustrem. Aczkolwiek, tak jak mówisz, ten Canon jest chyba aktualnie jedynym bezlusterkowce, który migawką zasłania matrycę, ale podejrzewam, że skoro to pokazali, to daj wszystkim innym rok albo pół.

    Maciej: Low light. Głównym zastosowaniem typowego aparatu, a więc lustrzanki są zdjęcia, dlatego na rynku nie ma lustrzanek z matrycami posiadającymi małą liczbę megapikseli. A co idzie za tym, im mniej mega pikseli tym lepiej jest dla filmowca, jeżeli mówimy o kręceniu w słabych warunkach oświetleniowych. Jeżeli ma mniej megapikseli na matrycy, są one większe, przez co chwytają więcej światła, co daje nam oczywiście jaśniejszy obrazek w efekcie końcowym. Wydaje mi się, że to jest taka bardzo znacząca cecha bezlusterkowców w kontekście wideo.

    Igor: Dla zobrazowania – jeżeli mamy matrycę, która ma sporo milionów megapikseli, dajmy na to 30, i mamy matrycę, która ma ich 12, to jak ustawimy dokładnie te same opcje (przysłonę, czas migawki, ISO), to znacznie jaśniejszy obrazek będzie na tym, który ma mniej milionów megapikseli. Ale to też wynika z tego, że są modele bezlusterkowców, które są stworzone z myślą o wideo. A w przypadku lustrzanek, żadna nie jest stworzona z myślą tylko o wideo. Lustrzanki raczej są tworzone z myślą o zdjęciach, czasami jako hybrydy. A w przypadku bezlusterkowców mamy modele stricte pod wideo. Bardzo dobrym przykładem jest już legendarne Sony a7 S2, które właśnie ma tę matrycę około 12 megapikseli i Panasonic Lumix GH5S, który też tych megapikseli ma znacznie mniej, dzięki czemu jest fajny pod low light. Rada dla filmowców, którzy dużo pracują w warunkach oświetleniowych, które są kiepskie (wesele, koncerty, itd.) – bezwzględnie bezlusterkowiec z myślą, żeby miał jak najmniej milionów megapikseli.

    Maciej: Trzymając się tematu matrycy możemy omówić kwestię jej stabilizacji. To jest temat, który został bardzo mocno rozpropagowany przez bezlusterkowce, bo chyba nie ma zbyt dużo bezlusterkowców na rynku, które nie posiadają tej stabilizacji. Panasonic Lumix GH5S właśnie tej stabilizacji nie ma.

    Igor: To, że oni ją ściągnęli w porównaniu do Panasonic Lumix GH5 to najprawdopodobniej celowy zabieg, ale też musimy brać pod uwagę scenariusz, w którym zrobili to ze względu na konstrukcję, bo ona jest trochę inna w środku niż w Panasonic Lumix GH5 i po prostu nie pomieściliby tego tam. Czyli tak, w bezlusterkowcach Panasonic Lumix GH5S i Canon EOS R nie mają stabilizacji.

    Podstawowa różnica, o której mówisz – bezlusterkowce przeważnie mają wieloosiową stabilizację bezpośrednio na matrycy (mechaniczną, nie mylić z cyfrową), a lustrzanki tej stabilizacji nie posiadają. Jeżeli jesteś filmowcem, który bardzo dużo nagrywa z rąk, stabilizacja może się przydać.

    Stabilizacja na matrycy to jest podpunkt, który nam kończy całkowicie temat matrycy.

    Maciej: Przejdziemy płynni do tego, co się znajduje przed/za, w zależności od punktu widzenia matrycy, a mianowicie obiektywy. Główną różnicą między lustrzanką a bezlusterkowce, jeżeli mówimy w kwestii obiektywów, jest to, że do bezlusterkowca można podłączyć każdy obiektyw, nawet od lustrzanki, przy pomocy adapterów, które są niejednokrotnie natywnie stworzone do celów takich, żeby podłączyć szkła z lustrzanek do bezlusterkowców. Mówię o firmach takich jak Canon, Nikon.

