W tym odcinku podcastu…

Video to nie tylko komercja i masowa produkcja, ale również idealne narzędzie do tego, aby wyrażać siebie, przekazywać wiedzę i zarażać swoją pasją. Gościem odcinka jest Joanna Hoffmann, prowadząca na YouTube kanał Freakery, na którym opowiada o historii mody. Rozmawiamy o tym jak dzięki video i mediom społecznościowym można z pasji zrobić wymarzony styl życia. Poznaj historię naszego gościa. Miłego słuchania!

Gdzie posłucham podcastu?

Słuchaj nas tutaj na stronie (odtwarzacz na górze strony), na Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts lub YouTube. Subskrybuj Super35 w najwygodniejszym dla Ciebie miejscu. Wszystkie odcinki podcastu znajdziesz TUTAJ. Do usłyszenia!

    Przydatne linki

    Transkrypcja odcinka

    Igor: Tworzenie wideo nie musi dotyczyć tylko filmów ślubnych i filmów reklamowych, jest też idealnym narzędziem do tego, aby wyrażać siebie. Gość tego odcinka to blogerka, instagramerka i youtuberka, która w tej kanałach opowiada o historii mody – Joanna Hoffmann, w Internecie znana jako Freakery. Tę serię będziemy rozpoczynać zawsze od takiego pytania napędowego, rozruchowego, czyli czy pamiętasz w ogóle swój występ przed kamerą? Występ, który potem faktycznie został opublikowany i poddany pod wgląd innych ludzi?

    Joanna: Myślę, że ty też Doskonale pamiętasz, bo nasze drogi się zazębiły. Ja od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem nagrywania odcinków, założenia kanał na YouTube, bo po zakończeniu studiów brakowało mi pracy twórczej, prowadzenia zajęć, udziału w jakichś konferencjach. Miałam potrzebę wyrażenia siebie i rozmawiałam o tym z Igorem. Ty zacząłeś działać w sferze video. To był chyba rok 2016 i wtedy nasze drogi się połączyły, spotkaliśmy się u nas w mieszkaniu, w gabinecie wtłoczyłam się w szafę, ty ustawiłeś jest przede mną kamerę z mega bliskim kadrem, z drugą kamerą boczną żeby to wszystko fajnie pospinać i pamiętam, że nie miałam wtedy zupełnie wyczucia czasu i mówiłam przez godzinę, bardzo rozwlekle, powoli, byłam zestresowana. Ten odcinek był bardzo długi, ale to był właśnie odcinek, który tego samego czy kolejnego dnia opublikowaliśmy.

    Igor: Zaczynaliśmy przygodę z wideo praktycznie w tym samym czasie. Dlaczego chcieliśmy z tobą porozmawiać w naszym podcaście? Dlatego, że moim zdaniem wykazałaś się niezwykłą odwagą, bo faktycznie to zostało nagrane na szybko i bez rozważania, co z tym trzeba zrobić, to poszło do sieci, na YouTube. Ja też pracuję z wideo i z marketingiem na co dzień i zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie mają podejście zupełnie inne. Długo myślą zanim nagrają pierwszy film, potem montują długo. Po drugie, sam kontekst kobiet na YouTubie,  który w Polsce jest, jaki jest. Jest was niewiele, jesteście poddane pod nie zawsze przychylną krytykę męskiej części publiczności. Sam fakt występowania przed kamerą, jak jesteś odbierana ogólnie przez świat w dużym uproszczeniu i jak w ogóle się czujesz?

    Joanna: Nawiązując do tego, co powiedziałeś, to faktycznie nie zastanawiałam się nad tym. Z perspektywy, była jakaś doza odwagi w tym, żeby to zrobić. Pamiętam, że jakoś zupełnie się nad tym nie zastanawialiśmy, bo to chyba był ten moment w życiu, kiedy czegoś bardzo chcesz i to robisz. Nagraliśmy to, puściliśmy to i patrzyliśmy na reakcje, które były po prostu dobre. Tych reakcji nie było wiele, bo to była kompletna świeżynka, szczególnie, że takiego kanału nie ma i nie było wtedy. Jest oczywiście Karolina Żebrowska, która jest dużym kanałem. Jest Polką, ale nagrywa po angielsku. Pamiętasz, że nawet rozważaliśmy, czy nagrywać po angielsku czy po polsku. Ja jestem z wykształcenia magistrem filologii angielskiej, więc ten język zawsze był mi bliski i myśleliśmy na początku o tym, żeby dotrzeć do ludzi bardziej globalnie, żeby nagrywać odcinki po angielsku, ale jednak zgłębiając tę niszę, takich kanałów jest sporo, czy to właśnie w Wielkiej Brytanii czy w Stanach. Kanałów po polsku nie było, więc ja interesując się modą, jeśli chciałam znaleźć jakiś merytoryczny odcinek po polsku, nie mogłam tego znaleźć i to był taki chyba największy trigger, żeby po prostu to zrobić. Coś, czego sama szukałam.

    Igor: To jest coś, czym my się kierujemy tworząc nasze podcastu. Robić coś, co samemu chciałoby się oglądać. To jest zasada mocno uniwersalna, niezależnie od tego, co się robi, czy pisze bloga, czy robi się Instagrama. Jeżeli to jest szczere, to po prostu działa, robienie pod publikę jest bardzo krótkowzroczne.

