W tym odcinku podcastu…
Freelance czy etat? Co lepsze dla filmowca? Poznaj wady i zalety pracy na freelance i pracy na etat w branży produkcji wideo. Filmujesz i nie wiesz jaką drogę wybrać? Koniecznie posłuchaj tego odcinka podcastu SUPER35!
Gdzie posłucham podcastu?
Słuchaj podcastu tutaj na stronie (odtwarzacz na górze strony), na Spotify, Apple Podcasts lub Google Podcasts. Subskrybuj SUPER35 w najwygodniejszym dla Ciebie miejscu. Wszystkie odcinki podcastu znajdziesz TUTAJ. Do usłyszenia!
Transkrypcja odcinka
Maciej: Gdy zaczynasz swoją przygodę z filmowaniem, stoisz na pewnego rodzaju rozdrożu, czy podążasz własną ścieżką, czy też możesz spróbować pracować dla kogoś. I w tym odcinku opowiemy Wam o naszych doświadczeniach, też głównie moich pracy na freelance i pracy in-house u kogoś.
Igor: Tak, i ogólnie właśnie pomyśleliśmy o tym, żeby zrobić ten odcinek trochę z tego powodu, że Maciej pracuje na etacie jako filmowiec, ja jestem freelancerem, ale też szkoląc rynek zwróciłem uwagę na to, że czy na moje warsztaty, czy z moich szkoleń zaczyna korzystać coraz więcej firm, które absolutnie nie mają żadnego związku z produkcją wideo, ale tworzą sobie w swoich strukturach małe działy wideo, typu jedna osoba, dwie osoby, po to, aby te osoby się zajmowały właśnie produkcją wideo na potrzeby marketingu.
Maciej: I staje się też to popularniejsze, bo pamiętam, jak około dwóch lat temu zacząłem poszukiwać pracy właśnie jako filmowiec na rynku szczecińskim, bo tutaj obydwoje mieszkamy, to byłem bardzo miło zaskoczony, że tych ofert było kilka. Bo jeszcze do niedawna, powiedzmy 5-6 lat temu, czy nawet 8, jak zaczynałem przygodę z filmowaniem, takich ofert tak na dobrą sprawę w ogóle nie było.
Igor: W ogóle nie było. Żadne firmy nie myślały o tym, żeby budować swoje działy marketingu w oparciu o wideo. Było takie przeświadczenie, że jak chcemy film, to musi być film wyprodukowany przez kogoś, to musi być film na nieco wyższym poziomie. Ale myślę, że ten rynek został właśnie mocno zdemokretyzowany przez takie lekkie, łatwe, krótkie, szybkie formy jak stories, jak shortsy, czyli jak rollki. No i firmy poczuły, że mogą robić niskim kosztem fajne treści wideo, które potem przełożą się po prostu na ich biznes.
Maciej: Tak i dodatkowo jeszcze ja tutaj dodam, że jeżeli masz filmowca u siebie na etacie, to jest to osoba zatrudniona u ciebie w firmie, która na co dzień przebywa albo z twoim produktem, albo z twoją usługą i ona go po prostu zna od podszewki. Czyli też mu jest od razu na starcie dużo łatwiej przekazać treści, które ty chciałbyś jako właściciel takiej firmy przekazać, no bo on w tym siedzi, on po prostu wie. A jeżeli weźmiesz sobie na przykład takiego freelancera, żeby on wyprodukował film, to najpierw musisz go trochę doedukować, co ty w ogóle robisz, czym się zajmujesz, czym jest twój produkt, opowiedzieć mu o tym i on właśnie swoją wizję wtedy dopiero przedstawia. Jeżeli masz gościa in-house, no to mówisz mu tak na dobrą sprawę: “Dobra, potrzebujemy zrobić ten film o produkcie X” i mu nie mówisz, czym ten produkt X jest, bo on już doskonale to wie.
Igor: Tak, a w przypadku freelance’u faktycznie trzeba włożyć tą pracę jeszcze w preprodukcji, plus ten freelancer, czy nawet mały dom produkcyjny też musi chcieć w to wejść. No bo często jest takie, moim zdaniem, nie do końca rozsądne podejście osób, które się zajmują produkcją wideo, że sprowadzają swoją pracę do produkcji wideo. W tym rozumieniu, że klient chce, żebym mu zrobił film, no to przyjdę i mu zrobię film. Ale to o czym ma być ten film i jaki ma spełnić cel, bardzo często jest znacznie bardziej istotne niż sama ta forma.
Maciej: Tak, właśnie przed rozpoczęciem nagrywania tego podcastu o tym rozmawialiśmy, że celem filmu jest, jeżeli oczywiście o to chodzi o twoim klientowi, żeby sprzedać jego produkt czy też usługę. Jeżeli przychodzi do nas freelancer i tak na dobrą sprawę on o tym nie wie, albo nawet ty jako ten zleceniodawca o tym nie wiesz, no to niestety, ale z tego filmu za wiele nie wyniknie.
