W tym odcinku podcastu…
Zmiana, render, upload… zmiana, render, upload… Jednym z najbardziej frustrujących elementów pracy każdego twórcy wideo są niekończące się poprawki. Jeżeli często spotyka Cię sytuacja, w której wykonałeś swoją pracę zgodnie z ustaleniami z klientem, a ten od tygodni, co kilka dni prosi o naniesienie kolejnych zmian w projekcie, to koniecznie przesłuchaj ten odcinek podcastu SUPER35.
W branży produkcji wideo powiedzenie „czas to pieniądz” ma ogromne znaczenie, ponieważ im szybciej skończysz projekt, nad którym aktualnie pracujesz, tym szybciej zaczniesz realizować kolejny. Kalendarz i doba nie są z gumy, więc liczy się każda minuta. Na bazie naszego doświadczenia przygotowaliśmy zestaw porad, które skutecznie pomogą Ci walczyć z poprawkami, nadsyłanymi przez klientów. Miłego słuchania!
Gdzie posłucham podcastu?
Słuchaj podcastu tutaj na stronie (odtwarzacz na górze strony), na Spotify, Apple Podcasts lub Google Podcasts. Subskrybuj SUPER35 w najwygodniejszym dla Ciebie miejscu. Wszystkie odcinki podcastu znajdziesz TUTAJ. Do usłyszenia!
Przydatne linki
Transkrypcja odcinka
Igor: W każdej pracy, niezależnie od tego, co się robi, jest zawsze taka rzecz, którą nie za bardzo się lubi, a mianowicie to, jak ktoś wytyka twój błąd albo poprawia lub prosi o jakieś zmiany, na które albo nie miałeś ochoty albo chciałeś to zrobić w określony sposób, a ten sposób mógł się nie podobać swojemu klientowi. W tym odcinku pogadamy o tych mitycznych poprawkach, czyli o informacji zwrotnej od naszego klienta już po tym jak mu oddamy film, że coś w tym filmie, jego zdaniem, jest nie tak.
Maciej: W jaki sposób uniknąć tych poprawek? Jak sprawić, żeby tych poprawek, zmian było w naszym projekcie jak najmniej. Mamy podzielony ten temat na kilka punktów, w których to znajdują się podpunkty i pierwszym z głównych dużych punktów jest preprodukcja.
Igor: Jeżeli podejmujemy współpracę z kimkolwiek, to najczęściej dobrą praktyką jest ustalić z nim dokładnie, jakie ma oczekiwania i potrzeby, żebyśmy my, jako twórcy wideo, dokładnie widzieli, jaki efekt chce osiągnąć nasz klient i myślę, że ten etap preprodukcji ma ogromną wagę, bo jak zrobimy to dobrze, to jest szansa na to, że potem będziemy rozkopywać ten projekt przez miesiąc, dwa, trzy. A projekt miał być łatwy i szybki, parę dni i już. Jak zrobimy ten etap preprodukcyjny, czyli ustaleń, to myślę, że to jest w stanie skrócić ten cały proces bardzo.
Maciej: Zahaczę trochę o to powiedzenie”łatwy projekt”. Niejednokrotnie przychodzi zapytanie od jakiegoś klienta, pierwszy raz z klientem mamy styczność, przychodzi mail, że ma łatwy i szybki projekt do zrobienia i z góry on zakłada, że przez to że on napisał, że projekt jest szybki i łatwy, to że cena za taki projekt będzie mniejsza. Tutaj przestroga z naszej strony, aby nie iść w coś takiego i żeby nigdy w to nie wierzyć, że jakieś projekty są łatwe i szybkie w realizacji i przez to żebyśmy obniżyli naszą cenę. Obaj już tam byliśmy, mieliśmy taką sytuację i dobrze nigdy się na tym nie wychodzi, bo projekty, które są łatwe, szybkie i fajne przeważnie okazują się długie, trudne i niefajne, bo klient jest męczący, przyczepia się do wszystkiego i chce tych zmian, poprawek jak najwięcej.
Igor: Nawet jeżeli projekt jest faktycznie dość łatwy, ponieważ mamy do nagrania kilka wypowiedzi, to może potem się okazać, że właśnie ten proces postprodukcji się wydłuża, bo klient chce zmian, które nie wynikają bezpośrednio z ustaleń, więc te ustalenia, preprodukcja może nas ocalić przed tym. Kolejnym elementem, który ja bardzo rekomenduję robić na etapie ustaleń to, żeby poprosić klienta o to, żeby podesłał jakieś przykładowe wideo, które przedstawia zbliżony efekt lub nawet taki sam, jaki ten klient chce osiągnąć, jeżeli chodzi o jego projekt.