    Joanna: Jeśli chodzi o tę odwagę, to myślę o tym, że zawsze z takim rozrzewnieniem, z czułością się patrzy na te swoje pierwsze poczynania. Ja mam bardzo duży sentyment do tego odcinka i nie wstydzę się go. Zrobiłabym go zupełnie inaczej, bo ja po prostu zrobiłam wykład. Ten odcinek był takim krótkim wykładem, bardzo mało materiałów, ale nie miałam punktu odniesienia i sama na swoich odcinkach musiałam to pracować, więc to też się zmieniło z czasem.

    Igor: To też bardzo fajnie pokazuje, jak aspekty produkcyjne w przypadku tego typu filmów grają znacznie mniejszą rolę, bo ja byłbym w stanie wymienić mnóstwo błędów, jakie popełniłem przy tym odcinku. Ale to był ten start, który gdzieś tam to pchnął

    Joanna: Pytałeś o kwestie działalności w ogóle na YouTube, jako kobiety i jest nas niewiele, jeśli chodzi o takie kanały, które są kanałami bardzo mocno merytorycznymi, bo pamiętam, że nawet kiedy YouTube był jeszcze mały, to chyba z 2 czy 3 lata temu Astrofaza umieszczał mnie na liście kanałów kobiecych, które należy śledzić, więc jako raczkujący kanał byłam bardzo zaszczycona i wiadomo, że trzeba było przejść przez taki filtr, gdzie jeszcze moda opowiadana przez kobietę kojarzy się bardzo trywialnie, z pokazywaniem zakupów, typowo konstrukcyjnych elementów, a jest to czymś zupełnie innym i do tej pory nie wiem, jak to się stało, nie spotkałam się z żadnym negatywnym komentarzem pod filmem, oprócz wiesz takich, jak na przykład „klaszczesz za głośno”.

    Igor: Jak myślisz, dlaczego te komentarze się nie pojawiają? To jest kwestia dobrego przygotowania, znania tematu, tej pasji?

    Joanna: Na pewno jest to kwestia dobrego przygotowania, ale też samej tematyki. Myślę, że to jest pierwszym filtrem, jeśli chodzi o odbiorców, bo odcinki są długie i widzę też po wykresach, że ludzie oglądają je raczej w całości. Wydaje mi się, że sama tematyka, która wymaga skupienia, śledzenia dat, chronologii, zapoznawania się z materiałami, często polecam coś, co będzie uzupełnieniem odcinka. To jest odsiewem ludzi przypadkowych, bo takie treści, które nie są tak mocno osadzone w historii po prostu mają większy zasięg, to też jest ich moc, czego może ten kanał nigdy nie będzie miał, ale świadomie wybrałam tę drogę, bo nigdy nie zależało mi na tym, żeby to był super popularny kanał. Wolę mieć małe grono, gdzie większość odbiorców jest mi nieznana, kojarzę tych ludzi, rozmawiamy ze sobą.

    Maciej: Przeszliśmy przez ten początek, omówiliśmy to, czym się zajmujesz. Na czym kręcisz?

    Joanna: Jeżeli chodzi o technikalia, to bardzo mocno nietrafne pytanie, dosłownie wczoraj rozmawiałam z Maciejem, bo mój mąż kręci te odcinki. Zaczynaliśmy z Igorem, potem Igor poszedł w swoją działalność. Maciej płynnie przejął kwestie montażowo-techniczne, więc wiem, że działamy na Canonie. Igor pewnie wie więcej niż ja.

    Igor: To też jest bardzo dobry wątek, bo nawet nie chodzi o to, czy znasz się na tym, tylko jak można to rozwiązać jak się nie znasz. Ty jednak jesteś tutaj twarzą, osobą, która przekazuje swoją wiedzę. To może być lekcją dla tych, którzy wiecznie pytają o to, czym nagrywać albo czekają na ten moment, aż kupią sprzęt, którym mogą nagrywać i on będzie lepszy i to będzie lepiej wyglądało. Myślą, że kupując lepszy aparat, to treść będzie też lepsza.

    Joanna: Nie zwracam na to uwagi i szczerze mówiąc, odbiorcy tym bardziej. My wiemy o tym. Odbiorcy tego nie widzą. Ich ulubionymi odcinkami są odcinki, które nagrywaliśmy na gorszym sprzęcie, bo też zaczynaliśmy od gorszego. Chyba nie jest to dla nich czymś aż tak istotnym, szczególnie, że jeśli nie mielibyśmy takiego sprzętu, na jakim teraz nagrywamy, którym robimy zdjęcia, to zaczęłabym nagrywać telefonem.

    Igor: YouTube stoi tymi rozwiązania, że tam się liczy treść. Co innego, jeżeli jesteś kanałem eksperckim. My jesteśmy związani z wideo, więc wiadomo, że musimy też reprezentować sami siebie, ale w przypadku, kiedy to wideo jest tylko jako taki nośnik, to audio znacznie większą rolę gra.