Igor: I w sumie od tego możemy zacząć ten odcinek, że to jest zaleta pracy na etacie jako filmowiec in-house, bo praca jest łatwiejsza. Pewnie jest przyjemniejsza w jakimś obszarze, że pracujesz ciągle nad jedną rzeczą w takim dużym uproszczeniu, czyli pracujesz w firmie, która produkuje, wytwarza, usługowo robi coś i ty jako filmowiec się na tym znasz, czujesz ten temat, bo tak jak mówisz, jesteś tam na co dzień, od miesięcy czy od lat. I wydaje mi się, że ten proces przechodzenia od pomysłu do realizacji jest szybszy i znacznie bardziej wygodny, no bo ten element preprodukcyjny de facto dzieje się przez cały czas, jakby cały jesteś w pracy dzień w dzień, no to tę tą preprodukcję robić de facto dzień w dzień, bo jesteś w tej firmie. Więc jest pomysł, biorę sprzęt, robię film i potem ten film po prostu jest puszczany w świat, więc to jest myślę, że bardzo duża zaleta. W kontrze do pracy jako freelancer, gdzie faktycznie musisz tak troszeczkę wejść w skórę każdej z tych firm, czyli odbyć kilka spotkań, kilka rozmów, się wymienić kilkunastoma, mailami i ustalić. I te ustalenia bardzo często, to jest to, co mówiliśmy już wielokrotnie w naszym podkaście, że jak jesteś freelancerem, to nie łudź się, że będziesz robił tylko filmy. Musisz wykonać naprawdę spory kawałek twojego miesiąca, to jest praca przy biurku, odpisywanie na maile, a nie wszyscy to lubią, nie wszyscy to lubią, nie wszyscy to czują, a tutaj cyk, po prostu wykonuje swoją pracę, czyli spełniasz się na tym polu, że robisz filmy.
Maciej: A jako wadę tego typu rozwiązania, właśnie, że pracujesz nad jedną usługą, nad jednym produktem, oczywiście wadę kreatywną, jest to, że pracujesz nad jednym produktem. Możesz się znudzić. A na freelansie, jak gdyby masz tą możliwość, potencjał na możliwość, żeby pracować jednak z różnymi projektami, z różnymi usługami, żeby ta praca można powiedzieć była zmienna, że codziennie tak na dobrą sprawę możesz pracować z innym klientem, z innym produktem, z inną usługą. I ta twoja kreatywność przez to jest gdzieś tam pompowana, bo dzisiaj możesz robić reklamę samochodu, a jutro zajmiesz się lalkami. A tak na dobrą sprawę, kiedy jesteś in-house, to może gdzieś tam w pewnym momencie twojej ścieżki kariery tej motywacji do dalszej pracy może być mniej.
Igor: No tak, bo przychodzisz rano do pracy i sobie myślisz “kurczę, znowu to samo”. Ale z drugiej strony myślę, że trzeba też spojrzeć na to, jak te ludzie są. No bo mamy ten taki bardzo klasyczny podział na introwertyków, ekstrawertyków, plus są temperamenty, plus jeszcze są te różne testy Gallupa, podział na kolory i tak dalej. I w sumie są ludzie, którzy chyba po prostu też to lubią. Lubią grzebać w jednym długo i się tym nie męczą, a niektórzy są tacy z temperamentu, czy z osobowości, że faktycznie potrzebują ciągłych zmian, żeby być napędzanym, żeby im się chciało. Więc wydaje mi się, że to jest taka wado-zaleta, że w dużej mierze jest to uzależnione od tego, jakim jesteś człowiekiem, jak widzisz świat, jakie masz potrzeby. Dlatego bardzo często jest tak, że w finansach, czy w księgowości, rachunkowości, pracują moje części introwertycy, którzy po prostu lubią sobie usiąść do kompa i klepać Excela. A ty czy ja, gdybyśmy do tego usiedli, to po prostu, wiesz, byśmy mieli dość po jakieś chwili, więc to jest kwestia mocno indywidualna. Ale faktycznie trzeba brać to pod uwagę, jeżeli rozważacie właśnie to, czy iść na swoje, czy po prostu do kogoś do pracy na etat. I tutaj myślę, że możemy zahaczyć o kolejną rzecz, która jest bardzo ważna. To jest to, że jak jesteś na freelansie, to ty musisz pozyskiwać klientów przez cały czas. Oni ci sami nie spadną z nieba. Z kolei pracując na etacie jest jeden klient, który płaci ci miesięcznie. I w ogóle o tym nie myślisz. Odpada ci w swojej codzienności ten aspekt tego, że musisz siebie marketować, siebie sprzedawać, siebie wyceniać. I to jest proces, który robisz praktycznie codziennie przez cały taki czas.
Maciej: Trochę tak i trochę nie. Dwie takie rzeczy, które mi się tutaj od razu nasuwają, to jest tak, jak oczywiście mówisz, pozyskiwanie klientów we własnym zakresie, no chyba że już jesteś na jakiejś tam poziomie i masz kogoś, kto służyć ci tylko i włącznie do tego, żeby gdzieś tam klientów pozyskiwać, bo oczywiście takie funkcje gdzieś tam można outsourcować. Ale wracając teraz do etatu, to faktycznie twoim klientem jest cały czas jedna osoba. Twój szef, zarząd, jakkolwiek, aczkolwiek swoją pracą w dalszym ciągu musisz cały czas siebie sprzedawać. Musisz jak gdyby budować ich zaufanie po to, ażeby twój następny pomysł kreatywny oczywiście, no bo jak gdyby robienie filmu filmowani jest jakąś gdzieś tam kreatywną dziedziną życia. No i właśnie przez to, przez swoją pracę musisz ciągle pokazywać, że oni mogą ci zaufać, tak jak właśnie przed chwilą powiedziałem, że w momencie, kiedy wymyślisz sobie film, że chcesz zrobić o tym i o tym, to oni jednak to wejdą. Że nie będzie czegoś takiego, że to jednak nie odpali, bo myślimy, że nie zrobisz tego w sposób dobry albo według nas to nie jest dobre, ponieważ twój ostatni pomysł gdzieś tam poległ. Także tutaj ta “sprzedaż” myślę, że na etacie jak jesteś na etacie gdzieś tam musi mieć miejsce.