    Igor: Czyli jeżeli Canon wydał bezlusterkowca pełnoklatkowego Canon EOS R i te wszystkie modele, które wyjdą z tej serii, wydał w tym samym czasie adapter, który pozwala nam podpiąć wszystkie lustrzankowe szkła, które już mamy. Czyli przechodząc z systemu lustrzanego na bezlustrzany, producent nas nie zmusza do tego, żebyśmy zmieniali obiektywy na inne. Tym bardziej, że lustrzankowe obiektywy tej wyższej klasy są na tyle dobre, że przeżyją lustrzanki. Dajmy na to Canon 70-200 to jest już klasyk. W 2018 Canon wydał trzecią generację, kiedy to już jest mocno nasycony rynek bezlusterkowców, to oni wciąż dodają obiektywy wysokiej klasy. Akurat ich system bezlusterkowy jeszcze nie posiada obiektywu z tą ogniskową, więc podejrzewam, że ludzie będą jeszcze przez wiele lat pracować na tych szkłach. Podsumowując, mając bezlusterkowca możemy, dzięki adapterowi, podpiąć szkła lustrzane i natywne bezlustrzane, a w drugą stronę to nie działa.

    Maciej: Powinniśmy teraz przejść do takiej kwestii, która może nie mówić dobrze o bezlusterkowcach, a mianowicie baterie i pobór energii.

    Igor: Pobór energii, który też bardzo mocno wynika z elektroniki, która się znajduje w bezlusterkowcach.

    Maciej: Cały czas jest uruchomiona matryca, która przekazuje obraz bezpośrednio na elektroniczny wizjer, przez co prąd jest cały czas pobierany przez ten zespół matrycowo-wizjerowy, żeby nam przekazać ten obraz i przez to te baterie wytrzymują krócej niż w lustrzankach.

    Igor: Więcej elektroniki, mniejsze wymiary, więc automatycznie mniejsza bateria = mniejszy czas żywotności.

    Maciej: Chociaż i to teraz idzie w drugą stronę. Nie można powiedzieć, że aż tak w drugą stronę, aczkolwiek ewoluuje i idzie w dobrą stronę. Te baterie stają się ciut większe, są lepszej technologii, przez co wytrzymują dłużej.

    Igor: Warto dodać, że są modele już teraz bezlusterkowców, które nie są jakoś turbo małe. One są wielkościowo na środku. Mówię o tym, dlatego że Canon EOS R, jeżeli się nie mylę, ma dokładnie te same baterie co Canon 5D Mark IV – LP6. Tu masz idealny przykład, że ma tę komorę na baterie już na tyle sporą, bo ten korpus jest na tyle spory. Canon też idzie w tę stronę, żeby to przejście nie było chyba tak traumatyczne.

    Maciej: Moim zdaniem to jest super, bo przez to, że ten aparat jest większy niż przeciętny aparat bezlusterkowy, to lepiej się go trzyma, lepiej się nim pracuje, nie ma aż takiej małej odległości między gripem a obiektywem i te palce o to nie haczą, bo przy Sony a7 III niejednokrotnie jest tak, że chciałbyś go złapać tak fajnie, a po tym obiektywie się przejedziesz i dopiero później za grip łapiesz.

    Igor: To jest też słuszna uwaga. Wiele mężczyzn pracujących na bezlusterkowcach, np. od Sony, bardzo mocno się skarżyło, że mają zbyt duże dłonie pod ten mały korpus, więc praktycznie troszeczkę ich producent zmuszał do tego, żeby kupowali grip doczepiany od dołu, bo inaczej  pracowało się bardzo źle.

    Maciej: Ja nawet widziałem, że są te takie klatki, do których są jeszcze doczepiane rączki i to już jest w ogóle taka fajna drewniana rączka. Jest to bardzo użyteczne, z tego względu, że te klatki nie dość, że powiększają nam aparat i możemy go wygodniej trzymać, to jeszcze mają mnóstwo otworów montażowych, także możemy to rozbudować prawie do hollywoodzkiej kamery, jeżeli mówimy o wyglądzie.  

    Igor: Jeżeli pracujemy dużo z rąk, to im cięższy sprzęt, tym lepiej, bo mamy mniej drgań. Wspomniałem też o tym w kontekście wideo, dlatego że na pewno część słuchaczy robi i wideo, i zdjęcia. Jeżeli pracujemy na malutkim bezlusterkowcu, a chcemy robić zdjęcia, to nie robimy zdjęć mając aparat w klatce.