    Joanna: Ja często lubię jak te odcinki czy jakieś stawki są z takim nieco retro sznytem, kiedy są te brudy na wideo, kiedy używamy analogów do zdjęć na Instagrama, to tym bardziej. Tutaj jest uwstecznienie wręcz jakości niż śrubowanie jej. To jest motyw wszystkich odcinków, bo na tym się skupiam. Ale też skupiam się nie tylko na przekazywaniu historii, ale też na przekazywaniu poprzez historię mody ewolucji roli kobiet w społeczeństwie, więc zahaczam o kwestie socjologiczne i sama też zawsze byłam zafascynowana przeszłością, zawsze mówię, że takim  motorem napędowym jest nostalgia, którą odczuwam, jeśli chodzi o przeszłości. Bardzo siedzę w przeszłości, jeśli chodzi o muzykę, jeśli chodzi o filmy, stąd też moje zdjęcia na Instagramie mają takie zacięcie takiego retro romantyzmu. To często jest podnoszone, jeśli chodziło marki z którymi współpracuje, że taka nostalgiczna kobiecość, ale w takim nowoczesnym ujęciu, które też może trafić do współczesnych odbiorców jest po prostu czymś strawnym i spójnym.

    Maciej: Opowiedz nam, w jaki sposób wideo odegrało kluczową rolę w twoim życiu?

    Joanna: Wydaje mi się, że ten temat trzeba rozłożyć na dwa czynniki. Zaczęłam od wideo, od kanału na YouTubie, potem powstał też Instagram, który łączy się z tym, co przekazuję w swoich filmach i tak naprawdę te dwie rzeczy powoli stają się moim źródłem dochodu, czyli ta pasja przekłada się też na finanse. Uruchomiliśmy Patronite, przez którego widzowie mogą nas wspierać pod względem rozwoju kanału, rozwoju też merytorycznego. Chodzi nie tylko o sprzęt, tylko też dostępy do zagranicznych źródeł materiałów, bo u mnie jest to naprawdę istotne, bo nie wszystko jest tak łatwo dostępne. Najprościej mówiąc, otworzyło to moją pasję na taki biznesowy aspekt, czyli możliwość powoli przekuwania tej pasji w pracę.

    Maciej: Zostańmy jeszcze przy Instagramie. Czy wybór tej platformy był naturalnym krokiem przejścia z YouTube na Instagram, czy zastanawiałaś się na co przejść? Może TikTok?

    Joanna: Jeśli chodzi o Instagrama, to pamiętam, że nawet z Igorem o tym rozmawialiśmy, że ja byłam człowiekiem, który działał sobie w Internecie, ale nie miałam tam jakieś bardzo rozwiniętej działalności. Miałam fanpage Freakery, który założyłam jeszcze na studiach. Na fanpage’u publikowałam zdjęcia czarno-białe, wynalezione w archiwach internetowych. Tylko tym się zajmowałam. Później Igor sugerował, żeby Instagram też odpalić, żeby to się zazębiało pod kątem marketingowym z kanałem na YouTubie, ale to był też taki moment, kiedy sam Instagram nie był tak rozwiniętą platform jak teraz. Na początku był miejscem, gdzie wrzucałam informacje: „Hej, tutaj jest nowy odcinek” i tyle.  Potem w ciągu kolejnych dwóch lat to tak się dynamicznie zmieniło, gdzie Facebook powoli zarastał mchem, a Instagram wiódł prym. Wtedy już bardziej zajmowaliśmy się zdjęciami. Można powiedzieć, że te 2 lata temu to był taki moment, kiedy zabraliśmy się za to tak profesjonalnie pod względem spójności przekazu. Instagram jest takim miejscem, gdzie większość współpracy się zaczyna.

    Maciej: Czy to wtedy był ten moment, w którym powiedziałaś, że jest fajnie i idziemy w to dalej, zaczynamy robić to bardziej na poważnie? Myślę w kontekście marketingowych, dalszej współpracy, czy może jednak ten okres przyszedł później?

    Joanna: jeśli chodzi o samą działalność, to mówiliśmy, że po roku fajnie będzie przeanalizować sobie jak to się rozpowszechnia wśród ludzi. Ja za kliknięciem palców, jeden z filmów dotyczący historii gorsetów, jeden moich nie ulubionych odcinków, wjechał na stronę główną YouTube. On ma setki tysięcy wyświetleń, wciąż jest odcinkiem prężnie działającym. To było dla nas odpowiedzią, że jedziemy z tym dalej. Gdyby tak nie było to myślę, że wciąż nie rezygnowałabym bo to dla mnie jest coś, co mnie relaksuje, sprawia że czuję, że robię coś, co lubię. Zawsze brakowało mi jakiejś takiej pracy twórczej, po pracy zawsze zbierałam jakieś materiały i musiałabym gdzieś to wypchnąć dalej.

    Igor: W dzisiejszych czasach te platformy pozwalają wyrażać siebie nawet bez aspektu biznesowego, niezależnie od tego, czy miałbyś jakikolwiek przychód po jakimś czasie.

    Joanna: Szczególnie, że wydaje mi się, że jest taki duży ruch, takie duże zwrócenie się ku autentyczności i wydaje mi się, że to też było bardzo dobrym krokiem, że ja nigdy nie stawiałam tej pasji jako coś, co musi być moim źródłem zarobku, bardzo rozważnie dobierałam współprace na Instagramie. To nie jest tablica reklamowa, nie znajdziecie tam żadnych treści, których bym się wstydziła, albo która nie zazębia się z tym co lubię i co chcę promować. Wydaje mi się, że ludzie tego szukają, nieważne są już liczby, szukają autentycznej persony.  