Maciej: Może nam to oszczędzić czasu pod takim kątem, że klient może słowami opisać, że chce coś i my mówimy że jesteśmy w stanie to zrobić, a on nagle przesyła nam to wideo i okazuje się, że albo nie jesteśmy w stanie tego zrobić albo nie mamy odpowiedniego sprzętu by to zrobić i tak na dobrą sprawę możemy już tego klienta wykluczyć albo przedstawić swoją wizję, w jaki sposób jesteśmy w stanie osiągnąć podobny efekt, ale nie taki sam. Wtedy klient akceptuje to lub nie. I w ten sposób jesteśmy w stanie uniknąć tych tych poprawek, o których jest dzisiejszy odcinek.
Igor: A skoro już przy słowie “poprawka: jesteśmy. Myślę, że możemy zrobić taką krótką pauzę i ja opowiem jaki mam stosunek do tego słowa, bo słowo “poprawka” pochodzi od słowa “poprawić”, a słowo “poprawić” wskazuje na to, że my, jako wykonawca, wykonaliśmy coś źle, potrzeba to poprawić, więc ja też bardzo duży kładę nacisk w komunikacji z klientem, że unikam tego słowa i zawsze staram się pisać “wprowadzenie zmian”. Jeżeli faktycznie jest to poprawka, czyli ja wykonałem coś źle, a jako “źle” rozumiem “niezgodnie z ustaleniami”, to jestem w stanie się do tego przyznać, to jest moja wina. Natomiast najczęściej te poprawki to po prostu są zmiany w projekcie, które wynikają dopiero z tego, że nasz klient widzi ten film i on nagle zmienia zdanie, więc tutaj moja mała rekomendacja – jeżeli faktycznie to nie są poprawki, czyli coś nie wymaga poprawy, to też rekomenduję wam używać słów “wprowadzenie zmian”. Skoro już przy wprowadzaniu zmian jesteśmy, to kolejnym punktem na naszej liście jest umowa, która jest takim must have. Umowę trzeba mieć, ponieważ umowa chroni nas, ale też chroni naszego klienta, więc posiadanie dobrej jakości umowy jest kluczowe, ale też rekomendujemy, żeby w tej umowie się znalazł taki dość istotny punkt, który potem ma wpływ na samą pracę postprodukcyjną, ale też ogólnie ma wpływ na to, jakie klient ma podejście do nas przy całym procesie współpracy.
Maciej: Mówisz tutaj o uwzględnieniu w umowie liczby zmian, które są bezpłatne i które wchodzą w pakiet usługi, którą dla klienta będziemy świadczyć. Też uwzględnić w umowie należy, ile kolejne zmiany w razie czego będą kosztować. Oczywiście, mówimy tutaj o zmianach nie bezpośrednio wynikających z naszych błędów, tylko z tego, że na przykład klientowi się jednak nie podoba to, co zostało zrobione i on chciałby, żeby było inaczej. Wtedy taka zmiana będzie obarczona oczywiście jakimiś tam dodatkowymi kosztami. Chciałbym odesłać ciebie, drogi słuchaczu, do naszego podcastu w którym traktujemy o prawnych aspektach w pracy filmowca.