    Maciej: Jeśli chodzi o baterie, to na ten czas, w którym żyjemy, są one jednak ciut gorsze. Bardziej ten bezlusterkowy aparat je drenuje, czyli na krócej wystarczają.

    Igor: Ja myślę, że to jest kwestia 2-3 lat i naprawdę ta technologia (bo już nawet nie chodzi o wielkość) sprawi, że te bezlusterkowce będą trzymać naprawdę długo, bo początki były takie, że trzeba było mieć przy sobie 15 sztuk, a teraz podejrzewam, że trzeba mieć 7-8. Minęło 5-6 lat i tych sztuk bateria można mieć już przy sobie dwa razy mniej i pracować bezstresowo. W branży reporterskiej tym bardziej, jak co 15 minut trzeba było zmieniać te baterie, mogło to być mocno problematyczne. Bo tu już nawet nie chodzi o to, że sprzęt nam krócej trzyma na baterii, tylko o to, że może nam paść w momencie, kiedy jest coś mega ważne. Trzymając się tematu prądu, mocy, baterii – ładowanie.

    Maciej: W bezlusterkowcach jest taka ciekawa cecha jak ładowanie poprzez port USB, czy to jest z powerbanków, czy to jest z jakiegoś zewnętrznego źródła. A dwa, dosyć ciekawą opcją tutaj jest ładowanie aparatu z gimbala. Ma to miejsce na przykład w Sony a7 III, gdzie podłączamy kabel do gimbala i do aparatu i jesteśmy w stanie bezpośrednio ładować bezlusterkowca z gimbala. Nie muszę chyba mówić, że jest to bardzo fajną opcją, jeżeli mamy już gimbala całkowicie ustawionego, set-up jest zrobiony, wszystko jest stabilnie i w tym momencie pada nam bateria, musimy wszystko rozkalibrować, ściągnąć osie, czas ucieka i frustracja się pojawia, jeżeli zaczyna się coś dziać, co chcieliśmy nagrać i nie jesteśmy w stanie tego zrobić, bo bateria nam padła. Także to ładowanie przez porty USB jest genialne.

    Igor: To jest jedno z tych rozwiązań, których jestem ogromnym fanem, jeżeli chodzi o tę wojnę lustrzanek kontra bezlusterkowce. Podam jeszcze inny przykład z życia, który dla mnie jest dość istotny. Jeżeli nagrywamy jakieś studyjne rzeczy, podpinasz sobie aparat bezpośrednio pod gniazdko i się nie martwisz tym, że może ci paść. Albo jeżeli jesteś streamerem, który streamuje wielogodzinne wręcz rozgrywki na Twitchu, czy stremuje live na YouTube, to nie musisz w ogóle myśleć o baterii. Po prostu masz wpięty aparat pod prąd i w ogóle o tym nie myślisz. I to jest rozwiązanie, które jest super. W przypadku lustrzanek kompletnie takiego rozwiązania nie ma, tam musimy ładować bezpośrednio przez gniazdo pod baterie. Są jakieś tam półprodukty, ale są drogie, mało praktyczne i bardzo ciężko dostępne u nas w kraju. Prawie nikt z nich nie korzysta, dlatego że ludzie z aparatami lustrzanymi raczej korzystają z ich do zdjęć, więc to rozwiązanie jest po prostu niepopularne. Tym oto akcentem kończymy nasz drugi segment, czyli hardware, wszystko, co jest materialne. Teraz przechodzimy do najfajniejszych rzeczy, jeżeli chodzi o wideo.

    Maciej: Czyli software – funkcje filmowe, które posiadają bezlusterkowce.

    Igor: Aczkolwiek, nie zapominajmy, że software jest bardzo często zależny od hardware’u, czyli procesor, odprowadzanie ciepła, itd. Jeżeli aparat sam w sobie podzespołowo jest słaby, to niezależnie co upchamy w oprogramowaniu, to on nam tego nie dźwignie.  

    Maciej: Bezlusterkowce z reguły posiadają specjalistyczne funkcje pod wideo takie jak, chociażby, focus-picking, zebre. W przypadku lustrzanek mamy przeważnie histogram, można od czas do czasu trafić jakiegoś tam… Nie spotkałem się z focus-pickingiem w jakiejś lustrzance.