Igor: W sumie to nigdy o tym tak nie myślałem i teraz jak mi to tak przestawiłeś w taki sposób, to no to masz rację, że faktycznie masz tylko jednego klienta, więc musisz się wykazywać przez cały czas, no bo praca na etat też nie oznacza, że będziesz miał tego jednego klienta przez cały czas. Może dojść do sytuacji, w której no cię wyprze z tego stanowiska ktoś młodszy, ktoś bardziej dynamiczny, ktoś to bardziej czuje klimat social mediów, bo faktycznie też musimy sobie rozróżnić taką pracę, która polega na tym, że jesteś operatorem i montażystą, który na przykład robi wideopodcasty, co jest raczej pracą dość generyczną. Tą część kreatywną, twórczą raczej robią wtedy osoby, które są po drugiej stronie kamery, rozmawiają między sobą, jeżeli byłby to właśnie taki wideopodkast, a twoim zadaniem jest po prostu to skleić w całość, więc to jest zupełnie inna sprawa w porównaniu do sytuacji, w której twoją rolą też jest właśnie ta część kreatywna, wytwórcza, czyli firma oczekuje od ciebie, że ty jako filmowiec też będziesz wymyślał rzeczy, czyli na przykład zaprojektujesz jakiś format, jakąś serię, czy zaproponujesz, co mógłby przedstawić film reklamowy, który następnie ma właśnie sprzedać, czy produkt, czy usługę, więc faktycznie to nie jest tak, że tutaj ten jeden klient jest łatwiejszy. Kto wie, może dojść do sytuacji, w której jest trudniej, no bo jak masz tych klientów X, no to jeden odpadnie, drugi coś tam, ale de facto cały czas ich mielisz. Tutaj tylko tą trudnością jest to, żeby tych klientów pozyskiwać po prostu przez cały czas.
Maciej: Tak, jeszcze dodatkową rzeczą, którą ja właśnie zauważam przy pracy z danym klientem, jeżeli pracujesz z jednym klientem, czy też z twoim pracodawcą, no to jest też klątwa sukcesu. Jeżeli dany projekt dowiozłeś na 120%, no to teraz nikt nie liczy, że twój następny projekt zostanie dowieziony tylko na 100%. Oczekiwania idą w górę. Jak pracujesz tylko z jednym klientem, albo właśnie z pracodawcą, no to on widzi twoją poprzednią pracę, twoją jeszcze wcześniejszą i jeszcze wcześniejszą pracę, i gdybym na podstawie tego doświadczenia właśnie buduje sobie pewien standard, że ty będziesz zawsze dowoził po prostu tak samo. A może się różnie zdarzyć, możesz być w jakimś dołku kreatywnym, możesz mieć gorszy dzień, jak każdy. Niejednokrotnie się pewnie i ty, i ja mierzymy z tym, że no kurde, inaczej bym to zrobił, ale trochę mi brakuje pomysłu na to. I gdzieś tam szukamy właśnie tej inspiracji poza naszym umysłem, oczywiście jest to bardzo dobre. A jak właśnie pracujesz na freelansie z wieloma klientami, no to może się tak zdarzyć, że dla poprzedniego klienta zrobiłeś na 120%, a tu następnego wystarczy jak zrobisz 100%.
Igor: Ale ci klienci nie mają punktu odniesienia, więc nie widzieli poprzednich prac, nie będą widzieć najprawdopodobniej tych przyszłych w takiej formie, jakiej by mogli. No bo wiadomo, że gdzieś tam się chwalimy swoim portfolio, mamy swój real, ale pozyskując klienta najczęściej, on po prostu zna tylko ułamek naszej pracy. Portfolio jest najlepsze. Skoro jesteśmy przy temacie pozyskiwania klientów, to też możemy teraz zahaczyć o to, że taką główną różnicą pomiędzy freelancem a etatem są też po prostu zarobki. Czyli jeżeli pracujemy na etat, no i prawdopodobniej na umowę o pracę, mamy stałą pensję, oczywiście z możliwością rozwoju, ale wiadomo, że to się nie dzieje z dnia na dzień, tylko gdzieś tam trzeba popracować te pół roku, rok itd., żeby się postarać o awans, czy po prostu o wyższą pensję. I dla niektórych tutaj działa to dokładnie tak samo, jak to o czym mówiliśmy chwilę temu. Dla niektórych to może być plus, dla niektórych może to być minus, ponieważ dla mnie jako dla przedsiębiorcy minusem jest to, że miałbym stałą pensję bez możliwości włożenia większej ilości pracy, pozyskania większej liczby klientów, żeby mieć ten przychód nieco wyższy, ale to się wiąże z tym, że muszę wykonać więcej pracy. Z kolei, jak jestem na etacie, mam stałą pensję, nie martwię się, czy będę miał co jeść za 2 miesiące, czy będę miał na podatki, czy będę miał na ZUS, czy będę miał na cokolwiek, po prostu pieniądze wpływają mi raz w miesiącu na konto. I ja chyba jestem po prostu z osobowości taką osobą, która gdzieś to ryzyko lekko lubi, raz jest lepiej, raz jest gorzej, a na etacie przelew każdego miesiąca i na pewno ten poziom stresu związany bezpośrednio z tym aspektem jest niższy.
Maciej: Na pewno, na pewno ten poziom stresu oczywiście o ile dowozisz, bo to należy tutaj podkreślać cały czas, że mówimy tutaj o ludziach, którzy dowożą. Co mam tutaj na myśli? Mam na myśli to, że pracują sumiennie i tę pracę po prostu wykonują w najlepszy sposób, jak potrafią i są jakieś rezultaty. Nie mówię tutaj o efektach, bo to już jest różnie, ale są rezultaty tej pracy, czyli film został wykonany. Czy on będzie miał efekt, o którym przed chwilą wspomniałem, zamierzony przez twojego pracodawcę, czy też osobę, która jest nad tobą, no to niejednokrotnie nie zależy to od ciebie, bo ty mogłeś tego filmu nie wymyślić tylko mogłeś ten film po prostu nagrać, zmontować itd. Ale tak, masz zapewnione finansowanie, można powiedzieć, przeważnie jest ono niższe niż na freelance, to jest prawda tak jak mówisz, aczkolwiek twoje wynagrodzenie w jakimś tam miesiącu może być też niższe, niż osoby, która jest na etacie, bo płatność jest po prostu za 60 dni, w zależności od faktury, który w zależności od klienta. Także tutaj ta płynność finansowa w mojej opinii jest na pewno mniej wahliwa, o tak bym to ujął.