Igor: Dla przykładu, mamy w umowie zapis, że w ramach tej konkretnej usługi wykonamy trzy zmiany, a w momencie, kiedy te trzy zmiany zostaną już wprowadzone, to każda kolejna zmiana może kosztować na przykład 250 zł netto i w sytuacji, kiedy klient podpisuje taką umowę, to sam fakt, że ma to w świadomości ma potem wpływ na to, jak przebiega współpraca z taką osobą, ponieważ on ma z tyłu głowy, że ma ileś zmian, więc też podsyłanie przez niego informacji zwrotnej jest automatycznie wyższej jakości. Masz więcej punktów, bardziej jest to zmiana zgrupowana, więc sam flow tej pracy jest na znacznie wyższym poziomie bo klient wie, że jak przekroczy przykładową liczbę 3 zmian, to potem już za to się płaci. Oczywiście do tych zmian też też ma prawo, nawet jeżeli projekt już się odda, to w sumie już na tym poziomie my nie mamy obowiązku wprowadzenia tych zmian, ale jeżeli ta relacja z klientem jest na fajnym poziomie, to potem też możemy wyceniać. Myślę, że przetrzymywanie samego projektu na dysku czy gdziekolwiek się go trzyma przez jakiś czas też jest bardzo rozsądne. Jeszcze taka mała porada z mojej strony. Ja zachowuję i przesyłam wszystkie iteracje danego projektu, ponieważ bardzo często bywa tak, że klient jednak po zmianach stwierdza, że jednak zmiana była niepotrzebna i jednak ta wersja, którą przesłałeś parę dni temu jest okej. Ja tak zawsze robię, że przy każdej zmianie robię duplikat projektu w moim programie do montażu, żeby nie stracić lub robię tak zwane snapshoty, wszystko jest uzależnione od tego, czy programu taką funkcję ma i uzależnione od tego, jak duża jest dana zmiana, więc trzymajcie wszystkie iteracje, bo ja zacząłem robić na bazie swojego doświadczenia, w którym projekt wyjściowy całkowicie się różnił od projektu końcowego, a na końcu klient stwierdził, że jednak ta pierwsza wersja była spoko i by ją chcieli, a ja już jej nie miałem. Też uważam, że muzykę należy ustalić zawsze z klientem jeszcze przed etapem montażu, ponieważ muzyka jest bardzo newralgicznym punktem każdego montażu, że my dobierzemy taką, jaka naszym zdaniem jest okej, jaka pasuje do klimatu, do marki, a potem się okazuje, że klient już po gotowym montażu stwierdza, że film się prezentuje mega i ujęcia w nim są super, ale ta muzyka nie gra. W krótkich formach takich typowo komercyjnych najczęściej montujemy pod muzykę.
Maciej: Dla klienta to jest “a tylko podmienisz muzykę i będzie okej”, a tak na dobrą sprawę ten cały film i całą samą oś czasu zbudowałeś na tej muzyce i to jest twój fundament. Bez tego okazuje się, że cały film trzeba przerabiać i wychodzi, że 50% czasu wychodzi do poprawki i to jest już dużo, bo czas jest mega istotny.
Igor: Nawet przy montowaniu pod inną muzykę może zająć godzinę, dwie a może też trwać 5, a to już jest naprawdę bardzo dużo, to jest cały dzień, który kosztuje nas to, że nie siadamy do kolejnego projektu, więc nie zarabiamy. Ja to robię na takiej zasadzie, że ustalam z klientem czy oni podeślą mi muzykę i jeżeli tego potrzebują, to daje im linki do popularnych miejsc, w których taką muzykę można na odpowiedniej licencji zakupić, a jeżeli mówią, że nie, to ja podsyłam im trzy propozycje i oni wskazują, która z nich jest okej. Natomiast, jeżeli żadna im nie podejdzie, to wtedy spróbujemy ją znaleźć wspólnie.
Maciej: Reasumując, rekomendujemy ażeby wszystkie zmiany od pewnej liczby tych zmian były płatne. Nie róbmy takiego czegoś, że liczba zmiany w projekcie jest nieograniczona, można ich robić dużo, bo wyobraź sobie sytuację takiego klienta, który sobie siada do tego projektu, przegląda go i wylicza co mu się nie podoba, bo nie ma z tyłu głowy, że każda zmiana jest odpłatna i będzie go to kosztowało, tylko wrzuta to, co mu ślina na język przyniesie. Takie luźne podchodzenie sprawia, że my tracimy czas, zaczynamy się denerwować na tego klienta, a klient wciąż nie jest zadowolony, bo on tak na dobrą sprawę nie wie, jak ten film powinien wyglądać. On ma ogólny zamysł.
Igor: Może mieć problemy też z przekazaniem dokładnie tego, czego by chciał, dlatego też położenie nacisku na poproszenie o przykłady może się okazać dość wartościowe w całym procesie postprodukcyjnym. Ja miałem taką sytuację, że bardzo prostym projekcie byłem zakopany chyba przez 4 miesiące. Projekt był łatwy i szybki, na całe szczęście klient zapłacił też dość szybko, natomiast to też generuje stres, który ma się cały czas z tyłu głowy, że już robisz inny projekt, ale z tyłu głowy masz, że jeszcze ten jest. Co chwilę ktoś pisze maila, ktoś dzwoni, więc myślę, że dbanie nawet o zdrowie psychiczne jest dość ważne, żebyśmy z lepszym nastrojem i z uśmiechem na twarzy podchodzili do kolejnego projektu, a nie od razu na starcie sobie myśleli, że pewnie znowu będzie tak samo.