    Igor: Ja też nie. Histogram mamy, używamy go do wideo, ale histogram jest w lustrzance, dlatego że został kiedyś stworzony pod zdjęcia, więc on po prostu już tam jest i tam został. W przypadku bezlusterkowców możemy w oprogramowaniu dorwać funkcje specjalistyczne pod wideo. Mówiąc „specjalistyczne”, mam na myśli to, że ich się używa tylko pod wideo, a nie pod zdjęcia. Chociaż oczywiście zdjęcia też możemy robić z użyciem focus-picking na eVF i ostrzysz sobie manualnie, jeżeli masz szkło, które nie ma autofocusu. Wydaje mi się, że ta opcja została zaadaptowana wstecznie.

    Maciej: Tak jak cały czas mówimy, że niektóre funkcje zdjęć możemy wykorzystać w wideo, tak tutaj ta funkcja wideo może zostać wykorzystana przy zdjęciach.

    Igor: Ale raczej została pierwotnie stworzona z myślą o filmie. Czyli focus-picking i zebra to są takie najbardziej znane, dlatego nie będziemy się rozwodzić i wymieniać całej listy funkcji stricte pod wideo. Te najbardziej istotne – bezlusterkowce z reguły to mają.

    Maciej: Jak mowa o oprogramowaniu, to też dość znaczącym faktem jest to, że to oprogramowanie jest bardzo często i mocno rozwijane, nawet jeżeli już mamy aparat, który wyszedł 1-1,5 roku temu, nadal producent pracuje nad oprogramowaniem by coś móc poprawić. Hardware już jest niezmieniany, aczkolwiek nie do końca jest tak, że on jest całkowicie wykorzystywany. I w tych późniejszych aktualizacjach oprogramowania producent niejednokrotnie dodaje nam jakieś funkcje, rozszerza możliwości pewnych funkcji.

    Igor: To jest super rzecz. Tak samo jak kupujemy np. iPhone’a, to Apple słynie z tego, że bardzo wiele lat wspiera i dostaje się nowy system operacyjny przez 5-6 lat i w każdej nowej odsłonie systemu operacyjnego dostajemy nowe funkcje, aplikacje, dodatki. I dokładnie to samo można przełożyć do świata bezlusterkowców. Aktualizując oprogramowanie dodajemy nowe opcje, naprawiamy to, co działało tak sobie, jeżeli da się to zrobić przez system. Przeważnie jak taki aparat wychodzi, w dniu jego premiery już producent najprawdopodobniej ma cały plan aktualizacji na najbliższe kilka miesięcy lub lat, dlatego że premiery bardzo często są dyktowane przez rynek. Są firmy, które nie mogą przespać danego okresu. Idealnym przykładem był rok 2018, który dla branży bezlusterkowej był bardzo istotny, dlatego że Sony w 2018 roku mogło się pochwalić już wieloletnią dystrybucją bezlusterkowców, które były i są mega dobre. Canon i Nikon mieli jakieś tam, ale to bardziej było traktowane jako kompakt, a nie jako pełnoprawny, silny bezlusterkowiec. I w 2018 Nikon wywarzył drzwi, Canon za Nikonem włoży tylko stopę, żeby nie zamknęli im drzwi przed nosem i pokazali swoje pełnoklatkowe bezlusterkowce.

    Maciej: Aczkolwiek, myślę, że Canon ma na to jakiś tam plan.  

    Igor: Ja uważam nie, że Canon ma plan, tylko że Canon musi mieć plan, bo inaczej zostaną wyparci z rynku. Tym bardziej, że Canon EOS R został przyjęty dość chłodno, ma swoje zalety, ale wydaje mi się, że tych wad jest więcej.

    Maciej: Może nie tyle wad, co rzeczy, których nam brakuje w tym aparacie.

    Igor: Tak, jako aparat nie ma wad, ale względem konkurencji nie posiada czegoś, co mógłby mieć.

    Maciej: Jeżeli powiedzieliśmy już o tym oprogramowaniu, o wspieraniu przez producenta tych urządzeń, tych bezlusterkowców, tych aparatów, tych naszych narzędzi pracy tudzież rozrywki, przejdźmy teraz do rozdzielczości.