Igor: No i właśnie, jak jesteś na etacie to masz stałą pensję, ale też najczęściej jesteś na umowie o pracę, z którą się wiążą pewne korzyści w przeciwieństwie do tego, jak pracujesz na przykład właśnie na freelance, czyli masz urlop, który jest płatny, masz określoną liczbę dni w skali roku. Bank też na to patrzy w inny sposób, jak masz umowę o pracę i się na przykład starasz o kredyt na mieszkanie, no to też nie ukrywajmy, tak to po prostu działa, że jak masz umowę o pracę, to ta szansa na kredyt jest znacznie wyższa. Skupiamy na tym, że freelancerzy najczęściej mają wysokość pensji, czyli to, co im zostaje w skali miesiąca mniej więcej tak jak dobry etat, no bo skupiamy się na tej niższy, no bo wiadomo, że są freelancerzy, którzy ledwo wyciągają cokolwiek w skali miesiąca, ale są tacy, którzy na przykład zarabiają kilkadziesiąt tysięcy. To jest faktycznie taka niewdzięczność, że ktoś kto ma umowę o pracę, zarabia na przykład połowę tego, co my, ale ma szansę na ten kredyt, a my nie, więc to są takie już rzeczy, o których zaczynamy myśleć troszeczkę późniejszym etapem swojego życia, bo dużo tej branży to są po prostu młodzi ludzie, prosto po studiach albo jeszcze na studiach, którzy sobie po prostu gdzieś tam na boku robią filmy wchodząc w ogóle w ten świat, tym bardziej, że też są pewnego rodzaju benefity, jeżeli jest się tam studentem do 26 roku życia. W zależności na jakim etapie swojego życia jesteście, jeżeli jesteście właśnie tymi jeszcze “studentami”, możemy to zakwalifikować jako osoby przed 30, to jest ten czas właśnie, żeby się rozwijać, żeby trochę ryzykować, żeby nie myśleć o tego typu sprawach, czyli właśnie iść all-in w to, a później to już pomyślisz o tym, że może jednak nie freelance, może właśnie etat i właśnie myślę, że ty mógłbyś kilka zdań od siebie dodać, no bo ty byłeś taką osobą.
Maciej: U mnie jest też dosyć ciekawa sytuacja z moim etatem, bo ja trochę traktuję, nie chciałbym tutaj za dużego słowa użyć po części jak swoje, ale to jest można powiedzieć dość niedookreślone, tak bym to ujął. Dlaczego w ogóle o tym mówię? Ponieważ ja pracuję bardzo dużo, ja wychodzę na pewno powyżej tych 8 godzin, jeżeli w ogóle jestem na projekcie i tworzę jakieś wideo, no to niejednokrotnie zdarza się, że jestem 12, nawet 14 godzin itd., więc tutaj nie do końca wstrzeliwuję się w ten schemat pracy na etacie po te 8 godzin. Można powiedzieć, że fajnie by było pracować po 8 godzin, dlatego się zdecydowałem na pracę na etacie, żeby mniej pracować, tak na dobrą sprawę tak nie jest, ale co dla mnie było takim czymś, że jednak pomyślałem o tym etacie, to jest właśnie pozyskiwanie klientów, to jest właśnie rozmowa z klientami, to jest właśnie rozmowa z ludźmi i to było coś, co było dla mnie ciężkim do przeskoczenia, po prostu nie miałem ochoty. Ja ogólnie jestem tą osobą, o której mówiłeś, że powinna się gdzieś w finansach, bo ja ogólnie nie lubię spotykać się z ludźmi, nie lubię z nimi rozmawiać, ogólnie nie lubię zbytnio ludzi, dlatego nie ma zbyt wielu ludzi w moim otoczeniu i kiedy ja wiem wychodzić ze swojej strefy komfortu i nie wiem “pukać do każdych drzwi”, pytać się czy chcą ode mnie jakieś tam wideo itd i później utrzymywać tą taką czasem też sztuczną, no bo nie z każdym klientem gdzieś tam ci zaskoczy i chcesz dalej z nim współpracować. Ja tego bardzo, bardzo nie lubiłem. To stoi w sprzeczności z moją osobą i dlatego decydowałem się, że będę pracował właśnie dla jednego klienta, dla jednej firmy i to jeszcze firmy, którą poczuję, bo w momencie kiedy szukałem zatrudnienia jako filmowiec, no to miałem trzy oferty ze Szczecina i tak na dobrą sprawę mogłem wybrać, z którą firm chcę współpracować. Także byłem w takim fajnym miejscu, że mogłem sobie pozwolić na wybór i wydaje mi się, że wybór dość trafnie został ulokowany przeze mnie.
Igor: Ja pamiętam, że ty też chwilę szukałeś. Ale nie, że szukałeś, bo nikt cię nie chciał, tylko to ty nie chciałeś nikogo. Aż w końcu udało się właśnie trafić na firmę, którym jak to fajnie ująłeś, poczułeś, że robią fajne rzeczy, w których ty chciałbyś brać udział, a to też potem się na pewno właśnie przekłada na samochęć pracy. Że jednak ci nie przeszkadza to, że nie robisz 9-5, tylko to, że raz będziesz 10 raz, 12, a raz pewnie będziesz mógł wyjść po 6, to gdzieś tam u ciebie to gra.