    Maciej: Na obecną chwilę, jeżeli chodzi o YouTube, Instagram czy jakikolwiek inne social media, to mamy taki wypływ przesytu. Kiedy ja zaczynałem oglądać YouTuby, to byli tacy YouTuberzy, którzy bardzo fajnie pokazywali różne treści i w pewnym momencie zauważyłem, że ci YouTuberzy coraz więcej zaczynają wrzucać reklam. I ten ich content stracił na autentyczności, bo kiedy mamy filmik, który trwa 5 minut, a ktoś przez 3 minuty mówi o tym, że to jest fajne i on naprawdę w to wierzy, a wychodzi na to, że za trzy filmy wyrzuci wrzucić coś innego, inny produkt i mówi, że tamten poprzedni jednak nie był najlepszy.

    Joanna: Widz się czuje oszukany, wprowadzony w błąd. Ten przykład jest sponsoringiem wykonanym źle.  Wydaje mi się, że to jest bardzo ważne i twórcy powinni jednak brać pod uwagę od samego początku, nie nastawiając się na ten czysty zysk, bo bardzo wiele kont na Instagramie jest takich przeładowanych rzeczami, które mają być tylko źródłem kasy, a nie o to chodzi. Szczególnie, że jak ja chcę promować modę, która jest zrównoważona i jakościowa. Kiedy są rozmowy o nawiązanie takiej współpracy, ja zawsze mówię, że zrobię to, ale na moich warunkach, ja napiszę tekst, ja zrobię to w sposób nienachlany. To musi być szczere.

    Igor: Produkt, który jest placementowany musi być skorelowany z tobą, z tym co robisz i musi to być produkt, który byś sama kupiła.

    Maciej: Jak długo przygotowujesz się do odcinka? Jak często wypuszczasz odcinki? Czy jakoś cyklicznie starasz się to robić, czy to są może jakieś bardziej luźne okresy, kiedy uznasz, że to już jest ten czas, że coś trzeba wrzucić albo, że chcesz o czymś pogadać?

    Joanna: Nie jestem w stanie tego zmierzyć. Jestem w stanie zmierzyć, że montaż to około 3 godzin, zebranie materiałów to 5-6 godzin. To jest bardzo dużo, ale ja robię to w takiej rozpiętości czasowej, bo mnie to ciekawi, więc jak szukam jakiegoś zdjęcia, to wchodzę na jedną stronę, obejrzę sobie dokument w międzyczasie. To po prostu mnie ciekawi, więc w tym siedzę.

    Igor: To też jest siła swojego kanału, że on jest wartościowy, bo to przygotowanie nie jest po łebkach.

    Joanna: Wynika to z takiej naturalnej pasji i dlatego może tak się to całkiem nieźle ogląda, więc przed odcinkiem też ciężko mi ten czas zmierzyć, bo ja nie piszę skryptów, mam jakieś bullet pointsy, gdzie zaznaczam najważniejsze daty, rzeczy, o których chcę powiedzieć, więc nie jestem w stanie tego zmierzyć. Przy okazji najnowszego odcinka ktoś napisał fajny komentarz, że zawsze śmieszą go odcinki, które trwają około 15 minut i mają opowiedzieć o jakimś okresie historii, gdzie nie da się tego zrobić i że fajnie, że ja opowiadam o czymś, dając widzowi taki przedsmak. Nie wchodzę aż tak głęboko.

    Maciej: To jest świetny zabieg po to, żeby tego wiza wciągnąć w film. Zostawiasz niedopowiedzianą rzecz, którą on sobie później głębi.

    Joanna: Jeśli chodzi o regularność, to staraliśmy się zawsze wypuszczać odcinki co dwa tygodnie. Są dłuższe przerwy czasami, bo ja czuję, że musi to być naturalne. Nie znoszę nagrywać, kiedy nie czuję, że to jest taki dzień, kiedy po prostu mam dobre flow, dobry humor, kiedy chcę gadać.

    Igor: I to jest super, bo nie podchodzisz do tego sposób przekalkulowany, biznesowy. To jest szczere. To się chyba zazębia z tym nie nastawieniem na to, że to ma być maszynka do robienia hajsu. One i tak są efektem ubocznym.

    Joanna: Ja lubię nagrywać bardzo późno. Czuję, że mam ochotę, dobry nastrój, wtedy wszyscy śpią, nie jestem przebodźcowana powiadomieniami cały czas i po prostu wstaję i nagrywam. Takim idealnym czasem, gdzie zdarzało nam się tego trzymać i było naprawdę fajnie, to są odcinki co dwa tygodnie. Wtedy to jest taki naturalny fajny cykl życia tych odcinków. Jeśli chodzi o Instagrama, wrzucam zdjęcia codziennie. Instagram jest zdecydowanie taką platformą, gdzie częściej daję znać, co u mnie słychać i Stories też są taką formą dla mnie komunikowania, co teraz oglądam, co czytam, dopowiedzenie tematyki niektórych odcinków.