    Igor: Tak naprawdę taki temat, który i branża, i osoby, które się niewiele na tym znają, traktują jak taki święty Graal. Ktoś, kto się kompletnie nie zna, mówi: „mój aparat robi 4K” i on myśli, że to jest coś. Dla wielu ludzi między rozdzielczością a jakością jest ten znak równości, co jest kategorycznym błędem, bo za jakość głównie odpowiada bitrate i bity.

    Maciej: W tych aparatach, o których wspomnieliśmy, to 4K jest standardem. Nie jest to rzecz, która jest ani nabrzmiała, ani że jest to coś zaniżonego, że czekamy na jakieś 6K. 4K to jest po prostu to, co teraz mamy w bezlusterkowcach. A jeżeli mówimy o lustrzankach, to sporadycznie się to zdarza. Tylko i wyłącznie lustrzanki z wyższych półek cenowych to mają.

    Igor: Zdarza się bardzo sporadycznie. Mam dużą wiedzę na temat Canona, więc o nim mogę się kompetentnie wypowiedzieć. Jak już mają 4K, to to są modele z wyższej półki, które zwyczajnie są drogie i kodeki mają takie, że trzeba mieć dużo nerwów, cierpliwości i mocny sprzęt, żeby to obsłużyć. Więc odstaliśmy w lustrzankach 4K, ale to jest takie dyskusyjne 4K. A w przypadku bezlusterkowców, Fuji, Lumix, Sony robią naprawdę fajnie wysoko bitratowe, na fajnych kodekach, świetne jakościowo 4K.

    Maciej: Przechodzimy do kompresji. W bezlusterkowcu można ustawić rodzaj kompresji obrazka, przez co mamy możliwość dopasowania efektu końcowego do naszych potrzeb. Natomiast w przypadku lustrzanek, to nie występuje wcale lub jest bardzo rzadkie.

    Igor: Powiem szczerze, że kompletnie nie wiem, z czego to wynika.

    Maciej: Starości rozwiązania do nowości rozwiązania i tego, co dyktuje rynek. Jeżeli ktoś zapoczątkowuje coś takiego w bezlusterkowcach, a inni, którzy chcą go gonić też muszą to wrzucić. A że bezlusterkowce to jest bardzo świeżutki temat, łatwo tam się coś zmienia, łatwo się dorzuca coś nowego. Każdy chce pokazać siebie w tym najlepszym świetle, więc bezlusterkowce muszą być tym napakowane. Jeżeli mówimy o lustrzankach, są to starsze rozwiązania i może dlatego one nie są tak opakowane.

    Igor: Wydaje mi się, że to też jest kwestia tego, że te oprogramowanie odgrywa dużą rolę. Te oprogramowanie jest dużo bardziej rozwinięte, dużo bardziej komputerowe w bezlusterkowcach. Kto wie, czy też same podzespoły nie mają wpływu. Tak samo jak kupujesz komputer, który ma podzespoły dobre pod montaż, pod serwer, pod peceta do przeglądania strony, one wszystkie liczbowo mogą być mega zbliżone, ale są stworzone do innych celów, dlatego działają w inny sposób. Kto wie, czy lustrzanki i bezlusterkowce nie działają na podobnej zasadzie. Kolory, czyli jeden z najważniejszych tematów w kontekście produkcji wideo. Moim zdaniem, jeden z najważniejszych zmiennych odpowiadających za jakość. Mamy tak naprawdę świętą trójcę – rozdzielczość, bitrate (czyli ilość danych i detali, które są przesyłane z matrycy i są okodowane przez kodek do pliku) i bity (czyli liczba kolorów, jaką nam produkuje). Jeśli chcecie mieć najlepszy efekt końcowy, jeżeli chodzi o film, to trzeba patrzeć na ten trzy rzeczy.

    Maciej: W bezlusterkowcach bardzo często zdarza się tak, że jesteśmy w stanie nagrywać w 10 bitach wewnętrznie (np. Panasonic Lumix GH5) albo zewnętrznie (np. Nikon Z6, Canon EOS R), po kablu, na zewnętrzny rekorder. W lustrzankach jest to 8 bit. Czy jakakolwiek lustrzanka potrafi w 10 bitach nagrać?