Maciej: Chciałbym dodać i to już nawet nie tyczy się tylko branży wideo, czy też jakiekolwiek branży kreatywnej, to jeżeli będziesz chciał u kogoś pracować, to musisz chcieć pracować dla tej osoby, czy też dla tej firmy, dla tego zarządu. Trzeba chcieć pracować dla określonej osoby, czy to jest twój przełożony, jakiś kierownik itd., ale ja właśnie wyznaję tą zasadę, że żeby się dobrze pracowało i żeby chciało się pracować, ja muszę chcieć pracować właśnie dla kogoś, dla określonej osoby, bo jeżeli ja miałbym pracować, a takie etaty w życiu swoim miałem, dla kogoś, kogo nie lubię, z którym się po prostu nie zgadzam, a w bardzo wielu kwestiach, nawet nie chodzi o kwestie firmowe, tylko na takiej, można powiedzieć, stopie ściśle ludzkiej, no to taka współpraca u mnie nigdy nie trwa dużej niż miesiąc.
Igor: Wspomniałeś o tym, że ty akurat konkretnie jesteś taką osobą, która za bardzo nie lubi ludzi, ale oczywiście w takim rozumieniu introwertycznym. Jesteś bardziej taką osobą, która ma swoje małe grono, z którym się dobrze czuje i gdzieś tam nie czujesz potrzeby, żeby wyjść poza to. I to jest właśnie ta druga strona freelance’u, że można byłoby uznać za wadę w twoim przypadku, ale w przypadku wielu innych osób może to być też potraktowane jako zaleta, czyli to, że jak jesteś freelancerem, to siłą rzeczy poznajesz nowych ludzi, bo masz nowych klientów, w firmie twojego klienta pracuje X osób, te osoby mogą być fajne, mogą poszerzyć twoje horyzonty. I też to samo tak naprawdę można przełożyć na jeżdżenie po Polsce. Dla przykładu, jeżeli jesteś kimś, kto pracuje tylko na terenie swojego kraju, no bo też trzeba sobie w głowie przestawić, że jeżeli jesteś freelancerem w branży produkcji wideo, to będziesz jeździł na projekty. Widzę, że większość osób, które zakładają firmy produkcyjne, nawet jednoosobowe, i chcą działać tylko w branży B2B, czyli robić filmy dla biznesu w swoim obszarze, to bardzo często się zwijają po roku, jak już dofinansowanie można zamknąć, no bo właśnie były to osoby może nieco starsze, czyli takie, które raczej myślały o tym, żeby się osadzić. Ja też nie mówię, że nie jestem osadzony w jednym miejscu, bo mieszkam tutaj, natomiast faktycznie, gdybym miał uczciwie usiąść i przeliczyć, ile robię dosłownie dziesiątek tysięcy kilometrów rocznie, bo z racji tego, że mieszkamy w Szczecinie, to wszędzie jest daleko, ja bardzo dużo rzeczy robię w Warszawie i w tych stronach, typu Katowice, Kraków, no to jeden wyjazd to jest dla mnie tysiąc kilometrów plus, no bo po prostu mieszkamy w takim miejscu. I dla mnie jest to absolutnie naturalne, że moja praca się wiąże z tym, że ja wyjeżdżam, że ona po prostu tak działa, tylko że ja to bardzo lubię. Ja jestem taki, że ja to uwielbiam, jakby dzięki tej pracy byłem w wielu miejscach, w których nigdy bym nie był, byłem w miasteczkach, w miejscowościach, na drugim końcu Polski, które są mi prywatnie tak bardzo nie po drodze i tak bardzo nie mają sensu, żeby tam być, że nigdy bym tam nie pojechał, a dzięki temu, że mam pracę taką, a nie inną, bo poza tym, że produkuje, no to też bardzo dużo szkole. Tak naprawdę dzisiaj szkole więcej niż produkuje, więc jeżdżę po Polsce, po firmach, po biurach. Ja to lubię, ale absolutnie zdaję sobie sprawę z tego, że większość osób nie chciałoby tak po prostu żyć.
Maciej: Tak, bo po pierwsze masz jakieś zobowiązania w domu i nie mówię tu o finansowych zobowiązaniach. Nawet w jakiś tam młodszych etapach swojego życia, nie da się zbudować trwałego związku, kiedy można powiedzieć pięć na siedem dni jesteś, poza domem i to trwa przez dwa lata, czy tam trzy. Niezależnie od tego, czy będziesz robił mnóstwo rzeczy in-house, to i tak, i tak raz na jakiś czas, na pewno będziesz musiał wyjechać, bo nawet jeżeli pracujesz dla firmy, która robi statki i ty pokazujesz pracę tych ludzi na social media i tak dalej, to na pewno zdarzą się raz, dwa, trzy razy do roku jakieś wyjazdy, chociażby szkoleniowe, chociażby jakiś event, na którym musisz się pojawić, targi i zrobić z tego relacje. To jest po prostu coś, co każdego filmowca czeka. Nie wierzę, że jest jakiś filmowiec, który nigdy w ciągu roku nie wyjeżdża, nawet pracują gdzieś tam na etacie i robiąc komuś rolki, zawsze gdzieś się trzeba przemieszczać.