Maciej: Właśnie chciałem powiedzieć, żebyśmy się nie zapętli w czymś takim, że jeden klient zły, drugi zły, trzeci zły i nagle klienci według nas wydają się coraz gorsi i zaczyna się w nas to zbierać, że już nie mamy ochoty na te filmy. Przechodzimy dalej i zerkamy na naszą listę punktów, punkt nr 3, czyli praca na planie.
Igor: W tej branży jest tak, że dość często nasz klient lub osoba, która jest odpowiedzialna za dany projekt jest z nami na planie, czyli bierze czynny udział. Tu jest mowa o takich typowo komercyjnych projektach, B2B plan, to bardzo często jest tak, że ten klient jest z nami na planie i ja też uważam i jestem zwolennikiem tego, że skoro już ten klient jest, to żeby nie narzekać na to, że ten klient jest, że nam patrzy przez ramię, dyktuje nam to, jak mamy wykonywać swoją pracę, na której się znamy, tylko żeby obrócić tę współpracę na tą dobrą stronę, czyli wyjść z inicjatywą do klienta i bardzo fajnie z nim współpracować na planie, pokazując mu efekty na ekranie, pytając go o zdanie, bo to też jest takie bardzo fajne pole do tego, aby potem mieć dupochron. Drogi kliencie, byłeś na planie, nawet wskazałeś mi, które z danych ujęć jest okej. Jeżeli do takiego czegoś dochodzi, to nam ułatwia pracę na etapie selekcji tych ujęć, więc wykorzystać to, że ten klient jest na planie w ten dobry sposób, więc potem, jak z nim nawiążemy takie fajne flow, to trudniej jest mu zarzucić nam, że poszło coś nie tak, bo tam był.
Maciej: Stanę trochę w opozycji do tego, co mówisz, bo oczywiście jest to dobrym dobrym, ale też obarcza cię to pewnym przymusem wiedzy. Oczywiście jeśli tę wiedzę posiadasz, to jest super, dlatego też nie możemy popadać w skrajność. Powinniśmy zakomunikować klientowi, o ile oczywiście się myli, że oświetlamy to z jakiegoś powodu z tej strony, bo my wiemy do czego to służy i dlaczego w tamtym miejscu to stoi, a klient po prostu może tego nie wiedzieć i nie wie jak to będzie finalnie wyglądało i może okazać się tak, że mu wtedy powiemy, że chciał to ustawić tak, a on nam wtedy odpowie magiczne zdanie: “Ale przecież ja się na tym nie znam, to ty jesteś specjalistą”. Dlatego też dla mnie opcja super, jak jest klient albo jakiś wysłannik klienta, który jest na planie, bo zawsze może z nim komunikować wszystko, ustalić, dograć, ale też drugiej strony zawsze trzeba mieć z tyłu głowy, że to na planie rządzisz ty, a jeżeli klient próbuje forsować coś, co nie jest zgodne ze sztuką albo z przekazem, który chce on dać swojemu potencjalnemu klientowi, to należy to zakomunikować, należy to zgłosić i powiedzieć, że możemy tak zrobić oczywiście, ale w pełni na jego ryzyko. Przechodząc do kolejnego podpunktu, a zostając w obrębie komunikacji z klientem, należałoby też omówić, w jaki sposób tym klientem się kontaktować. Czy najlepiej robić to drogą mailową, czy może jakimś komunikatorem, gdzie mamy możliwość wracania do tego, co było napisane, czy dany komunikator ma historię, czy powinniśmy z klientem rozmawiać przez telefon, czy może jednak spróbować umówić się na jakiegoś Skype’a?
Igor: Ja przedstawię swoje podejście, bo nie chcę oczywiście nikomu narzucać stylu pracy. Natomiast ja jestem zwolennikiem tego, aby wykorzystywać kanały komunikacji, które mają wcześniej wspomnianą przez ciebie historię. U mnie to jest głównie głównie e-mail, ponieważ e-mail jest, w moim odczuciu, znacznie bardziej uporządkowany niż komunikator, na którym możesz sobie raz pogadać biznesowo a raz nie i potem odnalezienie takiej informacji jest dość trudne. Natomiast e-mail – nastawiasz klienta, że jest to biznes i tam rozmawiacie tylko na temat danego przedsięwzięcia. Uważam że e-mail jest taką podstawą właśnie dlatego, że możemy się cofnąć to dowolnego dowolnego momentu i uzyskać informacje na temat ustaleń z przeszłości. E-mail jest chyba też prawnie dokumentem, który potwierdza otrzymanie czegoś i może służyć w sądzie jako dokument jako uprawnia do pewnych rzeczy. Nasz wspólny kolega Michał, który był gościem naszego podcastu w odcinku o prawie zawsze powtarzał wiele razy, że umowę się podpisuje w czasie pokoju, ale na czas wojny. Taki e-mail może posłużyć jako pełnoprawny dowód w ewentualnym sporze, jeżeli coś by poszło nie tak.