    Igor: Gdybym miał strzelać, to z automatu cały magazynek bym wystrzelał w „NIE”. Przy okazji, jak już mówimy o wpuszczaniu nagrania po kabelku na zewnętrzny rekorder, warto wspomnieć, że bezlusterkowce wypuszczają najczęściej (o ile nie wszystkie) w 4K, a w przypadku lustrzanek mogę podać konkretne modele, np. Canon 1DX II wewnętrznie na kartach pamięci nagrywa 4K, ale po kablu na rekorder może tylko wypuścić w full HD, co jest kpiną, ale tak jest. Myślę, że to jest softwarowo zblokowane, bo skoro nagrywa wewnętrznie 4K na bardzo szybkie karty cfast 2.0 i to w bitracie bardzo wysoki, no to może to też właśnie wynika z tego, że… Nie no, chociaż rekordery mają przecież dyski SSD, które są szybkie. W każdym razie, jeżeli chodzi o wypuszczanie po kablu, to te bezlusterkowce na pewno wygrywają po kątem tego, że potrafią to robić w sposób znacznie lepszy. A dwa, bardzo wiele modeli tych lepszych trochę wypuszcza i nagrywa 10 bit. W gwoli takiej szybkiej informacji – czym to dokładnie jest? 8 bit to jest liczba kolorów i to jest liczba odcieni 256×256, a w przypadku 10 bit, to jest 1024×1024. Jeżeli sobie to pomnożycie, to wyjdzie ostateczna liczba kolorów i możecie sobie porównać te dwie liczby i zobaczyć jak ta różnica jest ogromna. A im więcej bitów, tym color grading, czyli kolorowanie materiału lepsze łatwiejsze, a efekt jest lepszy. Jeżeli chcemy wejść na poziom profesjonalny, bity są ważne.

    Maciej: Kończąc temat bitów, chciałby przeskoczyć do następnej cechy, która jest bardzo fajna, a mianowicie do cropowanie obrazu w bezlusterkowcach. W lustrzankach nie mamy takiej możliwości, a w bezlusterkowcach jak najbardziej cropować da się softwarowo, przechodząc z full frame możemy sobie przejść na cropa, np. w  Sony a7 III. Jeżeli mamy obiektyw tylko i wyłącznie 50, to jednym przyciskiem możemy przejść sobie na 85. Za każdym razem, kiedy nie mamy w swoim arsenale zmienno ogniskowego obiektywu… nie mamy, bo nie kupiliśmy lub nie chcemy tego…

    Igor: Albo stało ogniskowe są jaśniejsze i może chcemy nagrywać na mocno otwartych przysłonach nie zmieniając i nie wyłączając sprzętu, to tak jak mówisz, jeden „klik” i jest crop. Przy reportażu to jest mega ważne.

    Maciej: Znowu wrócę do tego gimbala. Kiedy on jest już ustawiony fajnie i nagle chcemy z innego szkła skorzystać, jest ono inne gabarytowo, wystarczy, że wciśniemy jeden przycisk i przechodzi nam na cropa i możemy dalej działać.

    Igor: W gwoli wyjaśnienia, żebyście nas nie posądzili, że możemy przez przypadek kogoś wprowadzić w błąd – cropowanie nie zmienia ogniskowej, bo ogniskową ma obiektyw. Cropowanie nam tylko zmienia kat widzenia, wycina nam fragment z matrycy i dlatego na ekranie to jest większe i już na samym pliku jest efekt zbliżenia. Kompresja tła, wszystko pozostaje dokładnie takie samo jak mamy ogniskową w obiektywie. Cropowanie w reportażu, jak pracujemy stałkach, a nawet na zmiennoogniskowych szkłach, jest to świetna rzecz. Po cropowaniu mamy też dla wielu osób bardzo istotny temat, czyli nagrywanie wideo bezpośrednio na dwie karty.