    Igor: Jesteś osobą zatrudnioną na etat. Jak ty to robisz? Myślę, że to będzie bardzo cenny segment naszej rozmowy dla osób, które myślą, żeby zacząć wyrażać siebie poprzez wideo, tylko gdzieś tam te wymówki z tyłu głowy.

    Joanna: Wydaje mi się, że żadna z tych rzeczy nie jest przeszkodą, coś cię naprawdę ciekawi. Pracuję na etat bo lubię swoją pracę i wciąż nie chcę cisnąć kanału po to, żeby na siłę zrobić z tego swoje źródło dochodu. Chcę, żeby to się stało naturalnie. Jak poczuję, że to jest ten moment, rzucam pracę na etat, skupiam się całkowicie na działalności internetowej, żeby nie czuć presji, żeby mi to nie obrzydło.

    Igor: Jako specjalista od marketingu, uważam że budowanie siebie, czyli tego, co ty robisz małymi krokami jest moim zdaniem strategią możliwie najlepszą ze wszystkich, dlatego że ty jako postać internetowa będziesz stabilna, bo nie ma nic gorszego, jak szybko wejść na szczyt, a potem bardzo szybko z tej górki spaść. Nagle nie stracisz tego wszystkiego, bo budujesz to długo, powolutku.  

    Joanna: Może nie jest o wiele, jeśli patrzymy pod względem typowo czasowym, ale dla mnie to i tak jest ważne, bo ta cała społeczność jest bardzo zżyta i zaangażowana, więc wszędzie to zaangażowanie jest duże i to dla mnie było zawsze najważniejsze.

    Igor: Trzeba też na to spojrzeć ze strony z samej niszy, bo to, że kanał ma ileś osób, kto wie, czy nie jesteś w topce, jeżeli chodzi o ten temat.

    Joanna: Ty ty zawsze mówiłeś o tym, że wybrałam sobie coś takiego, więc muszę się liczyć z tym, że może nie będę jakimś hegemonem Internetu, ale robię coś, co przez tematykę jest skazane na nieco mniejszą liczbę odbiorców, ale to nie jest żadną wadą.

    Maciej: Tu raczej patrzy się na proporcje, do ilu ludzi, którzy się interesują tym tematem docierasz. Mamy ten aspekt świadomych odbiorców, czyli to nie jest jakiś przypadkowy film, który ktoś sobie obejrzy przez 3 minuty, następnie go wyłączy. Jednak ludzie, którzy ciebie oglądają są mocno świadomi tego, czego chcą. Taki odbiorca, już nawet późniejszej współpracy partnerskiej z kimkolwiek jest dużo więcej wart niż takim przypadkowy widz, który kliknie.  

    Igor: To nie jest kolejny film z wskakiwaniem do wanny z kulkami, tylko to faktycznie jest konkretny temat. Można powiedzieć, że jest to taka branża bardziej poważna, bardziej dojrzała, jest to taka nisza, która jest nastawiona do odbiorcy, który jest świadomy, co ogląda i dlaczego to robi.

    Joanna: Nawet agencje, z którymi rozmawiam też widzą to jako siłę. To, o czym mówiliśmy wcześniej, że ta społeczność jesteś świadoma i ja do każdej z tych osób jestem w stanie dotrzeć, bo wiem, czego chcą. Ten kanał wygląda, jak wygląda, bo wiem, że czego ci ludzie oczekują. Mam jakieś odcinki, które są bardziej strawne dla kogoś, kto może trafić przypadkowo, ale i tak robię je na swoją modłę. Tak samo, jeśli chodzi o jakieś lookbooki. Też robię to po swojemu, bo jednak w kontekście historycznym.

    Maciej: Przekonwertowałaś popularne formaty kanałów kobiecych pod siebie. Przy okazji organizacji pracy, czy jakikolwiek schemat do odcinków posiadasz? Mówiłaś, że nie masz skryptu żadnego, ale czy masz zaplanowane może odcinki, jaki odcinek wypuszczasz i kiedy? Czy tematy gdzieś masz poukładane, czy to może jest jakaś inspiracja nagła cię nachodzi?

    Joanna: Bardziej na zasadzie takiego feelingu,  gdzieś tam poczuję, że chcę o tym nagrać, więc o tym nagrywam. Oczywiście, jeśli wiem, że będzie się coś działo w kulturze, co pozwoli mi do tego fajnie nawiązać, to to robię. Mam listę tematów, o których chcę powiedzieć, które sobie wybiórczo wybieram.

    Igor: Ty nigdy nie miałaś żadnych skryptów, miałaś tylko jakieś podstawowe punkty, które ci wskazywały drogę, ale potrafiłaś nawijać bez przerwy płynie przez 35 minut i nawet nie będę wchodził w temat, jak to robić, tylko czy miałabyś jakieś rady dla osób, które mają jakieś opory, bo już mówiliśmy, że odwaga to raz, żeby się nie zastanawiać zbyt długo, tylko to zrobić i to puścić, ale też druga część, czy miałbyś jakieś porady od siebie, jak się przygotowywać do tego występowania przed kamerą? To jest jednym z najważniejszych elementów i jest to też taką obiekcją, dużo ludzi się wstydzi, jak wygląda, jak mówi, itd.