Maciej: Jeżeli klient raz już coś napisał, raz na coś przystał, raz się zgodził, to w każdej chwili jako twórca możesz do tego wrócić i oczywiście to działa też w drugą stronę, jeżeli coś z klientem ustaliłeś to ten klient ma prawo od ciebie tego wymagać, bo te wszystkie informacje są przechowywane na serwerze.
Igor: Absolutnie nie neguję innych form, natomiast to jest mój styl pracy, który ja rekomenduję, który w oparciu o moje doświadczenia wiem, że po prostu jest bardzo skuteczny i też podejście klienta też jest wtedy trochę inne, w przeciwieństwie na przykład do połączenia telefonicznego, gdzie klienci wykonują takie połączenie wykonując jakąś inną czynność, czyli na przykład są w samochodzie. Takich sytuacji jest sporo. Są w sklepie, stoją w kolejce do kasy, więc od razu mentalnie nastawienie klienta do tego, że musi usiąść najczęściej do komputera, przeczytać, pomyśleć. On wtedy ma poczucie, że jest w pracy i że wykonuje jakąś część, która dotyczy jego pracy i automatycznie poszanowanie jego do nas jest na zupełnie innym poziomie, a to jest tylko taka lekka różnica. Poszanowanie do czasu innej osoby i do stylu pracy innej osoby, szczególnie w tej branży, jest dość istotne. Wiele osób dziwi, że ja nie używam telefonu w rozumieniu dosłownym od około 8 czy 9 lat. Praktycznie nikt nie ma do mnie numeru, nigdy go nie daję, nigdy się nie zgadzam i to nie wynika z tego, że to jest jakieś moje widzimisię, tylko to automatycznie sprawia, że unikam sytuacji, które opisałem chwilę temu. W branży kreatywnej pracuję ponad 10 lat i kiedyś tego telefonu używałem i bywało bardzo różnie, więc jeżeli klient w moim przypadku chce faktycznie pogadać na żywo, to najczęściej umawiam spotkanie a la Skype lub Zoom i wtedy też ten klient ma zupełnie inne podejście. Umawiam to na konkretną godzinę, na konkretny dzień i wtedy ten klient ma poczucie, że to jest spotkanie, więc się do niego najczęściej przygotowuje i też ma mentalnie zupełnie inne podejście niż wykonanie szybkiego telefonu, kiedy tankuje swoje auto. To ma ogólnie bardzo duży i, moim zdaniem, pozytywny wpływ. Natomiast, jeżeli ty, drogi słuchaczu, jednak jesteś bardziej team “dzwonienie”, to tutaj moja rekomendacja jest taka, aby wręcz koniecznie po każdej rozmowie przesyłać mailowo podsumowanie tej rozmowy. Możemy to zrobić my, może to zrobić nasz klient, wszystko jest uzależnione od tego, jakie są z nim ustalenia i w odpowiedzi druga strona powinna odpisać “Tak, akceptuję wszystko, co mi przesłałeś w powyższym”. Ja też takie spotkania a la Skype mam, zdarzają się dość często, ale zawsze wszystkie ustalenia są świeżo po spotkaniu potwierdzone przez maila. Dzisiejsze narzędzia są na tyle fajne, że możemy taką rozmowę nawet sobie do własnych potrzeb nagrać i ją odsłuchać i potem na bazie tego odsłuchania sporządzić podsumowanie.
Maciej: Ja też załatwiam drogą mailową. Jeżeli dochodzi do rozmowy, nawet jeżeli mam czas, klient zadzwoni, to zawsze próbuję odrzucić to takie ad hoc i umówić się na konkretny dzień, żeby się przygotować do tej rozmowy, bo niejednokrotnie jest tak, że pracujemy, klient nas zaskoczy, my się na coś zgodzimy albo nie i wyjdą z tego jakieś nieścisłości.