Igor: Tak, ale to, co powiedziałaś, to w sumie tak naprawdę chyba dotyczy całej branży marketingowej, czyli właśnie wyjazdy na targi, reprezentacja swojej firmy na tych targach. Bardzo często dzisiaj jest tak, że pracownicy działu marketingu też mają wystąpienia na konferencjach, ale to wciąż jest nieporównywalne, bo jak jednak w skali miesiąca i jesteś przy dobrych wiatrach połowę miesiąca w domu, no to te targi, konferencje, te szkolenia jednak są raz na jakiś czas, ale tak to dokładnie działa, więc to jest też taki dość mocny argument dla podstarzałych filmowców, którzy jednak wolą gdzieś tam być w domu przy dzieciach, przy żonie lub po prostu mają tak wypracowany swój związek, że ta druga połówka to rozumie, bo wiedzieć, widzieć, a rozumieć to jednak są troszeczkę inne rzeczy, bo, no bo trafiały też na ludzi, którzy się nie podejmują na przykład tej pracy, dlatego właśnie, że partnerka nie rozumie tego. A ja na przykład po sobie wiem, że gdybym odciął całkowicie wyjazdy i uznał, że pracuje tylko ze swojego miasta, to musiałbym szkolić tylko online, produkować tylko tutaj, a też obaj wiemy, że w tym mieście pod kątem produkcji wideo się dzieje tyle co nic, no to najprawdopodobniej skończyłbym na etacie nie dlatego, że chcę, tylko dlatego, że muszę, bo bym się nie utrzymał, no bo tak jak mówię, znaczna większość projektów, które robię, to są projekty w Warszawie.
Maciej: No tak, no bo można powiedzieć, że Polska jest scentralizowanym miejscem, jeżeli chodzi o wideo, wszystko się zaczyna albo w Łodzi, albo w Warszawie i później się rozchodzi na kraj. Tak to u nas wygląda.
Igor: Odkąd szkolę stacjonarnie to mnie bardzo zaskakuje to, jakie firmy, gdzie są ulokowane, bo naprawdę byłem w takich miejscowościach, które oczywiście są dość blisko dużych miast, ale to są czasami ogromne, znane powszechnie firmy czy marki, które po prostu mają pod dużymi miastami swoje siedziby, fabryki. Pewnie ze względów logistycznych, kosztowych, ale miałem nawet szkolenia na wioskach.
Maciej: Tutaj jeszcze dopowiem taką rzecz, którą ja również zauważyłem odnośnie zatrudniania filmowców u siebie w firmie – konkurencja. Firmy widzą, że w konkurencyjnych tego typu podmiotach zaczęli zatrudniać filmowców i oni tego contentu zaczynają wypchać mnóstwo. Jeżeli masz gościa, który jest u ciebie w firmie, zna się na temacie, to on to odpala w chwilę, a wyobraź sobie, że ty masz teraz, no, rozpisać przetarg może nie, ale zatrudnić jakiegoś filmowca po to, żeby zrobić jakąś krótką rolkę z jakiegoś eventu, no ja muszę wziąć tego gościa, muszę mu zapłacić, muszę mu wytłumaczyć, poświęcić czas, zajmie to tydzień, a moja konkurencja już trzy w tym czasie.
Igor: Porównując oczywiście ofertę freelancera czy małych domów produkcyjnych, faktem jest to, że taniej jest mieć kogoś na etat. Natomiast też nie zawsze to się opłaca, bo taniej nie znaczy, że się opłaca. Ale to już są oczywiście jakieś tam aspekty biznesowe i ekonomiczne, w które nie będziemy teraz wchodzić, bo ten odcinek nie jest o tym. Natomiast skoro padło tyle już wątków, jeżeli chodzi o szkolenia, no to to jest kolejny plus pracy na etacie, że niektóre firmy, nie mówię, że wszystkie, no, bo wiadomo, jak to wygląda, natomiast sporo firma budżet szkoleniowy i jeżeli jesteś filmowcem na etacie, jest cień szansy, że taka firma wyślecie na szkolenia lub warsztaty, albo nawet kupi ci po prostu jakiś kurs online. To jest fajne i dlaczego w ogóle o tym mówię? Mówię o tym dlatego, żeby się reklamować w naszym podcaście. Ale też mówię o tym dlatego, że właśnie z tego powodu, że szkole, to widzę też jakie są potrzeby. Jak uruchamiałem swoje warsztaty grupowe, to byłem przekonany, że większość osób to będą ludzie, którzy robią śluby, którzy właśnie są freelancerami, robią B2B i że na tym będą polegały te warsztaty, że będą przyjeżdżać takie osoby. Okazało się zupełnie inaczej, bo okazało się, że 70% sali każdorazowo wypełniają osoby, które są wysłane przez firmy. I to mi zmieniło w ogóle postrzeganie mojej grupy docelowej o 180 stopni. Tak jak mówię, żyłem w przekonaniu, że to będą freelancerzy, a się okazuje, że 70% sali, na tych warsztatach jest max 12 osób, to są po prostu osoby, które właśnie skorzystały z takiego pakietu szkoleniowego i przyjechały, żeby się rozwijać. I to jest mega fajne, a z kolei w przypadku właśnie freelancerów, moja obserwacja jest taka, że freelancerzy mają taki troszeczkę pyszałkowaty vibe, czyli oni nie muszą się szkolić, oni już wszystko potrafią. Oczywiście efekt Dunninga-Kruger, o którym w tym podcaście było już ze 100 razy. Obejrzałem X filmów na YouTube, ja już wszystko umiem i tak dalej. No i potem oczywiście widzimy efekty takiego podejścia, te negatywne. Nie mówię, że wszyscy są tacy, ale niestety z mojego punktu widzenia bardzo trudno jest dzisiaj trafić na produkcję zrobioną przez freelancera, która jest w takim enigmatycznym określeniu jakościowa. Zawsze jest z nią coś nie tak.