    Joanna: Zaczynając może od tego pierwszego elementu, czyli jeśli chodzi o to, żeby po prostu zacząć. U mnie to po prostu wynikało z charakteru, zawsze czuję mocno upływ czasu. Jeśli odcinek zaowocowałby czymś negatywnym, zawsze mogę go ściągnąć. Nie miałam z tym problemu. Jak nie teraz, to kiedy? Chyba tak powinno się do tego podchodzić – skoro jest to coś, co ciebie pasjonuje, to co jest bardziej naturalnego niż mówienie o tym? Mamy czasy, kiedy każdy może wszystko napisać, ale świadomość tego, że każdy pisze z reguły negatywne rzeczy bardzo łatwo jest czymś, co pozwala okrzepnąć, jeśli chodzi o krytykę, a szczególnie, jeśli zaadresujesz jakiś negatywny komentarz, to z reguły nikt dalej nie odpowiada. Chyba, że są faktycznie są to bardzo ordynarne komentarze to można je kasować, ale też z każdym trzeba gdzieś tam się zmierzyć, wziąć za bary i wtedy łatwiej jest przejść do porządku dziennego z jakimś widmem krytyki, który może odstraszać. Zawsze będzie ktoś, kto będzie chciał ci postawić nogę.

    Igor: Myślę, że też masz takie same zdanie jak każdy rozsądny człowiek, że nie jesteśmy w stanie dogodzić każdej osobie. Zawsze się znajdzie ktoś, komu się coś nie spodoba.

    Joanna: Zresztą, to ty wychodzisz, pokazujesz się, więc automatycznie się trochę odsłaniasz. Większość ludzi siedzi pod kamieniem i tego nie robi. Ty masz jaja, ty masz odwagę. Jeśli komuś się nie spodoba. to trudno.

    Igor: Jak zaczynałaś, to miałaś gdzieś z tyłu głowy, że mogą być konsekwencje tego typu, że możesz być bardziej podatna na ataki?

    Joanna: Byłam ciekawa, czy faktycznie będą jakieś ataki. Podejrzewałam trochę, że może będą jakieś seksistowskie komentarze. Myślałam, że polski YouTube jest najeżony hejtem i jadem, ale tak nie było. Szczególnie, jeśli nie robisz czegoś, coś jest przerysowane, kontrowersyjne, to musisz się mierzyć z tym, że po prostu będzie to jakoś atakowane. Pytałeś też o samo przygotowanie do odcinków. Jeśli chodzi o działanie podczas codziennego dnia, gdzie idę do pracy, wiem, że będę chciała nagrywać odcinek, wydaje mi się, że ja staram się cały czas gdzieś w tym siedzieć. Jeśli mam chwilę w pracy, to słucham sobie podcastów albo dokumentów bez wizji, które mnie przygotowują do tego odcinka. Kiedy jestem na Instagramie, zapisuje posty, które też są inspiracją, więc jeśli coś mnie ciekawi, to i tak się tym otaczam. Ta praca nie jest dla mnie kompletnie czymś, co by mnie stopowało. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że pozwala mi sobie taki dzień usystematyzować, że wiem, że muszę być od 9:00 do 17:00 w pracy, wcześniej idę na siłownię, oczyszczam sobie głowę, potem jestem zmęczona i im jestem bardziej zmęczona, tym jestem bardziej skupiona i nagrywam odcinek, o którym słuchałam sobie cały dzień.

    Maciej: Czyli cały czas tym żyjesz. I te filmy są takim wyrzucaniem, upustem tego, co zbieram przez cały dzień. Samo podejście, sama postawa tutaj odgrywa bardzo dużą rolę. Nikt z nas nie ma czasu z gumy, wszyscy mamy podczas doby dokładnie tyle samo czasu. A druga sprawa, wyeliminowanie zjadaczy czasu, bo sporo osób wraca z pracy, siada do Netflixa na dwie godziny, a potem nie ma czasu.

    Joanna: Ja tego nie mam. Ja cały czas mam oddech śmierci na karku, szkoda mi czasu. Czasami uważam, że to jest problem, bo nie potrafię odpoczywać. Kieruje mną pasja. Druga strona – co to znaczy odpoczywać? Każdy z nas odpoczywa na swój sposób. Nie lubię bardzo tracić czasu.

    Igor: Rozmawiałem z twoim mężem, bo zadał mi kilka pytań odnośnie gimbala. Jak planujecie rozwój sprzętowy? Jako format mocno nastawiony na aspekty produkcyjne, jaka osoba, która nie wie zbyt dużo na ten temat, jak planujecie ewentualne zakupy sprzętowe? Czy budżetujecie to w formie inwestycji, czy jednak przeznaczacie tylko z współprac?

    Joanna: Staramy się, żeby współprace, Patronite zasilały nam kwestie sprzętowej i kwestie merytoryczne. Jeśli chodzi o sam rozwój sprzętu, to wiem, że Maciej ma swoje plany. Jeśli chodzi o gimbala – tak, szczególnie pod względem formatów krótkich na Instagrama, bo też to nagrywamy. Krótkie klipy, gdzie prezentujemy jakieś rzeczy, chcemy nadać jakiegoś takiego fajnego wymiaru tym stylizacjom. No i pewnie jakieś nowe obiektywy.

    Maciej: Czy kupujecie pod potrzeby? Jak myślicie sobie, żeby jakiś nowy format zacząć, to wtedy jest research i na tej podstawie tworzycie listę zakupów?