Igor: Ja jestem zwolennikiem stwierdzenia, że firma jest dla mnie, nie ja dla firmy i w branży freelancerskiej ludzie pracują bardzo różnie. Ja jestem takim książkowym przykładem podejścia niestandardowego. Ja pracuję najczęściej w godzinach popołudniowych zacierających się wręcz o noc. Wiem, że branży produkcji wideo wielu z nas montuje po nocach, kiedy wszyscy śpią, kiedy jest spokój, bo właśnie wtedy nikt nie dzwoni i ja zawsze się śmieje, że jak mój klient lub potencjalny klient bardzo się dziwi, że nie dam mu swojego numeru, to ja bardzo często pół żartem, pół serio mówię, że gdybym się zgadzał tak za każdym razem, gdyby wszyscy moi klienci mieli mój numer to najprawdopodobniej 85% mojego czasu by polegało na rozmowie z klientami, a nie na pracy, dlatego jestem ogromnym zwolennikiem pracy asynchronicznej. Wiem, że jest to też mocno uzależnione od tego, jacy jesteśmy jako ludzie. Nie każdemu to może pasować. U mnie to działa. Takie mam zasady, jeżeli komuś to nie odpowiada, to po prostu do współpracy najczęściej zwyczajnie w życiu nie dochodzi.
Maciej: Mamy omówione dość dużo odnośnie tego, że lubimy sobie porozmawiać przez telefon, że lubimy sobie popisać maile. Ale są jeszcze narzędzia ułatwiające nam zbieranie informacji. Jednym z takich narzędzi, które dobrze jest znane przede wszystkim Igorowi, a ja oczywiście o nim słyszałem to jest Dropbox, który nie tylko służy do tego aby przechowywać na nim różne dane, ale też możemy wrzucić na Dropboxa gotowy film, przesłać odpowiedni link naszemu klientowi, a klient przeglądając to bezpośrednio z Dropboxa jest w stanie nanieść swoje komentarze do tego filmu i my mamy już gotową gotową informację, co i w jakim momencie, w której minucie klient chce, żeby zostało zmienione. My nie musimy dodatkowo dopytywać, tylko wszystko mamy podane od razu na tacy.
Igor: Takich narzędzi jest dość sporo, tak jak podałeś Dropbox jest jednym z nich. One też są na tyle fajne, że w przypadku gdy byśmy dostali informację zwrotną od klienta w jakiejkolwiek innej formie, to klient pisze np. “ujęcie z kobietą, która się uśmiecha jest zbyt długie”, a potem się okazuje, że takich ujęć w naszym filmie jest 15. Wtedy ty piszesz:
“Okej, ale które dokładnie. Czy mógłbyś w odpowiedzi na to napisać mi dokładną czasówkę?” i wtedy ta osoba musi znów odpalić plik, go przejrzeć, znaleźć to miejsce, odpisać nam i proces pracy przy danym projekcie się przedłuża. A to jest tylko jedna z wielu części pracy postprodukcyjnej w oparciu o współpracę z klientem. Takie narzędzia są naprawdę fantastyczne, ponieważ dostajemy konkretną informację zwrotną opartą o konkretnym moment w danym wideo. Dodamy, że niektóre takie narzędzia albo się integrują bezpośrednio z programami do montażu albo można z takiego narzędzia wyeksportować na przykład plik .xml, który potem importujemy do naszego programu do montażu i od razu mamy na naszej karcie czasu wstrzyknięte markery z komentarzami, co jest po prostu fantastyczne i przyspiesza pracę. Takie podejście nowoczesne, trochę narzędziowe, bo każda taka mała rzecz o której mówimy w tym odcinku, jeżeli je dodamy do siebie i się zrobi z tego suma, ma naprawdę potężny wpływ na to że dany projekt po prostu jest przerabiany dość szybko. Przechodząc do następnego punktu, dostarczajmy produkty powyżej oczekiwań klienta. To jest na świecie dość powszechna technika biznesowa, która polega na wywołaniu efekt wow, czyli dostarczamy trochę więcej niż klient chciał i trochę więcej niż klient się faktycznie spodziewa i możemy zrobić to na kilka sposobów, na przykład dostarczając jakościowo film, który wykracza poza to, co nasz klient miał w głowie. Dwa, możemy mu przygotować kilka krótkich form na social media, więc tutaj możliwości jest dużo. Moim zdaniem bardzo istotne jest to, żeby dostarczać trochę więcej niż klient faktycznie się spodziewa, ale w oparciu też o nasz czas, żeby mnie kosztowało to nas nie wiadomo jak dużo, czyli coś, co my możemy zrobić w małą chwilę, a dla klienta będzie to po prostu wow.