    Maciej: Jesteśmy w stanie na bezlusterkowcach wsadzić sobie dwie karty i jeszcze z nich uczciwie korzystać nagrywając dany materiał na dwie karty. Jeżeli nam się jedna karta zepsuje, mamy zawsze zapas, mamy zawsze zabezpieczenie w postaci tego back-upu na drugiej karcie, co w wielu przypadkach może okazać się kluczowe. Gdy coś się z kartą zadzieje, wsadzając kartę niewłaściwie, niejednokrotnie się tak dzieje, że to zabezpieczenie, które jest od zapisu potrafi się nam złamać. Nie wiem, czy wiesz, ale jak się złamie te zabezpieczenie od zapisu w karcie, to karta jest już niewidziana przez komputer, w czytniku już jej nie widać i możemy stracić strasznie dużo.

    Igor: Za utratą danych ciągnie się wiele różnych konsekwencji. To jest też mega istotne, ponieważ na to, że karta się uszkodzi tych czynników wpływa bardzo dużo. To może być wilgoć, rozmagnesowanie się, postawimy sprzęt na koncercie przy głośniku, który jest przeogromny i ten magnez może tę kartę uszkodzić. Wszystko może się stać z tą kartą.

    Maciej: A mając dwie karty, minimalizujemy zawsze to ryzyko, że materiał nie zostanie dostarczony w odpowiednie miejsce.

    Igor: Natomiast lustrzanki – najprawdopodobniej żadna nie posiada opcji nagrywania wideo na dwie karty. Nawet, jeżeli mamy lustrzankę, która posiada dwa sloty na karty, to jest to funkcja pod zdjęcia, bo lustrzanki są do zdjęć.

    Ostatni punkt naszego software’u – płaski profil. Bardzo ważna funkcja pod wideo.

    Maciej: S-log od Sony, n-log od Nikona, c-log od Canona, itd. Każdy z takich większych producentów posiada swój płaski profil. Nawet nie wiem, czy są jakieś bezlusterkowce, które nie posiadają płaskiego profilu. A jeżeli mówimy o lustrzankach to nieliczne je posiadają, bo chyba tylko Canon 5D Mark IV to wprowadził i to nawet nie natywnie, tylko z jakąś tam dodatkową opłatą.

    Igor: Z piątką było tak, że Canon 5D Mark IV wydany w 2016 roku dostał c-log, ale dostała po jakimś dłuższym czasie. Canon po jakimś pół roku, jak już wydał 5D Mark IV oznajmił, że 5D Mark IV będzie miał c-log, czyli swój płaski profil kolorów, ale jeżeli chcesz go mieć, a już masz te aparat, to daj nam 100 dolarów, przyślij nam go, my ci go zainstalujemy. Nie wiem czy to jest mit, ale skoro musimy wysłać swój aparat do producenta to znaczy, że on musi za naszymi plecami jakoś wgrać ten soft albo zrobić coś hardwarowego, co jest mega dziwne. Jak już to oznajmili, wszystkie nowe modele miały ten c-log z tym, że aparat był 100 dolarów droższy. Lustrzanek praktycznie nie ma, Canon 5D Mark IV może się poszczycić tym, że ma ten c-log, ale ta historia jest bardzo pokrętna, bardzo dziwna. A bezlusterkowce praktycznie wszystkie mają swój log i w kontekście wideo lustrzanki tutaj dostają po tyłku.

    Maciej: Dodam tylko, że tu mówimy o softwarze producenta, bo są użytkownicy, którzy robią sobie coś na kształt płaskiego profilu i da się to jakoś wgrać poprzez karty, ale o tym tutaj nie mówimy. Mówimy wyłącznie o oprogramowaniu producenta, które jesteśmy w stanie nabyć, albo jest po prostu natywnie wgrane na aparat.

    Igor: To jest słuszna uwaga i mega istotna, dlatego że sam tego doświadczam, ponieważ mam Canon 5D Mark IV, który ma c-log i mam też wgrane te profile płaskie imitujące log od kogoś, kto jest stworzył i c-log je bije na głowę. Te preinstalowane, nieoryginalne logi wgrywane na Canona zdarza się, że mają negatywny wpływ na bitrate, czyli sama jakość tego obrazka jest gorsza, i na kolory. Znacznie trudniej i gorzej mi się koloruje ten nieoryginalny log niż oryginalny c-log. C-log jest genialny. Wystarczy, że nawet sobie ściągniesz jakiś darmowy LUT, który c-log oryginalny przekształca na Rec. 709 i te kolorki są cudowne. Natomiast w przypadku tych nieoryginalnych, czasami to jest kupa pracy, a w naszym zawodzie czas to pieniądz. Im szybciej zmontujesz, tym więcej zmontujesz podczas dnia, dwóch dni, tygodnia, tym więcej kasy zarobisz. Ostatnie dwa punkty, które już wychodzą poza software – akcesoria.