    Joanna: Dokładnie tak, albo w drugą stronę działa to tak, że ja pokazuję Maciejowi zdjęcie i mówię, że ten efekt mi się podoba i wtedy on wie, jaki obiektyw kupić. On od strony filmowej cały czas ma wizję, bo bardzo lubi oglądać filmy i patrzeć, jak jakieś ujęcie jest zbudowane. Ma bardzo analityczną głowę, patrzy na symetrię. Ja bardziej patrzę na wrażenie, przekaz. On na tej podstawie sobie buduje potrzeby sprzętowe, ja na podstawie tego wrażenia, czyli widziałam coś w jakimś teledysku, widziałam coś w filmie, widziałam jakieś zdjęcie – jak mogę to osiągnąć? I wtedy wciągamy to sobie na listę. Staramy się do tego rozsądnie podchodzić. Czasami działamy na analogach, jeśli chodzi o Instagram. To jest kompletnie inna bajka. Mamy je z własnych źródeł, ale też kupujemy. Maciej z Amazona zdobywał Rolleiflex z lat trzydziestych.

    Igor: To bardzo fajnie pokazuje, że ten sprzęt jednak w przypadku działania osoby, która jest opiniotwórcza i jest twórcą w Internecie, ta treści jednak jest wszystkim.

    Joanna: Szczególnie, że kiedy jeszcze Instagram nie wszedł z filtrami na Stories, poważnie rozważaliśmy, żeby kupić kamerę 60 mm i w ten sposób kręcić filmy. Teraz rozwój technologii pozwala nam to zrobić szybko.

    Maciej: Czy nie byłoby Wam łatwiej obrabiać wszystko w postprodukcji, dodawać to wszystko, co jest wam potrzebne, czy jednak ten klimat lubisz utrzymywać?

    Joanna: Oczywiście, niektóre zdjęcia obrabiamy w postprodukcji, chociaż same zdjęcia staramy się przerabiać na minimalnym poziomie. Zdjęcia na Instagramie są praktycznie w ogóle nie przerobione, są czasami nieco rozjaśnione, nieco ściemnione i tylko tym gramy, na niektórych dodane jest ziarno. Jeśli chodzi o sam efekt, to świadomość tego, że mam to zdjęcie, bo jest wywołane mnie przekonuje.

    Igor: Budżetujecie to jeszcze jakoś z waszej działalności, czy troszeczkę ze swoich prywatnych środków?

    Joanna: Działamy zahaczając o współprace, które rodzą się z Instagrama na zasadzie zdjęć, które są wykonywane odpłatnie lub też promocja rzeczy, która występuje w odcinku, to też zasila to budżetowanie. Gdyby sam Instagram czy YouTube nie były źródłem naszego przychodu i tak byśmy chcieli pewnie te rzeczy kupić, bo ten efekt chcielibyśmy z własnej pasji gdzieś osiągnąć.

    Maciej: Myślę, że większość twórców, którzy tworzą z pasji na YouTubie, to jednak muszą czasem do tego interesu dorzucić.

    Joanna: Jest jeszcze kwestia inwestowania nie tylko w sprzęt, tylko w kreacje. Jeśli chcę być autentyczna, jeśli chcę cały czas mówić o tym, żeby modę traktować poważnie.

    Maciej: Czy bierzesz jakikolwiek czynny udział w montażu? Czy mówisz to było wtedy źle powiedziane, to wytnij, film ma trwać tyle, dodaj taką muzykę, chcę żeby to wyglądało w ten sposób? Czy może nadajesz i kreujesz look całego odcinka?

    Joanna: Jeśli chodzi o sam montaż, raczej zawierzam większość pracy Maciejowi, ale to jest kwestia, która dynamicznie się zmienia, bo my cały czas pracujemy nad tym, żeby te odcinki wyglądały coraz lepiej, więc razem działamy, jeśli chodzi o postprodukcję, czyli na przykład zmienienie nieco kolorystyki, czy ma być nieco jaśniej, ciemniej, zimniej – tutaj zawsze jest najwięcej rozmów. Ja nawet nie chcę tak mocno ingerować w sam proces montażu, bo czasami nie jest się obiektywnym wobec siebie. Ja nagrywając wiem, kiedy się przejęzyczyłam, więc on doskonale wie, co robić. To już dzieje się podczas nagrywania odcinka. Jeśli chodzi o dodawanie materiałów, tam jest masa tego. Ja robię całą czasówkę, kiedy i co ma się pojawić. Maciej to montuje, on sam potem dobiera to w taki sposób, żeby sam odcinek nie był przeładowany, bo ja mam tendencję do tego żeby dawać więcej zdjęć. Razem się w tym procesie uzupełniamy, ale staram się jemu bardziej zawierzać, bo tak nie jest się też obiektywnym wobec siebie, jeśli patrzy się na siebie tak długo. Czasami wydaje się coś niezbyt ładnego, niezbyt naturalnego, co potem odbiorcy wychwytują jako coś dobrego, gdzie wiem, że ja chciałam to usunąć. 

    Igor: Twórcy bardzo często coś widzą i uważają, że mogłoby coś być trochę lepiej, a najczęściej jest tak, że widz i tak tego nie zauważy. Trzeba sobie wyrobić w głowie ten mechanizm, który pozwala więcej.  