Maciej: To jest bardzo dobra metoda, kiedy dopiero jesteś na początku swojej drogi z wideo produkcją. Powiedzmy, że klient wiedział, że będziesz nagrywał aparatem, a przychodzisz z kamerą, która robi lepszą jakościowo ujęcia. Produkujesz mów film dłuższy niż on tego chciał, oczywiście jeżeli dany film tego wymaga albo dajesz dodatkowo jakieś inne krótsze filmy na social media, zabierasz więcej lamp, dodatkowe mikrofony, dwie kamery zamiast jednej. Wszystko, co sprawi, że klient zobaczy, że zapłacił tyle albo spodziewał się tyle, a dostał tak dużo więcej, czyli warto współpracować z tym człowiekiem w następnych projektach, ponieważ on zawsze bardzo się stara i daje z siebie wszystko po to, by projekt był lepszy niż ja sobie założyłem sam w głowie. I przez to będziemy brani na następne projekty tego klienta albo będziemy polecani.
Igor: Bardzo istotne jest to, aby klienta wyczuć, żeby wiedzieć na jakim poziomie edukacji, jeżeli chodzi o tę branżę on jest, bo klient musi być świadomy tego, że dostarczamy mu coś ponad to, co mógł mieć. Może to uznać za standard. Warto wyczuć albo też nawet wspomnieć podczas luźnej rozmowy, że przyniosłem to i tamto. Ja to robię tak, że z racji tego, że przez ostatnie kilka lat zbudowałem sobie całkiem pokaźny serwer NAS, który ma wiele dziesiątek terabajtów to zawsze już po zakończeniu projektu informuję klienta, że będę trzymał jego materiały, jak długo będę w stanie i gdyby kiedyś potrzebował wrócić i zrobić remontaż czy użyć tych ujęć do projektu, który jest inny, to może na mnie liczyć. I to jest troszeczkę w kontrze do branży, ponieważ najczęściej w umowie masz, że trzymasz pliki przez trzy miesiące, więc jest to jakaś forma efektu wow. To, co ja też robię innego, co widzę z obserwacji, to ja przeszedłem już jakiś rok temu praktycznie w 100% na na ekosystem 8K, czego klient się nie spodziewa kompletnie, bo ja też mu to opowiadam w taki sposób, żeby on uznał, że to jest wow. Na moment, kiedy nagrywamy ten odcinek, czyli na listopad 2020, standardem jest 4K, który standardem najprawdopodobniej będzie jeszcze przez wiele lat. Więc jeżeli klient jest świadomy tego, że jego projekt został w pełni zrealizowany w 8K i to jeszcze w RAW i jeżeli widzę, że to ma potencjał, to tłumaczę czym jest RAW i że będę te pliki też trzymał bardzo długo. On też ma takie poczucie, że faktycznie, jeżeli za nawet 5 lat będzie potrzebował użyć któregoś z tych ujęć, to po prostu się da. Plus, z ujęć 8K się wyciąga znacznie więcej w kontekście postprodukcyjnym. Możemy rekadrować, możemy robić zoomy, możemy poprawić horyzont i dzięki temu też dostarczamy ten produkt najczęściej trochę lepszej jakości niż ktoś inny, kto mogłyby ten projekt wykonać. Reasumując, dawajmy więcej od siebie niż klient oczekuje, jeżeli jesteśmy w stanie. Bo każdy jest na konkretnym etapie swojej ścieżki, nie każdy jest w stanie i ma pomysł na siebie, ale zapewniam, że to przychodzi prędzej czy później, czy to pod kątem samej obsługi tego klienta czy to pod kątem nawet posiadania konkretnego sprzętu.
Maciej: Ciągle mówimy o tym więcej, ale czasem właśnie to więcej jest przeszkodą. Nasz ostatni punkt to jest group thinking, czyli zbieranie informacji od za dużej grupy osób.
Igor: Group thinking jest to pojęcie psychologiczne, które polega na tym, że pytamy kogoś jakie ma zdanie na temat czegoś, a ta osoba przekazuje to dużej liczbie osób i w sumie cała grupa się zgadza, że wszystko tam się zgadza, ale każdy ma poczucie, że musi coś od siebie dodać, bo tak troszeczkę wstyd jest powiedzieć, że jest ok.