    Maciej: Wiadomo, że do każdego aparatu akcesoria są niezwykle ważne. Sam zakup aparatu, obiektywów, baterii, kart to jest dopiero początek drogi. Oboje doskonale o tym wiemy. Wszystko da się opakować w jeszcze ładniejsze pudełko, mam na myśli, chociażby, stabilizator. Gimbale elektroniczne, które nam służą do wystabilizowania aparatu podczas kręcenia ujęć. Są one oczywiście dużo mniejsze przez to. Jeżeli mamy aparat, który jest lżejszy, możemy sobie pozwolić na dużo mniejszy Gembal, który dużo mniej kosztuje. Możemy sobie za 1,5 tysiąca kupić gimbal, który bez problemu będzie dźwigał takiego bezlusterkowca, który waży do 900 g i oczywiście takiego znajdziemy, jesteśmy usatysfakcjonowani możemy sobie zacząć działać. A jeżeli chodzi o lustrzanki, to one zawsze są cięższe.

    Igor: To trzeba brać po uwagę przy zakupie gimbala. To jest pierwsza rzecz, na którą należy spojrzeć, czyli jaką wagę obsługuje, po czym sprawdzić w specyfikacji swojego sprzętu ile waży aparat, ile waży obiektywach, którego chcemy używać i sobie to zsumować. I faktycznie jest tak, że gimbale, które obsługują do tych mniejszych wag, są z reguły tańsze.

    Maciej: Jednoręczne gimbale – to też już mamy do dyspozycji. Mniejszy aparat, mniejszy gimbal, mniejsza waga i jesteśmy w stanie dłużej działać, posługiwać się jedną ręką.

    Igor: Z tego w ogóle wychodzi bardzo dużo korzyści, już nawet nie patrząc na cenę. Mniejszy rozmiar, więc transport jest lepszy, baterii też nie potrzebuje nie wiadomo jak dużych, mniejsze koszty baterii, torby, plecaka. Naprawdę, niby taka pierdoła, ale ciągnie za sobą dużo korzyści. I ostatni punkt – cena.  

    Maciej: Jeżeli mowa o bezlusterkowcach, to bezlusterkowce ze średniej i wyższej półki są tańsze od lustrzanek. Tu mamy Sony a7 III, który kosztuje około 10 tysięcy złotych, a porównywalny z nim Canon 5D Mark IV około 13, na chwilę obecną. To już jest przeskok tych 3 tysięcy złotych. Jesteśmy w stanie, moim zdaniem, uzyskać lepsze wideo od Sony, z tego względu, że posiada w sobie już więcej funkcji.  

    Igor: Ogólnie, w bezlusterkowcach, dlatego nawet, że mamy te 10 bit. To jest taka jedna rzecz. Czy masz Fuji, Lumixa, Sony, po prostu jesteś w stanie osiągnąć lepsze efekty, mieć lepszy sprzęt pod kątem specyfikacji za niższą cenę.

    Maciej: Za niższe pieniądze, które nam się przełożą oczywiście na mniejszy budżet na nasze produkcje. Jeżeli mamy zrobić robotę za określone wynagrodzenie, nie mamy tego aparatu, chcielibyśmy ten aparat kupić specjalnie pod tę robotę, no to te koszty…

    Igor: Mniej wydane na sprzęt, który zrobi lepszą robotę, więcej nam zostaje w kieszeni, możemy klientowi zaproponować niższy budżet, a spoko jakość – większa szansa na klienta. Naprawdę ciągnie to za sobą szereg pozytywnych konsekwencji. Werdykt?

    Maciej: Konkluzja tego odcinka to: bezlusterkowce są dużo lepsze pod kątem kręcenia wideo na pewno. Bezsprzecznie, bezlusterkowce to jest przyszłość.

    Igor: Lustrzanki w ciągu najbliższych kilku krótkich lat umrą po prostu.