Maciej: Ja bym tutaj dodał wynik mojej obserwacji, że szkolenia i dokształcanie siebie zaczyna pojawiać się w momencie, kiedy przestajesz mieć klientów. I to jest największy problem, jaki dotyczy ludzi, którzy myślą, że wiedzą wszystko, kiedy nagle klient przestaje do ciebie przychodzić i się zaczyna zastanawiać. Robisz pewne badania, research wychodzi, że idą do konkurencji, która robi rzeczy, które są nowe. Ty nawet o takich rzeczach mogłeś nie wiedzieć i wtedy zaczynasz jakaś kombinacja, lecisz na te szkolenia, robisz jedno, drugie, trzecie i gdzieś tam powoli zaczynasz się odrabiać albo i nie, bo już na tyle pozostałeś w tyle, że konkurencja w momencie, kiedy ty mówiłeś, że nie potrzebujesz szkolenia, to oni robili te szkolenia i są gdzieś tam na tyle z przodu, że już jesteś jedyne co skłony zrobić, to wystawi swój sprzęt na Facebooku, na Marketplace i powiedzieć “zmieniam branżę”. Także tutaj jest taki apel, że szkolenia nie zawsze robione są po to, żeby szkolący mógł zrobić, ale bardzo często, tym bardziej, że jest to taka wąska branża, szkolenia są wartościowe i warte tego by na nie po prostu pojechać i nie zawsze jest, że tam musisz uzyskać nie wiadomo jaką wiedzę, ale nawet przypomnieć się o takich rzeczach, o których gdzieś tam mogłeś zapomnieć, pobudzać swoją kreatywność.
Igor: Wspomniałeś o tym, że szkolenia nie zawsze są robione po to, aby szkolący mógł na nich zarobić i ja mogę nawet to trochę potwierdzić, bo ja mam trochę takie podejście, że bardziej to jest podejście misyjne, niż typowo biznesowe, bo zupełnie szczerze, gdybym myślał o moich warsztatach jako stricte o tym, że zarabiam pieniądze za pomocą tych warsztatów, to bym ich nie robił, bo uczciwie jak odejmę od tego podatki, odejmę od tego ZUS, odejmę od tego koszt obiadu, koszt mojego dojazdu, koszt mojego noclegu, to wychodzi, że ja na nich zarabiam, no mniej niż osoba, która pracuje w markecie. Więc ja ten czas mógłbym tak naprawdę, bo to dla mnie są aż 4 dni, mógłbym go przeznaczyć na zupełnie inne rzeczy i kto wie, pewnie gdybym się bardziej postarał, to bym na nich zarobił, 2-3 razy tyle. Więc to jest jedna rzecz, a druga rzecz jest taka, że z mojego punktu widzenia jako osoby, która przeszkoliła już w niedługim czasie kilkaset osób, to też widzę, że często na tych warsztatach są ludzie, którzy faktycznie coś potrafią, często są nawet dość dobrze w swojej pracy, ale właśnie brakuje im czasami tego takiego impulsu, motywacji. Ja też na swoich warsztatach i szkoleniach się dzielę wiedzą nie tylko stricte filmową, ale też marketingową, tak dalej. Potem widzę, że te osoby czasami coś im się w głowie przestawi po powrocie, robią swoje strony internetowe, pozyskują klientów aktywnie, nie pasywnie, bo często jest tak, że ludzie sobie zakładają, że ja robię filmy, więc mają dziwne założenie, że inni je widzą, że wszyscy o tym wiedzą, to oczywiście jest nieprawda, ale dla mnie też personalnie jedną z największych wartości tych warsztatów jest to, że ci ludzie się poznają, bo po każdej edycji tych warsztatów widzę, że ludzie zaczynają ze sobą współpracować, więc ktoś, kto ma aż za dużo pracy, poznał na warsztatach kogoś personalnie, namacalnie widział, co ta osoba potrafi, obie te osoby są przeszkolone przeze mnie, więc bardzo często po prostu robią taką fuzję. Więc ci, co sobie biznesowo radzili trochę gorzej, nagle są wspierani przez innych i to bardzo fajnie wszystko się napędza. Szkolenia dla mnie są jak książki, czyli czasami jest tak, że czytasz książkę, która ma 500 stron, tylko dla jednego zdania, nie, które może zmienić twoje życie w jakimś obszarze, więc myślę, że jak będziecie patrzeć na szkolenia dokładnie w taki sposób, to wszystko będzie dobrze.
Maciej: Wspominałeś właśnie o tym, że przychodzą ludzie, którzy są wyszkoleni w cudzysłowie przez YouTube, a tak na dobrą sprawę za wiele nie wiedzą, a już myślą, że wiedzą dużo, także tutaj ten przekrój ludzi jest dosyć spory, no i też ta rzecz, że 70% ludzi to są ludzie, którzy są gdzieś tam na etacie. Coraz więcej ludzi właśnie jest zatrudnionych jako filmowiec w firmie, bo to się po prostu opłaca.
Igor: To jest ogromna wartość, ja nawet otwieram swoje warsztaty takim slajdem i mówię wprost, że nie zrobię z was nie wiadomo jakich filmowców w dwa dni, ale moją misją, moim głównym celem jest to, aby uświadomić was, że nie wiecie, czego jeszcze nie wiecie. I to jest absolutnie moim zdaniem zmiana gry z punktu widzenia takiego uczestnika. Będziemy już powolutku zamykać odcinek, ale jeszcze go zamkniemy taką jedną dużą kropką, która dla wielu osób z naszej branży jest bardzo ważna. To jest taka nasza codzienność. Podobno część osób nawet z tym sypia, mam na myśli sprzęt. I tutaj też ta różnica: etat kontra freelance jest dość spora.