    Joanna: Wydaje mi się, że trochę wyjść z siebie i spojrzeć na siebie obok. Bardziej patrzę na to, czy mówię fajnie, płynie. Mogłam mówić szybciej, wolniej – to są jakieś moje już lekcje dla samej siebie.  

    Igor: Czy jakkolwiek pracujesz nad sobą specjalnie? Czy u ciebie już to wyrabia się naturalnie, bo już robisz to te 5 lat?

    Joanna: Szczerze mówiąc, wszystko stało się zupełnie naturalnie. Być może to jest to, że miałam jednak akademicką przeszłość, gdziewystępowałam i uczyłam i byłam świadoma tego, jak mam mówić. Na studiach filologicznych są ćwiczenia z emisji głosu i nie było tego dużo. Myślę, że nie miało to wpływu. Bardziej chodzi o moje obycie z przekazywaniem informacji i świadomość tego, jak powinnam coś powiedzieć, jak zaakceptować, żeby do kogoś dotrzeć. Wiem, że dobrze mówię, mówię płynnie, wyraźnie, mam dobrą dykcję, więc na tym kompletnie nie musiałam pracować. Bardziej pracowałam nad tym, żeby mówić nieco zwięźlej, chociaż ludzie mówią, że te odcinki są za krótkie. Później jednak ciężko to dopracować do takiego dobrego timingu, bo odcinek który miałby 25 minut mógłby być za długi, a nie jest to jeszcze format dokumentu godzinnego. Maciej przerabia teraz odcinki na podcastu. To samo z wycięciem niektórych elementów. Te podcasty są czymś, co też chcielibyśmy wdrożyć. Jeśli chodzi o pracę nad sobą, to właśnie bardziej zwięzłość, że staram się mówić szybciej, dynamiczniej. Krótsza forma, więcej fajnych zdjęć, więcej wstawek, dynamika. Wydaje mi się, że udaje nam się to jakoś dobrze zrobić, bo patrząc po analityce, to ludzie odpadają na końcu, nie w połowie.

    Igor: Są to wyniki bardzo dobre, bo słuchałem podcastu, w którym się wypowiadał gość, który doradza firmom i budowaniem z nimi ich kanałów i on mówił, że jak jest między 30-50% zaangażowania na odcinek, to jest już bardzo dobrze. Czyli jest YouTube, rozważasz podcastu, jest Instagram.

    Joanna: Działał blog, ale też zmienię chyba jego formę, bo ja bardzo lubię pisać i pisałam tam, ale teraz od stycznia powstał magazyny online internetowy SHEro, który założyła Gośka Zmaczyńska, jeden z większych podcastów kobiecych. Mam tam swoją rubrykę o modzie. To jest dodatkowe źródło dochodu. Blog samoistnie ewoluował w coś innego. Myślę, że blog będzie bardziej formą wizytówki, zbioru próbek tekstów, tego, co robię, krótkiej opowieści o mnie.

    Maciej: Została jeszcze jedna platforma nie wspomniana – TikTok.

    Joanna: Teoretycznie wiem, co to jest, ale nawet nie mam zainstalowanego TikToka. Jakoś nie czuję tego. Może jestem za stara, może na to przyjdzie jeszcze czas, bo widzę, że ludzie powoli działają nawet z mojego poletka. Na razie tego nie czuję.

    Igor: A inne platformy? YouTube jest takim trzonem tego, co robisz, publikujesz też wideo w postaci postów na Instagramie, ale też na Stories. Mignęło mi, że rozważacie Live Stream, czyli transmisje na żywo.

    Joanna: Chcielibyśmy to wypróbować na zamkniętej grupie patronitowej, żeby na żywo sobie porozmawiać, zobaczyć, jak to wszystko działa.  Myślałam też o Live na Instagramie, żeby dotrzeć do widzów w sposób bardziej osobisty, szczególnie, że nie boję się takich form, bo lubię rozmawiać, czuję, że mam coś do powiedzenia, więc spróbujemy z czymś takim.

    Maciej: Jeżeli chodzi o Live Stream, to wiadomo, że to jest najpiękniejsza forma interakcji, bo on może na żywo ciebie o cokolwiek zapytać.

    Joanna: Taką formą kontaktu jest też ustawienie premier odcinków, gdzie na żywo jest czat, więc to też ludzie bardzo lubią. Staram się przy każdym odcinku to robić, chyba że wiem, że nie mam możliwości odpisywania, bo jestem w podróży. To buduje jakieś takie napięcie, coś się będzie działo, każdy się odzywa, do każdego mogę odpowiedzieć, to zaangażowanie jest mierzalne.

    Igor: Premiery mają taką przewagę nad zwykłą publikacją, że możesz ustawić dzisiaj premierę za tydzień, więc już nawet patrząc na to z tego punktu marketingowego i wykorzystania potencjału platform social media jest to, że jeżeli chcemy zwiększyć zasięgi, to Live Streamy są mocno faworyzowane na Facebooku, na Instagramie, bo każdy dostaje powiadomienie, że konto rozpoczęło transmisję, więc jesteś w stanie dotrzeć do większej liczby swoich obserwujących. A na YouTubie każdy może sobie kliknąć „Ustaw przypomnienie”.