Maciej: Jeżeli szef na przykład pyta, co o tym sądzisz, to przecież nie klepniesz głową, że jest wszystko okej, niczego bym nie dodał. Zadając to pytanie przełożony chce zebrać ten feedback, który niejednokrotnie wcale już nie jest potrzebny.
Igor: Cały film został wykonany zgodnie z ustaleniami, zgodnie z umową, wszystko się zgadza, ale właśnie ta grupa osób ma poczucie, że musi coś dodać i potem z tego wynikają zmiany, które są absolutnie zbędne i przede wszystkim zmiany, które w ogóle nie będą miały wpływu na odbiór tego, co prezentuje wykonany przez nas film. Naszą poradą jest to, żeby przy kontakcie z klientem pracować i działać tak, żeby za wszelką cenę unikać tego, żeby ta jedna osoba nie przekazywała, nie pytała o zdanie większej liczby osób, np. pół firmy.
Maciej: To jest właśnie ten czas, żeby teorię przenieść do życia codziennego. Czyli mamy klienta, dla którego wykonaliśmy pewną pracę, jesteś już po tych wszystkich zmianach, które chciał klient, film jest tak na dobrą sprawę gotowy, ten teraz mówi: “Słuchaj, bo ja tutaj mam takich zaufanych ludzi w firmie, ja im teraz pokażę ten film i wrócę do ciebie z ostatecznym feedbackiem”. No i taki zadowolony szef idzie do tych swoich ludzi i mówi: “Słuchajcie, to jest film. Co o nim sądzicie?”. No i nagle przegląda ten film pięć osób, i na przykład Grażynie nie podoba się to, że spódnica na tym ujęciu źle ułożona, światło na nią padało w ten sposób, a nic to w filmie nie daje, tylko jej osobiście się to nie podoba. Komuś się język lekko zaplątał, nie jest to wyczuwalne, ale on to widzi. I wychodzi na to, że przemontujemy pół filmu i będziemy szukać ujęć, w których tych elementów nie ma. Tak, jak już mówiliśmy od samego początku, nic to nie wnosi.
Igor: To właśnie tym gorzej jest jak oglądają ten film osoby, które na tym filmie są, ponieważ wtedy te osoby nie oceniają tego dzieła jako filmu, jako całości, tylko oceniają siebie w tym filmie. A każdy z nas, czy tego chcemy, czy nie, ma do samych siebie podejściu najczęściej dość krytyczne i zwracamy uwagę na rzeczy, na które nie zwraca uwagi absolutnie nikt poza nami. Nasza rekomendacja jest taka, aby unikać tego wspomnianego group thinking, bo z niego najczęściej nie wychodzi nic dobrego. Podsumowując ten punkt, najczęściej te uwagi od tych osób dotyczą rzeczy, których nie jesteśmy w stanie zmienić, bo ta osoba na filmie wyglądała w taki sposób. Nie jesteś w stanie montażowo sprawić, że ta wspomniana przez ciebie spódnica będzie wyglądała w inny sposób, że ta grzywka będzie nagle jakimś cudem w postprodukcji poprawiona, czy to, że ktoś coś wydukał też będzie się prezentowało w inny sposób. Oczywiście, są jakieś triki montażowe, które są w stanie coś tam troszeczkę poprawić, ale najczęściej jako motorzyści wykonujemy już to, już dostarczamy produkt po tych zmianach. Zostawiliśmy ten punkt na sam koniec nie bez przyczyny, ponieważ jest to sprawa dość trudna.
Maciej: No jak klientowi wytłumaczyć to w sposób taki, żeby on nie poczuł się urażony? Dlatego fajnie wtedy powiedzieć, że jest taki taki efekt, film został został zrobiony w ten i w ten sposób i zważ na to podczas zbierania jakiegoś feedbacku, żeby nie odnosiły się poprawki do rzeczy, które są błahe i nic nie wnoszą w filmie. Bo to sprawi, że najprawdopodobniej będziesz dodatkowo musiał zapłacić za każdą ze zmian i też przedłuży to okres całej produkcji materiału. Może akurat ci zależy, żeby pojawił się w przyszłym tygodniu, a poprzez wprowadzone zmiany pojawi się dopiero za dwa, trzy tygodnie. Bardzo często jest tak, że jak klient się do nas wraca, to sprawa jest nieziemsko pilna.