Maciej: Tak, na freelance musisz kupić wszystko sam, ewentualnie wyrentalować, jeżeli coś tam potrzebujesz. Wydaje, że przeważnie jest tak, że sprzęt jednak kupuje ci pracodawca. Tu jest ogromny plus, jeżeli pracodawca ma do ciebie spore zaufanie, to wie, że sprzęt po prostu dobierzesz pod potrzeby, a nie, że będziesz się kierował tym, co byś chciał i na czym byś chciał pracować. I możesz pracować na sprzęcie, który chcesz, to jest akurat super sprawa. A w kontrze do tego na freelance, jeżeli chcesz pracować na tym, co chcesz, to musisz najpierw na to zarobić, a później sobie to tam kupić i no to jest znaczna różnica dla mnie. No ja na freelansie akurat pracowałem na sprzęcie dużo lepszym niż pracuję teraz.
Igor: To w ogóle jest piękna sytuacja. Bo na freelansie miałeś swój sprzęt, który był dużo lepszy, ale jak przeszedłeś na etat, no to go sprzedałeś, no bo po co miałem stać na półce. A też moim zdaniem bardzo mądrze i rozsądnie wyszedłeś z założenia, że po co masz brać swój sprzęt do firmy i go eksploatować za własne pieniądze.
Maciej: Także tutaj postanowiliśmy gdzieś tam, oczywiście z jakiegoś tam sprzętu na początku korzystałem, bo nie miałem tego w firmie, ale gdzieś tam właśnie doszliśmy do tego porozumienia. Ogólnie jak ja się tam zatrudniałem, to już jakiś sprzęt był, tylko że to po prostu sprzęt niskiej jakości. Oczywiście mógłby wystarczyć do tego, co my tam robiliśmy, tylko że no dzisiaj to już lepszy byłby iPhone na dobrą sprawę niż tamten sprzęt. I doszliśmy jakoś tam do porozumienia, że ja przeprowadzę oczywiście jakieś tam rozmowy z różnymi firmami, odnoszę pozyskiwania ofert i przedstawię właśnie co bym potrzebował, no ale też oczywiście, żeby nie było tak kolorowo, że po prostu powiedziałem i to ktoś kupił, no to ja to musiałem ugruntować około dwustronicową A4 pracą z mojej strony, dlaczego dany sprzęt potrzebuje, co mi da, że ja będę miał ten aparat, co mi da ten obiektyw. I tak po części musiałem też wyszkolić moje szefostwo do tego, żeby oni mogli podjąć decyzję. Faktycznie te rzeczy wszystkie, które on przedstawił, no mają sens i dzięki temu uzyskamy to i tamto. Także no to jest ogromna zaleta, ogromna zaleta w porównaniu z freelancem.
Igor: Ale zwróciłeś uwagę też na bardzo ważną rzecz, czyli że musiałeś wyszkolić, czyli doedukować swoje szefostwo, że potrzebujesz ten konkretny sprzęt, żeby osiągnąć konkretny efekt, co też jest godne uwagi, dlatego że dla osoby absolutnie spoza branży aparat to aparat. Obiektyw to obiektyw. Dlaczego ten kosztuje 1000 złotych, a ten 20 tysięcy? Więc tutaj jest jakby taka kolejna przeszkoda i na tym opiera się cały ten odcinek, że ani ta droga, czyli freelance, ani ta druga, czyli etat, nie jest dobra, ani nie jest zła. To są zupełnie dwie inne drogi, dość tożsame, ale wciąż inne. I wy musicie podjąć decyzję sami, jaką jesteście osobą, gdzie będziecie się czuć lepiej. No bo faktycznie z tym sprzętem może być tak, że ty trafiłeś mega fajnie, że zarząd w twojej firmie ma otwartą głowę, posłuchał, uznał ok, ten gościu ma rację, chcemy iść w stronę wideo też jako marka, chcemy mieć reprezentatywną jakość naszych filmów, ale są firmy, czasami że możecie trafić do takiej, która ma, camcordera, który ma 12 lat i oni powiedzą, że przecież jest kamera, nie potrzebujesz innej, nie potrzebujesz nowej. Podsumowanie brzmi tak, że jeżeli pracujecie na freelance, to wy macie kontrolę nad sprzętem, bo wy go kupujecie, wy decydujecie dlaczego ten i po co mi jest ten sprzęt. Oczywiście też w grę wchodzi wypożyczanie sprzętu, a z kolei na etacie to taka trochę niewiadoma, no bo nigdy nie wiesz czy trafisz na firmę, która ma sprzęt, czy która dopiero będzie go kupować, jaki mają na niego budżet. Dlaczego też o tym mówię? Jak szkole firmy, to bardzo często w ramach szkolenia, ja przyjeżdżam na szkolenie, biorę swój sprzęt, uczę tych ludzi na swoim sprzęcie, jeżeli mówimy tutaj o takim szkoleniu mocno praktycznym i przez te dwa dni szkolenia poznaję potrzeby tej firmy po to, aby potem móc im doradzić już, żeby zakupili konkretny sprzęt pod ich konkretne potrzeby, i te budżety to są bardzo różne. Staranie się dopasować i zaproponować, zarekomendować taki sprzęt, który trochę pokryje ich potrzeby jakościowe, ale też z drugiej strony nie wystrzelają się, bo nie są rentalem, nie są domem produkcyjnym. Bez sensu jest im teraz wydać 50 tysięcy na jedną kamerę i dwa szkła. A bardzo często to są budżety do 10 tysięcy, gdzie już w tym potrzebne jest oświetlenie, potrzebny jest kamera lub aparat, optyka i to wszystko inne, co jest wokół tego. I czasami jak ktoś mówi mi, że ma 10 tysięcy netto, to ja zaczynam naprawdę się głowić i robić tam salta. To był nasz ostatni punkt, czyli właśnie sprzęt.